Nie minęły dwa dni, kiedy rozniosła się wieść o wpadce lidera ruchu społecznego, partii in spe, KOD. Od roku, obserwując wyczyny tego „bobo piernika”, starszego pana o wzięciu młodzieńca, i wiedziałam, że prędzej czy póżniej da plamę. I ta chwila nadeszła. Okazało się, że choć KOD jest ruchem społecznym i wszyscy pracowali na zasadzie wolontariatu – Mateusz Kijowski postanowił wypłacać sobie wynagrodzenie. A kiedy proszono go o jakieś pieniądze za usługi dla szczególnie oddanych KOD-ziarzy, odmawiał, bo podobno „były potrzebne na następne akcje”.
W ciągu kilku miesięcy przelał na swoje konto ponad 91 tys. zł, za usługi, których – to słowa jego współpracownika Radomira Szumełdy – nigdy nie świadczył, bo wykonywała je, bezpłatnie, zupełnie inna osoba. A ostatnio z Paryża dotarły wieści , że Kijowski wraz z żoną, robili zakupy w eleganckich perfumeriach i sklepach z odzieżą markową, płacąc kartą K0D. Zamiast od razu przeprosić, Ryszard Petru także małżonkę, i złożyć dymisję, obaj panowie to kręcą, to udają Greka. Petru nabrał wody w usta, a Kijowski twierdzi „nie brałem pieniędzy za pracę w KOD, ale za prace na rzecz KOD” i ruszył w teren, aby przed wyborami przekonywać ludzi o tym, że „KOD, to Mateusz”. Ignorancji i hucpie nie ma końca! A media, nawet konserwatywne, nie dociskają pedału, nie protestuje społeczeństwo.
A więc kilka przykładów, jak w podobnych przypadkach reagują np. Anglicy. Rok 1994, wiceminister handlu Neil Hamilton podaje się do dymisji, kiedy ujawniono, że przyjął zaproszenie właściciela paryskiego Ritza, Mohamada al. Fayeda, i spędził tam darmowy weekend. Jeden weekend jako gość! W bardzo trudnej sytuacji znalazł się także Jonathan Aitken, któremu udowodniono korupcję /pytanie w Izbie Gmin za łapówkę/, miał proces karny i dostał 1.5 roku bezwzględnego więzienia. Poseł Peter Mandelson, choć twórca programu, który trzy razy wygrał dla Partii Pracy wybory, dwa razy lądował poza Izba Gmin. Raz kiedy okazało się, że załatwił hinduskiemu miliarderowi brytyjski paszport poza kolejnością w zamian za 1 mln funtów na budowany właśnie Millennium Dome. A drugi raz, kiedy nie zgłosił w urzędzie podatkowym Jej Królewskiej Mości pożyczki od kolegi w wysokości 360 tys. funtów.
Ostatni skandal korupcyjny w Izbie Gmin wymiótł z ław poselskich 39 posłów. Rzecz poszła o niewłaściwe spożytkowanie wydatków poselskich, pamiętne „domki dla kaczek” w prywatnych rezydencjach za 11 tys. funtów, rośliny do biura poselskiego za 30 tys., luksusowe hotele i wyjazdy. Trzech z tych „disgraced politicians” otrzymało wyroki więzienia. Czy w Polsce istnieje takie określenie jak „skompromitowany poseł”? Jeszcze nie. Ale demokracja nie znaczy samowola, „róbta co chceta”, to zobowiązanie dla wszystkich, a zwłaszcza dla władzy. Są przywileje, ale jest też odpowiedzialność – i na ten układ godzą się wszystkie strony potencjalnego konfliktu. Także opozycja. Również liderzy organizacji pozarządowych. Korupcja w organizacjach społecznych, opartych na wolontariacie, jest oceniana nawet bardziej surowo.
Skompromitowany polityk musi zostać wyeliminowany z życia politycznego, oczyszczona atmosfera moralna, zachowane zdrowie politycznego ekosystemu, które w Polsce przypomina brudne bajoro. Ryszard Petru nie ma pojęcia o powinnościach polityka, o wzorcach moralnych i transparentności życia, także prywatnego. A Mateusz Kijowski, czarny charakter afery korupcyjnej w KOD, również o tym nie wie. Ale obaj – w wyniku presji mediów, protestów organizacji społecznych i oburzenia samych obywateli – powinni odejść. Im szybciej, tym więcej uratuje się z systemu.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Nie minęły dwa dni, kiedy rozniosła się wieść o wpadce lidera ruchu społecznego, partii in spe, KOD. Od roku, obserwując wyczyny tego „bobo piernika”, starszego pana o wzięciu młodzieńca, i wiedziałam, że prędzej czy póżniej da plamę. I ta chwila nadeszła. Okazało się, że choć KOD jest ruchem społecznym i wszyscy pracowali na zasadzie wolontariatu – Mateusz Kijowski postanowił wypłacać sobie wynagrodzenie. A kiedy proszono go o jakieś pieniądze za usługi dla szczególnie oddanych KOD-ziarzy, odmawiał, bo podobno „były potrzebne na następne akcje”.
W ciągu kilku miesięcy przelał na swoje konto ponad 91 tys. zł, za usługi, których – to słowa jego współpracownika Radomira Szumełdy – nigdy nie świadczył, bo wykonywała je, bezpłatnie, zupełnie inna osoba. A ostatnio z Paryża dotarły wieści , że Kijowski wraz z żoną, robili zakupy w eleganckich perfumeriach i sklepach z odzieżą markową, płacąc kartą K0D. Zamiast od razu przeprosić, Ryszard Petru także małżonkę, i złożyć dymisję, obaj panowie to kręcą, to udają Greka. Petru nabrał wody w usta, a Kijowski twierdzi „nie brałem pieniędzy za pracę w KOD, ale za prace na rzecz KOD” i ruszył w teren, aby przed wyborami przekonywać ludzi o tym, że „KOD, to Mateusz”. Ignorancji i hucpie nie ma końca! A media, nawet konserwatywne, nie dociskają pedału, nie protestuje społeczeństwo.
A więc kilka przykładów, jak w podobnych przypadkach reagują np. Anglicy. Rok 1994, wiceminister handlu Neil Hamilton podaje się do dymisji, kiedy ujawniono, że przyjął zaproszenie właściciela paryskiego Ritza, Mohamada al. Fayeda, i spędził tam darmowy weekend. Jeden weekend jako gość! W bardzo trudnej sytuacji znalazł się także Jonathan Aitken, któremu udowodniono korupcję /pytanie w Izbie Gmin za łapówkę/, miał proces karny i dostał 1.5 roku bezwzględnego więzienia. Poseł Peter Mandelson, choć twórca programu, który trzy razy wygrał dla Partii Pracy wybory, dwa razy lądował poza Izba Gmin. Raz kiedy okazało się, że załatwił hinduskiemu miliarderowi brytyjski paszport poza kolejnością w zamian za 1 mln funtów na budowany właśnie Millennium Dome. A drugi raz, kiedy nie zgłosił w urzędzie podatkowym Jej Królewskiej Mości pożyczki od kolegi w wysokości 360 tys. funtów.
Ostatni skandal korupcyjny w Izbie Gmin wymiótł z ław poselskich 39 posłów. Rzecz poszła o niewłaściwe spożytkowanie wydatków poselskich, pamiętne „domki dla kaczek” w prywatnych rezydencjach za 11 tys. funtów, rośliny do biura poselskiego za 30 tys., luksusowe hotele i wyjazdy. Trzech z tych „disgraced politicians” otrzymało wyroki więzienia. Czy w Polsce istnieje takie określenie jak „skompromitowany poseł”? Jeszcze nie. Ale demokracja nie znaczy samowola, „róbta co chceta”, to zobowiązanie dla wszystkich, a zwłaszcza dla władzy. Są przywileje, ale jest też odpowiedzialność – i na ten układ godzą się wszystkie strony potencjalnego konfliktu. Także opozycja. Również liderzy organizacji pozarządowych. Korupcja w organizacjach społecznych, opartych na wolontariacie, jest oceniana nawet bardziej surowo.
Skompromitowany polityk musi zostać wyeliminowany z życia politycznego, oczyszczona atmosfera moralna, zachowane zdrowie politycznego ekosystemu, które w Polsce przypomina brudne bajoro. Ryszard Petru nie ma pojęcia o powinnościach polityka, o wzorcach moralnych i transparentności życia, także prywatnego. A Mateusz Kijowski, czarny charakter afery korupcyjnej w KOD, również o tym nie wie. Ale obaj – w wyniku presji mediów, protestów organizacji społecznych i oburzenia samych obywateli – powinni odejść. Im szybciej, tym więcej uratuje się z systemu.
Strona 3 z 3
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/323360-gafa-czy-oszustwo-skompromitowany-polityk-musi-zostac-wyeliminowany-z-zycia-politycznego?strona=3
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.