Jak przedstawiciele administracji patrzą na to, co się dzieje w polskiej armii, na nasze starania i wysiłki modernizacyjne?
Amerykanów z administracji Trumpa cechuje wyraźnie dobrze wspomnienie współpracy z naszymi żołnierzami. Podkreślali i wymieniali z nazwiska polskich generałów i oficerów. Odwiedziłem między innymi Uniwersytet Obrony narodowej (wyższa szkoła dowódcza), gdzie wisiały portrety naszych generałów; począwszy od śp. Gągora, przez Bojarskiego i innych.
Sam McMaster wymienił dwóch oficerów, których pamiętał z czasów dowodzenia w Afganistanie, jako zasłużonych w walce z korupcją lokalną. Wspominam o tym dlatego, żeby pokazać, jak Amerykanie kojarzą konkretne sprawy - w ramach, patetycznie mówiąc, braterstwa broni. Warto to mieć na uwadze, że ci, którzy dziś decydują o polityce mocarstwa USA, znali Polaków jako tych, z którymi walczyli ramię w ramię, oceniają ich bardzo dobrze. To bardzo istotny element naszej współpracy i relacji.
Czy w tym kontekście rozmawiali Państwo również o zmianach, również personalnych, w naszej armii?
Nie, ten temat nie pojawił się w naszych rozmowach. Amerykanie mają bardzo dobrą opinię o współpracy z polskim wojskiem, choć często jest to opinia wyrobiona na podstawie kontaktów z konkretnymi osobami, które nasi partnerzy wymieniali z imienia i nazwiska. Co do zasady Polska uważana jest za kraj decyzyjny, który nie boi się przyjmować na siebie kolejnych zobowiązań sojuszniczych. I to z pewnością jest bardzo doceniane.
Z uwagą słuchają naszych postulatów, propozycji, biorą pod uwagę także nasze położenie, potencjał, zwracają uwagę na to, jak ich żołnierze czują się u nas, jak są przyjmowani przez rząd i społeczeństwo. Dobrze przyjęto nasze dążenia do zwiększenia wydatków na wojsko.
Kwestia ograniczenia naszego zaangażowania w Eurokorpusie była przedmiotem rozmów, sporów?
Nie, te decyzje były przyjmowane z pełnym zrozumieniem.
Sądząc po Pana relacjach, wraca Pan podbudowany tymi spotkaniami w USA.
W Departamencie Stanu traktowali nasze spotkanie jako okazję do wysłania do Polski sygnałów uspokajających. Z kolei z ich strony oczekiwali i pozytywnie reagowali na nasze oświadczenia dotyczące gotowości i woli zwiększenia wydatków na obronność, jak również gotowości zaangażowania się w walkę z terroryzmem.
Jakieś konkretne zobowiązania padły?
Wszystko zależy od planów, wówczas będziemy się odnosić i proponować nasz udział.
Ta wizyta była również udana z tego względu, że mamy w USA do czynienia z pewnego rodzaju redefiniowaniem polityki, ale i prezydentury Trumpa.
Te 100 dni prezydentury pokazało wyraźny zwrot - przynajmniej retoryczny - w polityce nowej administracji, z prezydentem na czele.
Przynajmniej na tym etapie chcieli dać nam do zrozumienia, że utrzymują linię USA zgodnie z ustaleniami szczytu NATO w Warszawie i zapewnieniami poprzedniej ekipy. Że jeśli chodzi o Rosję, to podzielają jej ocenę z nami. Że nie zapominają o Ukrainie, że NATO jest nieustannie bardzo ważnym, fundamentalnym sojuszem. Że te wypowiedzi podkopujące jedność Sojuszu były raczej kampanijną kolorystyką niż realnymi deklaracjami.
Można mówić o małym optymizmie?
To nie mały, ale duży optymizm. Choć ostrożny. Nie ma żadnych oznak wskazujących na zmianę linii realizacji obietnic złożonych wcześniej, także biorąc pod uwagę efekty wizyty Tillersona w Rosji i jego spotkania z Ławrowem. Któryś z naszych rozmówców przytoczył stwierdzenie, że Tillerson miał powiedzieć o spotkaniu z Ławrowem, że relacje z Rosją nie były tak złe od czasów zimnej wojny.
Kiedy dojdzie do spotkania prezydenta Dudy z Donaldem Trumpem?
Padają daty, jest wola polityczna z obu stron, jesteśmy na dobrej drodze, by uzgodnić termin ostatecznie. Tak jak mówiliśmy wraz z ministrem Szczerskim, w grę wchodzą dwie możliwe daty wizyty amerykańskiego prezydenta w Polsce: przed bądź po spotkaniu na szczycie państw NATO w Brukseli albo zgodnie z nadziejami przywódców Chorwacji i Polski na początku lipca, kiedy Trump planuje udział w spotkaniu grupy G20 w Hamburgu.
Rozmawiał Marcin Fijołek
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Jak przedstawiciele administracji patrzą na to, co się dzieje w polskiej armii, na nasze starania i wysiłki modernizacyjne?
Amerykanów z administracji Trumpa cechuje wyraźnie dobrze wspomnienie współpracy z naszymi żołnierzami. Podkreślali i wymieniali z nazwiska polskich generałów i oficerów. Odwiedziłem między innymi Uniwersytet Obrony narodowej (wyższa szkoła dowódcza), gdzie wisiały portrety naszych generałów; począwszy od śp. Gągora, przez Bojarskiego i innych.
Sam McMaster wymienił dwóch oficerów, których pamiętał z czasów dowodzenia w Afganistanie, jako zasłużonych w walce z korupcją lokalną. Wspominam o tym dlatego, żeby pokazać, jak Amerykanie kojarzą konkretne sprawy - w ramach, patetycznie mówiąc, braterstwa broni. Warto to mieć na uwadze, że ci, którzy dziś decydują o polityce mocarstwa USA, znali Polaków jako tych, z którymi walczyli ramię w ramię, oceniają ich bardzo dobrze. To bardzo istotny element naszej współpracy i relacji.
Czy w tym kontekście rozmawiali Państwo również o zmianach, również personalnych, w naszej armii?
Nie, ten temat nie pojawił się w naszych rozmowach. Amerykanie mają bardzo dobrą opinię o współpracy z polskim wojskiem, choć często jest to opinia wyrobiona na podstawie kontaktów z konkretnymi osobami, które nasi partnerzy wymieniali z imienia i nazwiska. Co do zasady Polska uważana jest za kraj decyzyjny, który nie boi się przyjmować na siebie kolejnych zobowiązań sojuszniczych. I to z pewnością jest bardzo doceniane.
Z uwagą słuchają naszych postulatów, propozycji, biorą pod uwagę także nasze położenie, potencjał, zwracają uwagę na to, jak ich żołnierze czują się u nas, jak są przyjmowani przez rząd i społeczeństwo. Dobrze przyjęto nasze dążenia do zwiększenia wydatków na wojsko.
Kwestia ograniczenia naszego zaangażowania w Eurokorpusie była przedmiotem rozmów, sporów?
Nie, te decyzje były przyjmowane z pełnym zrozumieniem.
Sądząc po Pana relacjach, wraca Pan podbudowany tymi spotkaniami w USA.
W Departamencie Stanu traktowali nasze spotkanie jako okazję do wysłania do Polski sygnałów uspokajających. Z kolei z ich strony oczekiwali i pozytywnie reagowali na nasze oświadczenia dotyczące gotowości i woli zwiększenia wydatków na obronność, jak również gotowości zaangażowania się w walkę z terroryzmem.
Jakieś konkretne zobowiązania padły?
Wszystko zależy od planów, wówczas będziemy się odnosić i proponować nasz udział.
Ta wizyta była również udana z tego względu, że mamy w USA do czynienia z pewnego rodzaju redefiniowaniem polityki, ale i prezydentury Trumpa.
Te 100 dni prezydentury pokazało wyraźny zwrot - przynajmniej retoryczny - w polityce nowej administracji, z prezydentem na czele.
Przynajmniej na tym etapie chcieli dać nam do zrozumienia, że utrzymują linię USA zgodnie z ustaleniami szczytu NATO w Warszawie i zapewnieniami poprzedniej ekipy. Że jeśli chodzi o Rosję, to podzielają jej ocenę z nami. Że nie zapominają o Ukrainie, że NATO jest nieustannie bardzo ważnym, fundamentalnym sojuszem. Że te wypowiedzi podkopujące jedność Sojuszu były raczej kampanijną kolorystyką niż realnymi deklaracjami.
Można mówić o małym optymizmie?
To nie mały, ale duży optymizm. Choć ostrożny. Nie ma żadnych oznak wskazujących na zmianę linii realizacji obietnic złożonych wcześniej, także biorąc pod uwagę efekty wizyty Tillersona w Rosji i jego spotkania z Ławrowem. Któryś z naszych rozmówców przytoczył stwierdzenie, że Tillerson miał powiedzieć o spotkaniu z Ławrowem, że relacje z Rosją nie były tak złe od czasów zimnej wojny.
Kiedy dojdzie do spotkania prezydenta Dudy z Donaldem Trumpem?
Padają daty, jest wola polityczna z obu stron, jesteśmy na dobrej drodze, by uzgodnić termin ostatecznie. Tak jak mówiliśmy wraz z ministrem Szczerskim, w grę wchodzą dwie możliwe daty wizyty amerykańskiego prezydenta w Polsce: przed bądź po spotkaniu na szczycie państw NATO w Brukseli albo zgodnie z nadziejami przywódców Chorwacji i Polski na początku lipca, kiedy Trump planuje udział w spotkaniu grupy G20 w Hamburgu.
Rozmawiał Marcin Fijołek
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/337645-nasz-wywiad-pawel-soloch-o-kulisach-spotkan-z-administracja-trumpa-nowa-ekipa-w-usa-jest-otwarta-na-pomysly?strona=2