Jaki jest stan tego projektu, który pomógłby ściągać opłatę na TVP?

Projekt pojawi się w marcu w rządowych konsultacjach. Według harmonogramu MKiDN - za projekt odpowiada wiceminister Paweł Lewandowski - do czerwca ta ustawa zostanie uchwalona. Oni zakładają, że ściągalność abonamentu wzrośnie dwukrotnie.

To nie będzie jednak rozwiązanie całego problemu. Nie tylko ze względu na to, że pieniądze będą stosunkowo małe (ok. 1,3 mld złotych rocznie na całe media publiczne), ale dlatego, że to również nie będzie płacone powszechnie. Nie osiągniemy tego, co powinno być przy daninie publicznej.

No właśnie, jak ma wyglądać to ściąganie? Doliczanie tych kilku złotych do rachunku, który płacę na co dzień w kablówce?

Nie. Sprawdzanie przez operatora - Pocztę - w bazach danych, między innymi kablówek, o których Pan mówi. Jeśli nie płaci Pan Poczcie, to zakłada się, że ma pan telewizor, skoro ma Pan umowę z UPC czy Vectrą. Dostanie więc Pan zawiadomienie, że może by Pan zarejestrował odbiornik i zapłacił. Oni nie będą jednak podwyższać rachunków, ale dostarczać baz danych.

I co z tym zawiadomieniem? Dalej - czysto hipotetycznie - mogę udawać, że nie mam telewizora.

No właśnie. Dlatego prawdopodobnie będzie drugi krok, w postaci zupełnie nowego systemu abonamentowego. Są na stole dwa rozwiązania - mój projekt, który leży w podkomisji sejmowej, ale jest on mniej preferowany i drugi, oparty na PIT, CIT i KRUS.

Jak ma to działać?

Ten drugi projekt tworzy szeroką bazę płatnika. I to jest wielki argument na rzecz tego systemu. Ale i on będzie wymagał notyfikacji Brukseli, choć niektórzy z UOKiK twierdzą, że nie będzie to konieczne.

Nowy podatek zamiast abonamentu.

Danina publiczna. Tylko że niższa niż dotychczasowy abonament.

Ile zapłacimy?

Ok. 10 złotych miesięcznie. W marcu projekt powinien trafić do Sejmu, będziemy mądrzejsi.

Rozmawiał Marcin Fijołek