Kilka dni temu instytut CBOS zaprezentował wyjątkowo interesujący raport, na który nie zwrócono większej uwagi. Z badania wynika, że Polacy w rekordowo wysoki, pozytywny sposób oceniają sytuację gospodarczą w naszym kraju. Co ciekawe, ostatnie tak wysokie wskaźniki miały miejsce pod koniec roku 2007, a więc w czasie, gdy Prawo i Sprawiedliwość oddawało władzę po dwóch latach swoich pełnych turbulencji rządów.
Do wysokich ocen sytuacji gospodarczej w Polsce trzeba dodać rewelacyjne wyniki spółek Skarbu Państwa, które - jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki - zaczęły przynosić zyski. Wiem, że przyczyny tego stanu rzeczy są różne (czasem niezależne od decyzji kierujących spółkami), ale trudno obronić dziś tezę, że zgraja Misiewiczów, która miała obsiąść firmy podporządkowane Skarbowi Państwa, doprowadzi je na skraj przepaści.
Wspominam jednak o tym wszystkim dlatego, by przekonać dziś zachwyconych i pewnych siebie, że ani dobre wyniki gospodarcze, ani niskie wskaźniki bezrobocia, ani rekordy osiągane przez spółki Skarbu Państwa nie przekładają się na poparcie wyborców. Żonglerka danymi przyda się tylko przy politycznych debatach przy stołach rodzinnych. Świetna kondycja gospodarcza nie uratowała PiS w roku 2007 i trudno oczekiwać, że w jakiś wyjątkowy sposób pomoże teraz. Zresztą wie o tym i opozycja, która po straszeniu „krachem budżetowym” kompletnie zmieniła pole, na którym chce rywalizować z rządzącymi.
To emocje. Nie przez przypadek największe problemy Platformy (i jej opozycyjnych przybudówek) pojawiają się wtedy, gdy trzeba jasnych deklaracji, programowych konkretów i precyzyjnego, chłodnego planu dla Polski. Akcja „cztery pytania do PO” wykazała to jasno.
Obóz III RP doskonale wyczuł jednak, że Prawo i Sprawiedliwosć traci, gdy wybuchają społeczne emocje (co z tego, że najczęściej oparte o fałszywe przesłanki, skoro efekty są rzeczywiste) wokół tematów mało politycznych, które sprowadza się jednak do politycznych (pisowskich) właśnie. Rosnąca spirala złych emocji to jedyny scenariusz, w którym tej władzy można wyrządzić rzeczywistą krzywdę.
I dlatego ten rząd powinien schodzić z każdego możliwego frontu - poza, rzecz jasna, tymi, które realnie zmieniają kraj i są dość naturalne. To oczywiste, że twarda polityka wobec Brukseli w sprawie polityki migracyjnej (choć na przykład ideę korytarza humanitarnego można i trzeba rozwiązać wreszcie pozytywnie) czy reforma wymiaru sprawiedliwości napotkają na opór i głośne protesty. Ale to nie wokół tych spraw budowane jest prawdziwe zaplecze obozu antypisowskiego.
Tym bowiem będą niekończące się batalie, w istocie nie do wygrania, jak ostatnia o festiwal w Opolu. Jeśli ktoś zupełnie poważnie myśli, że wystarczy rzucić kilka pogardliwych słów o artystach, którzy nie chcieli wystąpić na koncercie TVP, a sprawa zostanie załatwiona, niczego nie rozumie z nastrojów społecznych. Idźmy dalej; jeśli ktoś twierdzi, że wskazanie kabaretowego „Ucha Prezesa” jako bastionu III RP przyniesie wymierny efekt, a żarty Roberta Górskiego przestaną śmieszyć widzów, powinien wziąć długi zimny prysznic. Jeśli ktoś uważa, że wystarczą trzy toporne felietony w Telewizji Publicznej, by przekonać Polaków do danej sprawy, powinien poczytać Bronisława Wildsteina. Jeśli ktoś myśli, że społeczny odbiór sprawy śmierci Igora S. (i brak realnego poczucia się do odpowiedzialności, uderzenia w piersi) załatwi dymisja policjantów, nie wie nic o Polakach i o tym, o czym rozmawiają przy grillu. Akcję „Widelec” i inne zachowania policji można wytykać Schetynie i Platformie do woli, ale ludzie machają na to ręką: nie o Platformę i Schetynę chodzi w tym problemie. Jeśli ktoś uważa, że można sobie pozwolić na kolejne rozhuśtanie tzw. czarnych protestów kobiet, gratuluję wiedzy o reakcjach kobiet. Jeśli… Możemy to przecież długo wyliczać; przykładów nie zabraknie.
Ciąg dalszy na następnej stronie.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Kilka dni temu instytut CBOS zaprezentował wyjątkowo interesujący raport, na który nie zwrócono większej uwagi. Z badania wynika, że Polacy w rekordowo wysoki, pozytywny sposób oceniają sytuację gospodarczą w naszym kraju. Co ciekawe, ostatnie tak wysokie wskaźniki miały miejsce pod koniec roku 2007, a więc w czasie, gdy Prawo i Sprawiedliwość oddawało władzę po dwóch latach swoich pełnych turbulencji rządów.
Do wysokich ocen sytuacji gospodarczej w Polsce trzeba dodać rewelacyjne wyniki spółek Skarbu Państwa, które - jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki - zaczęły przynosić zyski. Wiem, że przyczyny tego stanu rzeczy są różne (czasem niezależne od decyzji kierujących spółkami), ale trudno obronić dziś tezę, że zgraja Misiewiczów, która miała obsiąść firmy podporządkowane Skarbowi Państwa, doprowadzi je na skraj przepaści.
Wspominam jednak o tym wszystkim dlatego, by przekonać dziś zachwyconych i pewnych siebie, że ani dobre wyniki gospodarcze, ani niskie wskaźniki bezrobocia, ani rekordy osiągane przez spółki Skarbu Państwa nie przekładają się na poparcie wyborców. Żonglerka danymi przyda się tylko przy politycznych debatach przy stołach rodzinnych. Świetna kondycja gospodarcza nie uratowała PiS w roku 2007 i trudno oczekiwać, że w jakiś wyjątkowy sposób pomoże teraz. Zresztą wie o tym i opozycja, która po straszeniu „krachem budżetowym” kompletnie zmieniła pole, na którym chce rywalizować z rządzącymi.
To emocje. Nie przez przypadek największe problemy Platformy (i jej opozycyjnych przybudówek) pojawiają się wtedy, gdy trzeba jasnych deklaracji, programowych konkretów i precyzyjnego, chłodnego planu dla Polski. Akcja „cztery pytania do PO” wykazała to jasno.
Obóz III RP doskonale wyczuł jednak, że Prawo i Sprawiedliwosć traci, gdy wybuchają społeczne emocje (co z tego, że najczęściej oparte o fałszywe przesłanki, skoro efekty są rzeczywiste) wokół tematów mało politycznych, które sprowadza się jednak do politycznych (pisowskich) właśnie. Rosnąca spirala złych emocji to jedyny scenariusz, w którym tej władzy można wyrządzić rzeczywistą krzywdę.
I dlatego ten rząd powinien schodzić z każdego możliwego frontu - poza, rzecz jasna, tymi, które realnie zmieniają kraj i są dość naturalne. To oczywiste, że twarda polityka wobec Brukseli w sprawie polityki migracyjnej (choć na przykład ideę korytarza humanitarnego można i trzeba rozwiązać wreszcie pozytywnie) czy reforma wymiaru sprawiedliwości napotkają na opór i głośne protesty. Ale to nie wokół tych spraw budowane jest prawdziwe zaplecze obozu antypisowskiego.
Tym bowiem będą niekończące się batalie, w istocie nie do wygrania, jak ostatnia o festiwal w Opolu. Jeśli ktoś zupełnie poważnie myśli, że wystarczy rzucić kilka pogardliwych słów o artystach, którzy nie chcieli wystąpić na koncercie TVP, a sprawa zostanie załatwiona, niczego nie rozumie z nastrojów społecznych. Idźmy dalej; jeśli ktoś twierdzi, że wskazanie kabaretowego „Ucha Prezesa” jako bastionu III RP przyniesie wymierny efekt, a żarty Roberta Górskiego przestaną śmieszyć widzów, powinien wziąć długi zimny prysznic. Jeśli ktoś uważa, że wystarczą trzy toporne felietony w Telewizji Publicznej, by przekonać Polaków do danej sprawy, powinien poczytać Bronisława Wildsteina. Jeśli ktoś myśli, że społeczny odbiór sprawy śmierci Igora S. (i brak realnego poczucia się do odpowiedzialności, uderzenia w piersi) załatwi dymisja policjantów, nie wie nic o Polakach i o tym, o czym rozmawiają przy grillu. Akcję „Widelec” i inne zachowania policji można wytykać Schetynie i Platformie do woli, ale ludzie machają na to ręką: nie o Platformę i Schetynę chodzi w tym problemie. Jeśli ktoś uważa, że można sobie pozwolić na kolejne rozhuśtanie tzw. czarnych protestów kobiet, gratuluję wiedzy o reakcjach kobiet. Jeśli… Możemy to przecież długo wyliczać; przykładów nie zabraknie.
Ciąg dalszy na następnej stronie.
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/341665-gospodarcze-rekordy-vs-spirala-negatywnych-emocji-upolitycznienie-kazdej-dziedziny-zycia-to-droga-donikad
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.