A obaw co do politycznych wskazań sędziów nie ma?
Nie może być sytuacji, w której o tak ważnych rzeczach decydowało środowisko, które jest poza jakąkolwiek kontrolą. Politycy mogą uprawiać partyjniactwo, ale co cztery lata są kontrolowani, oceniani przez społeczeństwo. A w przypadku sędziów nie ma żadnego podobnego narzędzia. W literaturze fachowej nawet byli sędziowie TK piszą o zagrożeniu - że KRS może przekształcić się w organ korporacyjny. I tak się, niestety, stało. KRS troszczy się dziś głównie o pozycję sędziów, a głucha jest na głosy społeczeństwa.
Pozostaje jakieś niebezpieczeństwo, że będą wskazywani do nominacji sędziowskich wyłącznie osoby sprzyjające PiS. Albo jakiejkolwiek innej władzy.
A czy przez tego rodzaju nie zbliżamy się do uregulowań zachodnich? Warto przytoczyć pewną historię. Nie tak dawno, jakieś 2 tygodnie temu, na zaproszenie KRS przyjechał do Polski odpowiedni przedstawiciel rady z Holandii. Opowiadał o tym, jak świetne są relacje między tamtejszą radą i tamtejszym ministrem sprawiedliwości. Opowiadał o wzajemnych konsultacjach i szacunku. Zastanawiałem się, jaki mechanizm ustawia tak dobre relacje.
Zadałem pytanie, jak wygląda proces nominacyjny sędziów w Holandii. Dowiedziałem się ciekawych rzeczy - bezpośrednio po studiach nie można ubiegać się o aplikacje, trzeba, by taki kandydat sprawdził się, dojrzał, dorósł do tej roli. Później jest komisja rekrutacyjna, w skład której wchodzą przedstawiciele organizacji społecznych. Następnie z wnioskiem o nominację dla sędziego występuje minister sprawiedliwości - i wówczas zrozumiałem, dlaczego te relacje układają się poprawnie. Widzimy na tym przykładzie, jak władza sądownicza równoważy się z władzą wykonawczą, a przecież to nic innego niż zapis w polskiej konstytucji.
W Holandii jakoś nikt nie podnosi tego, że minister sprawiedliwości występuje o nominacje sędziów. Mało tego, w Holandii sędziów Sądu Najwyższego wybiera parlament. Czy słyszał Pan ze strony Timmermansa, że to zamach na niezależność? Nie, tam są zadowoleni, a współczynnik zaufania do wymiaru sprawiedliwości jest wysoki. W Polsce stworzyliśmy patologiczny.
Jeżeli jest związek narodu z władzą ustawodawczą i wykonawczą, to jaki? Bardzo niewielki. Skutki tego są takie, że władza sądownicza odrywa się od społeczeństwa, nazywa się nadzwyczajną kastą. Powodem tej reformy jest to, że środowisko sędziowskie - choć nie całe, bo są sędziowie, którzy dostrzegają potrzebę zmian - chce zabetonować ten układ, który jest. Nie mają znaczenia oczekiwania społeczne czy oczekiwania ludzi.
Chcemy, by czynnik społeczny miał wpływ, pośredni, na sędziów. Nie brzydźmy się polityki. Polityka to troska o dobro wspólne - jeżeli politycy doprowadzą do wypaczenia wymiaru sprawiedliwości, to poniosą tego konsekwencje w wyborach. Ale nie możemy tworzyć super władzy, państwa w państwie.
not. Marcin Fijołek
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
A obaw co do politycznych wskazań sędziów nie ma?
Nie może być sytuacji, w której o tak ważnych rzeczach decydowało środowisko, które jest poza jakąkolwiek kontrolą. Politycy mogą uprawiać partyjniactwo, ale co cztery lata są kontrolowani, oceniani przez społeczeństwo. A w przypadku sędziów nie ma żadnego podobnego narzędzia. W literaturze fachowej nawet byli sędziowie TK piszą o zagrożeniu - że KRS może przekształcić się w organ korporacyjny. I tak się, niestety, stało. KRS troszczy się dziś głównie o pozycję sędziów, a głucha jest na głosy społeczeństwa.
Pozostaje jakieś niebezpieczeństwo, że będą wskazywani do nominacji sędziowskich wyłącznie osoby sprzyjające PiS. Albo jakiejkolwiek innej władzy.
A czy przez tego rodzaju nie zbliżamy się do uregulowań zachodnich? Warto przytoczyć pewną historię. Nie tak dawno, jakieś 2 tygodnie temu, na zaproszenie KRS przyjechał do Polski odpowiedni przedstawiciel rady z Holandii. Opowiadał o tym, jak świetne są relacje między tamtejszą radą i tamtejszym ministrem sprawiedliwości. Opowiadał o wzajemnych konsultacjach i szacunku. Zastanawiałem się, jaki mechanizm ustawia tak dobre relacje.
Zadałem pytanie, jak wygląda proces nominacyjny sędziów w Holandii. Dowiedziałem się ciekawych rzeczy - bezpośrednio po studiach nie można ubiegać się o aplikacje, trzeba, by taki kandydat sprawdził się, dojrzał, dorósł do tej roli. Później jest komisja rekrutacyjna, w skład której wchodzą przedstawiciele organizacji społecznych. Następnie z wnioskiem o nominację dla sędziego występuje minister sprawiedliwości - i wówczas zrozumiałem, dlaczego te relacje układają się poprawnie. Widzimy na tym przykładzie, jak władza sądownicza równoważy się z władzą wykonawczą, a przecież to nic innego niż zapis w polskiej konstytucji.
W Holandii jakoś nikt nie podnosi tego, że minister sprawiedliwości występuje o nominacje sędziów. Mało tego, w Holandii sędziów Sądu Najwyższego wybiera parlament. Czy słyszał Pan ze strony Timmermansa, że to zamach na niezależność? Nie, tam są zadowoleni, a współczynnik zaufania do wymiaru sprawiedliwości jest wysoki. W Polsce stworzyliśmy patologiczny.
Jeżeli jest związek narodu z władzą ustawodawczą i wykonawczą, to jaki? Bardzo niewielki. Skutki tego są takie, że władza sądownicza odrywa się od społeczeństwa, nazywa się nadzwyczajną kastą. Powodem tej reformy jest to, że środowisko sędziowskie - choć nie całe, bo są sędziowie, którzy dostrzegają potrzebę zmian - chce zabetonować ten układ, który jest. Nie mają znaczenia oczekiwania społeczne czy oczekiwania ludzi.
Chcemy, by czynnik społeczny miał wpływ, pośredni, na sędziów. Nie brzydźmy się polityki. Polityka to troska o dobro wspólne - jeżeli politycy doprowadzą do wypaczenia wymiaru sprawiedliwości, to poniosą tego konsekwencje w wyborach. Ale nie możemy tworzyć super władzy, państwa w państwie.
not. Marcin Fijołek
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/334643-nasz-wywiad-stanislaw-piotrowicz-o-zmianach-w-krs-likwidujemy-sedziokracje-czesc-srodowiska-chce-zabetonowac-dzisiejszy-uklad?strona=2