Oprócz kwestii gospodarczych przewodniczący parlamentów, którzy przyjadą do Warszawy mają poruszać kwestie dotyczące przywiązania do wartości, suwerenności, tradycji, historii i religii. Widzi Pan tutaj wspólne mianowniki?
Tak, ponieważ tak się składa, że właśnie ta część Europy, w której także leży Polska, ma wiele wspólnych elementów, które te kraje łączy. Na przykład pamięć utraty suwerenności jest bardzo żywa w tych krajach, czy obecność w debacie publicznej takich kategorii jak: wolność, niepodległość, narodowa kultura i brak obaw o używanie kategorii narodu oraz postrzegania narodów jako pewnych wspólnot etniczno-kulturowych. Jest tutaj także dostrzeganie tego, jak wielką rolę odegrały kościoły i wspólnoty wyznaniowe zwłaszcza w tych momentach, kiedy z punktu widzenia państwa tej państwowości nie było. Jednocześnie chyba wszyscy mają poczucie niepełnego wykorzystania własnego potencjału i rozwoju w ostatnich dekadach, może nawet i dłużej w porównaniu z okresami wcześniejszej świetności.
W tym kontekście ważne staje się budowanie roli parlamentów narodowych w polityce międzynarodowej?
To jest też bardzo ważny element, dziękuję za to pytanie, ponieważ przyzwyczailiśmy się trochę w Polsce do tego, że dyplomacja polega na tym, iż minister „x” jedzie do kraju „y”, by podpisać jakąś umowę. Albo, że rola państwa zależy od tego, jak silną ma gospodarkę i armię. To jest prawda, ale nie do końca, ponieważ coraz więcej rzeczy się rozgrywa w zupełnie innych obszarach oddziaływania między państwami. Tu wielką rolę odgrywa np. polityka historyczna, bo to nie jest obojętne jak dany kraj jest kojarzony, ale także właśnie ten wymiar parlamentarny. To, do czego Polska tak naprawdę nigdy po 1989 roku nie sięgała, czyli bezpośredniego dialogu: społeczeństwo-społeczeństwo, naród- naród, wzbudzanie rezonansu, słuchanie, stawianie diagnoz, analizowanie sytuacji i dążenie do wspólnych rozstrzygnięć. To jest pewien cywilizacyjny skok w polskiej dyplomacji, gdzie zaczęliśmy zauważać te „miękkie narzędzia oddziaływania”, które pozwalają wielu innym krajom, jak USA, czy Niemcy od lat znacznie lepiej niż Polska radzić sobie w różnych sytuacjach.
Szczyt zakończy się jakimiś konkluzjami, wnioskami, które będą wdrażane?
Z cała pewnością tak, natomiast to jest pytanie, na które będę mógł dopiero odpowiedzieć po szczycie.
Rozmawiał Piotr Czartoryski- Sziler
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Oprócz kwestii gospodarczych przewodniczący parlamentów, którzy przyjadą do Warszawy mają poruszać kwestie dotyczące przywiązania do wartości, suwerenności, tradycji, historii i religii. Widzi Pan tutaj wspólne mianowniki?
Tak, ponieważ tak się składa, że właśnie ta część Europy, w której także leży Polska, ma wiele wspólnych elementów, które te kraje łączy. Na przykład pamięć utraty suwerenności jest bardzo żywa w tych krajach, czy obecność w debacie publicznej takich kategorii jak: wolność, niepodległość, narodowa kultura i brak obaw o używanie kategorii narodu oraz postrzegania narodów jako pewnych wspólnot etniczno-kulturowych. Jest tutaj także dostrzeganie tego, jak wielką rolę odegrały kościoły i wspólnoty wyznaniowe zwłaszcza w tych momentach, kiedy z punktu widzenia państwa tej państwowości nie było. Jednocześnie chyba wszyscy mają poczucie niepełnego wykorzystania własnego potencjału i rozwoju w ostatnich dekadach, może nawet i dłużej w porównaniu z okresami wcześniejszej świetności.
W tym kontekście ważne staje się budowanie roli parlamentów narodowych w polityce międzynarodowej?
To jest też bardzo ważny element, dziękuję za to pytanie, ponieważ przyzwyczailiśmy się trochę w Polsce do tego, że dyplomacja polega na tym, iż minister „x” jedzie do kraju „y”, by podpisać jakąś umowę. Albo, że rola państwa zależy od tego, jak silną ma gospodarkę i armię. To jest prawda, ale nie do końca, ponieważ coraz więcej rzeczy się rozgrywa w zupełnie innych obszarach oddziaływania między państwami. Tu wielką rolę odgrywa np. polityka historyczna, bo to nie jest obojętne jak dany kraj jest kojarzony, ale także właśnie ten wymiar parlamentarny. To, do czego Polska tak naprawdę nigdy po 1989 roku nie sięgała, czyli bezpośredniego dialogu: społeczeństwo-społeczeństwo, naród- naród, wzbudzanie rezonansu, słuchanie, stawianie diagnoz, analizowanie sytuacji i dążenie do wspólnych rozstrzygnięć. To jest pewien cywilizacyjny skok w polskiej dyplomacji, gdzie zaczęliśmy zauważać te „miękkie narzędzia oddziaływania”, które pozwalają wielu innym krajom, jak USA, czy Niemcy od lat znacznie lepiej niż Polska radzić sobie w różnych sytuacjach.
Szczyt zakończy się jakimiś konkluzjami, wnioskami, które będą wdrażane?
Z cała pewnością tak, natomiast to jest pytanie, na które będę mógł dopiero odpowiedzieć po szczycie.
Rozmawiał Piotr Czartoryski- Sziler
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/339794-nasz-wywiad-dr-szymanowski-o-szczycie-parlamentarnym-mamy-pewne-zaleglosci-na-osi-polnoc-poludnie?strona=2