Ma pan na myśli to, że PO nie zlikwidowała Kasy Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego?
Nie tylko, np. sprawy związane z polityką rodzinną, o których mówiłem wcześniej, ale również działania w innych sferach, np. skuteczna obrona małych sądów. 35 posłów ludowców w koalicji z PO było w stanie zablokować części pomysłów PO. Dzisiaj tego bezpiecznika brakuje, gdyby pozycja PSL była silniejsza, mielibyśmy większy wpływ na sytuację polityczną. Ale to też jest dla nas lekcja i musimy z niej wyciągnąć wnioski. Szczególnie w obszarze samorządów głos PSL jest bardzo potrzebny.
Czy KRUS jest jeszcze potrzebny?
Tak, ale musi ulec zmianom. Specjalny system ubezpieczeń dla rolników nie zużył się we Francji, czy Luksemburgu, który jest na tyle bogatym krajem, że nie musiałby tworzyć specjalnych warunków dla niewielkiej, sześciotysięcznej grupy rolników. KRUSu nie wprowadzono na Litwie, po kilku latach większość rolników trafiła do opieki społecznej, bo nie była w stanie płacić stawek ubezpieczenia społecznego. KRUS należy uszczelniać, żeby nie był wykorzystywany przez osoby nieuczciwe. Coraz mniej rolników jest ubezpieczonych w KRUSie, na wsi coraz mniej osób żyje z rolnictwa, wzrasta liczba beneficjentów tego systemu, czyli emerytów i rencistów, ta tendencja będzie się pogłębiać. Ci, którzy zaczynają pracę w rolnictwie, często rejestrują działalność gospodarczą i stają się płatnikami VAT. Część zmian udało się wprowadzić, podniesiono stawkę ubezpieczeniową, właściciele wielkoobszarowych gospodarstw płacą wyższą stawkę zdrowotną.
Nie zgadzam się na demonizowanie KRUS. Rolnicy płacą stosunkowo niskie składki, ale otrzymują też bardzo niskie emerytury. Przecież 90 proc. emerytur w KRUS to emerytury minimalne. Ma to również przełożenie na zasiłki chorobowe, w KRUS dopiero po 30 dniach choroby dostaje się 10 zł za każdy dzień. W ZUS jest ekwiwalent w wysokości 70-80 proc. zarobków, w zależności od tego czy leży się w szpitalu czy jest się w domu. Dobrym rozwiązaniem jest wprowadzenie dobrowolnego dopłacania do składek KRUS, żeby emerytury były wyższe. Czeka nas poważna debata nie tylko o KRUS, ale o całym systemie emerytalnym, który bez drastycznych zmian będzie trudno utrzymać na poziomie satysfakcjonującym dla Polaków.
PSL ostro sprzeciwia się zapowiadanym przez PiS zmianom w ordynacji wyborczej. To wynika z obaw przed utratą wpływów w samorządach?
Nie mamy nic na papierze, jest dużo haseł, ale nie wiemy co z nich zostanie wprowadzone do ustawodawstwa. Nie boję się o PSL. Nie stracimy na tym, te propozycje nie są niebezpieczne dla wójtów i burmistrzów, bo oni wystartują do Sejmiku albo do rady powiatu i dzięki temu, że są sprawdzonymi samorządowcami, mają ogromną szansę na uzyskanie mandatów. Jeżeli zapowiadane przez PiS zmiany wejdą w życie, to wszyscy wójtowie z PSL będą startować do rad powiatów i sejmików wojewódzkich. Istnieje inne zagrożenie. Zmiany ograniczą rolę suwerena, czyli wyborców, bo to oni i tylko oni powinni decydować, kto ma ich reprezentować. To wyborcy oceniają, kto jest dobrym gospodarzem, a kto nie. Są wójtowie, burmistrzowie czy prezydenci, którym Polacy podziękowali po jednej kadencji, bo się nie sprawdzili, są też tacy, którzy pełnią swoją misję dłużej.
Czyli wprowadzenie dwukadencyjności jest w pana ocenie złym rozwiązaniem?
Jeżeli PiS upiera się przy dwukadencyjności, powinno ją także wprowadzić dla parlamentarzystów, którzy są zdecydowanie gorzej oceniani niż samorządowcy. Rosja jest przykładem, gdzie wprowadzono kadencyjność, ale nie przeszkadza to Putinowi ciągle rządzić. Jeżeli ktoś ma złe intencje to żadna zmiana nie powstrzyma go w ich realizowaniu. Dwu kadencyjność w samorządowej ordynacji wyborczej wymaga też zmian w Konstytucji, bo bierne prawo wyborcze ograniczone do dwóch kadencji ma jedynie prezydent Polski. Mówi się również o zmianach terytorialnych, pojawiła się informacja o powstaniu dwóch nowych województw, na razie nie słychać konkretów w tych sprawach. To jest niestety centralizacja Polski, czemu PSL się przeciwstawia i opowiada za decentralizacją, poprzez wzmocnienie sołectw czy rad osiedli, które są najbliżej Polaków. Będziemy się ostro przeciwstawiać zmianom w ordynacji wyborczej do samorządów, jeżeli pojawi się konkretny projekt. Będziemy również proponować własne rozwiązania.
Jakie?
Choćby wzmocnienie kontroli sprawowania władzy poprzez obniżenie progu niezbędnego do ważności referendum.
Panie prezesie, za rok wybory samorządowe, czy w samorządach będzie koalicja PSL z PiS?
O tym zdecydują wyborcy, najpierw trzeba zdobyć jak najlepszy wynik. Dla nas to najważniejsze wybory, bo mamy w nich najlepsze osiągnięcia.
Szczególnie dobry wynik PSL uzyskał w ostatnich wyborach samorządowych…
Nie tylko, również w 2010 r. czy 2006 r. Zawsze w wyborach samorządowych zdobywamy przynajmniej kilkanaście procent poparcia. Ale rozumiem, co ma pan na myśli – najbardziej zastanawiające jest to, że najwięcej głosów krytyki pada na nas ze strony PiS, czyli partii, która wygrała wtedy wybory.
Dziwi szczególnie wysokie poparcie dla PSL na Warmii i Mazurach.
Zapewniam, że to nie był przypadek, tendencja była widoczna z wyborów na wybory. Kiedyś na Warmii i Mazurach było silne SLD, ale z czasem część elektoratu Sojuszu zaczęła głosować na nas. Była tam również silna PO, to jedyne województwo w tamtej części kraju, w którym Platforma wygrywała wybory, jednak mieszkańcy zaczęli narzekać, że np. PO bardziej zajęła się budową lotniska, a im brakuje chodników i duża część wyborców w 2014 r. zagłosowała na PSL. Zrobili tak, bo nie było tam lewicy, byli rozczarowani PO, ale nie mieli zaufania do PiS. Dla wielu wyborców lewicy i PO zawsze drugim wyborem jest PSL. Myślę, że dużo dała również praca u podstaw, którą wykonał Stanisław Żelichowski, wystawił kandydata na prezydenta Olsztyna, który zwyciężył w wyborach. To nie był tylko efekt pierwszego miejsca na karcie do głosowania, o czym każda partia marzy, bo zawsze wyborcom łatwiej głosuje się na jedynkę.
Jaki jest plan PSL na wybory samorządowe?
Wystawienie jak największej liczby kandydatów na wójtów i burmistrzów i wystawienie w wyborach do sejmików wojewódzkich i rad powiatów list wyborczych pod szyldem PSL. Jesteśmy również zainteresowani wystawieniem wspólnych kandydatów na wójtów i burmistrzów związanych z lokalną społecznością.
Rozmawiał Tomasz Plaskota
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Ma pan na myśli to, że PO nie zlikwidowała Kasy Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego?
Nie tylko, np. sprawy związane z polityką rodzinną, o których mówiłem wcześniej, ale również działania w innych sferach, np. skuteczna obrona małych sądów. 35 posłów ludowców w koalicji z PO było w stanie zablokować części pomysłów PO. Dzisiaj tego bezpiecznika brakuje, gdyby pozycja PSL była silniejsza, mielibyśmy większy wpływ na sytuację polityczną. Ale to też jest dla nas lekcja i musimy z niej wyciągnąć wnioski. Szczególnie w obszarze samorządów głos PSL jest bardzo potrzebny.
Czy KRUS jest jeszcze potrzebny?
Tak, ale musi ulec zmianom. Specjalny system ubezpieczeń dla rolników nie zużył się we Francji, czy Luksemburgu, który jest na tyle bogatym krajem, że nie musiałby tworzyć specjalnych warunków dla niewielkiej, sześciotysięcznej grupy rolników. KRUSu nie wprowadzono na Litwie, po kilku latach większość rolników trafiła do opieki społecznej, bo nie była w stanie płacić stawek ubezpieczenia społecznego. KRUS należy uszczelniać, żeby nie był wykorzystywany przez osoby nieuczciwe. Coraz mniej rolników jest ubezpieczonych w KRUSie, na wsi coraz mniej osób żyje z rolnictwa, wzrasta liczba beneficjentów tego systemu, czyli emerytów i rencistów, ta tendencja będzie się pogłębiać. Ci, którzy zaczynają pracę w rolnictwie, często rejestrują działalność gospodarczą i stają się płatnikami VAT. Część zmian udało się wprowadzić, podniesiono stawkę ubezpieczeniową, właściciele wielkoobszarowych gospodarstw płacą wyższą stawkę zdrowotną.
Nie zgadzam się na demonizowanie KRUS. Rolnicy płacą stosunkowo niskie składki, ale otrzymują też bardzo niskie emerytury. Przecież 90 proc. emerytur w KRUS to emerytury minimalne. Ma to również przełożenie na zasiłki chorobowe, w KRUS dopiero po 30 dniach choroby dostaje się 10 zł za każdy dzień. W ZUS jest ekwiwalent w wysokości 70-80 proc. zarobków, w zależności od tego czy leży się w szpitalu czy jest się w domu. Dobrym rozwiązaniem jest wprowadzenie dobrowolnego dopłacania do składek KRUS, żeby emerytury były wyższe. Czeka nas poważna debata nie tylko o KRUS, ale o całym systemie emerytalnym, który bez drastycznych zmian będzie trudno utrzymać na poziomie satysfakcjonującym dla Polaków.
PSL ostro sprzeciwia się zapowiadanym przez PiS zmianom w ordynacji wyborczej. To wynika z obaw przed utratą wpływów w samorządach?
Nie mamy nic na papierze, jest dużo haseł, ale nie wiemy co z nich zostanie wprowadzone do ustawodawstwa. Nie boję się o PSL. Nie stracimy na tym, te propozycje nie są niebezpieczne dla wójtów i burmistrzów, bo oni wystartują do Sejmiku albo do rady powiatu i dzięki temu, że są sprawdzonymi samorządowcami, mają ogromną szansę na uzyskanie mandatów. Jeżeli zapowiadane przez PiS zmiany wejdą w życie, to wszyscy wójtowie z PSL będą startować do rad powiatów i sejmików wojewódzkich. Istnieje inne zagrożenie. Zmiany ograniczą rolę suwerena, czyli wyborców, bo to oni i tylko oni powinni decydować, kto ma ich reprezentować. To wyborcy oceniają, kto jest dobrym gospodarzem, a kto nie. Są wójtowie, burmistrzowie czy prezydenci, którym Polacy podziękowali po jednej kadencji, bo się nie sprawdzili, są też tacy, którzy pełnią swoją misję dłużej.
Czyli wprowadzenie dwukadencyjności jest w pana ocenie złym rozwiązaniem?
Jeżeli PiS upiera się przy dwukadencyjności, powinno ją także wprowadzić dla parlamentarzystów, którzy są zdecydowanie gorzej oceniani niż samorządowcy. Rosja jest przykładem, gdzie wprowadzono kadencyjność, ale nie przeszkadza to Putinowi ciągle rządzić. Jeżeli ktoś ma złe intencje to żadna zmiana nie powstrzyma go w ich realizowaniu. Dwu kadencyjność w samorządowej ordynacji wyborczej wymaga też zmian w Konstytucji, bo bierne prawo wyborcze ograniczone do dwóch kadencji ma jedynie prezydent Polski. Mówi się również o zmianach terytorialnych, pojawiła się informacja o powstaniu dwóch nowych województw, na razie nie słychać konkretów w tych sprawach. To jest niestety centralizacja Polski, czemu PSL się przeciwstawia i opowiada za decentralizacją, poprzez wzmocnienie sołectw czy rad osiedli, które są najbliżej Polaków. Będziemy się ostro przeciwstawiać zmianom w ordynacji wyborczej do samorządów, jeżeli pojawi się konkretny projekt. Będziemy również proponować własne rozwiązania.
Jakie?
Choćby wzmocnienie kontroli sprawowania władzy poprzez obniżenie progu niezbędnego do ważności referendum.
Panie prezesie, za rok wybory samorządowe, czy w samorządach będzie koalicja PSL z PiS?
O tym zdecydują wyborcy, najpierw trzeba zdobyć jak najlepszy wynik. Dla nas to najważniejsze wybory, bo mamy w nich najlepsze osiągnięcia.
Szczególnie dobry wynik PSL uzyskał w ostatnich wyborach samorządowych…
Nie tylko, również w 2010 r. czy 2006 r. Zawsze w wyborach samorządowych zdobywamy przynajmniej kilkanaście procent poparcia. Ale rozumiem, co ma pan na myśli – najbardziej zastanawiające jest to, że najwięcej głosów krytyki pada na nas ze strony PiS, czyli partii, która wygrała wtedy wybory.
Dziwi szczególnie wysokie poparcie dla PSL na Warmii i Mazurach.
Zapewniam, że to nie był przypadek, tendencja była widoczna z wyborów na wybory. Kiedyś na Warmii i Mazurach było silne SLD, ale z czasem część elektoratu Sojuszu zaczęła głosować na nas. Była tam również silna PO, to jedyne województwo w tamtej części kraju, w którym Platforma wygrywała wybory, jednak mieszkańcy zaczęli narzekać, że np. PO bardziej zajęła się budową lotniska, a im brakuje chodników i duża część wyborców w 2014 r. zagłosowała na PSL. Zrobili tak, bo nie było tam lewicy, byli rozczarowani PO, ale nie mieli zaufania do PiS. Dla wielu wyborców lewicy i PO zawsze drugim wyborem jest PSL. Myślę, że dużo dała również praca u podstaw, którą wykonał Stanisław Żelichowski, wystawił kandydata na prezydenta Olsztyna, który zwyciężył w wyborach. To nie był tylko efekt pierwszego miejsca na karcie do głosowania, o czym każda partia marzy, bo zawsze wyborcom łatwiej głosuje się na jedynkę.
Jaki jest plan PSL na wybory samorządowe?
Wystawienie jak największej liczby kandydatów na wójtów i burmistrzów i wystawienie w wyborach do sejmików wojewódzkich i rad powiatów list wyborczych pod szyldem PSL. Jesteśmy również zainteresowani wystawieniem wspólnych kandydatów na wójtów i burmistrzów związanych z lokalną społecznością.
Rozmawiał Tomasz Plaskota
Strona 3 z 3
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/332856-nasz-wywiad-kosiniak-kamysz-kazda-partia-powinna-zadeklarowac-ze-bedzie-popierac-500-za-koalicje-z-po-zaplacilismy-wysoka-cene?strona=3