Zasłania się przy tym a to demokracją, a to trójpodziałem władz, ale to zupełnie nie o to chodzi. A jeżeli mówić o trójpodziale władz, to w konstytucji jest również zasada równowagi tych władz, o czym opozycja zapomina
— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl poseł PiS Stanisław Piotrowicz.
wPolityce.pl: Panie pośle, rozmawiamy tuż po posiedzeniu komisji sprawiedliwości i praw człowieka, gdzie posłowie opozycji dość intensywnie protestowali przeciw zaplanowanym przez PiS zmianom dotyczącym funkcjonowania sądów. Nie znalazł Pan w tych zarzutach prawdziwych wątpliwości i problemów?*
Stanisław Piotrowicz: Posiedzenie komisji było jeszcze jednym potwierdzeniem tego, że opozycja broni istniejącego status quo w wymiarze sprawiedliwości. Wspólnie z różnymi środowiskami nie chce dopuścić do jakichkolwiek zmian w tym zakresie. Zasłania się przy tym a to demokracją, a to trójpodziałem władz, ale to zupełnie nie o to chodzi. A jeżeli mówić o trójpodziale władz, to w konstytucji jest również zasada równowagi tych władz, o czym opozycja zapomina.
Nie ma dziś tej równowagi?
Nie do końca. W ramach tej równowagi to parlament organizuje pracę sądów i trybunałów, to parlament określa reguły, jakie obowiązują przed sądami i trybunałami. Tymczasem opozycja zmierza do tego, by zbudować superwładzę - wymiar sprawiedliwości, a to nie jest konstytucyjny wynik równowagi władz, nie na tym polega ta zasada. Sędziowie są niezależni i niezawiśli w sferze orzekania i stoimy na tym gruncie stanowczo - nikt nie ma prawa wpływać na to, jak będzie orzekał sędzia w danej sprawie. Ale administrowanie sądami to gospodarowanie majątkiem sądowym, nie ma to niczego wspólnego z niezależnością.
Mało tego, uważamy, że zmiany sprzyjają przyspieszeniu funkcjonowaniu sądów. Nie chcemy, by sędziowie, prezesi sądów, zajmowali się administrowaniem, zakupami, jak było to dotychczas. Chcemy, by koncentrowali się na orzecznictwie. Często bywa bowiem tak, że prezesi nie są przygotowani do administrowania, dlatego niech skoncentrują się na orzekaniu i organizacji pracy właśnie w zakresie orzekania.
Opozycja przekonywała na komisji, że jednak trochę te sprawy się mieszają. Dyrektorzy sądów w roli petentów do ministra sprawiedliwości mogą czuć nieformalną presję…
To nie ma związku. Obowiązkiem sędziego jest wykonywanie czynności sądowych, wydawanie decyzji merytorycznych, a nie dokonywanie zakupów czy remonty obiektów. Powiem więcej, to wręcz uwłacza pozycji sędziego, prezesa sądu, by zajmował się takimi rzeczami. To dyrektorzy powinni być przygotowani do administrowania.
Mam wrażenie, że to zderzenie dwóch modelów funkcjonowania wymiaru sprawiedliwości. Społeczeństwo oczekuje głębokiej reformy - myśmy tę reformę zapowiadali i dziś realizujemy to, co obiecywaliśmy. To nie może nikogo zaskakiwać. Wybory wygraliśmy również dzięki zapowiedzi zmian w wymiarze sprawiedliwości - robimy to, pozostając w zgodzie z konstytucją, prawem etc. Zawsze, gdy opozycja zgłasza pretensje i wątpliwości, to pytam: co konkretnie łamiemy?
Jednym z konkretów jest choćby to, że rezygnujecie z konkursów przy powoływaniu dyrektorów sądów. Przynajmniej w teorii wygląda to na rezygnację z przejrzystości przy dokonywaniu wyborów.
Myślę, że na przestrzeni ostatnich lat konkursy dość poważnie skompromitowały się, często, zbyt często były jedną, wielką fikcją. My nie chcemy uprawiać fikcji. Jeśli minister powoła dyrektora, to czuje się odpowiedzialny za jego pracę. W przeszłości mieliśmy do czynienia z ustawianymi konkursami, a gdy dochodziło do patologii, to nikt nie był odpowiedzialny, bo przecież to był konkurs. Za parawanem konkursów budowano układy. U nas wszystko jest przejrzyście - minister mianuje dyrektora, w przypadku nieprawidłowości jest za to odpowiedzialny.
Ciąg dalszy na następnej stronie.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Zasłania się przy tym a to demokracją, a to trójpodziałem władz, ale to zupełnie nie o to chodzi. A jeżeli mówić o trójpodziale władz, to w konstytucji jest również zasada równowagi tych władz, o czym opozycja zapomina
— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl poseł PiS Stanisław Piotrowicz.
wPolityce.pl: Panie pośle, rozmawiamy tuż po posiedzeniu komisji sprawiedliwości i praw człowieka, gdzie posłowie opozycji dość intensywnie protestowali przeciw zaplanowanym przez PiS zmianom dotyczącym funkcjonowania sądów. Nie znalazł Pan w tych zarzutach prawdziwych wątpliwości i problemów?*
Stanisław Piotrowicz: Posiedzenie komisji było jeszcze jednym potwierdzeniem tego, że opozycja broni istniejącego status quo w wymiarze sprawiedliwości. Wspólnie z różnymi środowiskami nie chce dopuścić do jakichkolwiek zmian w tym zakresie. Zasłania się przy tym a to demokracją, a to trójpodziałem władz, ale to zupełnie nie o to chodzi. A jeżeli mówić o trójpodziale władz, to w konstytucji jest również zasada równowagi tych władz, o czym opozycja zapomina.
Nie ma dziś tej równowagi?
Nie do końca. W ramach tej równowagi to parlament organizuje pracę sądów i trybunałów, to parlament określa reguły, jakie obowiązują przed sądami i trybunałami. Tymczasem opozycja zmierza do tego, by zbudować superwładzę - wymiar sprawiedliwości, a to nie jest konstytucyjny wynik równowagi władz, nie na tym polega ta zasada. Sędziowie są niezależni i niezawiśli w sferze orzekania i stoimy na tym gruncie stanowczo - nikt nie ma prawa wpływać na to, jak będzie orzekał sędzia w danej sprawie. Ale administrowanie sądami to gospodarowanie majątkiem sądowym, nie ma to niczego wspólnego z niezależnością.
Mało tego, uważamy, że zmiany sprzyjają przyspieszeniu funkcjonowaniu sądów. Nie chcemy, by sędziowie, prezesi sądów, zajmowali się administrowaniem, zakupami, jak było to dotychczas. Chcemy, by koncentrowali się na orzecznictwie. Często bywa bowiem tak, że prezesi nie są przygotowani do administrowania, dlatego niech skoncentrują się na orzekaniu i organizacji pracy właśnie w zakresie orzekania.
Opozycja przekonywała na komisji, że jednak trochę te sprawy się mieszają. Dyrektorzy sądów w roli petentów do ministra sprawiedliwości mogą czuć nieformalną presję…
To nie ma związku. Obowiązkiem sędziego jest wykonywanie czynności sądowych, wydawanie decyzji merytorycznych, a nie dokonywanie zakupów czy remonty obiektów. Powiem więcej, to wręcz uwłacza pozycji sędziego, prezesa sądu, by zajmował się takimi rzeczami. To dyrektorzy powinni być przygotowani do administrowania.
Mam wrażenie, że to zderzenie dwóch modelów funkcjonowania wymiaru sprawiedliwości. Społeczeństwo oczekuje głębokiej reformy - myśmy tę reformę zapowiadali i dziś realizujemy to, co obiecywaliśmy. To nie może nikogo zaskakiwać. Wybory wygraliśmy również dzięki zapowiedzi zmian w wymiarze sprawiedliwości - robimy to, pozostając w zgodzie z konstytucją, prawem etc. Zawsze, gdy opozycja zgłasza pretensje i wątpliwości, to pytam: co konkretnie łamiemy?
Jednym z konkretów jest choćby to, że rezygnujecie z konkursów przy powoływaniu dyrektorów sądów. Przynajmniej w teorii wygląda to na rezygnację z przejrzystości przy dokonywaniu wyborów.
Myślę, że na przestrzeni ostatnich lat konkursy dość poważnie skompromitowały się, często, zbyt często były jedną, wielką fikcją. My nie chcemy uprawiać fikcji. Jeśli minister powoła dyrektora, to czuje się odpowiedzialny za jego pracę. W przeszłości mieliśmy do czynienia z ustawianymi konkursami, a gdy dochodziło do patologii, to nikt nie był odpowiedzialny, bo przecież to był konkurs. Za parawanem konkursów budowano układy. U nas wszystko jest przejrzyście - minister mianuje dyrektora, w przypadku nieprawidłowości jest za to odpowiedzialny.
Ciąg dalszy na następnej stronie.
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/328771-nasz-wywiad-piotrowicz-opozycja-chce-utrzymac-status-quo-w-wymiarze-sprawiedliwosci-wyborcy-zaglosowali-na-nas-bysmy-to-zmienili
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.