Autorzy planu współczesnej, polskiej wersji nocy św. Bartłomieja powinni mieć świadomość, że to nie zabawa i że mogą za to odpowiedzieć.
Model represyjnej restauracji z czasów sześcioletniego panowania Karola X Burbona (1824-1830) przypomina to, co 7 kwietnia 2017 r. zaprezentowali w Sejmie przewodniczący PO Grzegorz Schetyna i szef klubu tej partii Sławomir Neumann. Najkrócej rzecz ujmując tamta restauracja polegała na odwecie, represjach, cenzurze, ograniczeniu praw wyborczych i wolności prasy, odszkodowaniach dla „pokrzywdzonych”. „Program” Schetyny z drugiej strony przypomina „komunistyczny kanon” Wojciecha Jaruzelskiego z pierwszej połowy lat 80. XX wieku. Jaruzelski wielokrotnie przedstawiał wtedy niepodważalne „zasady” systemu, przywrócone wskutek wprowadzenia stanu wojennego i utrwalone w latach 1982-1985. Wyznaczał też granice, których komuniści nie pozwolą przekroczyć. Cztery lata rządów Jaruzelskiego po 13 grudnia 1981 r. były klasyczną restauracją, tyle że komunistyczną. Wszystkie zapowiedzi Schetyny przywrócenia tego, co było za rządów PO w latach 2007-2015, tylko w jeszcze bardziej ortodoksyjnej postaci oraz zapowiedź represji przypominają zarówno restaurację króla Francji Karola X, jak i komunistyczną restaurację Wojciecha Jaruzelskiego.
Grzegorz Schetyna jest historykiem z wykształcenia i jeśli nie dostrzegł w swoim kuriozalnym „expose” programów restauracji dwóch tyranów, to albo jest kiepskim historykiem, albo zrobił to specjalnie. Licząc na zastraszenie nie tyle rządzącego Prawa i Sprawiedliwości, co każdego, kto tylko pomyślałby o wspieraniu bądź legitymizowaniu władzy PiS. Oczywiście Schetyna w roli Jaruzelskiego wypada cokolwiek groteskowo, a wręcz farsowo, co nie znaczy, że politycy PO i ich najbardziej oddani zwolennicy nie odebrali całkiem serio „programu” restauracji jako zapowiedzi represji, odwetu, zemsty i ograniczeń. Wielu z nich dało zresztą temu wyraz, i to bez żadnego skrępowania (np. w mediach społecznościowych), licząc na „rzeź” obecnie rządzących i ich sympatyków, a wręcz mobilizując się wzajemnie do współczesnej, polskiej wersji nocy Św. Bartłomieja. Nieprzypadkowo kilka dni wcześniej prof. Paweł Śpiewak mówił o nastrojach panujących w PO i okolicach: „krwawej vendetty, w której ludzie PiS zostaną wycięci do samej kości”. Oczywiście można na to patrzeć z pewnym politowaniem, bo chęci i życzenia to jedno, a możliwości ich zrealizowania to zupełnie inna bajka. I sam Grzegorz Schetyna już podczas wystąpienia zdawał się wątpić w realizację swego scenariusza restauracji. Ale to nie znaczy, że takie plany nie sieją spustoszenia w wielu słabych głowach oraz nie nakręcają spirali nienawiści, zemsty i odwetu.
Czytaj dalej na następnej stronie ===>
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Autorzy planu współczesnej, polskiej wersji nocy św. Bartłomieja powinni mieć świadomość, że to nie zabawa i że mogą za to odpowiedzieć.
Model represyjnej restauracji z czasów sześcioletniego panowania Karola X Burbona (1824-1830) przypomina to, co 7 kwietnia 2017 r. zaprezentowali w Sejmie przewodniczący PO Grzegorz Schetyna i szef klubu tej partii Sławomir Neumann. Najkrócej rzecz ujmując tamta restauracja polegała na odwecie, represjach, cenzurze, ograniczeniu praw wyborczych i wolności prasy, odszkodowaniach dla „pokrzywdzonych”. „Program” Schetyny z drugiej strony przypomina „komunistyczny kanon” Wojciecha Jaruzelskiego z pierwszej połowy lat 80. XX wieku. Jaruzelski wielokrotnie przedstawiał wtedy niepodważalne „zasady” systemu, przywrócone wskutek wprowadzenia stanu wojennego i utrwalone w latach 1982-1985. Wyznaczał też granice, których komuniści nie pozwolą przekroczyć. Cztery lata rządów Jaruzelskiego po 13 grudnia 1981 r. były klasyczną restauracją, tyle że komunistyczną. Wszystkie zapowiedzi Schetyny przywrócenia tego, co było za rządów PO w latach 2007-2015, tylko w jeszcze bardziej ortodoksyjnej postaci oraz zapowiedź represji przypominają zarówno restaurację króla Francji Karola X, jak i komunistyczną restaurację Wojciecha Jaruzelskiego.
Grzegorz Schetyna jest historykiem z wykształcenia i jeśli nie dostrzegł w swoim kuriozalnym „expose” programów restauracji dwóch tyranów, to albo jest kiepskim historykiem, albo zrobił to specjalnie. Licząc na zastraszenie nie tyle rządzącego Prawa i Sprawiedliwości, co każdego, kto tylko pomyślałby o wspieraniu bądź legitymizowaniu władzy PiS. Oczywiście Schetyna w roli Jaruzelskiego wypada cokolwiek groteskowo, a wręcz farsowo, co nie znaczy, że politycy PO i ich najbardziej oddani zwolennicy nie odebrali całkiem serio „programu” restauracji jako zapowiedzi represji, odwetu, zemsty i ograniczeń. Wielu z nich dało zresztą temu wyraz, i to bez żadnego skrępowania (np. w mediach społecznościowych), licząc na „rzeź” obecnie rządzących i ich sympatyków, a wręcz mobilizując się wzajemnie do współczesnej, polskiej wersji nocy Św. Bartłomieja. Nieprzypadkowo kilka dni wcześniej prof. Paweł Śpiewak mówił o nastrojach panujących w PO i okolicach: „krwawej vendetty, w której ludzie PiS zostaną wycięci do samej kości”. Oczywiście można na to patrzeć z pewnym politowaniem, bo chęci i życzenia to jedno, a możliwości ich zrealizowania to zupełnie inna bajka. I sam Grzegorz Schetyna już podczas wystąpienia zdawał się wątpić w realizację swego scenariusza restauracji. Ale to nie znaczy, że takie plany nie sieją spustoszenia w wielu słabych głowach oraz nie nakręcają spirali nienawiści, zemsty i odwetu.
Czytaj dalej na następnej stronie ===>
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/335007-schetyna-przedstawil-program-restauracji-prowadzacej-do-krwawej-vendetty-nasladuje-gen-jaruzelskiego