Minister obrony mówi, że te organizacje mają być zalążkiem siły, która na co dzień utrzymuje naród w gotowości, w zdolności do odparcia każdego zagrożenia. To jest realne, żeby tak to funkcjonowało?
Zdecydowanie tak. Patrząc na to, w jaki sposób Rosjanie anektowali Krym widać, że tam zabrakło społecznego oporu już na starcie. Nie od razu wprowadza się siły zbrojne, więc pojawiły się „zielone ludziki”, które pozyskały miejscową ludność. Wracając na nasze terytorium. Armia profesjonalna działa zdecydowanie lepiej, skuteczniej i celniej wtedy, kiedy ma oparcie w miejscowej ludności, bo wtedy rzeczywiście otrzymuje od tej ludności użyteczne informacje. Prowadząc zajęcia ze studentami w kwestiach bezpieczeństwa zazwyczaj organizuję ćwiczenie, w czasie którego mówią o tym, w jaki sposób prowadziliby u siebie działania terrorystyczne. Może to kontrowersyjne, ale rzeczywiście rozmiar pomysłowości otwiera te horyzonty, a szczególnie znajomość zasobów lokalnych i potencjalnego niebezpieczeństwa. Bo jak ktoś np. pracuje w miejscach. gdzie dowożony jest chlor, czy jakieś inne niebezpieczne substancje, to identyfikuje te zagrożenia i widzi dziury, które znajdują się w systemie. Na drugim etapie ćwiczenia zastanawiamy się, co trzeba zrobić, żeby to zabezpieczyć. Otóż to nie profesjonalny żołnierz, ale właśnie człowiek, który pracuje w konkretnej instytucji czy w różnych elementach infrastruktury krytycznej będzie najlepiej wiedział w jaki sposób reagować na takie zagrożenia.
Roczne przeszkolenie wystarczy?
Szkolenie ma być przede wszystkim systematyczne i to jest kluczowe. Ponadto nabór nie przypadkowych ludzi, tylko takich, dla których jest to pasja życiowa. Spotykałem wielu cywili, którzy nawet nie mieli tygodniowego szkolenia, a którzy np. strzelają lepiej od niejednych żołnierzy wojsk specjalnych. Takich ludzi nie brakuje. Sami doskonale wiemy, że jeśli ktoś będzie robić coś z przekonania, to w krótkim czasie może osiągnąć zdecydowanie więcej niż „posiadówki”, które nic nie przynoszą. Nawet w postaci Narodowych Sił Rezerwy, gdzie po trzymiesięcznym szkoleniu żołnierz wyznaczony przez ministra Klicha zademonstrował jak odpalić gaśnicę śniegową. Gratuluję takiego poziomu szkolenia i takich efektów. Mam nadzieje, że to się nie powtórzy.
Rozmawiał Piotr Czartoryski- Sziler
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Minister obrony mówi, że te organizacje mają być zalążkiem siły, która na co dzień utrzymuje naród w gotowości, w zdolności do odparcia każdego zagrożenia. To jest realne, żeby tak to funkcjonowało?
Zdecydowanie tak. Patrząc na to, w jaki sposób Rosjanie anektowali Krym widać, że tam zabrakło społecznego oporu już na starcie. Nie od razu wprowadza się siły zbrojne, więc pojawiły się „zielone ludziki”, które pozyskały miejscową ludność. Wracając na nasze terytorium. Armia profesjonalna działa zdecydowanie lepiej, skuteczniej i celniej wtedy, kiedy ma oparcie w miejscowej ludności, bo wtedy rzeczywiście otrzymuje od tej ludności użyteczne informacje. Prowadząc zajęcia ze studentami w kwestiach bezpieczeństwa zazwyczaj organizuję ćwiczenie, w czasie którego mówią o tym, w jaki sposób prowadziliby u siebie działania terrorystyczne. Może to kontrowersyjne, ale rzeczywiście rozmiar pomysłowości otwiera te horyzonty, a szczególnie znajomość zasobów lokalnych i potencjalnego niebezpieczeństwa. Bo jak ktoś np. pracuje w miejscach. gdzie dowożony jest chlor, czy jakieś inne niebezpieczne substancje, to identyfikuje te zagrożenia i widzi dziury, które znajdują się w systemie. Na drugim etapie ćwiczenia zastanawiamy się, co trzeba zrobić, żeby to zabezpieczyć. Otóż to nie profesjonalny żołnierz, ale właśnie człowiek, który pracuje w konkretnej instytucji czy w różnych elementach infrastruktury krytycznej będzie najlepiej wiedział w jaki sposób reagować na takie zagrożenia.
Roczne przeszkolenie wystarczy?
Szkolenie ma być przede wszystkim systematyczne i to jest kluczowe. Ponadto nabór nie przypadkowych ludzi, tylko takich, dla których jest to pasja życiowa. Spotykałem wielu cywili, którzy nawet nie mieli tygodniowego szkolenia, a którzy np. strzelają lepiej od niejednych żołnierzy wojsk specjalnych. Takich ludzi nie brakuje. Sami doskonale wiemy, że jeśli ktoś będzie robić coś z przekonania, to w krótkim czasie może osiągnąć zdecydowanie więcej niż „posiadówki”, które nic nie przynoszą. Nawet w postaci Narodowych Sił Rezerwy, gdzie po trzymiesięcznym szkoleniu żołnierz wyznaczony przez ministra Klicha zademonstrował jak odpalić gaśnicę śniegową. Gratuluję takiego poziomu szkolenia i takich efektów. Mam nadzieje, że to się nie powtórzy.
Rozmawiał Piotr Czartoryski- Sziler
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/325241-nasz-wywiad-gen-polko-o-dymisji-szefa-bor-jestem-nia-zaskoczony-to-czlowiek-ktory-znajduje-sie-w-elicie-swiatowej?strona=2