Osobiście bardzo cieszę się z tego, że Polska podjęła ten sztandar i tak wysoko go podniosła i że to właśnie w Warszawie odbywa się to spotkanie. Czasami poruszając się w bieżącej polityce nie zauważamy bowiem dłuższych procesów, dzięki którym np. Grupa Wyszehradzka jako całość jest już dla Niemiec ważniejszym partnerem handlowym niż Francja. Dobrze widzieć to jak region Europy Środkowej rośnie, z tego wynikają oczywiście większe zadania i większa odpowiedzialność
—mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl dr Maciej Szymanowski, doradca ds. międzynarodowych marszałka Sejmu, wykładowca Uniwersytetu Katolickiego w Budapeszcie.
wPolityce.pl: Za kilka dni odbędzie się w Warszawie Szczyt Przewodniczących Parlamentów Państw Europy Środkowej i Wschodniej. Skąd pomysł na jego zorganizowanie?
Dr Maciej Szymanowski: Powodów jest wiele. Zacząłbym od tego, że jest to już trzeci w kolejności szczyt, pierwszy odbył się pod koniec sierpnia i wzięło w nim udział tylko 11 państw, drugie spotkanie doradców szefów parlamentów było w marcu ze znacznie większą liczbą państw. Powód kolejnego szczytu jest bardzo prosty i chyba tak samo odczytywany przez wszystkich jego uczestników. Zauważa on mianowicie pewien układ geostrategiczny, który zaczyna nam się rysować. Z jednej strony mamy politykę Federacji Rosyjskiej pod tytułem „bliska zagranica” i prowadzenie pewnej polityki zagranicznej wobec tych państw regionie, również Polski. Z drugiej strony mamy politykę UE, która od dłuższego czasu jest bardzo pogrążana we własnych kryzysach: finansowym, migracyjnym, Brexitem i nie dostrzega tego, co się dzieje na jej granicach, nie tylko południowej, ale również wschodniej. Do tego pojawia się jeszcze w wielu krajach koncepcja, która skrywa się pod hasłem Europy dwóch prędkości, co oczywiście samo w sobie jest pewną ciekawostką.
Dlaczego?
Bo Europa dwóch prędkości oczywiście istnieje, mamy wiele różnych jej wymiarów, wystarczy wziąć chociażby strefę Euro, należy do niej 19-28 państw. Tu nie chodzi więc o żadne prędkości, ale o podział UE według pewnych kryteriów -i to trzeba wprost nazywać- wobec czego Polska też powinna zająć i zajmuje swoje stanowisko. Stąd też ten pomysł zaproszenia do Warszawy krajów, które są z jednej strony tą flanka wschodnią UE, czyli graniczą z krajami, które nie są częścią UE (niezależnie od tego czy to są kraje stowarzyszone, czy aspirują do wejścia UE, czy tylko chcą mieć dobre stosunki z Unią Europejską), a z drugiej strony krajów, które są zaniepokojone tą sytuacją i które przecież wiedzą- zresztą tak samo jak my- że to UE leży w Europie, a nie Europa w UE. Bezpieczeństwo i prosperity UE w znacznym stopniu zależy od tego, co się będzie działo wokół niej, w tym w państwach europejskich.
Jak wiele delegacji przyjedzie do Polski?
Ponad dwadzieścia. Trudno dziś podać dokładną liczbę, ponieważ proszę pamiętać, że czasem potwierdzenia przychodzą w ostatnim momencie. Miesiąc maj jest bowiem bardzo gorącym momentem w parlamencie każdego kraju, gdyż pewne rzeczy się finiszują, a poszczególne rządy próbują jeszcze przed wakacjami przeforsować pewne ustawy. Z drugiej strony mamy w szeregu krajach kryzysy rządowe, np. w Chorwacji, czy w tej chwili w Czechach, który urasta do kryzysu konstytucyjnego. Zainteresowanie szczytem jest jednak duże i rosnące.
Szczyt ma poruszyć szerokie spektrum tematów. Które z nich Pana zdaniem są najistotniejsze?
Bardzo dużo mówimy ostatnio z powodu szczytu w Chinach o nowym Jedwabnym Szlaku, natomiast jest coś takiego jak oś Północ- Południe. Jeżeli spojrzymy chociażby na wszelkie połączenia infrastrukturalne od lotniczych począwszy, poprzez wodne, kolejowe, drogowe, a skończywszy na energetycznych, które biegną z północy na południe, to widzimy to piętno RWPG, te rzeczy, które nie zostały kiedyś dokończone i wybudowane. W Polsce dużo mówimy i piszemy o Via Carpatii. ale tu nie chodzi tylko o połączenia drogowe, ale również o to, jak będzie płynął gaz, do jakich krajów może on docierać z Norwegii czy z USA przez nasz gazoport. Gdy spojrzymy na mapę Polski, to widzimy gdzie autostrady są gotowe, a gdzie nie. Widać tu wyraźnie, że mamy pewne zaległości właśnie na tej osi Północ- Południe i to niezależnie od tego, czy rozmawiamy na ten temat w Skandynawii, Chorwacji, czy w Serbii. Wszyscy tam odczuwają to jako problem.
Szczyt ma się więc głównie skupić na przyszłości naszego regionu?
Jak najbardziej. Osobiście bardzo cieszę się z tego, że Polska podjęła ten sztandar i tak wysoko go podniosła i że to właśnie w Warszawie odbywa się to spotkanie. Czasami poruszając się w bieżącej polityce nie zauważamy bowiem dłuższych procesów, dzięki którym np. Grupa Wyszehradzka jako całość jest już dla Niemiec ważniejszym partnerem handlowym niż Francja. Dobrze widzieć to jak region Europy Środkowej rośnie, z tego wynikają oczywiście większe zadania i większa odpowiedzialność.
Dalszy ciąg na następnej stronie
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Osobiście bardzo cieszę się z tego, że Polska podjęła ten sztandar i tak wysoko go podniosła i że to właśnie w Warszawie odbywa się to spotkanie. Czasami poruszając się w bieżącej polityce nie zauważamy bowiem dłuższych procesów, dzięki którym np. Grupa Wyszehradzka jako całość jest już dla Niemiec ważniejszym partnerem handlowym niż Francja. Dobrze widzieć to jak region Europy Środkowej rośnie, z tego wynikają oczywiście większe zadania i większa odpowiedzialność
—mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl dr Maciej Szymanowski, doradca ds. międzynarodowych marszałka Sejmu, wykładowca Uniwersytetu Katolickiego w Budapeszcie.
wPolityce.pl: Za kilka dni odbędzie się w Warszawie Szczyt Przewodniczących Parlamentów Państw Europy Środkowej i Wschodniej. Skąd pomysł na jego zorganizowanie?
Dr Maciej Szymanowski: Powodów jest wiele. Zacząłbym od tego, że jest to już trzeci w kolejności szczyt, pierwszy odbył się pod koniec sierpnia i wzięło w nim udział tylko 11 państw, drugie spotkanie doradców szefów parlamentów było w marcu ze znacznie większą liczbą państw. Powód kolejnego szczytu jest bardzo prosty i chyba tak samo odczytywany przez wszystkich jego uczestników. Zauważa on mianowicie pewien układ geostrategiczny, który zaczyna nam się rysować. Z jednej strony mamy politykę Federacji Rosyjskiej pod tytułem „bliska zagranica” i prowadzenie pewnej polityki zagranicznej wobec tych państw regionie, również Polski. Z drugiej strony mamy politykę UE, która od dłuższego czasu jest bardzo pogrążana we własnych kryzysach: finansowym, migracyjnym, Brexitem i nie dostrzega tego, co się dzieje na jej granicach, nie tylko południowej, ale również wschodniej. Do tego pojawia się jeszcze w wielu krajach koncepcja, która skrywa się pod hasłem Europy dwóch prędkości, co oczywiście samo w sobie jest pewną ciekawostką.
Dlaczego?
Bo Europa dwóch prędkości oczywiście istnieje, mamy wiele różnych jej wymiarów, wystarczy wziąć chociażby strefę Euro, należy do niej 19-28 państw. Tu nie chodzi więc o żadne prędkości, ale o podział UE według pewnych kryteriów -i to trzeba wprost nazywać- wobec czego Polska też powinna zająć i zajmuje swoje stanowisko. Stąd też ten pomysł zaproszenia do Warszawy krajów, które są z jednej strony tą flanka wschodnią UE, czyli graniczą z krajami, które nie są częścią UE (niezależnie od tego czy to są kraje stowarzyszone, czy aspirują do wejścia UE, czy tylko chcą mieć dobre stosunki z Unią Europejską), a z drugiej strony krajów, które są zaniepokojone tą sytuacją i które przecież wiedzą- zresztą tak samo jak my- że to UE leży w Europie, a nie Europa w UE. Bezpieczeństwo i prosperity UE w znacznym stopniu zależy od tego, co się będzie działo wokół niej, w tym w państwach europejskich.
Jak wiele delegacji przyjedzie do Polski?
Ponad dwadzieścia. Trudno dziś podać dokładną liczbę, ponieważ proszę pamiętać, że czasem potwierdzenia przychodzą w ostatnim momencie. Miesiąc maj jest bowiem bardzo gorącym momentem w parlamencie każdego kraju, gdyż pewne rzeczy się finiszują, a poszczególne rządy próbują jeszcze przed wakacjami przeforsować pewne ustawy. Z drugiej strony mamy w szeregu krajach kryzysy rządowe, np. w Chorwacji, czy w tej chwili w Czechach, który urasta do kryzysu konstytucyjnego. Zainteresowanie szczytem jest jednak duże i rosnące.
Szczyt ma poruszyć szerokie spektrum tematów. Które z nich Pana zdaniem są najistotniejsze?
Bardzo dużo mówimy ostatnio z powodu szczytu w Chinach o nowym Jedwabnym Szlaku, natomiast jest coś takiego jak oś Północ- Południe. Jeżeli spojrzymy chociażby na wszelkie połączenia infrastrukturalne od lotniczych począwszy, poprzez wodne, kolejowe, drogowe, a skończywszy na energetycznych, które biegną z północy na południe, to widzimy to piętno RWPG, te rzeczy, które nie zostały kiedyś dokończone i wybudowane. W Polsce dużo mówimy i piszemy o Via Carpatii. ale tu nie chodzi tylko o połączenia drogowe, ale również o to, jak będzie płynął gaz, do jakich krajów może on docierać z Norwegii czy z USA przez nasz gazoport. Gdy spojrzymy na mapę Polski, to widzimy gdzie autostrady są gotowe, a gdzie nie. Widać tu wyraźnie, że mamy pewne zaległości właśnie na tej osi Północ- Południe i to niezależnie od tego, czy rozmawiamy na ten temat w Skandynawii, Chorwacji, czy w Serbii. Wszyscy tam odczuwają to jako problem.
Szczyt ma się więc głównie skupić na przyszłości naszego regionu?
Jak najbardziej. Osobiście bardzo cieszę się z tego, że Polska podjęła ten sztandar i tak wysoko go podniosła i że to właśnie w Warszawie odbywa się to spotkanie. Czasami poruszając się w bieżącej polityce nie zauważamy bowiem dłuższych procesów, dzięki którym np. Grupa Wyszehradzka jako całość jest już dla Niemiec ważniejszym partnerem handlowym niż Francja. Dobrze widzieć to jak region Europy Środkowej rośnie, z tego wynikają oczywiście większe zadania i większa odpowiedzialność.
Dalszy ciąg na następnej stronie
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/339794-nasz-wywiad-dr-szymanowski-o-szczycie-parlamentarnym-mamy-pewne-zaleglosci-na-osi-polnoc-poludnie?strona=1