Jeżeli jest związek narodu z władzą ustawodawczą i wykonawczą, to jaki? Bardzo niewielki. Skutki tego są takie, że władza sądownicza odrywa się od społeczeństwa, nazywa się nadzwyczajną kastą
— mówi w rozmowie z wPolityce.pl Stanisław Piotrowicz, poseł PiS.
wPolityce.pl: Kolejny raz słyszymy od opozycji zarzuty o łamaniu konstytucji przez rząd. Tym razem chodzi o zmiany w Krajowej Radzie Sądownictwa. Czy, Pana zdaniem, te obawy są zasadne?
Stanisław Piotrowicz, PiS: To są tylko puste hasła, fasada, za którą nic nie stoi. Pytałem podczas debaty polityków opozycji o konkrety - który przepis konstytucji jest łamany. Nie doczekałem się odpowiedzi.
Chodzi głównie o argument dotyczący skrócenia kadencji KRS. Nie ma Pan obawy, że kiedyś Platforma wróci do władzy, pójdzie za przykładem PiS i skróci kadencję, ale już nie KRS, tylko panu prezydentowi?
Takich możliwości nie ma. Rzadko spotyka się w konstytucji tak jasne stwierdzenia jak w art. 187 ust. 4, który dotyczy KRS. Czytamy tam o daleko idącej delegacji ustawowej dla ustawodawcy zwykłego. Stwierdza się w tym ustępie, że parlament ma prawo określić ustrój Krajowej Rady Sądownictwa. Warto o tym pamiętać. Nie ma tak daleko idących delegacji w innych przepisach konstytucji.
Obecna nowelizacja wprowadza nowy ustrój sądownictwa. A skoro tak, to konsekwencją tego jest skrócenie kadencji. Według nowego ustroju mają powstać dwa zgromadzenia KRS. I w tym przypadku opozycja podnosi, że konstytucja mówi inaczej - ale nie ma takich zapisów w ustawie zasadniczej.
Nowy ustrój to oczywiście w pewnej mierze nowe otwarcie, ale po coś jednak te cztery lata kadencji KRS są zapisane w konstytucji.
Tak - gdyby ustrój się nie zmieniał, to nikt nie podejmowałby działań skierowanych na skrócenie kadencji. A my, zgodnie z prawem zapisanym w konstytucji, zmieniamy ustrój KRS. Gdybyśmy nie skrócili kadencji, to mielibyśmy sytuację, w której znowelizowane prawo wskazywałoby na to, że członków KRS dalej wybieraliby sędziowie. A my wprowadzamy zapis mówiący o tym, że to parlament wybierze 15 członków KRS spośród sędziów. Warto zwrócić uwagę, że w art. 187 jest mowa o tym, że to parlament ma określić sposób wyboru członków KRS. Jeżeli konstytucja jasno mówi o tym, kto wyłania innych członków KRS - to wchodzą oni z automatu. Pierwszy człowiek SN, prezes NSA, minister sprawiedliwości, przedstawiciel prezydenta… Tu o żadnych wyborach nie ma mowy.
Kolejny punkt dotyczy wyboru piętnastu członków spośród sędziów. Konstytucja milczy, kto ma ich wybrać. Wreszcie punkt trzeci, który mówi, że rada składa się z czterech posłów i dwóch senatorów. Jeśli konstytucja mówi, że to parlament określa sposób wyboru, to jasne, że odnosi się do punktu drugiego. Opozycja nadinterpretuje konstytucję, powołując się na przepisy, które nie istnieją! Nie ma przepisu, w którym czytalibyśmy o tym, że KRS ma być organem jednolitym wewnętrznie. Nie ma też zapisane, że piętnastu sędziów do KRS mają wybrać sami sędziowie. Gdyby twórcy konstytucji chcieli to wziąć pod uwagę, to napisaliby to wprost. Nie zostały złamane żadne przepisy.
To żonglerka przepisami, ale nawet jeśli prawnie jest to do obrony, to pozostają pytania o wymiar polityczny. KRS wskazywana przez polityków - nie brzmi to zbyt dobrze.
Problem w tym, że środowiska sędziowskie nie mają tak komfortowej sytuacji w żadnym kraju europejskim. W żadnym innym państwie sędziowie nie mają tyle do powiedzenia, co w Polsce. Obecny model tworzy super władzę sędziowską, sędziokrację. My to zmieniamy. O kształcie KRS w zdecydowanej mierze decydują dziś sędziowie, bo skoro wybierają 15 z 25 członków, to znaczy, że mają decydujący głos. Parlamentarzyści, którzy się tam znajdują, są w mniejszości. Nasz głos się tam nie liczy.
Może to dobrze, nie ma pokusy wpływania polityków na sądownictwo.
A skąd się bierze to przekonanie, że nie ma nic gorszego niż politycy? Z zażenowaniem słucham, gdy politycy opozycji, gdy chcą coś zdezawuować, nazywają to jako „polityczne”.
To raczej utożsamienie określenia „polityczne” z „partyjne”.
Trzeba przywrócić klasyczny termin polityki - troski o dobro wspólne.
Nie może być sytuacji, w której KRS wybierają de facto sędziowie, a sama KRS jako organ ma tak dużo kompetencji. KRS to jedyny organ, który może występować o nominacje sędziowskie. Nie ma takiej sytuacji nigdzie w Europie, w Austrii występuje o to minister sprawiedliwości, w Niemczech minister federalny…
Ciąg dalszy na następnej stronie.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Jeżeli jest związek narodu z władzą ustawodawczą i wykonawczą, to jaki? Bardzo niewielki. Skutki tego są takie, że władza sądownicza odrywa się od społeczeństwa, nazywa się nadzwyczajną kastą
— mówi w rozmowie z wPolityce.pl Stanisław Piotrowicz, poseł PiS.
wPolityce.pl: Kolejny raz słyszymy od opozycji zarzuty o łamaniu konstytucji przez rząd. Tym razem chodzi o zmiany w Krajowej Radzie Sądownictwa. Czy, Pana zdaniem, te obawy są zasadne?
Stanisław Piotrowicz, PiS: To są tylko puste hasła, fasada, za którą nic nie stoi. Pytałem podczas debaty polityków opozycji o konkrety - który przepis konstytucji jest łamany. Nie doczekałem się odpowiedzi.
Chodzi głównie o argument dotyczący skrócenia kadencji KRS. Nie ma Pan obawy, że kiedyś Platforma wróci do władzy, pójdzie za przykładem PiS i skróci kadencję, ale już nie KRS, tylko panu prezydentowi?
Takich możliwości nie ma. Rzadko spotyka się w konstytucji tak jasne stwierdzenia jak w art. 187 ust. 4, który dotyczy KRS. Czytamy tam o daleko idącej delegacji ustawowej dla ustawodawcy zwykłego. Stwierdza się w tym ustępie, że parlament ma prawo określić ustrój Krajowej Rady Sądownictwa. Warto o tym pamiętać. Nie ma tak daleko idących delegacji w innych przepisach konstytucji.
Obecna nowelizacja wprowadza nowy ustrój sądownictwa. A skoro tak, to konsekwencją tego jest skrócenie kadencji. Według nowego ustroju mają powstać dwa zgromadzenia KRS. I w tym przypadku opozycja podnosi, że konstytucja mówi inaczej - ale nie ma takich zapisów w ustawie zasadniczej.
Nowy ustrój to oczywiście w pewnej mierze nowe otwarcie, ale po coś jednak te cztery lata kadencji KRS są zapisane w konstytucji.
Tak - gdyby ustrój się nie zmieniał, to nikt nie podejmowałby działań skierowanych na skrócenie kadencji. A my, zgodnie z prawem zapisanym w konstytucji, zmieniamy ustrój KRS. Gdybyśmy nie skrócili kadencji, to mielibyśmy sytuację, w której znowelizowane prawo wskazywałoby na to, że członków KRS dalej wybieraliby sędziowie. A my wprowadzamy zapis mówiący o tym, że to parlament wybierze 15 członków KRS spośród sędziów. Warto zwrócić uwagę, że w art. 187 jest mowa o tym, że to parlament ma określić sposób wyboru członków KRS. Jeżeli konstytucja jasno mówi o tym, kto wyłania innych członków KRS - to wchodzą oni z automatu. Pierwszy człowiek SN, prezes NSA, minister sprawiedliwości, przedstawiciel prezydenta… Tu o żadnych wyborach nie ma mowy.
Kolejny punkt dotyczy wyboru piętnastu członków spośród sędziów. Konstytucja milczy, kto ma ich wybrać. Wreszcie punkt trzeci, który mówi, że rada składa się z czterech posłów i dwóch senatorów. Jeśli konstytucja mówi, że to parlament określa sposób wyboru, to jasne, że odnosi się do punktu drugiego. Opozycja nadinterpretuje konstytucję, powołując się na przepisy, które nie istnieją! Nie ma przepisu, w którym czytalibyśmy o tym, że KRS ma być organem jednolitym wewnętrznie. Nie ma też zapisane, że piętnastu sędziów do KRS mają wybrać sami sędziowie. Gdyby twórcy konstytucji chcieli to wziąć pod uwagę, to napisaliby to wprost. Nie zostały złamane żadne przepisy.
To żonglerka przepisami, ale nawet jeśli prawnie jest to do obrony, to pozostają pytania o wymiar polityczny. KRS wskazywana przez polityków - nie brzmi to zbyt dobrze.
Problem w tym, że środowiska sędziowskie nie mają tak komfortowej sytuacji w żadnym kraju europejskim. W żadnym innym państwie sędziowie nie mają tyle do powiedzenia, co w Polsce. Obecny model tworzy super władzę sędziowską, sędziokrację. My to zmieniamy. O kształcie KRS w zdecydowanej mierze decydują dziś sędziowie, bo skoro wybierają 15 z 25 członków, to znaczy, że mają decydujący głos. Parlamentarzyści, którzy się tam znajdują, są w mniejszości. Nasz głos się tam nie liczy.
Może to dobrze, nie ma pokusy wpływania polityków na sądownictwo.
A skąd się bierze to przekonanie, że nie ma nic gorszego niż politycy? Z zażenowaniem słucham, gdy politycy opozycji, gdy chcą coś zdezawuować, nazywają to jako „polityczne”.
To raczej utożsamienie określenia „polityczne” z „partyjne”.
Trzeba przywrócić klasyczny termin polityki - troski o dobro wspólne.
Nie może być sytuacji, w której KRS wybierają de facto sędziowie, a sama KRS jako organ ma tak dużo kompetencji. KRS to jedyny organ, który może występować o nominacje sędziowskie. Nie ma takiej sytuacji nigdzie w Europie, w Austrii występuje o to minister sprawiedliwości, w Niemczech minister federalny…
Ciąg dalszy na następnej stronie.
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/334643-nasz-wywiad-stanislaw-piotrowicz-o-zmianach-w-krs-likwidujemy-sedziokracje-czesc-srodowiska-chce-zabetonowac-dzisiejszy-uklad?strona=1