Polska od 27 lat ma do spłacenia dług wobec naszych rodaków wywiezionych przez Sowietów w latach trzydziestych XX wieku i w czas II wojny światowej na nieludzką ziemię. Dla Polski to ważniejsze niż zajmowanie się sprawą uchodźców
— mówi pełnomocnik prezesa Rady Ministrów do spraw dialogu międzynarodowego, Anna Maria Anders w rozmowie z portalem wPolityce.pl.
wPolityce.pl: Pani minister, prace nad ustawą repatriacyjną zmierzają do końca, ale jak to wygląda, jeżeli chodzi o szczegóły?
Anna Maria Anders: Kiedy zostałam ministrem pojawił się pomysł, żebym została twarzą ustawy repatriacyjnej, to temat z jakim jestem związana nie tylko z uwagi na mojego Ojca ale i moje działania z tym związane zanim wkroczyłam w świat polityki. Zgodziłam się. Projektów było kilka, głównie mówiło się o jednym ale postanowiłam sama przygotować projekt bo zależy mi na czasie. Obecnie staramy się połączyć dwa projekty w jeden i wybrać najlepsze rozwiązania. Jesteśmy na dobrej drodze kompromisu i ten Rząd to zrobi, a ja tego dopilnuję za wszelką cenę. Zmarnowaliśmy 27 lat i każdy dzień załatwienia tej sprawy to odwlekanie obowiązku wobec naszych rodaków.
Czego dotyczyły rozbieżności?
Chciałam, żeby powrót Polaków ze Wschodu nastąpił jak najszybciej. Realny termin, jaki przewiduję, kilka najbliższych lat. I ten termin został zawarty w przygotowywanym przez mój urząd projekcie. Drugi projekt przewidywał, że sprowadzanie Polaków będzie trwało dłużej. Nie zgadzam się z takim podejściem, nie możemy już dłużej zwlekać. Polska od 27 lat ma do spłacenia dług wobec naszych rodaków wywiezionych przez Sowietów w latach trzydziestych XX wieku i w czas II wojny światowej na nieludzką ziemię. Dla Polski to ważniejsze niż zajmowanie się sprawą uchodźców. To także konieczność wynikająca z kryzysu demograficznego, w którym znalazła się Polska. Pomagamy nie tylko tym ludziom, ale Polsce. Przez ostatnie lata wielu młodych Polaków wyjechało zagranicę. Potrzebujemy młodych Polaków z Kazachstanu, którzy są entuzjastycznie nastawieni do Ojczyzny, będą jej służyć swoją wiedzą, doświadczeniem i pracą. Musimy sprowadzić Polaków ze Wschodu jak najszybciej. Dla mnie to osobiste wyzwanie, chciałabym dokończyć ostatni rozdział do książki mojego Ojca.
Czas sprowadzania Polaków ze Wschodu to była jedyna rozbieżność między projektami ustaw repatriacyjnych?
Nie, kolejnym punktem spornym była kwestia, kto i w jaki sposób ma nadzorować kwestie repatriacyjne. W mojej ocenie najlepszą rozwiązaniem byłoby powołanie zespołu międzyresortowego złożonego z przedstawicieli wszystkich resortów. Kluczową rolę miałyby w nim ministerstwa pracy i polityki społecznej, zdrowia, edukacji i szkolnictwa wyższego. Przyjadą do Polski nie tylko ludzie z wykształceniem zawodowym i średnim, ale również lekarze i naukowcy. Należy załatwić sprawy emerytur, ponieważ kwestia stażu emerytalnego w Kazachstanie jest inaczej uregulowana niż w Polsce. Repatrianci po znalezieniu się na terytorium RP od razu powinni zostać objęci ubezpieczeniem zdrowotnym, nie może się zdarzyć, że ktoś nie będzie miał ubezpieczenia. Trzeba zająć się również nostryfikacją dyplomów. Musimy na te działania znaleźć odpowiednie fundusze. Znaczącą rolę w tym procesie miałoby również MSWiA, z uwagi na kwestię bezpieczeństwa państwa i weryfikację osiedlających się w Polsce osób. Resorty w realizacji tych zadań powinny być wspierane przez organizacje pozarządowe. W drugim projekcie zawarto pomysł powstania ciała kolegialnego, które zajmie się sprawami repatriantów, ale uznałam, że to rozmyje odpowiedzialność za realizacje zadań. Na czele międzyresortowego zespołu powinna stać osoba, która będzie odpowiedzialna za całokształt działań. Ciała kolegialne rozmywają odpowiedzialność i zapewniają wygodne miejsca pracy a to nie o to chodzi. Musimy działać sprawnie bez zbędnej nadmiernej biurokracji i co najważniejsze ograniczać koszty na bezsensowne stanowiska czy działania. Uważam, że właściwym rozwiązaniem jest powołanie pełnomocnika rządu do spraw repatriacji. Nie może być tak jak dotychczas, że obowiązywała ustawa z 2000 r., a rezutlat jest znikomy.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Polska od 27 lat ma do spłacenia dług wobec naszych rodaków wywiezionych przez Sowietów w latach trzydziestych XX wieku i w czas II wojny światowej na nieludzką ziemię. Dla Polski to ważniejsze niż zajmowanie się sprawą uchodźców
— mówi pełnomocnik prezesa Rady Ministrów do spraw dialogu międzynarodowego, Anna Maria Anders w rozmowie z portalem wPolityce.pl.
wPolityce.pl: Pani minister, prace nad ustawą repatriacyjną zmierzają do końca, ale jak to wygląda, jeżeli chodzi o szczegóły?
Anna Maria Anders: Kiedy zostałam ministrem pojawił się pomysł, żebym została twarzą ustawy repatriacyjnej, to temat z jakim jestem związana nie tylko z uwagi na mojego Ojca ale i moje działania z tym związane zanim wkroczyłam w świat polityki. Zgodziłam się. Projektów było kilka, głównie mówiło się o jednym ale postanowiłam sama przygotować projekt bo zależy mi na czasie. Obecnie staramy się połączyć dwa projekty w jeden i wybrać najlepsze rozwiązania. Jesteśmy na dobrej drodze kompromisu i ten Rząd to zrobi, a ja tego dopilnuję za wszelką cenę. Zmarnowaliśmy 27 lat i każdy dzień załatwienia tej sprawy to odwlekanie obowiązku wobec naszych rodaków.
Czego dotyczyły rozbieżności?
Chciałam, żeby powrót Polaków ze Wschodu nastąpił jak najszybciej. Realny termin, jaki przewiduję, kilka najbliższych lat. I ten termin został zawarty w przygotowywanym przez mój urząd projekcie. Drugi projekt przewidywał, że sprowadzanie Polaków będzie trwało dłużej. Nie zgadzam się z takim podejściem, nie możemy już dłużej zwlekać. Polska od 27 lat ma do spłacenia dług wobec naszych rodaków wywiezionych przez Sowietów w latach trzydziestych XX wieku i w czas II wojny światowej na nieludzką ziemię. Dla Polski to ważniejsze niż zajmowanie się sprawą uchodźców. To także konieczność wynikająca z kryzysu demograficznego, w którym znalazła się Polska. Pomagamy nie tylko tym ludziom, ale Polsce. Przez ostatnie lata wielu młodych Polaków wyjechało zagranicę. Potrzebujemy młodych Polaków z Kazachstanu, którzy są entuzjastycznie nastawieni do Ojczyzny, będą jej służyć swoją wiedzą, doświadczeniem i pracą. Musimy sprowadzić Polaków ze Wschodu jak najszybciej. Dla mnie to osobiste wyzwanie, chciałabym dokończyć ostatni rozdział do książki mojego Ojca.
Czas sprowadzania Polaków ze Wschodu to była jedyna rozbieżność między projektami ustaw repatriacyjnych?
Nie, kolejnym punktem spornym była kwestia, kto i w jaki sposób ma nadzorować kwestie repatriacyjne. W mojej ocenie najlepszą rozwiązaniem byłoby powołanie zespołu międzyresortowego złożonego z przedstawicieli wszystkich resortów. Kluczową rolę miałyby w nim ministerstwa pracy i polityki społecznej, zdrowia, edukacji i szkolnictwa wyższego. Przyjadą do Polski nie tylko ludzie z wykształceniem zawodowym i średnim, ale również lekarze i naukowcy. Należy załatwić sprawy emerytur, ponieważ kwestia stażu emerytalnego w Kazachstanie jest inaczej uregulowana niż w Polsce. Repatrianci po znalezieniu się na terytorium RP od razu powinni zostać objęci ubezpieczeniem zdrowotnym, nie może się zdarzyć, że ktoś nie będzie miał ubezpieczenia. Trzeba zająć się również nostryfikacją dyplomów. Musimy na te działania znaleźć odpowiednie fundusze. Znaczącą rolę w tym procesie miałoby również MSWiA, z uwagi na kwestię bezpieczeństwa państwa i weryfikację osiedlających się w Polsce osób. Resorty w realizacji tych zadań powinny być wspierane przez organizacje pozarządowe. W drugim projekcie zawarto pomysł powstania ciała kolegialnego, które zajmie się sprawami repatriantów, ale uznałam, że to rozmyje odpowiedzialność za realizacje zadań. Na czele międzyresortowego zespołu powinna stać osoba, która będzie odpowiedzialna za całokształt działań. Ciała kolegialne rozmywają odpowiedzialność i zapewniają wygodne miejsca pracy a to nie o to chodzi. Musimy działać sprawnie bez zbędnej nadmiernej biurokracji i co najważniejsze ograniczać koszty na bezsensowne stanowiska czy działania. Uważam, że właściwym rozwiązaniem jest powołanie pełnomocnika rządu do spraw repatriacji. Nie może być tak jak dotychczas, że obowiązywała ustawa z 2000 r., a rezutlat jest znikomy.
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/325786-nasz-wywiad-anna-maria-anders-o-repatriacji-polska-od-27-lat-ma-do-splacenia-dlug-wobec-naszych-rodakow-wywiezionych-przez-sowietow?strona=1