Kandydatura Jacka Saryusz-Wolskiego była zaskoczeniem dla Platformy?
Tak, to było zaskakujące. Wydawało się nam, że to poważny człowiek, a bierze udział w kompletnie niepoważnym przedsięwzięciu. To szkodliwe dla Polski i dla niego - zobaczymy, czy jego kandydatura będzie dla niego trampoliną choćby dla kariery w dyplomacji rządów PiS.
Oferta z ich strony jest dość mglista. Poza tym, że Polakiem chcą zabić Polaka - mówię to ostro, ale tak to wygląda - niewiele wiemy.
Mówi Pan - Polakiem zabić Polaka. Ale na jednym oddechu politycy PO przekonują, że Tusk i tak zostanie wybrany. Gdzie w tym logika?
Uważam, że odwrotnie do intencji PiS - ta intryga skonsoliduje wiele krajów i środowisk przeciwko PiS, przeciwko propozycji rządu.
Przyzna Pan, że Donald Tusk trochę tych pretekstów dał Prawu i Sprawiedliwości. Jego wypowiedzi z grudnia, we Wrocławiu, nie były, delikatnie mówiąc, przesadnie neutralne.
Donald Tusk mówił wtedy o praworządności, o porządku prawnym…
Ale był tam też jednoznaczny fragment, nawiązujący do „polskich grudniów”. Jasny przekaz.
Nie można być obojętnym z perspektywy europejskiej, zwłaszcza gdy Komisja Europejska i Komisja Wenecka reagują w tej sprawie i widzą, że pewne standardy zostały naruszone.
Zostawmy Tuska. Co Pan myśli, gdy Pana partyjni koledzy mówią i piszą, że Saryusz-Wolski to zdrajca, że podważa się jego kompetencje…
To reakcja, której nie lubię. Każdy ma prawo do politycznych wyborów, nie można mówić, że jest osobą niekompetentną.
Przyda się PiS.
Rzeczywiście, w PiS brakuje takich osób, które znają się na Europie, mają relacje z politykami w UE, umieją się płynnie porozumieć bez tłumaczy. Ale to paradoksalnie dowód na kolejną słabość PiS, że muszą sięgać po ludzi spoza swojego obozu. Jedynym pozytywem tej intrygi byłby finał, w którym Saryusz-Wolski zastępuje Waszczykowskiego w fotelu szefa MSZ.
Krótko mówiąc - żal Panu trochę, że odszedł z Platformy.
Tak. Ale został wykorzystany do scenariusza i intrygi antypolskiej. Nie waham się tego użyć słowa. Każdy z naszych partnerów zagranicznych mówi, że pomysł na jego kandydaturę jest niezrozumiały, że to kompromitacja, a do tego uderzająca w jedynego Polaka, który ma szansę na wybór.
Taką kandydaturę, jeśli już, trzeba było opracować dużo wcześniej, przygotować grunt, zakulisowo negocjować… Scenariusz, który obserwujemy jest natomiast dyskwalifikacją dla polskiej dyplomacji.
Rozmawiał Marcin Fijołek
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Kandydatura Jacka Saryusz-Wolskiego była zaskoczeniem dla Platformy?
Tak, to było zaskakujące. Wydawało się nam, że to poważny człowiek, a bierze udział w kompletnie niepoważnym przedsięwzięciu. To szkodliwe dla Polski i dla niego - zobaczymy, czy jego kandydatura będzie dla niego trampoliną choćby dla kariery w dyplomacji rządów PiS.
Oferta z ich strony jest dość mglista. Poza tym, że Polakiem chcą zabić Polaka - mówię to ostro, ale tak to wygląda - niewiele wiemy.
Mówi Pan - Polakiem zabić Polaka. Ale na jednym oddechu politycy PO przekonują, że Tusk i tak zostanie wybrany. Gdzie w tym logika?
Uważam, że odwrotnie do intencji PiS - ta intryga skonsoliduje wiele krajów i środowisk przeciwko PiS, przeciwko propozycji rządu.
Przyzna Pan, że Donald Tusk trochę tych pretekstów dał Prawu i Sprawiedliwości. Jego wypowiedzi z grudnia, we Wrocławiu, nie były, delikatnie mówiąc, przesadnie neutralne.
Donald Tusk mówił wtedy o praworządności, o porządku prawnym…
Ale był tam też jednoznaczny fragment, nawiązujący do „polskich grudniów”. Jasny przekaz.
Nie można być obojętnym z perspektywy europejskiej, zwłaszcza gdy Komisja Europejska i Komisja Wenecka reagują w tej sprawie i widzą, że pewne standardy zostały naruszone.
Zostawmy Tuska. Co Pan myśli, gdy Pana partyjni koledzy mówią i piszą, że Saryusz-Wolski to zdrajca, że podważa się jego kompetencje…
To reakcja, której nie lubię. Każdy ma prawo do politycznych wyborów, nie można mówić, że jest osobą niekompetentną.
Przyda się PiS.
Rzeczywiście, w PiS brakuje takich osób, które znają się na Europie, mają relacje z politykami w UE, umieją się płynnie porozumieć bez tłumaczy. Ale to paradoksalnie dowód na kolejną słabość PiS, że muszą sięgać po ludzi spoza swojego obozu. Jedynym pozytywem tej intrygi byłby finał, w którym Saryusz-Wolski zastępuje Waszczykowskiego w fotelu szefa MSZ.
Krótko mówiąc - żal Panu trochę, że odszedł z Platformy.
Tak. Ale został wykorzystany do scenariusza i intrygi antypolskiej. Nie waham się tego użyć słowa. Każdy z naszych partnerów zagranicznych mówi, że pomysł na jego kandydaturę jest niezrozumiały, że to kompromitacja, a do tego uderzająca w jedynego Polaka, który ma szansę na wybór.
Taką kandydaturę, jeśli już, trzeba było opracować dużo wcześniej, przygotować grunt, zakulisowo negocjować… Scenariusz, który obserwujemy jest natomiast dyskwalifikacją dla polskiej dyplomacji.
Rozmawiał Marcin Fijołek
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/330655-nasz-wywiad-halicki-szkoda-saryusz-wolskiego-to-bylo-zaskoczenie-przyda-sie-pis-ale-bierze-udzial-w-intrydze-antypolskiej?strona=2