List Donalda Tuska z 31 stycznia i zapowiedzi przekonywania do jego osoby premier Beaty Szydło przez Angelę Merkel dowodzą, że były premier RP ani myśli o powrocie do polskiej polityki. Jego wrzutki, jakoby był tym zainteresowany, były tylko graniem na nerwach Grzegorzowi Schetynie i podtrzymywaniem mocno wyblakłego mitu polityka niepokonanego przez dwie kadencje, czego nikomu przed nim się nie udało, a co czyniłoby z niego kandydata na zbawcę (na białym koniu). Tusk zdaje się realnie oceniać swoje szanse w obecnej polskiej polityce, a poza tym chyba woli być przewodniczącym Rady Europejskiej niż tylko byłym przewodniczącym i byłym premierem. A to w związku z ewentualną odpowiedzialnością za błędy związane z katastrofą smoleńską czy aferą Amber Gold. W razie czego Tusk woli mieć parasol w postaci formalnie najwyższego stanowiska w Unii Europejskiej. Dlatego rozpoczął kampanię wyborczą. A że przy okazji fatalnie zainaugurował relacje z nową amerykańską administracją, to dla niego bez znaczenia. Zarówno jako dla byłego polskiego premiera, jak i przewodniczącego Rady Europejskiej.
Tusk nie myśli w kategoriach długofalowego interesu Polski, także jako członka UE. Myśli o tym, żeby było mu dobrze w Brukseli i jeszcze przez 2,5 roku otrzymywał co miesiąc ponad 100 tys. zł, a potem żeby miał wysoką emeryturę. I żeby brylował na salonach nie ponosząc za nic odpowiedzialności.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
List Donalda Tuska z 31 stycznia i zapowiedzi przekonywania do jego osoby premier Beaty Szydło przez Angelę Merkel dowodzą, że były premier RP ani myśli o powrocie do polskiej polityki. Jego wrzutki, jakoby był tym zainteresowany, były tylko graniem na nerwach Grzegorzowi Schetynie i podtrzymywaniem mocno wyblakłego mitu polityka niepokonanego przez dwie kadencje, czego nikomu przed nim się nie udało, a co czyniłoby z niego kandydata na zbawcę (na białym koniu). Tusk zdaje się realnie oceniać swoje szanse w obecnej polskiej polityce, a poza tym chyba woli być przewodniczącym Rady Europejskiej niż tylko byłym przewodniczącym i byłym premierem. A to w związku z ewentualną odpowiedzialnością za błędy związane z katastrofą smoleńską czy aferą Amber Gold. W razie czego Tusk woli mieć parasol w postaci formalnie najwyższego stanowiska w Unii Europejskiej. Dlatego rozpoczął kampanię wyborczą. A że przy okazji fatalnie zainaugurował relacje z nową amerykańską administracją, to dla niego bez znaczenia. Zarówno jako dla byłego polskiego premiera, jak i przewodniczącego Rady Europejskiej.
Tusk nie myśli w kategoriach długofalowego interesu Polski, także jako członka UE. Myśli o tym, żeby było mu dobrze w Brukseli i jeszcze przez 2,5 roku otrzymywał co miesiąc ponad 100 tys. zł, a potem żeby miał wysoką emeryturę. I żeby brylował na salonach nie ponosząc za nic odpowiedzialności.
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/325768-tusk-rozpoczal-kampanie-o-druga-kadencje-szefa-rady-europejskiej-do-polski-nie-zamierza-wracac?strona=2
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.