Odczuwam drobną osobistą i zawodową satysfakcję. Rzeczywiście było ciężko, tam były naprawdę potoki wyzwisk i pomyj, które leciały na głowę Sławomira Cenckiewicza i moją. Janusz Kurtyka zapłacił za to również cenę polityczną, wpychano mu się do domu, a nawet do jego małżeństwa. Naprawdę sporo przeszliśmy, bo i budżet IPN był obcięty, a nawet grożono zamknięciem Instytutu. Można więc powiedzieć, że konsekwencje opublikowania tej książki były bardzo duże, ale w jakiejś mierze prawda się obroniła
—mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl dr Piotr Gontarczyk, współautor z dr hab. Sławomirem Cenckiewiczem książki „SB a Lech Wałęsa”.
wPolityce.pl: Fakt, że grafolodzy potwierdzili tylko to, o czym pisał Pan już w 2008 roku, nie był chyba dla Pana zaskoczeniem?
Dr Piotr Gontarczyk: Żywiłem pewne obawy, co do tego życzenia, ponieważ tzw. grafologia ma mnóstwo swoich niuansów. Do tego trzeba mieć odpowiedni materiał porównawczy. Często zdarza się tak, że osoby piszące szybko, tak jak pisane są donosy TW „Bolka”, nieco inaczej wypełniają rubryczki w dokumentach urzędowych, które w tym wypadku dotyczyły Lecha Wałęsy z lat 70. Mogła więc to być ekspertyza uchylająca się w jakiejś mierze, czy mówiąca, że nie jesteśmy do końca pewni, bo wszystko wskazuje na to, że, ale…, itd. Krótko mówiąc, że ta ekspertyza przybliży nas jeszcze trochę bliżej prawdy, natomiast nie będzie jednoznaczna. Można było się czegoś takiego się spodziewać.
Tymczasem ta ekspertyza jest jednoznaczna. Eksperci orzekli, że zarówno zobowiązanie Wałęsy do współpracy z SB, jak i potwierdzenia odbioru pieniędzy za donosy przez „Bolka” są autentyczne.
Ten dokument liczy kilkaset stron, analizowano dokładnie dukt pisma i mnóstwo dokumentów. Ekspertyzie grafologicznej poddano nie tylko sam charakter pisma TW „Bolka”, ale także kilkunastu funkcjonariuszy, którzy mieli z nim kontakt, sporządzali te dokumenty, notatki i podpisywali się pod nimi. Ekspertyza jest solidna i dalej idąca niż się spodziewałem. Potwierdza nie tylko charakter pisma „Bolka”, ale także osób, które się przewijały w tym materiale aktowym. Cieszę się z tego, że jest ona wyjątkowo jednoznaczna. Miałem do czynienia z wieloma procesami sądowymi, lustracyjnymi i innymi, gdzie były ekspertyzy grafologiczne. Mówiły one, że najprawdopodobniej jest tak, ale z pewnymi wątpliwościami. Takiej jednoznacznej ekspertyzy, jak ta, jeszcze nie widziałem. Ona stwierdza bez cienia wątpliwości, że charakter pisma TW „Bolka” i charakter pisma Lecha Wałęsy dotyczy jednej i tej samej osoby.
Ekspertyza mówi, że pismo jest naturalne i brak na nim śladów jego podrabiania, czemu przez cały czas zaprzeczał Wałęsa. Jak dziś powinien się zachować?
Dziś jest już chyba za późno dla Lecha Wałęsy na jakieś inne, bardziej racjonalne zachowania. Stąd całą debatę możemy toczyć na dwóch poziomach. Na poziomie faktów i dokumentów, dotyczących tej sprawy, co wiemy z książki, którą napisaliśmy ze Sławomirem Cenckiewiczem i akt, jakie później znaleziono u pani Kiszczakowej oraz pewnej dyscypliny intelektualnej. Albo możemy funkcjonować w świetle portalu internetowego i wypowiedzi na nim Lecha Wałęsy, co byłoby kompletną aberracją. Bardzo źle się stało, że Wałęsa nie rozwiązał tego problemu w latach 70. i 80., nie opisał tej sprawy. Wtedy moim zdaniem wzmocniłoby to tylko jego legendę jako przywódcy „Solidarności”- człowieka, który potknął się i upadł, ale mimo to potem się podniósł i stanął na czele takiego ruchu.
Dalszy ciąg na następnej stronie
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Odczuwam drobną osobistą i zawodową satysfakcję. Rzeczywiście było ciężko, tam były naprawdę potoki wyzwisk i pomyj, które leciały na głowę Sławomira Cenckiewicza i moją. Janusz Kurtyka zapłacił za to również cenę polityczną, wpychano mu się do domu, a nawet do jego małżeństwa. Naprawdę sporo przeszliśmy, bo i budżet IPN był obcięty, a nawet grożono zamknięciem Instytutu. Można więc powiedzieć, że konsekwencje opublikowania tej książki były bardzo duże, ale w jakiejś mierze prawda się obroniła
—mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl dr Piotr Gontarczyk, współautor z dr hab. Sławomirem Cenckiewiczem książki „SB a Lech Wałęsa”.
wPolityce.pl: Fakt, że grafolodzy potwierdzili tylko to, o czym pisał Pan już w 2008 roku, nie był chyba dla Pana zaskoczeniem?
Dr Piotr Gontarczyk: Żywiłem pewne obawy, co do tego życzenia, ponieważ tzw. grafologia ma mnóstwo swoich niuansów. Do tego trzeba mieć odpowiedni materiał porównawczy. Często zdarza się tak, że osoby piszące szybko, tak jak pisane są donosy TW „Bolka”, nieco inaczej wypełniają rubryczki w dokumentach urzędowych, które w tym wypadku dotyczyły Lecha Wałęsy z lat 70. Mogła więc to być ekspertyza uchylająca się w jakiejś mierze, czy mówiąca, że nie jesteśmy do końca pewni, bo wszystko wskazuje na to, że, ale…, itd. Krótko mówiąc, że ta ekspertyza przybliży nas jeszcze trochę bliżej prawdy, natomiast nie będzie jednoznaczna. Można było się czegoś takiego się spodziewać.
Tymczasem ta ekspertyza jest jednoznaczna. Eksperci orzekli, że zarówno zobowiązanie Wałęsy do współpracy z SB, jak i potwierdzenia odbioru pieniędzy za donosy przez „Bolka” są autentyczne.
Ten dokument liczy kilkaset stron, analizowano dokładnie dukt pisma i mnóstwo dokumentów. Ekspertyzie grafologicznej poddano nie tylko sam charakter pisma TW „Bolka”, ale także kilkunastu funkcjonariuszy, którzy mieli z nim kontakt, sporządzali te dokumenty, notatki i podpisywali się pod nimi. Ekspertyza jest solidna i dalej idąca niż się spodziewałem. Potwierdza nie tylko charakter pisma „Bolka”, ale także osób, które się przewijały w tym materiale aktowym. Cieszę się z tego, że jest ona wyjątkowo jednoznaczna. Miałem do czynienia z wieloma procesami sądowymi, lustracyjnymi i innymi, gdzie były ekspertyzy grafologiczne. Mówiły one, że najprawdopodobniej jest tak, ale z pewnymi wątpliwościami. Takiej jednoznacznej ekspertyzy, jak ta, jeszcze nie widziałem. Ona stwierdza bez cienia wątpliwości, że charakter pisma TW „Bolka” i charakter pisma Lecha Wałęsy dotyczy jednej i tej samej osoby.
Ekspertyza mówi, że pismo jest naturalne i brak na nim śladów jego podrabiania, czemu przez cały czas zaprzeczał Wałęsa. Jak dziś powinien się zachować?
Dziś jest już chyba za późno dla Lecha Wałęsy na jakieś inne, bardziej racjonalne zachowania. Stąd całą debatę możemy toczyć na dwóch poziomach. Na poziomie faktów i dokumentów, dotyczących tej sprawy, co wiemy z książki, którą napisaliśmy ze Sławomirem Cenckiewiczem i akt, jakie później znaleziono u pani Kiszczakowej oraz pewnej dyscypliny intelektualnej. Albo możemy funkcjonować w świetle portalu internetowego i wypowiedzi na nim Lecha Wałęsy, co byłoby kompletną aberracją. Bardzo źle się stało, że Wałęsa nie rozwiązał tego problemu w latach 70. i 80., nie opisał tej sprawy. Wtedy moim zdaniem wzmocniłoby to tylko jego legendę jako przywódcy „Solidarności”- człowieka, który potknął się i upadł, ale mimo to potem się podniósł i stanął na czele takiego ruchu.
Dalszy ciąg na następnej stronie
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/325578-nasz-wywiad-dr-gontarczyk-o-sprawie-walesy-sporo-przeszlismy-ale-prawda-sie-obronila-posypywania-glowy-popiolem-bym-sie-nie-spodziewal?strona=1