Widząc ogromne nasycenie życia publicznego religią ze strony opozycji głównie (Sześciu Króli, a wśród nich Belzebub) oraz widząc ogromną troskę tejże opozycji o standardy etyczne w życiu publicznym (reperowanie nadwątlonych strajkiem sił w Portugalii, by po powrocie móc z nowym zapałem służyć partii i jej sympatykom, zabieganie o to, by wiarygodnym uczynić słowa o utrzymywaniu się ze wsparcia rodziny, zasilanej przez składki powołanej do życia organizacji politycznej) - widząc to wszystko postanowiłem zapoznać się z „Dekalogiem Wolności, czyli o co walczymy w Sejmie”.
Wrażeniami z lektury chciałbym się podzielić.
Wolność słowa - bo nie ma państwa demokratycznego bez swobody.
Można by się z tym zgodzić, choć pytanie - czy bez zastrzeżeń? Zwłaszcza, że argumentacja wolności słowa opiera się na „swobodzie” państwa demokratycznego. Czy elementem swobody państwa demokratycznego będzie zatem np. propagowanie kłamstwa o „polskich obozach zagłady”? I czy taka swoboda jest warunkiem wolności słowa?
Dlaczego wyrazem wolności słowa w minionej epoce mógł być atak na poglądy dotyczące ideologii gender, ale bezpardonowe dyscyplinowanie krytyków prof. mjr UB Baumana?
Wolność mediów i Internetu - bo nie ma wolnej, demokratycznej debaty bez przekazu medialnego niezależnego od polityków i bez wolnego Internetu.
To chyba jest element przedwielkopostnego rachunku sumienia. Litania Lichockiej w Sejmie 2015 wymieniała m.in.: Bronisława Wildsteina, Rafała Ziemkiewicza, Krzysztofa Skowrońskiego, Marka Pyzę, Anitę Gargas, Katarzynę Hejke, Tomasza Sakiewicza, Jacka Sobalę, Agatę Ławniczak, Michała Karnowskiego, Annę Sarzyńską, Piotra Skwiecińskiego, Jolantę Hajdasz, Wandę Zwinogrodzką, Artura Dmochowskiego i wielu innych. Wyrazem wolności internetu było aresztowanie Roberta Frycza, twórcy portalu Antykomor.
Wolność zgromadzeń - bo wolność gromadzenia się i manifestacji poglądów to jeden z fundamentów demokracji.
Klasycznym przykładem wspierania wolności zgromadzeń przez poprzednią „elitę” było wywołanie zamieszek na marszach niepodległości, podpalanie budki (nie Borysa) przed ambasadą rosyjską. Wolność zgromadzeń obejmowała także represje wobec „kiboli” - te ostatnie były manifestacją tak wolności słowa, jak wolności zgromadzeń. Ten postulat nie może być więc niczym innym, jak elementem przedwielkopostnego rachunku sumienia.
Wolność sumienia - bo w demokracji to nie państwo ma decydować o tym, jak myślą i w co wierzą jego obywatele.
Sztandarowym przykładem wolności sumienia wg PO jest kazus prof. Bogdana Chazana. I tu nie trzeba już słowa więcej.
Wolność organizacji obywatelskich - bo bez prężnie działających fundacji czy stowarzyszeń nie ma prawdziwego społeczeństwa obywatelskiego.
Nawet jeśli te fundacje „obywatelskie” mają charakter antynarodowy?
Wolność samorządów - bo demokratyczne państwo ufa swoim obywatelom, że to oni najlepiej rozumieją problemy i potrzeby swoich małych ojczyzn.
Przykładów podważenia tej ufności jest zapewne w przybliżeniu tak wiele jak ekip samorządowych z ostatnich zwycięskich wyborów PSL i PO. Może warto stworzyć listę? W moim Poznaniu mógłby otwierać ją dworzec kolejowy dobudowany do galerii handlowej oraz gigantomania kolejnych galerii handlowych nad Maltą i na Ratajach - wyraz problemów i potrzeb tej małej ojczyzny.
Wolność kultury - bo ograniczanie wolności kultury to jednocześnie ograniczanie wolności myśli i słowa.
Oczywiście, w świetle tego dekalogu kulturą jest „Golgota Picnic”, natomiast kulturą być nie może np. „Smoleńsk” Antoniego Krauzego. Kto w takim razie wyznacza, co jest a co nie jest kulturą?
Czytaj dalej na następnej stronie ===>
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Widząc ogromne nasycenie życia publicznego religią ze strony opozycji głównie (Sześciu Króli, a wśród nich Belzebub) oraz widząc ogromną troskę tejże opozycji o standardy etyczne w życiu publicznym (reperowanie nadwątlonych strajkiem sił w Portugalii, by po powrocie móc z nowym zapałem służyć partii i jej sympatykom, zabieganie o to, by wiarygodnym uczynić słowa o utrzymywaniu się ze wsparcia rodziny, zasilanej przez składki powołanej do życia organizacji politycznej) - widząc to wszystko postanowiłem zapoznać się z „Dekalogiem Wolności, czyli o co walczymy w Sejmie”.
Wrażeniami z lektury chciałbym się podzielić.
Wolność słowa - bo nie ma państwa demokratycznego bez swobody.
Można by się z tym zgodzić, choć pytanie - czy bez zastrzeżeń? Zwłaszcza, że argumentacja wolności słowa opiera się na „swobodzie” państwa demokratycznego. Czy elementem swobody państwa demokratycznego będzie zatem np. propagowanie kłamstwa o „polskich obozach zagłady”? I czy taka swoboda jest warunkiem wolności słowa?
Dlaczego wyrazem wolności słowa w minionej epoce mógł być atak na poglądy dotyczące ideologii gender, ale bezpardonowe dyscyplinowanie krytyków prof. mjr UB Baumana?
Wolność mediów i Internetu - bo nie ma wolnej, demokratycznej debaty bez przekazu medialnego niezależnego od polityków i bez wolnego Internetu.
To chyba jest element przedwielkopostnego rachunku sumienia. Litania Lichockiej w Sejmie 2015 wymieniała m.in.: Bronisława Wildsteina, Rafała Ziemkiewicza, Krzysztofa Skowrońskiego, Marka Pyzę, Anitę Gargas, Katarzynę Hejke, Tomasza Sakiewicza, Jacka Sobalę, Agatę Ławniczak, Michała Karnowskiego, Annę Sarzyńską, Piotra Skwiecińskiego, Jolantę Hajdasz, Wandę Zwinogrodzką, Artura Dmochowskiego i wielu innych. Wyrazem wolności internetu było aresztowanie Roberta Frycza, twórcy portalu Antykomor.
Wolność zgromadzeń - bo wolność gromadzenia się i manifestacji poglądów to jeden z fundamentów demokracji.
Klasycznym przykładem wspierania wolności zgromadzeń przez poprzednią „elitę” było wywołanie zamieszek na marszach niepodległości, podpalanie budki (nie Borysa) przed ambasadą rosyjską. Wolność zgromadzeń obejmowała także represje wobec „kiboli” - te ostatnie były manifestacją tak wolności słowa, jak wolności zgromadzeń. Ten postulat nie może być więc niczym innym, jak elementem przedwielkopostnego rachunku sumienia.
Wolność sumienia - bo w demokracji to nie państwo ma decydować o tym, jak myślą i w co wierzą jego obywatele.
Sztandarowym przykładem wolności sumienia wg PO jest kazus prof. Bogdana Chazana. I tu nie trzeba już słowa więcej.
Wolność organizacji obywatelskich - bo bez prężnie działających fundacji czy stowarzyszeń nie ma prawdziwego społeczeństwa obywatelskiego.
Nawet jeśli te fundacje „obywatelskie” mają charakter antynarodowy?
Wolność samorządów - bo demokratyczne państwo ufa swoim obywatelom, że to oni najlepiej rozumieją problemy i potrzeby swoich małych ojczyzn.
Przykładów podważenia tej ufności jest zapewne w przybliżeniu tak wiele jak ekip samorządowych z ostatnich zwycięskich wyborów PSL i PO. Może warto stworzyć listę? W moim Poznaniu mógłby otwierać ją dworzec kolejowy dobudowany do galerii handlowej oraz gigantomania kolejnych galerii handlowych nad Maltą i na Ratajach - wyraz problemów i potrzeb tej małej ojczyzny.
Wolność kultury - bo ograniczanie wolności kultury to jednocześnie ograniczanie wolności myśli i słowa.
Oczywiście, w świetle tego dekalogu kulturą jest „Golgota Picnic”, natomiast kulturą być nie może np. „Smoleńsk” Antoniego Krauzego. Kto w takim razie wyznacza, co jest a co nie jest kulturą?
Czytaj dalej na następnej stronie ===>
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/322367-klopoty-z-dekalogiem-wolnosci-wniosek-z-lektury-moze-byc-jeden-jest-to-zbiorowy-akt-pokutny-poprzedniej-ekipy-rzadzacej