Trzeba pamiętać, że ta główna relacja nie rozgrywa się między PiS a Nowoczesną, czy PiS a opozycją, ale różnymi podmiotami opozycji między sobą. Bo inną optykę przyjął PSL, tak samo jak Kukiz‘15, która wydaje się w tym wypadku najbardziej rozsądną, a inną PO i Nowoczesna. PSL i Kukiz‘15 nie okupują Sejmu, protestując tylko przeciw różnym rozwiązaniom, co jest normalne, zwłaszcza jeżeli bierzemy pod uwagę opozycję
—mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl prof. Mieczysław Ryba, politolog, kierownik Katedry Historii Systemów Politycznych XIX i XX w. KUL.
wPolityce.pl: Informacja o możliwym kompromisie między opozycją a obozem rządzącym rozwścieczyły Tomasza Lisa, który napisał na Twitterze, że Nowoczesna wystawiła „zjednoczoną opozycję” do wiatru. Wtóruje mu prof. Jan Hartman twierdząc, że Petru sankcjonuje bezprawie w Sejmie. Niektórym mediom zależy, by ten spór nadal był podsycany, a nie łagodzony?
Prof. Mieczysław Ryba: Na pewno. Tylko pamiętajmy, jakie mogłyby być tego skutki. Zostawiając na boku tę całą pogmatwaną i nieraz tragikomiczną grę polityczną, to państwo, w którym dzieją się tego typu rzeczy w parlamencie traci swoją markę i swój wizerunek. Pobudza się zagranicę do kolejnych interwencji, by zrobić powtórkę z Trybunałem Konstytucyjnym, tylko w mocniejszym wydaniu, co dla interesu państwa polskiego jest rzeczą skandaliczną. Jeżeli już nawet nie politycy, tylko dziennikarze czy publicyści zamiast wzywać do kompromisu i jakiegoś ładu, który stanowi o sile tego państwa, wzywają do działań, które go będą destabilizować, to najlepiej świadczy o nich samych. Niestety, ale interesy ideologiczne i partyjne są tutaj brane pod uwagę jako kluczowe, a nie dobro całej wspólnoty państwowej. Funkcjonowanie dwóch parlamentów w jednym budynku czy też nieustanna obstrukcja, to rzecz we współczesnych systemach politycznych mało spotykana, jeżeli bierzemy pod uwagę Europę. Ale to świadczy o skali zideologizowania, o skali niechęci do władzy, którą uznają jako nieuprawnioną do rządzenia w Polsce.
Waldemar Kuczyński pisze, że możliwy kompromis świadczy o potężnym kryzysie przywódczym całej opozycyjnej kierowniczej trójki.
Jeżeli nie patrzymy już z perspektywy gry partyjnej, to praktycznie sama decyzja o okupacji i robieniu manifestacji była pułapką, którą sami na siebie zastawili i w nią wpadli. Cieszyli się, że są w ofensywie, a ta szklana butelka jako pułapka została gdzieś w pewnym momencie zamknięta. Nie wiedzą, co dalej robić, a to wszystko dzieje się na oczach widzów. Proszę sobie przypomnieć demonstrację przed Sejmem i tego „poległego”, który nagle „zmartwychwstał”, to rzecz ogromnie komiczna. Widać, że Grzegorz Schetyna nie może zapanować nad swoimi posłami, dlatego siedzi w tym Sejmie. To pokazuje jego maksymalną słabość. Do tego dochodzi kwestia wyjazdu Petru do Portugalii, wreszcie kompromitacja Kijowskiego. To wszystko spięło się w jeden czasookres.
Musiało ich to zaskoczyć.
Petru chciałby jakoś wyjść z tego, ponieważ jego autorytet, jako siedzącego w Sejmie, jest żaden. Przesiadywanie w Sali Plenarnej jest narażaniem się na spotęgowaną śmieszność. Stąd jakiś taki względnie racjonalny ruch, by spróbować się porozumieć i wyjść z tego z jakąś twarzą. Natomiast Schetyna, który w to wszystko został jak gdyby zapędzony, czuje się zdradzony. Rozczarowani są też ci, którzy reżyserują karuzelą tych nieustannych protestów, bo w ich interesie nie jest ani dobro Nowoczesnej, ani Platformy. W ich interesie jest nade wszystko odsunięcie PiS od władzy i wydaje się, że są w stanie zrobić wszystko, żeby tak się stało. Włącznie z angażowaniem zagranicy w bieg spraw politycznych polskich. Czynili to przy okazji Rzeplińskiego, czynią i dzisiaj. Lecz kiedy opozycja się dzieli, to cały ten scenariusz również się sypie.
Dalszy ciąg na następnej stronie
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Trzeba pamiętać, że ta główna relacja nie rozgrywa się między PiS a Nowoczesną, czy PiS a opozycją, ale różnymi podmiotami opozycji między sobą. Bo inną optykę przyjął PSL, tak samo jak Kukiz‘15, która wydaje się w tym wypadku najbardziej rozsądną, a inną PO i Nowoczesna. PSL i Kukiz‘15 nie okupują Sejmu, protestując tylko przeciw różnym rozwiązaniom, co jest normalne, zwłaszcza jeżeli bierzemy pod uwagę opozycję
—mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl prof. Mieczysław Ryba, politolog, kierownik Katedry Historii Systemów Politycznych XIX i XX w. KUL.
wPolityce.pl: Informacja o możliwym kompromisie między opozycją a obozem rządzącym rozwścieczyły Tomasza Lisa, który napisał na Twitterze, że Nowoczesna wystawiła „zjednoczoną opozycję” do wiatru. Wtóruje mu prof. Jan Hartman twierdząc, że Petru sankcjonuje bezprawie w Sejmie. Niektórym mediom zależy, by ten spór nadal był podsycany, a nie łagodzony?
Prof. Mieczysław Ryba: Na pewno. Tylko pamiętajmy, jakie mogłyby być tego skutki. Zostawiając na boku tę całą pogmatwaną i nieraz tragikomiczną grę polityczną, to państwo, w którym dzieją się tego typu rzeczy w parlamencie traci swoją markę i swój wizerunek. Pobudza się zagranicę do kolejnych interwencji, by zrobić powtórkę z Trybunałem Konstytucyjnym, tylko w mocniejszym wydaniu, co dla interesu państwa polskiego jest rzeczą skandaliczną. Jeżeli już nawet nie politycy, tylko dziennikarze czy publicyści zamiast wzywać do kompromisu i jakiegoś ładu, który stanowi o sile tego państwa, wzywają do działań, które go będą destabilizować, to najlepiej świadczy o nich samych. Niestety, ale interesy ideologiczne i partyjne są tutaj brane pod uwagę jako kluczowe, a nie dobro całej wspólnoty państwowej. Funkcjonowanie dwóch parlamentów w jednym budynku czy też nieustanna obstrukcja, to rzecz we współczesnych systemach politycznych mało spotykana, jeżeli bierzemy pod uwagę Europę. Ale to świadczy o skali zideologizowania, o skali niechęci do władzy, którą uznają jako nieuprawnioną do rządzenia w Polsce.
Waldemar Kuczyński pisze, że możliwy kompromis świadczy o potężnym kryzysie przywódczym całej opozycyjnej kierowniczej trójki.
Jeżeli nie patrzymy już z perspektywy gry partyjnej, to praktycznie sama decyzja o okupacji i robieniu manifestacji była pułapką, którą sami na siebie zastawili i w nią wpadli. Cieszyli się, że są w ofensywie, a ta szklana butelka jako pułapka została gdzieś w pewnym momencie zamknięta. Nie wiedzą, co dalej robić, a to wszystko dzieje się na oczach widzów. Proszę sobie przypomnieć demonstrację przed Sejmem i tego „poległego”, który nagle „zmartwychwstał”, to rzecz ogromnie komiczna. Widać, że Grzegorz Schetyna nie może zapanować nad swoimi posłami, dlatego siedzi w tym Sejmie. To pokazuje jego maksymalną słabość. Do tego dochodzi kwestia wyjazdu Petru do Portugalii, wreszcie kompromitacja Kijowskiego. To wszystko spięło się w jeden czasookres.
Musiało ich to zaskoczyć.
Petru chciałby jakoś wyjść z tego, ponieważ jego autorytet, jako siedzącego w Sejmie, jest żaden. Przesiadywanie w Sali Plenarnej jest narażaniem się na spotęgowaną śmieszność. Stąd jakiś taki względnie racjonalny ruch, by spróbować się porozumieć i wyjść z tego z jakąś twarzą. Natomiast Schetyna, który w to wszystko został jak gdyby zapędzony, czuje się zdradzony. Rozczarowani są też ci, którzy reżyserują karuzelą tych nieustannych protestów, bo w ich interesie nie jest ani dobro Nowoczesnej, ani Platformy. W ich interesie jest nade wszystko odsunięcie PiS od władzy i wydaje się, że są w stanie zrobić wszystko, żeby tak się stało. Włącznie z angażowaniem zagranicy w bieg spraw politycznych polskich. Czynili to przy okazji Rzeplińskiego, czynią i dzisiaj. Lecz kiedy opozycja się dzieli, to cały ten scenariusz również się sypie.
Dalszy ciąg na następnej stronie
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/322602-nasz-wywiad-prof-ryba-rezyserzy-antyrzadowych-protestow-sa-rozczarowani-kompromitacja-opozycji-po-i-n-zupelnie-sie-zakiwaly
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.