Czy rzeczywiście jesteśmy bezradni?
Wywołuję popłoch i niewyobrażalną grozę, paraliżująca scena poderżnięcia gardła 84-letniemu księdzu podczas odprawiania Mszy Świętej, w niemal pustym kościele przy czterech wiernych w podeszłym wieku. To symbol nie tylko śmierci chrześcijaństwa jako wiary i kultury, ale nawet eutanazja dekadenckiej Europy, starej, zdechrystianizowanej, bez duszy, do tego stopnia, że powinna sie wstydzić swoich chrześcijańskich korzeni. Zabójcy ojca Jacques Hamel krzyczeli „Allah jest największy”. Podobne hasło towarzyszyło fizjologicznej i endemicznej przemocy, którą wyznawcy Proroka nieśli w odległych czasach unicestwiając Żydów i chrześcijan. Trudno mi zrozumieć, jak to było możliwe, że w 24 godziny po tym barbarzyńskim akcie, papież Franciszek, stwierdził że „nie jest to wojna religijna”, to raczej „wojna interesów, dla pieniędzy, zasobów naturalnych, zdominowania ludności. Przecież wszystkie religie pragną pokoju, prawda”? Przy okazji, przypomnę słowa włoskiego kardynała Giacomo Biffi, jeszcze przed 11 września. Powiedział mniej więcej tak: „Nie boję się islamu. Boję nadzwyczajnej nieprzewidzialności liderów naszego życia publicznego. Boję się niespójności naszych publicystów. Europa albo odzyska swoje chrześcijaństwo, albo stanie się muzułmańska. Bez przyszłości pozostanie ‘kultura niczego’, wolność bez ograniczeń i bez treści, czy osławiony sceptycyzm jako osiągnięcie intelektualne. Ta kultura niczego nie będzie w stanie wytrzymać zmasowanego szturmu ideologii islamu. Katolicy, pozwalając na zanik świadomości prawdy i zastępując apostolstwo prostym ‘dialogiem’, nieświadomie przygotowują swoje wymarcie”.
Jak jest z tą integracją?
Powinniśmy zdawać sprawę, że chęć asymilacji mieszkających obok nas muzułmanów jest zerowa. Są „wyalienowani”, nie tylko nie identyfikują się z krajami, które ich goszczą, ale wręcz odrzucają wartości europejskie, czy normy państwa prawnego. Porzućmy zatem wierutne kłamstwa o integracji, o tym że muzułmanie dostosują się do naszej cywilizacji. To tylko mrzonka, głoszona przez przesiąkniętych hipokryzją i tchórzostwem karierowiczów politycznych. Świat islamski o zamkniętej mentalności nie ma nic wspólnego z poprawnością polityczną, nie zakłada dialogu i nie przejawia woli porozumienia. Nie mówiąc już o tym, że Europa, wypełniona narkotykami, pedofilią, swobodnym seksem, gender, homoseksualistami, jednopłciowymi związkami partnerskimi, nie może być dla nich wzorem. W dłuższej perspektywie to chrześcijańska Europa, będzie musiała dostosować się do ich wartości, a nie odwrotnie.
Czy szariat stanowi zagrożenie dla Europy?
Sześć lat temu Joachim Wagner opublikował książkę „Sędziowie bez prawa”, w której ukazuje ekspansję sądów szariatu w Niemczech, do których imigranci islamscy, pomijając niemieckie organy państwowe, zwracają się aby regulować swoje kwestie cywilnoprawne, a czasem nawet karne. Autor przedstawił dziesiątki postępowań w meczetach i w salonach imamów, przekształconych w aule sądowe. Tak postawiona sprawiedliwość podważa fundamenty praworządności i tworzy mechanizm paralelnej społeczności, uszczelnionej przed ludnością niemiecką. Zjawisko to rozpowszechniło się także w Wielkiej Brytanii, gdzie do regulacji prawa rodzinnego wśród muzułmanów działa legalnie co najmniej sto sądów szariackich. Dziewięć z 10 „rozpraw” dotyczy kobiet, które muszą uzyskać tutaj zgodę o wystąpienie do oficjalnego trybunału o rozwód. Taki problem istnieje również w Danii, Szwecji, czy Belgii. W trosce o swoje przetrwanie Europa musi się obudzić i ujawnić prawdę o islamie, o Koranie, o Allachu, o Mahomecie, przypominając że nie są zgodne ze świeckim prawodawstwem, ani modelem naszej egzystencji. Wspomnę jeszcze o meczetach. Rosną na naszym kontynencie, jak grzyby po deszczu i tworzą wewnątrz państwa prawa, własne państwo oparte na szerokiej sieci nie tylko meczetów, ale i szkół koranicznych, w których bardzo często głosi się nienawiść, wpaja wiarę w tzw. „męczeństwo” za islam, praktykuje pranie mózgów w celu zmienienia ludzi w bojowników świętej wojny islamskiej. We Włoszech, znany z finansowania Al Kaidy, Katar zbudował kosztem 25 milionów euro, 33 meczety.
W ciągu kilku lat przeszliśmy z islamu europejskiego do Europy islamskiej.
Bassam Tibi, były wykładowca na Harvardzie, rozwinął swego czasu teorię euroislamu, mającej zahamować islamizację Starego Kontynentu. Dziś profesor zauważa, że mamy już do czynienia z islamizacją Europy, a nawet z wojną religijną, sponsorowaną kapitałem finansowym i wpływami polityki zagranicznej. Ta islamizacja wciąż się rozszerza. W 2016 r, podczas Synodu Biskupów w Watykanie, kardynał Peter Turkson zaprezentował film o ewolucji demograficznej Starego Kontynentu. Wynika z niego, że Francja w ciągu najbliższych 40 lat może stać się „Republiką Islamską” i że w takich miastach jak Nicea czy Marsylia, 45 procent obywateli poniżej 30 roku życia, to muzułmanie. Film pokazał też Wielką Brytanię, tam w ciągu ostatnich 30 lat populacja muzułmanów wzrosła z 82 tysięcy do 2,5 mln osób. W 2015 roku istniało tam 1000 meczetów. Dla Holandii te wskaźniki były jeszcze wyższe: 50 procent noworodków ma muzułmański rodowód i za 15 lat połowa ludności tego kraju będzie muzułmańska.
Czyli mamy do czynienia z islamizacją w samym sercu Europy?
Rok temu, niemiecki wywiad BND, podniósł alarm, że islamizacja Niemiec stanowi poważne zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego oraz dla wartości konstytucyjnych. Z poufnego dokumentu, który w części został opublikowany przez „Die Welt”, niemieccy eksperci tłumaczyli, że „duży napływ ludności z krajów islamskich, doprowadzi do destabilizacji w kraju” i że w polityce masowej akceptacji, Niemcy „importują islamski ekstremizm, arabski antysemityzm, konflikty narodowe i etniczne, jak również odmienna koncepcję społeczeństwa i praworządności”. Raport przyznaje, że władze i służby wywiadowcze nie są w stanie „zmierzyć się z importowanymi problemami bezpieczeństwa importowanych i wynikającymi z tego reakcjami ze strony ludności niemieckiej”. Zatem poziom ryzyka jest podwójny: z jednej strony islamizacja Niemiec, która doprowadzi do kryzysu rządu prawa i demokracji, a z drugiej strony grozi radykalizacja tradycyjnego społeczeństwa niemieckiego, które nie będzie akceptować niszczących skutków migracji „stworzonej przez elity polityczne”. Dokument ten stanowi prawdziwe oskarżenie nieodpowiedzialnej polityki pani Merkel. Zdystansował się od niego przewodniczący niemieckiej partii CSU Horst Seehofer: „Bezpieczeństwo kraju można zapewnić tylko ograniczając napływ uchodźców, podkreślił. Wsparł go szef austriackiego MSZ mówiąc, że ratunek uciekinierów przed utonięciem nie może być przepustką do Europy. Islamizacja stała się faktem. Spójrzmy na Londyn, najbardziej wymowny przykład porażki multikulti, krachu Europy i sukcesu islamu, który wykorzystał naszą demokrację i nasze prawodawstwo do przeniknięcia w nasze domy i podporządkowania ich sobie. Aroganccy brukselscy biurokraci rozpaczliwie unikają przyznania tego faktu. Mając szeroki dostęp do mediów państwowych są w stanie urabiać opinię publiczną, narzucać precyzyjną strategię komunikacyjną, która zataja rzeczywiste fakty, ogłasza zmanipulowane prognozy, czy przekłamane analizy naukowe. Społeczeństwo jest zatrwożone eskalacją radykalizacji wśród młodych wyznawców Allaha z europejskim obywatelstwem, oraz barbarzyńskimi atakami i wielką liczbą ofiar. Pochwalam Cezarego Pazurę, który na swoim profilu na Facebooku zamieścił wpis: „Brać książki Oriany Fallaci i czytać, czytać, czytać…”.
Red.
-
Do kupienia „wSklepiku.pl”: „Wściekłość i duma” - Oriana Fallaci.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Czy rzeczywiście jesteśmy bezradni?
Wywołuję popłoch i niewyobrażalną grozę, paraliżująca scena poderżnięcia gardła 84-letniemu księdzu podczas odprawiania Mszy Świętej, w niemal pustym kościele przy czterech wiernych w podeszłym wieku. To symbol nie tylko śmierci chrześcijaństwa jako wiary i kultury, ale nawet eutanazja dekadenckiej Europy, starej, zdechrystianizowanej, bez duszy, do tego stopnia, że powinna sie wstydzić swoich chrześcijańskich korzeni. Zabójcy ojca Jacques Hamel krzyczeli „Allah jest największy”. Podobne hasło towarzyszyło fizjologicznej i endemicznej przemocy, którą wyznawcy Proroka nieśli w odległych czasach unicestwiając Żydów i chrześcijan. Trudno mi zrozumieć, jak to było możliwe, że w 24 godziny po tym barbarzyńskim akcie, papież Franciszek, stwierdził że „nie jest to wojna religijna”, to raczej „wojna interesów, dla pieniędzy, zasobów naturalnych, zdominowania ludności. Przecież wszystkie religie pragną pokoju, prawda”? Przy okazji, przypomnę słowa włoskiego kardynała Giacomo Biffi, jeszcze przed 11 września. Powiedział mniej więcej tak: „Nie boję się islamu. Boję nadzwyczajnej nieprzewidzialności liderów naszego życia publicznego. Boję się niespójności naszych publicystów. Europa albo odzyska swoje chrześcijaństwo, albo stanie się muzułmańska. Bez przyszłości pozostanie ‘kultura niczego’, wolność bez ograniczeń i bez treści, czy osławiony sceptycyzm jako osiągnięcie intelektualne. Ta kultura niczego nie będzie w stanie wytrzymać zmasowanego szturmu ideologii islamu. Katolicy, pozwalając na zanik świadomości prawdy i zastępując apostolstwo prostym ‘dialogiem’, nieświadomie przygotowują swoje wymarcie”.
Jak jest z tą integracją?
Powinniśmy zdawać sprawę, że chęć asymilacji mieszkających obok nas muzułmanów jest zerowa. Są „wyalienowani”, nie tylko nie identyfikują się z krajami, które ich goszczą, ale wręcz odrzucają wartości europejskie, czy normy państwa prawnego. Porzućmy zatem wierutne kłamstwa o integracji, o tym że muzułmanie dostosują się do naszej cywilizacji. To tylko mrzonka, głoszona przez przesiąkniętych hipokryzją i tchórzostwem karierowiczów politycznych. Świat islamski o zamkniętej mentalności nie ma nic wspólnego z poprawnością polityczną, nie zakłada dialogu i nie przejawia woli porozumienia. Nie mówiąc już o tym, że Europa, wypełniona narkotykami, pedofilią, swobodnym seksem, gender, homoseksualistami, jednopłciowymi związkami partnerskimi, nie może być dla nich wzorem. W dłuższej perspektywie to chrześcijańska Europa, będzie musiała dostosować się do ich wartości, a nie odwrotnie.
Czy szariat stanowi zagrożenie dla Europy?
Sześć lat temu Joachim Wagner opublikował książkę „Sędziowie bez prawa”, w której ukazuje ekspansję sądów szariatu w Niemczech, do których imigranci islamscy, pomijając niemieckie organy państwowe, zwracają się aby regulować swoje kwestie cywilnoprawne, a czasem nawet karne. Autor przedstawił dziesiątki postępowań w meczetach i w salonach imamów, przekształconych w aule sądowe. Tak postawiona sprawiedliwość podważa fundamenty praworządności i tworzy mechanizm paralelnej społeczności, uszczelnionej przed ludnością niemiecką. Zjawisko to rozpowszechniło się także w Wielkiej Brytanii, gdzie do regulacji prawa rodzinnego wśród muzułmanów działa legalnie co najmniej sto sądów szariackich. Dziewięć z 10 „rozpraw” dotyczy kobiet, które muszą uzyskać tutaj zgodę o wystąpienie do oficjalnego trybunału o rozwód. Taki problem istnieje również w Danii, Szwecji, czy Belgii. W trosce o swoje przetrwanie Europa musi się obudzić i ujawnić prawdę o islamie, o Koranie, o Allachu, o Mahomecie, przypominając że nie są zgodne ze świeckim prawodawstwem, ani modelem naszej egzystencji. Wspomnę jeszcze o meczetach. Rosną na naszym kontynencie, jak grzyby po deszczu i tworzą wewnątrz państwa prawa, własne państwo oparte na szerokiej sieci nie tylko meczetów, ale i szkół koranicznych, w których bardzo często głosi się nienawiść, wpaja wiarę w tzw. „męczeństwo” za islam, praktykuje pranie mózgów w celu zmienienia ludzi w bojowników świętej wojny islamskiej. We Włoszech, znany z finansowania Al Kaidy, Katar zbudował kosztem 25 milionów euro, 33 meczety.
W ciągu kilku lat przeszliśmy z islamu europejskiego do Europy islamskiej.
Bassam Tibi, były wykładowca na Harvardzie, rozwinął swego czasu teorię euroislamu, mającej zahamować islamizację Starego Kontynentu. Dziś profesor zauważa, że mamy już do czynienia z islamizacją Europy, a nawet z wojną religijną, sponsorowaną kapitałem finansowym i wpływami polityki zagranicznej. Ta islamizacja wciąż się rozszerza. W 2016 r, podczas Synodu Biskupów w Watykanie, kardynał Peter Turkson zaprezentował film o ewolucji demograficznej Starego Kontynentu. Wynika z niego, że Francja w ciągu najbliższych 40 lat może stać się „Republiką Islamską” i że w takich miastach jak Nicea czy Marsylia, 45 procent obywateli poniżej 30 roku życia, to muzułmanie. Film pokazał też Wielką Brytanię, tam w ciągu ostatnich 30 lat populacja muzułmanów wzrosła z 82 tysięcy do 2,5 mln osób. W 2015 roku istniało tam 1000 meczetów. Dla Holandii te wskaźniki były jeszcze wyższe: 50 procent noworodków ma muzułmański rodowód i za 15 lat połowa ludności tego kraju będzie muzułmańska.
Czyli mamy do czynienia z islamizacją w samym sercu Europy?
Rok temu, niemiecki wywiad BND, podniósł alarm, że islamizacja Niemiec stanowi poważne zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego oraz dla wartości konstytucyjnych. Z poufnego dokumentu, który w części został opublikowany przez „Die Welt”, niemieccy eksperci tłumaczyli, że „duży napływ ludności z krajów islamskich, doprowadzi do destabilizacji w kraju” i że w polityce masowej akceptacji, Niemcy „importują islamski ekstremizm, arabski antysemityzm, konflikty narodowe i etniczne, jak również odmienna koncepcję społeczeństwa i praworządności”. Raport przyznaje, że władze i służby wywiadowcze nie są w stanie „zmierzyć się z importowanymi problemami bezpieczeństwa importowanych i wynikającymi z tego reakcjami ze strony ludności niemieckiej”. Zatem poziom ryzyka jest podwójny: z jednej strony islamizacja Niemiec, która doprowadzi do kryzysu rządu prawa i demokracji, a z drugiej strony grozi radykalizacja tradycyjnego społeczeństwa niemieckiego, które nie będzie akceptować niszczących skutków migracji „stworzonej przez elity polityczne”. Dokument ten stanowi prawdziwe oskarżenie nieodpowiedzialnej polityki pani Merkel. Zdystansował się od niego przewodniczący niemieckiej partii CSU Horst Seehofer: „Bezpieczeństwo kraju można zapewnić tylko ograniczając napływ uchodźców, podkreślił. Wsparł go szef austriackiego MSZ mówiąc, że ratunek uciekinierów przed utonięciem nie może być przepustką do Europy. Islamizacja stała się faktem. Spójrzmy na Londyn, najbardziej wymowny przykład porażki multikulti, krachu Europy i sukcesu islamu, który wykorzystał naszą demokrację i nasze prawodawstwo do przeniknięcia w nasze domy i podporządkowania ich sobie. Aroganccy brukselscy biurokraci rozpaczliwie unikają przyznania tego faktu. Mając szeroki dostęp do mediów państwowych są w stanie urabiać opinię publiczną, narzucać precyzyjną strategię komunikacyjną, która zataja rzeczywiste fakty, ogłasza zmanipulowane prognozy, czy przekłamane analizy naukowe. Społeczeństwo jest zatrwożone eskalacją radykalizacji wśród młodych wyznawców Allaha z europejskim obywatelstwem, oraz barbarzyńskimi atakami i wielką liczbą ofiar. Pochwalam Cezarego Pazurę, który na swoim profilu na Facebooku zamieścił wpis: „Brać książki Oriany Fallaci i czytać, czytać, czytać…”.
Red.
-
Do kupienia „wSklepiku.pl”: „Wściekłość i duma” - Oriana Fallaci.
Strona 3 z 3
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/333049-nasz-wywiad-jacek-palkiewicz-wyznawcy-allaha-podporzadkowuja-sobie-europe-w-trosce-o-swoje-przetrwanie-europa-musi-sie-obudzic?strona=3