Mogłoby się wydawać, że fasadowa funkcja przewodniczącego Rady Europejskiej nie powinna wywołać tak dużego sporu. Wybór Donalda Tuska sprawił jednak, że jak w soczewce zobaczyliśmy obecny konflikt społeczno-polityczny na krajowym podwórku.
W jednych domach (a raczej biurach) strzelały korki od szampana, w innych wznosił się okrzyk „hańba”. Jedni mówili o wielkim sukcesie Polaka, inni o kiepskiej kondycji UE. W jednym i w drugim przypadku zabrakło najważniejszego – rozsądku.
Bawią mnie akty strzeliste polityków opozycji pod adresem nowego-starego przewodniczącego Rady Europejskiej. Okazuje się, że Donald Tusk jest alfą i omegą, pierwszym i ostatnim, katechonem , który powstrzymuje ład europejski zbudowany na wartościach demokracji liberalnej przed hordami eurosceptyków spod znaku Kaczyńskiego i PiS.
W istocie funkcja przewodniczącego Rady Europejskiego nie ma silnego umocowania w unijnym prawodawstwie i często przybiera jedynie reprezentacyjny charakter. Taki szlak wytyczył zresztą człowiek o charyzmie nogi od krzesła Herman Van Rompuy, a były szef PO wszedł w jego wygodne buty przypominając sobie o możliwości kreowania własnego przekazu dopiero wówczas, gdy nadarzyła się okazja zaatakować rząd PiS.
Nie przeszkadza to jednak zapaleńcom przeżywającym spóźnioną młodość spod znaku KOD wiwatować, tańczyć i układać peany na cześć Tuska. Ba, nie zabrakło nawet porównań do… wyboru Karola Wojtyły na Stolicę Piotrową. Komentarz jest zbędny.
Czytaj dalej na następnej stronie ===>
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Mogłoby się wydawać, że fasadowa funkcja przewodniczącego Rady Europejskiej nie powinna wywołać tak dużego sporu. Wybór Donalda Tuska sprawił jednak, że jak w soczewce zobaczyliśmy obecny konflikt społeczno-polityczny na krajowym podwórku.
W jednych domach (a raczej biurach) strzelały korki od szampana, w innych wznosił się okrzyk „hańba”. Jedni mówili o wielkim sukcesie Polaka, inni o kiepskiej kondycji UE. W jednym i w drugim przypadku zabrakło najważniejszego – rozsądku.
Bawią mnie akty strzeliste polityków opozycji pod adresem nowego-starego przewodniczącego Rady Europejskiej. Okazuje się, że Donald Tusk jest alfą i omegą, pierwszym i ostatnim, katechonem , który powstrzymuje ład europejski zbudowany na wartościach demokracji liberalnej przed hordami eurosceptyków spod znaku Kaczyńskiego i PiS.
W istocie funkcja przewodniczącego Rady Europejskiego nie ma silnego umocowania w unijnym prawodawstwie i często przybiera jedynie reprezentacyjny charakter. Taki szlak wytyczył zresztą człowiek o charyzmie nogi od krzesła Herman Van Rompuy, a były szef PO wszedł w jego wygodne buty przypominając sobie o możliwości kreowania własnego przekazu dopiero wówczas, gdy nadarzyła się okazja zaatakować rząd PiS.
Nie przeszkadza to jednak zapaleńcom przeżywającym spóźnioną młodość spod znaku KOD wiwatować, tańczyć i układać peany na cześć Tuska. Ba, nie zabrakło nawet porównań do… wyboru Karola Wojtyły na Stolicę Piotrową. Komentarz jest zbędny.
Czytaj dalej na następnej stronie ===>
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/331059-metlik-nasz-powszedni-z-jednej-strony-infantylne-wiwatowanie-na-czesc-tuska-z-drugiej-kult-przegranej-bitwy