W części zewnętrznej w oczy rzuca się brak odpowiednio silnej armii, silnych środków masowego przekazu oraz ich mutacji zagranicznych. Na zewnątrz jesteśmy zdani na sojuszników i niemi. Nie mamy stosownie ukształtowanej świadomości państwowej i kulturowej, zwłaszcza na wyższym szczeblu. Na zewnątrz jesteśmy pozbawieni inicjatywy. Większość z nas nie potrafi myśleć obiektywnie i dalekowzrocznie. Na zewnątrz nie istniejemy. Nie mamy nawet policzonych strat wojennych, bo przywoływaliśmy je nie w formie zadośćuczynienia, lecz straszaka – jesteśmy niechlujni. Nasze państwo jest źle urządzone: nie mamy instytutów badających tego, co się dzieje w USA, Chinach, Niemczech, Rosji, na Bliskim Wschodzie, w Azji itd. nie mamy należycie wykształconej inteligencji, prawo źle działa, szkoły źle uczą, nie doceniamy humanistyki.
Zaniechanie walki politycznej oznacza kompletną klęskę i przyzwolenie na przykładne złupienie nas wszystkich – bez wyjątku. To nie straszak, lecz mechanizm polityczny. Wojna peowsko-pisowska może okazać się sukcesem naszych wrogów.
Ale państwa UE są w jeszcze gorszym stanie, zwłaszcza moralnym. Pogoń za tanią siłą roboczą i akceptacją szariatu jest niczym innym, jak włączeniem bomby zegarowej pod własnymi fundamentami. W takiej sytuacji próby podporządkowania sobie słabszych państw i siłą narzucanie im swojej woli, zaczynają budzić skojarzenia dyktatorskie.
Dzień 09.03.2017 stał się datą graniczną. Droga jednych będzie prowadziła do zwycięstwa, drugich do klęski. Chciałoby się rzec „kompromis”, ale czy materia na to pozwala? Tym razem rozstrzygnie nie polityka, bo nie ma już dobrych prognoz, lecz los. Unia kończy się hasłem: „ratuj się kto może”. Wybór Donalda Tuska nie ma tu żadnego znaczenia. Jego kadencja może okazać się bardzo krótka.
Zakończenie
Dla rozpoznania zamiarów Unii potrzebna jest dziś bardziej historia niż polityka. Jeżeli zapomnimy o roli Chin, najbardziej wiarygodnego dla nas państwa, możemy mieć powtórkę z historii. Gra o Polskę toczy się od ponad 200 lat. Najważniejsze decyzje na jej temat zapadają bez nas, poza naszymi granicami. I to jest zdanie prawdziwe. Polacy musza zrozumieć dwie rzeczy: 1. peerelowska mentalność stoi barykadą przeciwko naprawie państwa, 2. bez powrotu do opisu i interpretacji świata z okresu II RP nie odzyskamy równowagi. Rewolucje zawsze robią ludy lub narody drugoplanowe. Płacą oni za nią daninę krwi i nieszczęść, ale władzę obejmuje ktoś inny. Nie wiadomo jak kochalibyśmy „Solidarność”, to i tak w sposobie myślenia musimy wrócić do Żołnierzy Niezłomnych. A to jest II RP. Polska „tak ma”, że to, co dla niej najważniejsze wykuwa się w konflikcie. Na Piłsudskiego i Dmowskiego czekaliśmy 120 lat. Dziś, czas biegnie szybciej.
Swoje państwo musimy naprawić, niemal od podstaw, bo inaczej nam je zabiorą! A jak to jest ważne, niech pokaże cytat.. Jedno jest pocieszające, że tym razem nie musimy już walczyć zbrojnie. Ale jeżeli obecnemu pokoleniu „zabraknie w głowie”, naszym dzieciom pozostaną tylko ręce. A więc elity i sojusze – nie te wydumane, lecz realne.
Tusk swoim postępowaniem sam wybierze sobie przyszłość. Jeżeli będzie chciał wrócić do kraju i startować w wyborach prezydenckich, musi werbalnie zadbać o Polskę – przeciw Kaczyńskiemu i PiS. Ma tu swoich żołnierzy. Natomiast każde jego niekorzystne działanie dla kraju, będzie repetowaniem armaty przeciw sobie i własnym żołnierzom. Jego stosunek do Polski będzie więc papierkiem lakmusowym jego intencji. Dla Schetyny dzień wyboru Tuska był wielki, ale już każdy następny jest dniem straconym.
Polska, oprócz prowadzonych negocjacji, musi mieć plan „B” i „C” na wypadek rozpadu UE lub niekorzystnych dla nas rozwiązań. Strategia rządu stawiająca najpierw na elektorat, a potem na rozwój państwa, jest racjonalna. Wszyscy czekamy na wygenerowanie polskich elit, które będą gotowe przyjąć na siebie obowiązek budowy nowej przyszłości państwa. I to jest polska racja stanu.
Tekst został opublikowany na portalu SDP 14.03.20017
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
W części zewnętrznej w oczy rzuca się brak odpowiednio silnej armii, silnych środków masowego przekazu oraz ich mutacji zagranicznych. Na zewnątrz jesteśmy zdani na sojuszników i niemi. Nie mamy stosownie ukształtowanej świadomości państwowej i kulturowej, zwłaszcza na wyższym szczeblu. Na zewnątrz jesteśmy pozbawieni inicjatywy. Większość z nas nie potrafi myśleć obiektywnie i dalekowzrocznie. Na zewnątrz nie istniejemy. Nie mamy nawet policzonych strat wojennych, bo przywoływaliśmy je nie w formie zadośćuczynienia, lecz straszaka – jesteśmy niechlujni. Nasze państwo jest źle urządzone: nie mamy instytutów badających tego, co się dzieje w USA, Chinach, Niemczech, Rosji, na Bliskim Wschodzie, w Azji itd. nie mamy należycie wykształconej inteligencji, prawo źle działa, szkoły źle uczą, nie doceniamy humanistyki.
Zaniechanie walki politycznej oznacza kompletną klęskę i przyzwolenie na przykładne złupienie nas wszystkich – bez wyjątku. To nie straszak, lecz mechanizm polityczny. Wojna peowsko-pisowska może okazać się sukcesem naszych wrogów.
Ale państwa UE są w jeszcze gorszym stanie, zwłaszcza moralnym. Pogoń za tanią siłą roboczą i akceptacją szariatu jest niczym innym, jak włączeniem bomby zegarowej pod własnymi fundamentami. W takiej sytuacji próby podporządkowania sobie słabszych państw i siłą narzucanie im swojej woli, zaczynają budzić skojarzenia dyktatorskie.
Dzień 09.03.2017 stał się datą graniczną. Droga jednych będzie prowadziła do zwycięstwa, drugich do klęski. Chciałoby się rzec „kompromis”, ale czy materia na to pozwala? Tym razem rozstrzygnie nie polityka, bo nie ma już dobrych prognoz, lecz los. Unia kończy się hasłem: „ratuj się kto może”. Wybór Donalda Tuska nie ma tu żadnego znaczenia. Jego kadencja może okazać się bardzo krótka.
Zakończenie
Dla rozpoznania zamiarów Unii potrzebna jest dziś bardziej historia niż polityka. Jeżeli zapomnimy o roli Chin, najbardziej wiarygodnego dla nas państwa, możemy mieć powtórkę z historii. Gra o Polskę toczy się od ponad 200 lat. Najważniejsze decyzje na jej temat zapadają bez nas, poza naszymi granicami. I to jest zdanie prawdziwe. Polacy musza zrozumieć dwie rzeczy: 1. peerelowska mentalność stoi barykadą przeciwko naprawie państwa, 2. bez powrotu do opisu i interpretacji świata z okresu II RP nie odzyskamy równowagi. Rewolucje zawsze robią ludy lub narody drugoplanowe. Płacą oni za nią daninę krwi i nieszczęść, ale władzę obejmuje ktoś inny. Nie wiadomo jak kochalibyśmy „Solidarność”, to i tak w sposobie myślenia musimy wrócić do Żołnierzy Niezłomnych. A to jest II RP. Polska „tak ma”, że to, co dla niej najważniejsze wykuwa się w konflikcie. Na Piłsudskiego i Dmowskiego czekaliśmy 120 lat. Dziś, czas biegnie szybciej.
Swoje państwo musimy naprawić, niemal od podstaw, bo inaczej nam je zabiorą! A jak to jest ważne, niech pokaże cytat.. Jedno jest pocieszające, że tym razem nie musimy już walczyć zbrojnie. Ale jeżeli obecnemu pokoleniu „zabraknie w głowie”, naszym dzieciom pozostaną tylko ręce. A więc elity i sojusze – nie te wydumane, lecz realne.
Tusk swoim postępowaniem sam wybierze sobie przyszłość. Jeżeli będzie chciał wrócić do kraju i startować w wyborach prezydenckich, musi werbalnie zadbać o Polskę – przeciw Kaczyńskiemu i PiS. Ma tu swoich żołnierzy. Natomiast każde jego niekorzystne działanie dla kraju, będzie repetowaniem armaty przeciw sobie i własnym żołnierzom. Jego stosunek do Polski będzie więc papierkiem lakmusowym jego intencji. Dla Schetyny dzień wyboru Tuska był wielki, ale już każdy następny jest dniem straconym.
Polska, oprócz prowadzonych negocjacji, musi mieć plan „B” i „C” na wypadek rozpadu UE lub niekorzystnych dla nas rozwiązań. Strategia rządu stawiająca najpierw na elektorat, a potem na rozwój państwa, jest racjonalna. Wszyscy czekamy na wygenerowanie polskich elit, które będą gotowe przyjąć na siebie obowiązek budowy nowej przyszłości państwa. I to jest polska racja stanu.
Tekst został opublikowany na portalu SDP 14.03.20017
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/331426-czy-musimy-ginac-za-bruksele-uratowac-unie-moze-tylko-powrot-do-zasad-i-cywilizacyjnych-podstaw?strona=2
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.