Ci, którzy dziś decydują o polityce mocarstwa USA, znali Polaków jako tych, z którymi walczyli ramię w ramię, oceniają ich bardzo dobrze. To bardzo istotny element naszej współpracy i relacji
— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Paweł Soloch, szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego.
wPolityce.pl: Panie ministrze, rozmawiamy tuż po Pana powrocie z USA. Wraz z Krzysztofem Szczerskim rozmawialiście z przedstawicielami administracji Donalda Trumpa. Z jakimi wnioskami wraca polska delegacja? Obaw co do nastawienia ludzi Trumpa wobec Rosji było wiele; czy możemy powiedzieć, ze są one dziś mniejsze?
Paweł Soloch, szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego: Z takim przesłaniem wracamy z USA. Nawiasem mówiąc, widocznym momentem zmniejszenia tych obaw była dymisja gen. Flynna właśnie w kontekście zarzutów o nie do końca jasne związki z Rosją.
I taka była linia i nastawienie naszych rozmówców w USA, z którą spotkałem się i przy spotkaniach z przedstawicielami amerykańskich think tanków, ale i na spotkaniach w Pentagonie, i w Departamencie Stanu, i na spotkaniu z gen. McMasterem. Wszczyscy nasi rozmówcy z nowej administracji zapewniali o asertywnym stosunku do Rosji. Od naszych amerykańskich partnerów usłyszeliśmy, że Rosja taka, jaka jest wyklucza prowadzenie partnerskich, przyjacielskich, normalnych relacji. Na dziś niemożliwa wydaje się możliwość jakiegoś ewentualnego resetu stosunków na linii USA - Rosja. Co oczywiste, podkreślano również potrzebę prowadzenia rozmów z Rosją, dążenie do rozładowania emocji, ale nasi rozmówcy wielokrotnie podkreślali świadomość tego, że obecna polityka rosyjska jest agresywna i stanowi zagrożenie również z militarnego punktu widzenia.
Krótko mówiąc - bez złudzeń, o których obecność wśród ludzi Trumpa mocno obawialiśmy się?
Tak. Przynajmniej nam nie było to manifestowane. Dynamika zobowiązań, jakie Amerykanie podjęli w stosunku do Polski i całej Europy Środkowoej, również w sprawie wschodniej flanki NATO, będzie utrzymana - także ze względu na agresywną postawę rosyjską. Nasi rozmówcy kilkakrotnie podkreślali to zarówno w wymiarze militarnym, jak i wojny informacyjnej. Głos naszych partnerów brzmiał mniej więcej podobnie i był zbieżny z naszą perspektywą, jeśli chodzi o relacje z Rosją.
Pytam o nastawienie wobec Rosji, ponieważ pojawiły się również wątpliwości i niepokoje związane z procesem wzmocnienia wschodniej flanki NATO. Pan jednak uspokaja.
Tak. Proszę jednak pamiętać, że administracja Trumpa - ta poniżej głównych politycznych nominacji - cały czas się kształtuje i dociera, w ostatnich dniach przyznawane były kolejne posady. Cały czas dociera się i kształtuje się też linia prezydenta Trumpa. Ale tym bardziej istotne jest, by już na tym etapie nasz głos był tam słyszany, by nasza wizja sytuacji, jeśli chodzi o bezpieczeństwo była klarowna i prezentowana.
Sądząc po reakcji naszych rozmówców na to, co mówiliśmy, wynikało, że jesteśmy traktowani jako kraj, który przyjechał nie tylko, by o coś prosić, by o coś się starać, ale również by proponować szersze rozwiązania.
Z jakimi propozycjami zatem pojechała do USA polska delegacja?
Jeśli chodzi o propozycję, to w odniesieniu do obecności amerykańskiej na flance wschodniej podkreślaliśmy znaczenie trwałej obecności wojsk amerykańskich, również w wymiarze praktycznym. Mówiliśmy o tym, że przy okazji obecności w Polsce amerykańskiej ciężkiej brygady pancernej, wysuniętej obecności wojsk, mamy gotowość na podjęcie działań związanych z inwestycjami towarzyszącymi. Jeżeli wiemy, że nasi sojusznicy tu będą, to będziemy inwestowali, by warunki pobytu w naszym kraju były wygodne i efektywne. Powtórzyłem także propozycję, która padła z ust ministrów Macierewicza i Waszczykowskiego, co było ciepło i z uwagą przyjęte, mianowicie - że jesteśmy gotowi wzmocnić nasze zaangażowanie w walce z międzynarodowym terroryzmem, także na południowym kierunku i tej flance NATO.
W relacjach mówiło się o „wyjątkowo dobrze” przyjęciu tej deklaracji.
Tym bardziej, że sprawa ta wiąże się z osobistymi, żołnierskimi doświadczeniami McMastera w Afganistanie. Walka z terroryzmem to obok skłonienia do zwiększenia wydatków na zbrojenia jeden z głównych tematów podejmowanych przez amerykańską administrację. Dlatego dobrze przyjęta była nasza deklaracja: oczekujemy wsparcia, ale jesteśmy gotowi wspierać na kierunkach, które niekoniecznie są naszymi priorytetowymi kierunkami.
To jasne przedstawienie perspektywy: nie tylko modernizujemy nasze wojsko, ale również wysyłamy nasze oddziały do Łotwy, Rumunii, okręt wojenny na Morze Śródziemne, samoloty na rejon Zatoki Perskiej, a naszych specjalsów z misją treningową - mandaty tych misji mogą być poszerzone co do naszych możliwości i propozycji nowych działań.
Miałem wrażenie, że zadawano nam dużo pytań, że to moment, gdy nowa ekipa mając z całą pewnością swoje przemyślenia, jest otwarta na nowe pomysły. Pytają, co sądzą o zachowania Rosji w przyszłości, o to, co dalej z Ukrainą.
Skoro wspomniał Pan o Ukrainie. Podejście USA do Ukrainy było również jednym z głównych powodów do niepokoju. Jak przedstawiciele nowej administracji USA mówili o tym temacie?
Kilka razy padło zapewnienie, że USA nie uważają Ukrainy za przedmiot targu z Rosją w kontekście Bliskiego Wschodu. Sam nie chciałbym tego przesądzać jako ostateczne stanowisko amerykańskiej administracji, ale nasi rozmówcy z Pentagonu i departamentu stanu tak to przedstawiali.
Ciąg dalszy na następnej stronie.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Ci, którzy dziś decydują o polityce mocarstwa USA, znali Polaków jako tych, z którymi walczyli ramię w ramię, oceniają ich bardzo dobrze. To bardzo istotny element naszej współpracy i relacji
— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Paweł Soloch, szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego.
wPolityce.pl: Panie ministrze, rozmawiamy tuż po Pana powrocie z USA. Wraz z Krzysztofem Szczerskim rozmawialiście z przedstawicielami administracji Donalda Trumpa. Z jakimi wnioskami wraca polska delegacja? Obaw co do nastawienia ludzi Trumpa wobec Rosji było wiele; czy możemy powiedzieć, ze są one dziś mniejsze?
Paweł Soloch, szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego: Z takim przesłaniem wracamy z USA. Nawiasem mówiąc, widocznym momentem zmniejszenia tych obaw była dymisja gen. Flynna właśnie w kontekście zarzutów o nie do końca jasne związki z Rosją.
I taka była linia i nastawienie naszych rozmówców w USA, z którą spotkałem się i przy spotkaniach z przedstawicielami amerykańskich think tanków, ale i na spotkaniach w Pentagonie, i w Departamencie Stanu, i na spotkaniu z gen. McMasterem. Wszczyscy nasi rozmówcy z nowej administracji zapewniali o asertywnym stosunku do Rosji. Od naszych amerykańskich partnerów usłyszeliśmy, że Rosja taka, jaka jest wyklucza prowadzenie partnerskich, przyjacielskich, normalnych relacji. Na dziś niemożliwa wydaje się możliwość jakiegoś ewentualnego resetu stosunków na linii USA - Rosja. Co oczywiste, podkreślano również potrzebę prowadzenia rozmów z Rosją, dążenie do rozładowania emocji, ale nasi rozmówcy wielokrotnie podkreślali świadomość tego, że obecna polityka rosyjska jest agresywna i stanowi zagrożenie również z militarnego punktu widzenia.
Krótko mówiąc - bez złudzeń, o których obecność wśród ludzi Trumpa mocno obawialiśmy się?
Tak. Przynajmniej nam nie było to manifestowane. Dynamika zobowiązań, jakie Amerykanie podjęli w stosunku do Polski i całej Europy Środkowoej, również w sprawie wschodniej flanki NATO, będzie utrzymana - także ze względu na agresywną postawę rosyjską. Nasi rozmówcy kilkakrotnie podkreślali to zarówno w wymiarze militarnym, jak i wojny informacyjnej. Głos naszych partnerów brzmiał mniej więcej podobnie i był zbieżny z naszą perspektywą, jeśli chodzi o relacje z Rosją.
Pytam o nastawienie wobec Rosji, ponieważ pojawiły się również wątpliwości i niepokoje związane z procesem wzmocnienia wschodniej flanki NATO. Pan jednak uspokaja.
Tak. Proszę jednak pamiętać, że administracja Trumpa - ta poniżej głównych politycznych nominacji - cały czas się kształtuje i dociera, w ostatnich dniach przyznawane były kolejne posady. Cały czas dociera się i kształtuje się też linia prezydenta Trumpa. Ale tym bardziej istotne jest, by już na tym etapie nasz głos był tam słyszany, by nasza wizja sytuacji, jeśli chodzi o bezpieczeństwo była klarowna i prezentowana.
Sądząc po reakcji naszych rozmówców na to, co mówiliśmy, wynikało, że jesteśmy traktowani jako kraj, który przyjechał nie tylko, by o coś prosić, by o coś się starać, ale również by proponować szersze rozwiązania.
Z jakimi propozycjami zatem pojechała do USA polska delegacja?
Jeśli chodzi o propozycję, to w odniesieniu do obecności amerykańskiej na flance wschodniej podkreślaliśmy znaczenie trwałej obecności wojsk amerykańskich, również w wymiarze praktycznym. Mówiliśmy o tym, że przy okazji obecności w Polsce amerykańskiej ciężkiej brygady pancernej, wysuniętej obecności wojsk, mamy gotowość na podjęcie działań związanych z inwestycjami towarzyszącymi. Jeżeli wiemy, że nasi sojusznicy tu będą, to będziemy inwestowali, by warunki pobytu w naszym kraju były wygodne i efektywne. Powtórzyłem także propozycję, która padła z ust ministrów Macierewicza i Waszczykowskiego, co było ciepło i z uwagą przyjęte, mianowicie - że jesteśmy gotowi wzmocnić nasze zaangażowanie w walce z międzynarodowym terroryzmem, także na południowym kierunku i tej flance NATO.
W relacjach mówiło się o „wyjątkowo dobrze” przyjęciu tej deklaracji.
Tym bardziej, że sprawa ta wiąże się z osobistymi, żołnierskimi doświadczeniami McMastera w Afganistanie. Walka z terroryzmem to obok skłonienia do zwiększenia wydatków na zbrojenia jeden z głównych tematów podejmowanych przez amerykańską administrację. Dlatego dobrze przyjęta była nasza deklaracja: oczekujemy wsparcia, ale jesteśmy gotowi wspierać na kierunkach, które niekoniecznie są naszymi priorytetowymi kierunkami.
To jasne przedstawienie perspektywy: nie tylko modernizujemy nasze wojsko, ale również wysyłamy nasze oddziały do Łotwy, Rumunii, okręt wojenny na Morze Śródziemne, samoloty na rejon Zatoki Perskiej, a naszych specjalsów z misją treningową - mandaty tych misji mogą być poszerzone co do naszych możliwości i propozycji nowych działań.
Miałem wrażenie, że zadawano nam dużo pytań, że to moment, gdy nowa ekipa mając z całą pewnością swoje przemyślenia, jest otwarta na nowe pomysły. Pytają, co sądzą o zachowania Rosji w przyszłości, o to, co dalej z Ukrainą.
Skoro wspomniał Pan o Ukrainie. Podejście USA do Ukrainy było również jednym z głównych powodów do niepokoju. Jak przedstawiciele nowej administracji USA mówili o tym temacie?
Kilka razy padło zapewnienie, że USA nie uważają Ukrainy za przedmiot targu z Rosją w kontekście Bliskiego Wschodu. Sam nie chciałbym tego przesądzać jako ostateczne stanowisko amerykańskiej administracji, ale nasi rozmówcy z Pentagonu i departamentu stanu tak to przedstawiali.
Ciąg dalszy na następnej stronie.
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/337645-nasz-wywiad-pawel-soloch-o-kulisach-spotkan-z-administracja-trumpa-nowa-ekipa-w-usa-jest-otwarta-na-pomysly?strona=1