Zawsze, gdy wstajemy z kolan, nie mamy drogi odwrotu. Dotychczas mieliśmy rację, ale dopiero z tej wyższej perspektywy dostrzegamy, że mosty odwrotu to nie my spaliliśmy, lecz nam spalono. Druga RP powstała w 1918 r., ale w 1939 r. i tak nas dopadli – z dwóch stron. I na tym polega nasza słabość.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Wstajemy z kolan i nie mamy drogi odwrotu
Oskarża się Jarosława Kaczyńskiego o pochopne działanie w sprawie rywalizacji o fotel prezydenta UE. Oczywiście, nie ma znaczenia kiedy rząd polski otrzymał właściwe informacje na ten temat, bo ma do tego służby specjalne, dyplomację, europosłów; powinien mieć dziennikarzy i na odpowiednim poziomie media. Jeżeli którakolwiek z tych komórek zawiodła, państwo nie działa jeszcze sprawnie. Wynik 27:1 jest powalający. Oznacza on izolację naszego państwa, marginalizację jego przyszłych inicjatyw, ale przede wszystkim klęskę dotychczasowej polityki zagranicznej. I to jest stanowisko UE i rodzimej totalnej opozycji.
Ale obiektywnie biorąc rzecz ma się diametralnie odwrotnie. To nie Polska ma problemy, lecz UE, w której Polska jest jednym z 28 państw. To nie Polska spowodowała kryzys w UE. To nie Polska zaprosiła cały świat muzułmański obiecując mu socjal i dostatnie życie. To nie Polska odmówiła przyjęcie szefa tureckiego MSZ, kraju, który za pomocą szlabanu trzyma od dwóch do trzech milionów emigrantów… I można tak długo. Głos w UE mają ci, którzy zapatrzeni są w słupki statystyki gospodarczej i nie dostrzegają, że jej stan odpowiada kondycji technicznej Bastylii przed rewolucja francuską. To, co wiąże obecny system ekonomiczny jest zmurszałe. Oprócz oligarchów i kombinatorów, nikogo nie satysfakcjonuje – młodym zamyka perspektywę rozwoju. Ci, którzy mieli władzę lub ją nadal dzierżą, przeważnie zostali wychowani na lewicowym opisie świata, innego nie znają. To zubożenie ogranicza wyobraźnię i potęguje strach, bo tu każdy, kto nie jest z nami, jest obcy. Wszystko co odpowiedzialne i przewidywalne, patriotyczne i naturalne oraz demokratyczne, ale nie liberalne, jest zwalczane, tak, jakby kultura i sprawiedliwość nigdy nie istniały.
Drugie dno
Zastosowanie w Brukseli ułomnej procedury demokratycznej, a więc ograniczenie się do zapytania: kto jest przeciw wyborowi Tuska, i rezygnacja z dalszych: kto się wstrzymał i kto jest za, jest technicznym i administracyjnym wyprowadzeniem Polski ze struktur europejskich, ale oczywiście bez pola rynku zbytu. Kojarzy się ona z refleksją Lecha Kaczyńskiego, dotyczącej sprawy wokół kompromisu z Joaniny. Wspominał, że wcześniej uzgodniony tekst został jednostronnie zmieniony i okazał się on słabszy niż ten, który wcześniej uzgodniono. Dla przypomnienia, wówczas w opozycji była Hiszpania i Polska. W Madrycie dokonano zamachu, w którym zginęło ok. 200 osób. Hiszpania poddała się, a Polska została osamotniona i oskarżona o blokowanie woli kompromisu oraz o nieodpowiedzialny upór. Przegraliśmy. Joanina ma obowiązywać od 2017 r.
Tym razem za pomocą kiksu doprowadzono do politycznego osamotnienia Polski. Ale zastosowanie ułomnej procedury pozwala zachować twarz wobec Polski tym przywódcom i państwom, którzy zostaną wyeliminowani ze ścisłego jądra Unii, a których państwa wcześniej służyły za rynek zbytu dla starounijnych wyrobów. Polska w te sposób została wysunięta na szpicę krajów pokrzywdzonych przez UE.
Drugie dno polega na tym, że podział na Europę wielu prędkości już dawno został dokonany. I tylko naiwni lub zdrajcy mogą twierdzić a nawet walczyć o jakieś wejście do jakiegoś mitycznego ścisłego grona. Polska nigdy tam nie była i nigdy nie będzie. Rola Polski ma być służebna, a nie podmiotowa. Każdy zabór pisał listy do swojego cesarza, jak do Pana Boga. A zabory trwały. Prosić może człowiek człowieka, ale w polityce sentymentów nie ma. Postawa Beaty szydło jest racjonalna, bo uratować Unię może tylko powrót do zasad i cywilizacyjnych podstaw. Dlatego, że jej głównym filarem jest zasada pomocniczości, która kończy się wraz z demokracją. Ale postawa taka musi mieć swój właściwy czas trwania i racjonalny wymiar.
Niemcy przestały już ciągnąć zyski z młodszych państw unijnych i Unia zaczyna się kończyć. Teraz zbudowaną gospodarkę trzeba nasycić robotnikami, którzy w kolejnym pokoleniu okażą wdzięczność za lepszy los i dalej będą pracować na dobrobyt i emerytury zachodniego społeczeństwa. A tych, którzy już zorientowali się w sytuacji, trzeba po prostu zneutralizować za pomocą kłopotów z emigrantami, albo za pomocą bezkrytycznej totalnej opozycji. Gród musi być wydzielony i chroniony. Kłopoty podgrodzia, a więc państw zewnętrznych mają gwarantować spokój wewnętrzny. Takie jest założenie.
Król jest nagi
Po ostatnim szczycie UE (09.03.17) już wiemy na czym stoimy i z kim mamy do czynienia. UE w dotychczasowym kształcie rozpada się. Musi się podzielić na dwa obozy, chociażby po to, aby mogła sformułować nowe zasady funkcjonowania. Gdy się to nie uda, na placu boju pozostaną Niemcy i Polska. I od tej pory nie będzie już drogi odwrotu.
I teraz pytanie, w jakiej kondycji jest Polska? Odpowiedź musimy podzielić na dwie części: krajową i zewnętrzną. Rząd pomógł najuboższym, wstrzymał spadek populacji, posiada stabilne poparcie społeczne, ale to wszystko dzieje się na poziomie, który, poza sondażami, nie ma nic do powiedzenia. Opozycja nie grupuje się wokół postaw racjonalnych, lecz irracjonalnych: jedna część walczy o przetrwanie, druga ucieka przed prokuratorem, trzeciej, wychowanej na lewicowych ideałach, brakuje wyobraźni, a czwarta nie bardzo wie co ma z sobą zrobić. Większość z nich albo jęczy, albo sypie do oleju piasek.
Czytaj dalej na następnej stronie
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Zawsze, gdy wstajemy z kolan, nie mamy drogi odwrotu. Dotychczas mieliśmy rację, ale dopiero z tej wyższej perspektywy dostrzegamy, że mosty odwrotu to nie my spaliliśmy, lecz nam spalono. Druga RP powstała w 1918 r., ale w 1939 r. i tak nas dopadli – z dwóch stron. I na tym polega nasza słabość.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Wstajemy z kolan i nie mamy drogi odwrotu
Oskarża się Jarosława Kaczyńskiego o pochopne działanie w sprawie rywalizacji o fotel prezydenta UE. Oczywiście, nie ma znaczenia kiedy rząd polski otrzymał właściwe informacje na ten temat, bo ma do tego służby specjalne, dyplomację, europosłów; powinien mieć dziennikarzy i na odpowiednim poziomie media. Jeżeli którakolwiek z tych komórek zawiodła, państwo nie działa jeszcze sprawnie. Wynik 27:1 jest powalający. Oznacza on izolację naszego państwa, marginalizację jego przyszłych inicjatyw, ale przede wszystkim klęskę dotychczasowej polityki zagranicznej. I to jest stanowisko UE i rodzimej totalnej opozycji.
Ale obiektywnie biorąc rzecz ma się diametralnie odwrotnie. To nie Polska ma problemy, lecz UE, w której Polska jest jednym z 28 państw. To nie Polska spowodowała kryzys w UE. To nie Polska zaprosiła cały świat muzułmański obiecując mu socjal i dostatnie życie. To nie Polska odmówiła przyjęcie szefa tureckiego MSZ, kraju, który za pomocą szlabanu trzyma od dwóch do trzech milionów emigrantów… I można tak długo. Głos w UE mają ci, którzy zapatrzeni są w słupki statystyki gospodarczej i nie dostrzegają, że jej stan odpowiada kondycji technicznej Bastylii przed rewolucja francuską. To, co wiąże obecny system ekonomiczny jest zmurszałe. Oprócz oligarchów i kombinatorów, nikogo nie satysfakcjonuje – młodym zamyka perspektywę rozwoju. Ci, którzy mieli władzę lub ją nadal dzierżą, przeważnie zostali wychowani na lewicowym opisie świata, innego nie znają. To zubożenie ogranicza wyobraźnię i potęguje strach, bo tu każdy, kto nie jest z nami, jest obcy. Wszystko co odpowiedzialne i przewidywalne, patriotyczne i naturalne oraz demokratyczne, ale nie liberalne, jest zwalczane, tak, jakby kultura i sprawiedliwość nigdy nie istniały.
Drugie dno
Zastosowanie w Brukseli ułomnej procedury demokratycznej, a więc ograniczenie się do zapytania: kto jest przeciw wyborowi Tuska, i rezygnacja z dalszych: kto się wstrzymał i kto jest za, jest technicznym i administracyjnym wyprowadzeniem Polski ze struktur europejskich, ale oczywiście bez pola rynku zbytu. Kojarzy się ona z refleksją Lecha Kaczyńskiego, dotyczącej sprawy wokół kompromisu z Joaniny. Wspominał, że wcześniej uzgodniony tekst został jednostronnie zmieniony i okazał się on słabszy niż ten, który wcześniej uzgodniono. Dla przypomnienia, wówczas w opozycji była Hiszpania i Polska. W Madrycie dokonano zamachu, w którym zginęło ok. 200 osób. Hiszpania poddała się, a Polska została osamotniona i oskarżona o blokowanie woli kompromisu oraz o nieodpowiedzialny upór. Przegraliśmy. Joanina ma obowiązywać od 2017 r.
Tym razem za pomocą kiksu doprowadzono do politycznego osamotnienia Polski. Ale zastosowanie ułomnej procedury pozwala zachować twarz wobec Polski tym przywódcom i państwom, którzy zostaną wyeliminowani ze ścisłego jądra Unii, a których państwa wcześniej służyły za rynek zbytu dla starounijnych wyrobów. Polska w te sposób została wysunięta na szpicę krajów pokrzywdzonych przez UE.
Drugie dno polega na tym, że podział na Europę wielu prędkości już dawno został dokonany. I tylko naiwni lub zdrajcy mogą twierdzić a nawet walczyć o jakieś wejście do jakiegoś mitycznego ścisłego grona. Polska nigdy tam nie była i nigdy nie będzie. Rola Polski ma być służebna, a nie podmiotowa. Każdy zabór pisał listy do swojego cesarza, jak do Pana Boga. A zabory trwały. Prosić może człowiek człowieka, ale w polityce sentymentów nie ma. Postawa Beaty szydło jest racjonalna, bo uratować Unię może tylko powrót do zasad i cywilizacyjnych podstaw. Dlatego, że jej głównym filarem jest zasada pomocniczości, która kończy się wraz z demokracją. Ale postawa taka musi mieć swój właściwy czas trwania i racjonalny wymiar.
Niemcy przestały już ciągnąć zyski z młodszych państw unijnych i Unia zaczyna się kończyć. Teraz zbudowaną gospodarkę trzeba nasycić robotnikami, którzy w kolejnym pokoleniu okażą wdzięczność za lepszy los i dalej będą pracować na dobrobyt i emerytury zachodniego społeczeństwa. A tych, którzy już zorientowali się w sytuacji, trzeba po prostu zneutralizować za pomocą kłopotów z emigrantami, albo za pomocą bezkrytycznej totalnej opozycji. Gród musi być wydzielony i chroniony. Kłopoty podgrodzia, a więc państw zewnętrznych mają gwarantować spokój wewnętrzny. Takie jest założenie.
Król jest nagi
Po ostatnim szczycie UE (09.03.17) już wiemy na czym stoimy i z kim mamy do czynienia. UE w dotychczasowym kształcie rozpada się. Musi się podzielić na dwa obozy, chociażby po to, aby mogła sformułować nowe zasady funkcjonowania. Gdy się to nie uda, na placu boju pozostaną Niemcy i Polska. I od tej pory nie będzie już drogi odwrotu.
I teraz pytanie, w jakiej kondycji jest Polska? Odpowiedź musimy podzielić na dwie części: krajową i zewnętrzną. Rząd pomógł najuboższym, wstrzymał spadek populacji, posiada stabilne poparcie społeczne, ale to wszystko dzieje się na poziomie, który, poza sondażami, nie ma nic do powiedzenia. Opozycja nie grupuje się wokół postaw racjonalnych, lecz irracjonalnych: jedna część walczy o przetrwanie, druga ucieka przed prokuratorem, trzeciej, wychowanej na lewicowych ideałach, brakuje wyobraźni, a czwarta nie bardzo wie co ma z sobą zrobić. Większość z nich albo jęczy, albo sypie do oleju piasek.
Czytaj dalej na następnej stronie
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/331426-czy-musimy-ginac-za-bruksele-uratowac-unie-moze-tylko-powrot-do-zasad-i-cywilizacyjnych-podstaw
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.