Tusk liczy na uzyskanie poparcia ze strony szefów państw europejskich przed decydującym spotkaniem, na którym zapadnie decyzja o tym kto będzie nowym, „wielkim woźnym” Europy
— mówi Tomasz Rzymkowski z Kukiz‘15 w rozmowie z wPolityce.pl.
wPolityce.pl: Jakie znaczenie dla Polski ma wczorajsza wizyta kanclerz Angeli Merkel i jej spotkanie z najważniejszymi politykami w Polsce?
Tomasz Rzymkowski, Kukiz‘15: Wizyta kanclerz Merkel ma znaczenie czysto kurtuazyjne. Nie było to jednak zwykłe „odfajkowanie” wizyty, ale też pewien gest ze strony niemieckiej kanclerz, której nie sprzyja sytuacja międzynarodowa. Z jednej strony Brexit, z drugiej wygrana Donalda Trumpa, który już w czasie swojej kampanii atakował Merkel i twierdził, że największym nieszczęściem Niemiec i Europy jest właśnie ona. Merkel jest jednak niekwestionowanym, prawdziwym liderem politycznym Europy, poza fasadowymi strukturami Unii Europejskiej. Angela Merkel potrzebuje wsparcia i widzi, że partnerami dla Stanów Zjednoczonych w Europie na pewno będzie Wielka Brytania i bardzo możliwe, że Polska. Z pewnością Trump, jako dobry biznesmen, ma świadomość, że gdyby nie głosy Polonii ze stanów położonych wzdłuż Wielkich Jezior, stanów do tej pory demokratycznych, to nie byłby prezydentem Stanów Zjednoczonych. W tych stanach często mieszka nawet po 25 proc. Polaków i osób polskiego pochodzenia. Szczególne znaczenie miało jego spotkanie z Kongresem Polonii Amerykańskiej, na które nie zdecydowała się Hillary Clinton. Angela Merkel ma za to w tym roku wybory w swoim kraju i potężnego przeciwnika w postaci Martina Schulza. Niemcy oczekują zmiany, ale ta zmiana raczej nie odsunie od władzy obecnej kanclerz.
Jej kolejne zwycięstwo jest w naszym interesie?
Patrząc na niemiecką scenę polityczną, to właśnie Merkel jest dla nas optymalnym kanclerzem. Socjaldemokraci, co udowodnił Gerhard Schroeder, są bardzo prorosyjscy. Ponadto są zwolennikami większej integracji europejskiej, co na pewno nie leży w naszym interesie. Choć Merkel też popiera integrację europejską, ma zdrowe podejście do kontaktów na linii Unia Europejska - Federacja Rosyjska. Rozumie jakim zagrożeniem jest Władimir Putin i jego wielkomocarstwowe ambicje.
Wspomniał Pan o Donaldzie Trumpie. Jego imiennik Tusk pisze o „niepokojących deklaracjach nowej administracji amerykańskiej”. O co może mu chodzić?
Tusk liczy na uzyskanie poparcia ze strony szefów państw europejskich przed decydującym spotkaniem, na którym zapadnie decyzja o tym kto będzie nowym, wielkim woźnym Europy. Lewicowo-liberalny establishment europejski jest zdecydowanie przeciwny polityce Trumpa, czyli zamykaniu granic przed imigrantami, prowadzeniu polityki gospodarczej nakierowanej na własny kraj. Jest politykiem właśnie antyestablishmentowym, co dla skostniałych europejskich elit jest niebezpieczne, bo może spowodować zmiany w Europie.
Nie boi się Pan, że ta zmiana może mieć negatywne konsekwencje dla Europy? Chociażby ewentualne zwycięstwo wyborcze Marine Le Pen we Francji?
Elity europejskie zrobią wszystko, by wygrał kandydat bardziej strawny dla establishmentu, czyli np. Francois Fillon. Moim zdaniem, Marine Le Pen nie ma niestety szans, by wygrać, a to zmieniłoby konstelację europejskiej układanki politycznej. Byłby to naprawdę potężny cios dla establishmentu. Inna sytuacja jest w Niemczech, bo tam nie ma partii antysystemowej z prawdziwego zdarzenia. Alternatywę dla Niemiec można nazwać rosyjską partią agenturalną i jest rzeczą powszechnie znaną, że są finansowani przez Kreml. Zupełnie inaczej wygląda sytuacja z Frontem Narodowym, bo to partia o długich tradycjach, która jednak też współpracuje z Federacją Rosyjską i korzysta z różnych beneficjów. Pamiętajmy jednak, że elity francuskie są bardzo prorosyjskie, poczynając od generała de Gaulle’a. Francja prowadzi zupełnie inną politykę niż inne kraje Zachodu. W Europie następuje duże przesilenie jeśli chodzi o klasę polityczną. Wszystkie ugrupowania antyestablishmentowe wygrywają. Pierwszą jaskółką nadziei były Węgry. W tej chwili mamy taką sytuację w Polsce, Wielka Brytania jest w trakcie wychodzenia z Unii, podobna sytuacja jest w tej chwili we Włoszech, gdzie Ruch Pięciu Gwiazd radzi sobie coraz lepiej.
Tyle, że Grillo i jego Ruch też są prorosyjscy.
To fakt, ale są też antyeuropejscy. Elity europejskie doprowadziły o sytuacji, w której dalsza integracja europejska i tworzenie superpaństwa wywołuje sprzeciw ze strony państw narodowych, bo interesy tych państw są ze sobą rażąco sprzeczne, a próba ich wyrównania powoduje konflikt i niechęć do struktur europejskich, które są kompletnie odklejone od rzeczywistości.
Dalszy ciąg na następnej stronie ===>
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Tusk liczy na uzyskanie poparcia ze strony szefów państw europejskich przed decydującym spotkaniem, na którym zapadnie decyzja o tym kto będzie nowym, „wielkim woźnym” Europy
— mówi Tomasz Rzymkowski z Kukiz‘15 w rozmowie z wPolityce.pl.
wPolityce.pl: Jakie znaczenie dla Polski ma wczorajsza wizyta kanclerz Angeli Merkel i jej spotkanie z najważniejszymi politykami w Polsce?
Tomasz Rzymkowski, Kukiz‘15: Wizyta kanclerz Merkel ma znaczenie czysto kurtuazyjne. Nie było to jednak zwykłe „odfajkowanie” wizyty, ale też pewien gest ze strony niemieckiej kanclerz, której nie sprzyja sytuacja międzynarodowa. Z jednej strony Brexit, z drugiej wygrana Donalda Trumpa, który już w czasie swojej kampanii atakował Merkel i twierdził, że największym nieszczęściem Niemiec i Europy jest właśnie ona. Merkel jest jednak niekwestionowanym, prawdziwym liderem politycznym Europy, poza fasadowymi strukturami Unii Europejskiej. Angela Merkel potrzebuje wsparcia i widzi, że partnerami dla Stanów Zjednoczonych w Europie na pewno będzie Wielka Brytania i bardzo możliwe, że Polska. Z pewnością Trump, jako dobry biznesmen, ma świadomość, że gdyby nie głosy Polonii ze stanów położonych wzdłuż Wielkich Jezior, stanów do tej pory demokratycznych, to nie byłby prezydentem Stanów Zjednoczonych. W tych stanach często mieszka nawet po 25 proc. Polaków i osób polskiego pochodzenia. Szczególne znaczenie miało jego spotkanie z Kongresem Polonii Amerykańskiej, na które nie zdecydowała się Hillary Clinton. Angela Merkel ma za to w tym roku wybory w swoim kraju i potężnego przeciwnika w postaci Martina Schulza. Niemcy oczekują zmiany, ale ta zmiana raczej nie odsunie od władzy obecnej kanclerz.
Jej kolejne zwycięstwo jest w naszym interesie?
Patrząc na niemiecką scenę polityczną, to właśnie Merkel jest dla nas optymalnym kanclerzem. Socjaldemokraci, co udowodnił Gerhard Schroeder, są bardzo prorosyjscy. Ponadto są zwolennikami większej integracji europejskiej, co na pewno nie leży w naszym interesie. Choć Merkel też popiera integrację europejską, ma zdrowe podejście do kontaktów na linii Unia Europejska - Federacja Rosyjska. Rozumie jakim zagrożeniem jest Władimir Putin i jego wielkomocarstwowe ambicje.
Wspomniał Pan o Donaldzie Trumpie. Jego imiennik Tusk pisze o „niepokojących deklaracjach nowej administracji amerykańskiej”. O co może mu chodzić?
Tusk liczy na uzyskanie poparcia ze strony szefów państw europejskich przed decydującym spotkaniem, na którym zapadnie decyzja o tym kto będzie nowym, wielkim woźnym Europy. Lewicowo-liberalny establishment europejski jest zdecydowanie przeciwny polityce Trumpa, czyli zamykaniu granic przed imigrantami, prowadzeniu polityki gospodarczej nakierowanej na własny kraj. Jest politykiem właśnie antyestablishmentowym, co dla skostniałych europejskich elit jest niebezpieczne, bo może spowodować zmiany w Europie.
Nie boi się Pan, że ta zmiana może mieć negatywne konsekwencje dla Europy? Chociażby ewentualne zwycięstwo wyborcze Marine Le Pen we Francji?
Elity europejskie zrobią wszystko, by wygrał kandydat bardziej strawny dla establishmentu, czyli np. Francois Fillon. Moim zdaniem, Marine Le Pen nie ma niestety szans, by wygrać, a to zmieniłoby konstelację europejskiej układanki politycznej. Byłby to naprawdę potężny cios dla establishmentu. Inna sytuacja jest w Niemczech, bo tam nie ma partii antysystemowej z prawdziwego zdarzenia. Alternatywę dla Niemiec można nazwać rosyjską partią agenturalną i jest rzeczą powszechnie znaną, że są finansowani przez Kreml. Zupełnie inaczej wygląda sytuacja z Frontem Narodowym, bo to partia o długich tradycjach, która jednak też współpracuje z Federacją Rosyjską i korzysta z różnych beneficjów. Pamiętajmy jednak, że elity francuskie są bardzo prorosyjskie, poczynając od generała de Gaulle’a. Francja prowadzi zupełnie inną politykę niż inne kraje Zachodu. W Europie następuje duże przesilenie jeśli chodzi o klasę polityczną. Wszystkie ugrupowania antyestablishmentowe wygrywają. Pierwszą jaskółką nadziei były Węgry. W tej chwili mamy taką sytuację w Polsce, Wielka Brytania jest w trakcie wychodzenia z Unii, podobna sytuacja jest w tej chwili we Włoszech, gdzie Ruch Pięciu Gwiazd radzi sobie coraz lepiej.
Tyle, że Grillo i jego Ruch też są prorosyjscy.
To fakt, ale są też antyeuropejscy. Elity europejskie doprowadziły o sytuacji, w której dalsza integracja europejska i tworzenie superpaństwa wywołuje sprzeciw ze strony państw narodowych, bo interesy tych państw są ze sobą rażąco sprzeczne, a próba ich wyrównania powoduje konflikt i niechęć do struktur europejskich, które są kompletnie odklejone od rzeczywistości.
Dalszy ciąg na następnej stronie ===>
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/326697-nasz-wywiad-rzymkowski-o-przyszlosci-tuska-jest-potrzebny-w-polsce-upominaja-sie-o-niego-organy-scigania