Był moment, gdy Marcin P. chciał zostać świadkiem koronnym i dzielić się wiedzą na temat piramidy finansowej, którą stworzył. Być może już dziś wiedzielibyśmy, kto go osłaniał i pomógł mu stworzyć Amber Gold. I dokąd wyprowadzono setki milionów należących do Polaków
— piszą na łamach „wSieci” Marek Pyza i Marcin Wikło.
Dziennikarze tygodnika odsłaniają kulisy afery Amber Gold, w sprawie której pracuje również komisja śledcza w Sejmie.
CZYTAJ WSZYSTKO O PRACACH KOMISJI - RAPORT SPECJALNY WPOLITYCE.PL
Jak zareagowały ówczesne służby specjalne, nadzorowane przez premiera Donalda Tuska? Z ustaleń „wSieci” wynika, że, delikatnie mówiąc, dość opieszale…
Działały tak nieudolnie, że można się zastanawiać, czy nie był to sabotaż. Czy szefowi rządu mogło zależeć na tym, by osłaniać przestępczy proceder i człowieka, który zatrudnił także jego syna?
— pytają Pyza i Wikło.
I szukają odpowiedzi na szereg pytań w sprawie afery Amber Gold. Odpowiedzi na kilka z nich - a przynajmniej ważne sugestie - odnajdują w zeznaniach Marcina P.
O czym mówił szef Amber Gold na początku września roku 2012?
Dotarliśmy do zeznań Marcina P. z 7 września 2012 r. (zatrzymano go 10 dni wcześniej) – to moment, gdy najwyraźniej chce współpracować z organami ścigania. Zawiadamia o przestępstwach. Informuje o „przekroczeniu uprawnień i działaniu na szkodę spółki Port Lotniczy Gdańsk przez prezesa zarządu Tomasza Kloskowskiego i pracownika działu analiz Michała Tuska”. „Uważam, że analizy, jakie przekazał nam Michał Tusk, nie zostały nam przekazane legalnie, bowiem za takie szczegółowe dane linie lotnicze płacą portom lotniczym i operatorowi systemu monitorującego ruch lotniczy dziesiątki tysięcy euro, a my otrzymywaliśmy te dane w postaci raportu bezpłatnie, można powiedzieć, w ramach umowy z Michałem Tuskiem” – czytamy w zeznaniach Marcina P. Chodziło o wysokość stawek, jakich lotnisko żąda od Wizz Air, czyli konkurentów OLT, za przyjęcie pasażera. Mając taką wiedzę, można zupełnie inaczej prowadzić negocjacje. Być może lotnisko na współpracy z liniami Marcina P. mogło zarobić więcej… gdyby w ogóle zarobiło
— czytamy w artykule „wSieci”.
Niestety, szef Portu Lotniczego Gdańsk nie chciał rozmawiać z naszymi dziennikarzami…
Ciąg dalszy na następnej stronie.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Był moment, gdy Marcin P. chciał zostać świadkiem koronnym i dzielić się wiedzą na temat piramidy finansowej, którą stworzył. Być może już dziś wiedzielibyśmy, kto go osłaniał i pomógł mu stworzyć Amber Gold. I dokąd wyprowadzono setki milionów należących do Polaków
— piszą na łamach „wSieci” Marek Pyza i Marcin Wikło.
Dziennikarze tygodnika odsłaniają kulisy afery Amber Gold, w sprawie której pracuje również komisja śledcza w Sejmie.
CZYTAJ WSZYSTKO O PRACACH KOMISJI - RAPORT SPECJALNY WPOLITYCE.PL
Jak zareagowały ówczesne służby specjalne, nadzorowane przez premiera Donalda Tuska? Z ustaleń „wSieci” wynika, że, delikatnie mówiąc, dość opieszale…
Działały tak nieudolnie, że można się zastanawiać, czy nie był to sabotaż. Czy szefowi rządu mogło zależeć na tym, by osłaniać przestępczy proceder i człowieka, który zatrudnił także jego syna?
— pytają Pyza i Wikło.
I szukają odpowiedzi na szereg pytań w sprawie afery Amber Gold. Odpowiedzi na kilka z nich - a przynajmniej ważne sugestie - odnajdują w zeznaniach Marcina P.
O czym mówił szef Amber Gold na początku września roku 2012?
Dotarliśmy do zeznań Marcina P. z 7 września 2012 r. (zatrzymano go 10 dni wcześniej) – to moment, gdy najwyraźniej chce współpracować z organami ścigania. Zawiadamia o przestępstwach. Informuje o „przekroczeniu uprawnień i działaniu na szkodę spółki Port Lotniczy Gdańsk przez prezesa zarządu Tomasza Kloskowskiego i pracownika działu analiz Michała Tuska”. „Uważam, że analizy, jakie przekazał nam Michał Tusk, nie zostały nam przekazane legalnie, bowiem za takie szczegółowe dane linie lotnicze płacą portom lotniczym i operatorowi systemu monitorującego ruch lotniczy dziesiątki tysięcy euro, a my otrzymywaliśmy te dane w postaci raportu bezpłatnie, można powiedzieć, w ramach umowy z Michałem Tuskiem” – czytamy w zeznaniach Marcina P. Chodziło o wysokość stawek, jakich lotnisko żąda od Wizz Air, czyli konkurentów OLT, za przyjęcie pasażera. Mając taką wiedzę, można zupełnie inaczej prowadzić negocjacje. Być może lotnisko na współpracy z liniami Marcina P. mogło zarobić więcej… gdyby w ogóle zarobiło
— czytamy w artykule „wSieci”.
Niestety, szef Portu Lotniczego Gdańsk nie chciał rozmawiać z naszymi dziennikarzami…
Ciąg dalszy na następnej stronie.
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/327351-wsieci-odslania-kulisy-afery-amber-gold-ujawnione-zeznania-uderzenie-w-syna-tuska-i-fakty-byl-moment-gdy-p-chcial-zostac-swiadkiem-koronnym?strona=1