Wracając do wzmocnienia roli parlamentów narodowych państw członkowskich UE. Czy jest to możliwe w Polsce, kiedy obowiązują przepisy art. 90 i 91 Konstytucji, mówiące o ratyfikacji umów międzynarodowych?
Nie widzę kolizji w tej kwestii, ponieważ problem sprowadza się do tego na ile instytucje wspólnotowe mogą stanowić prawo państw członkowskich UE bez akceptacji parlamentów narodowych. Mamy pewien problem, otóż traktat z Lizbony wyraźnie wprowadza przepis domniemujący, że można rozszerzyć rolę parlamentów narodowych. Jednak instytucje unijne zaczynają sobie uzurpować uprawnienia, których nie ma w traktacie z Lizbony. Starają się orzekać w kwestiach, które nie powinny w ogóle leżeć w zakresie ich kompetencji. Mamy do czynienia z procedurą praworządności, gdzie nawet ostatnio dyskutuje się o niej w odniesieniu do Polski czy Węgier. Takie napominanie i ingerowanie w wewnętrzne kwestie państw, co widzieliśmy we wtorek przy okazji napominania Polski, Węgier i Austrii przy problemie relokacji migrantów, nie ma umocowania w traktacie z Lizbony. Chodzi o to, że domniemanie kompetencji państw członkowskich było wzmocnieniem roli parlamentów narodowych.
W jakiej formie można to zrobić?
Parlamenty narodowe mogłyby na przykład przez zieloną, czerwoną czy pomarańczową kartkę mieć inicjatywę ustawodawczą w kontekście UE lub siłę weta, czyli blokowania przepisów, które byłyby niezgodne z ich interesami. Dzisiaj to niestety nie funkcjonuje, a Unia narzuca rozwiązania ustrojowe, często polityczne, które nie miałyby akceptacji społecznej. Mamy niski poziom legitymizacji demokratycznej struktur unijnych, co widać chociażby przy frekwencji wyborczej do Parlamentu Europejskiego.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Wracając do wzmocnienia roli parlamentów narodowych państw członkowskich UE. Czy jest to możliwe w Polsce, kiedy obowiązują przepisy art. 90 i 91 Konstytucji, mówiące o ratyfikacji umów międzynarodowych?
Nie widzę kolizji w tej kwestii, ponieważ problem sprowadza się do tego na ile instytucje wspólnotowe mogą stanowić prawo państw członkowskich UE bez akceptacji parlamentów narodowych. Mamy pewien problem, otóż traktat z Lizbony wyraźnie wprowadza przepis domniemujący, że można rozszerzyć rolę parlamentów narodowych. Jednak instytucje unijne zaczynają sobie uzurpować uprawnienia, których nie ma w traktacie z Lizbony. Starają się orzekać w kwestiach, które nie powinny w ogóle leżeć w zakresie ich kompetencji. Mamy do czynienia z procedurą praworządności, gdzie nawet ostatnio dyskutuje się o niej w odniesieniu do Polski czy Węgier. Takie napominanie i ingerowanie w wewnętrzne kwestie państw, co widzieliśmy we wtorek przy okazji napominania Polski, Węgier i Austrii przy problemie relokacji migrantów, nie ma umocowania w traktacie z Lizbony. Chodzi o to, że domniemanie kompetencji państw członkowskich było wzmocnieniem roli parlamentów narodowych.
W jakiej formie można to zrobić?
Parlamenty narodowe mogłyby na przykład przez zieloną, czerwoną czy pomarańczową kartkę mieć inicjatywę ustawodawczą w kontekście UE lub siłę weta, czyli blokowania przepisów, które byłyby niezgodne z ich interesami. Dzisiaj to niestety nie funkcjonuje, a Unia narzuca rozwiązania ustrojowe, często polityczne, które nie miałyby akceptacji społecznej. Mamy niski poziom legitymizacji demokratycznej struktur unijnych, co widać chociażby przy frekwencji wyborczej do Parlamentu Europejskiego.
Strona 2 z 3
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/340181-nasz-wywiad-prof-paruch-instytucje-unijne-zaczynaja-sobie-uzurpowac-uprawnienia-ktorych-nie-ma-w-traktacie-z-lizbony?strona=2