Wtedy zupełnie inaczej byśmy na niego patrzyli.
Dokładnie, inaczej rozmawialibyśmy o tej sprawie. Ale poprzez te jego kłamstwa, matactwa i kradzież akt z Kancelarii Prezydenta, w co były zaangażowane w latach 90. za jego prezydentury służby specjalne i obaleniu rządu Jana Olszewskiego, po raz chyba enty potwierdza się tylko stare stwierdzenie, że największym wrogiem legendy przywódcy „Solidarności” jest sam Lech Wałęsa. Wydaje mi się, że najważniejszym elementem tej całej sprawy były jego wady osobowościowe. Jest to bowiem człowiek butny i arogancki, a także megaloman, zbyt pewny siebie, który myślał, że nas wszystkich okiwa i zagada. On psychicznie i intelektualnie nie był predestynowany do tego, żeby powiedzieć w tej sprawie, co się naprawdę wydarzyło. Wielka szkoda.
Przez lata nikt nie zakwestionował panów książki, a mimo to byliście opluwani i zrzucano na was wszelkie kalumnie, podobnie na byłego prezesa IPN śp. Janusza Kurtykę. Teraz prawda sama się broni.
Odczuwam drobną osobistą i zawodową satysfakcję. Rzeczywiście było ciężko, tam były naprawdę potoki wyzwisk i pomyj, które leciały na głowę Sławomira Cenckiewicza i moją. Janusz Kurtyka zapłacił za to również cenę polityczną, wpychano mu się do domu, a nawet do jego małżeństwa. Naprawdę sporo przeszliśmy, bo i budżet IPN był obcięty, a nawet grożono zamknięciem Instytutu. Można więc powiedzieć, że konsekwencje opublikowania tej książki były bardzo duże, ale w jakiejś mierze prawda się obroniła. Trzeba pamiętać o tym, że ta książka nigdy by nie powstała, gdyby Sławomir Cenckiewicz nie podjął się zbadania sprawy i gdybyśmy nie mieli twardej ściany za sobą, o którą mogliśmy się oprzeć. Był nią prezes Janusz Kurtyka. Przez wiele lat cieszyłem się z tego, cośmy zrobili, bo nikt w żaden poważny sposób nie podjął nawet dyskusji czy polemiki z tą książką i w świecie nauki była ona niekwestionowana. Znalezisko u Kiszczakowej potwierdziło i bardzo uzupełniło to, cośmy napisali. Wszystko się zgadzało, każda data, każdy numer rejestracji archiwalnej. To była ogromna radość z poczucia dobrze wykonanej pracy. Teraz po raz kolejny to odczuwam.
Jak zareagują ci, którzy stali murem za Wałęsą. Opuszczą go?
Od 2008 roku mamy dwie drogi. Jedną idą naukowe i badawcze ustalenia, które pojawiały się w książkach i encyklopediach jako niekwestionowane fakty. Z drugiej akcja polityczna pewnych ugrupowań politycznych i osób - tu można mnożyć nazwiska - którzy kwestionują fakty, intencje IPN, a nawet sam cel prowadzenia badań naukowych. Myślę, że dla ludzi tego małego pokroju intelektualnego nic się nie zmieni. Być może niektórzy z nich będą jeszcze w jakimś szaleństwie twierdzić, że to wszystko mogło być sfałszowane. Pewnie pojawią się zarzuty dlaczego teraz to jest ujawnione, że to pewnie rząd PiS kieruje Instytutem, pojawią się wyzwiska, etc. Żadnego posypywania głowy popiołem przez różnego rodzaju kłamców bym się nie spodziewał. Jedna kłamliwa narracja zostanie zmieniona na inną, dostosowaną do aktualnej sytuacji.
Rozmawiał Piotr Czartoryski-Sziler
Polecamy „wSklepiku.pl” książkę prof. Sławomira Cenckiewicza pt.„Sprawa Lecha Wałęsy”.
Kulisy donosicielskiej aktywności „Bolka” w latach 1970-1976 i operacji kradzieży dokumentów w okresie prezydentury Wałęsy w latach 1992-1995. Patologie III RP w pigułce. To trzeba przeczytać!
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Wtedy zupełnie inaczej byśmy na niego patrzyli.
Dokładnie, inaczej rozmawialibyśmy o tej sprawie. Ale poprzez te jego kłamstwa, matactwa i kradzież akt z Kancelarii Prezydenta, w co były zaangażowane w latach 90. za jego prezydentury służby specjalne i obaleniu rządu Jana Olszewskiego, po raz chyba enty potwierdza się tylko stare stwierdzenie, że największym wrogiem legendy przywódcy „Solidarności” jest sam Lech Wałęsa. Wydaje mi się, że najważniejszym elementem tej całej sprawy były jego wady osobowościowe. Jest to bowiem człowiek butny i arogancki, a także megaloman, zbyt pewny siebie, który myślał, że nas wszystkich okiwa i zagada. On psychicznie i intelektualnie nie był predestynowany do tego, żeby powiedzieć w tej sprawie, co się naprawdę wydarzyło. Wielka szkoda.
Przez lata nikt nie zakwestionował panów książki, a mimo to byliście opluwani i zrzucano na was wszelkie kalumnie, podobnie na byłego prezesa IPN śp. Janusza Kurtykę. Teraz prawda sama się broni.
Odczuwam drobną osobistą i zawodową satysfakcję. Rzeczywiście było ciężko, tam były naprawdę potoki wyzwisk i pomyj, które leciały na głowę Sławomira Cenckiewicza i moją. Janusz Kurtyka zapłacił za to również cenę polityczną, wpychano mu się do domu, a nawet do jego małżeństwa. Naprawdę sporo przeszliśmy, bo i budżet IPN był obcięty, a nawet grożono zamknięciem Instytutu. Można więc powiedzieć, że konsekwencje opublikowania tej książki były bardzo duże, ale w jakiejś mierze prawda się obroniła. Trzeba pamiętać o tym, że ta książka nigdy by nie powstała, gdyby Sławomir Cenckiewicz nie podjął się zbadania sprawy i gdybyśmy nie mieli twardej ściany za sobą, o którą mogliśmy się oprzeć. Był nią prezes Janusz Kurtyka. Przez wiele lat cieszyłem się z tego, cośmy zrobili, bo nikt w żaden poważny sposób nie podjął nawet dyskusji czy polemiki z tą książką i w świecie nauki była ona niekwestionowana. Znalezisko u Kiszczakowej potwierdziło i bardzo uzupełniło to, cośmy napisali. Wszystko się zgadzało, każda data, każdy numer rejestracji archiwalnej. To była ogromna radość z poczucia dobrze wykonanej pracy. Teraz po raz kolejny to odczuwam.
Jak zareagują ci, którzy stali murem za Wałęsą. Opuszczą go?
Od 2008 roku mamy dwie drogi. Jedną idą naukowe i badawcze ustalenia, które pojawiały się w książkach i encyklopediach jako niekwestionowane fakty. Z drugiej akcja polityczna pewnych ugrupowań politycznych i osób - tu można mnożyć nazwiska - którzy kwestionują fakty, intencje IPN, a nawet sam cel prowadzenia badań naukowych. Myślę, że dla ludzi tego małego pokroju intelektualnego nic się nie zmieni. Być może niektórzy z nich będą jeszcze w jakimś szaleństwie twierdzić, że to wszystko mogło być sfałszowane. Pewnie pojawią się zarzuty dlaczego teraz to jest ujawnione, że to pewnie rząd PiS kieruje Instytutem, pojawią się wyzwiska, etc. Żadnego posypywania głowy popiołem przez różnego rodzaju kłamców bym się nie spodziewał. Jedna kłamliwa narracja zostanie zmieniona na inną, dostosowaną do aktualnej sytuacji.
Rozmawiał Piotr Czartoryski-Sziler
Polecamy „wSklepiku.pl” książkę prof. Sławomira Cenckiewicza pt.„Sprawa Lecha Wałęsy”.
Kulisy donosicielskiej aktywności „Bolka” w latach 1970-1976 i operacji kradzieży dokumentów w okresie prezydentury Wałęsy w latach 1992-1995. Patologie III RP w pigułce. To trzeba przeczytać!
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/325578-nasz-wywiad-dr-gontarczyk-o-sprawie-walesy-sporo-przeszlismy-ale-prawda-sie-obronila-posypywania-glowy-popiolem-bym-sie-nie-spodziewal?strona=2