Początek nowego roku to również w polityce czas nadziei, przewidywań i prób nakreślenia tego, co czeka nas w nadchodzących 365 dniach. Po krótkim podsumowaniu tego, co działo się w roku 2016, wypada pójść krok dalej i zastanowić się nad tym, co czeka nas w polskiej polityce A.D. 2017.
Poniżej wyraźnie subiektywny ranking osób, które mogą wpłynąć na to, co zdominuje dyskusję publiczną w Polsce. Oczywiście drogą na skróty byłoby wskazanie Jarosława Kaczyńskiego - jako lidera obozu rządzącego. Ale spróbujmy pokusić się o coś więcej i bardziej nieoczywiste wybory.
Zbigniew Ziobro. Polityczny rok w Polsce rozpocznie się zapewne od szybkiego skoku temperatury - mam na myśli ciąg dalszy sporu wokół obrad Sejmu i okupacji sali plenarnej przez część opozycji. To już 11 stycznia. Ale równolegle do tej burzy początek roku przyniesie nam wielki projekt reformy wymiaru sprawiedliwości. Ziobro zapowiadał go pod koniec roku, można spodziewać się, że po przejęciu większości w Trybunale Konstytucyjnym w styczniu, najdalej w lutym minister sprawiedliwości zaprezentuje zmiany, a rząd zajmie się nimi.
I wtedy się zacznie… Można być pewnym, że głosy sprzeciwu będą równie głośne, jeśli nie głośniejsze, niż przy konflikcie wokół Trybunału Konstytucyjnego. Przygotowane przez Ziobrę zmiany uderzą w zastane i zaklepione korporacje prawnicze, zmienią się reguły gry dla sędziów, prokuratorów, KRS i innych przedstawicieli wymiaru sprawiedliwości. Każdy z pomysłów zgłoszonych przez Ziobrę będzie trzeba przeanalizować oddzielnie, ale opór będzie duży. Zakrzyknie zapewne Bruksela, nie mówiąc o opozycji nad Wisłą.
Spór, konflikt, a może wręcz polityczna wojna wokół reformy wymiaru sprawiedliwości zdominuje nasze polityczne życie w Polsce w nadchodzącym roku. Od tego, jak sprawny, precyzyjny i skuteczny we wprowadzanych zmianach będzie Ziobro, zależy sukces nie tylko jego samego, ale i całego obozu rządzącego.
Mateusz Morawiecki. Kondycja ekipy rządzącej będzie zależeć nie tylko od Ziobry, ale i działań ministra finansów i rozwoju. O ile rok 2016 dla PiS upłynął głównie pod znakiem tego, co (i jak) robiła premier Beata Szydło, o tyle najbliższe 365 dni to duże pole do popisu dla wicepremiera Morawieckiego.
Definitywnie skończył się czas projektowania, kreślenia strategii, planów i szkicowania kolejnych prezentacji. Morawiecki musi udowodnić, że umie przełożyć swoje sensowne założenia na konkretne projekty ustaw i wyniki gospodarcze. To jasne, że nie wszystko jest uzależnione od wicepremiera - czynniki zewnętrzne (i pozytywne, i negatywne) odbiją się na naszej gospodarce tak czy owak. Ale ewentualny wzrost inwestycji, miejsc pracy, przełamanie zjawiska Polski resortowej, szarpnięcie cuglami w przemyśle, wpływy do budżetu państwa, wydatki środków unijnych i skłonienie przedsiębiorców do bardziej aktywnej działalności - wszystko to leży w gestii Morawieckiego.
Jeśli mu się powiedzie - i w roku 2017 wicepremier udowodni, że się da - powiedzie się również ekipie rządzącej (oddech dla budżetu państwa, wzrost notowań, lepsze nastroje wśród Polaków). Jeśli będzie to szło opornie, pojawią się uprawnione głosy krytyki. A może i żądanie zmiany polityki gospodarczej.
Małgorzata Wassermann. Przed przewodniczącą sejmowej komisji śledczej ds. afery Amber Gold stoi wielkie zadanie. Po pierwsze - dalej precyzyjnie wskazywać patologie w systemie stworzonym przez Platformę Obywatelską. O to można być spokojnym - wystarczy przeczytać nasz wywiad z panią poseł, by zobaczyć, że plany dotyczące kolejnych przesłuchań jasno ustawiają prace komisji. Krok po kroku kulisy afery Amber Gold mają zostać odsłonięte.
Ale im dalej w las, tym będzie ciekawiej. Nieprawidłowości w prokuraturze, sądach czy Komisji Nadzoru Finansowego to tylko przygotowanie fundamentu do wejścia w polityczny zakres prac komisji śledczej. Wisienką na torcie będzie przesłuchanie Donalda Tuska, jego syna i kilkorga innych polityków. Wydaje się zresztą, że kilkugodzinna konfrontacja Wassermann-Tusk (plus oczywiście innych członków komisji), w świetle kamer, będzie jednym z najciekawszych wydarzeń rozpoczynającego się roku.
A skoro o Donaldzie Tusku mowa, to nie można zapominać o jego roli. Tusk walczy o przedłużenie kadencji w fotelu szefa Rady Europejskiej - taki wybór, z różnych powodów (brak wsparcia polskiego rządu, zmieniająca się sytuacja na arenie międzynarodowej, wewnętrzne tarcia personalne między europejskimi chadekami a socjalistami), nie jest wielce prawdopodobny.
Ostatnie wypowiedzi, wywiady i próby prowokowania ze strony Tuska mogłyby zresztą świadczyć, że ten szykuje się do powrotu do polskiej polityki - albo przynajmniej rozważa ten scenariusz. Przykładem są nawet noworoczne życzenia.
Ale jeśli do tego dojdzie, to nie będzie to powrót na białym koniu. O ile wzmocniłby beznadziejnie słabą opozycję, o tyle Polacy nie czekają na niego z otwartymi ramionami. Wskazują na to kolejne sondaże, ale wiele mówi też o tym kariera „powracających”, a przecież bardziej lubianych niż Tusk polityków. Dobrym przykładem jest Aleksander Kwaśniewski - doceniany w sondażach poparcia i zaufania okazał się kompletnie nieprzydatny w realnej polityce (Europa Plus, Twój Ruch). Podobnie może być z Tuskiem.
Tusk - sądząc po słowach Jarosława Kaczyńskiego - może zresztą usłyszeć zarzuty karne. Z pewnością postać byłego premiera będzie wracać w różnych kontekstach (komisja śledcza ds. Amber Gold, 10/04, walka polityczna), a jego słowa i działania znacząco wpłyną na to, o czym będziemy rozmawiać w polskiej polityce.
Ciąg dalszy na następnej stronie.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Początek nowego roku to również w polityce czas nadziei, przewidywań i prób nakreślenia tego, co czeka nas w nadchodzących 365 dniach. Po krótkim podsumowaniu tego, co działo się w roku 2016, wypada pójść krok dalej i zastanowić się nad tym, co czeka nas w polskiej polityce A.D. 2017.
Poniżej wyraźnie subiektywny ranking osób, które mogą wpłynąć na to, co zdominuje dyskusję publiczną w Polsce. Oczywiście drogą na skróty byłoby wskazanie Jarosława Kaczyńskiego - jako lidera obozu rządzącego. Ale spróbujmy pokusić się o coś więcej i bardziej nieoczywiste wybory.
Zbigniew Ziobro. Polityczny rok w Polsce rozpocznie się zapewne od szybkiego skoku temperatury - mam na myśli ciąg dalszy sporu wokół obrad Sejmu i okupacji sali plenarnej przez część opozycji. To już 11 stycznia. Ale równolegle do tej burzy początek roku przyniesie nam wielki projekt reformy wymiaru sprawiedliwości. Ziobro zapowiadał go pod koniec roku, można spodziewać się, że po przejęciu większości w Trybunale Konstytucyjnym w styczniu, najdalej w lutym minister sprawiedliwości zaprezentuje zmiany, a rząd zajmie się nimi.
I wtedy się zacznie… Można być pewnym, że głosy sprzeciwu będą równie głośne, jeśli nie głośniejsze, niż przy konflikcie wokół Trybunału Konstytucyjnego. Przygotowane przez Ziobrę zmiany uderzą w zastane i zaklepione korporacje prawnicze, zmienią się reguły gry dla sędziów, prokuratorów, KRS i innych przedstawicieli wymiaru sprawiedliwości. Każdy z pomysłów zgłoszonych przez Ziobrę będzie trzeba przeanalizować oddzielnie, ale opór będzie duży. Zakrzyknie zapewne Bruksela, nie mówiąc o opozycji nad Wisłą.
Spór, konflikt, a może wręcz polityczna wojna wokół reformy wymiaru sprawiedliwości zdominuje nasze polityczne życie w Polsce w nadchodzącym roku. Od tego, jak sprawny, precyzyjny i skuteczny we wprowadzanych zmianach będzie Ziobro, zależy sukces nie tylko jego samego, ale i całego obozu rządzącego.
Mateusz Morawiecki. Kondycja ekipy rządzącej będzie zależeć nie tylko od Ziobry, ale i działań ministra finansów i rozwoju. O ile rok 2016 dla PiS upłynął głównie pod znakiem tego, co (i jak) robiła premier Beata Szydło, o tyle najbliższe 365 dni to duże pole do popisu dla wicepremiera Morawieckiego.
Definitywnie skończył się czas projektowania, kreślenia strategii, planów i szkicowania kolejnych prezentacji. Morawiecki musi udowodnić, że umie przełożyć swoje sensowne założenia na konkretne projekty ustaw i wyniki gospodarcze. To jasne, że nie wszystko jest uzależnione od wicepremiera - czynniki zewnętrzne (i pozytywne, i negatywne) odbiją się na naszej gospodarce tak czy owak. Ale ewentualny wzrost inwestycji, miejsc pracy, przełamanie zjawiska Polski resortowej, szarpnięcie cuglami w przemyśle, wpływy do budżetu państwa, wydatki środków unijnych i skłonienie przedsiębiorców do bardziej aktywnej działalności - wszystko to leży w gestii Morawieckiego.
Jeśli mu się powiedzie - i w roku 2017 wicepremier udowodni, że się da - powiedzie się również ekipie rządzącej (oddech dla budżetu państwa, wzrost notowań, lepsze nastroje wśród Polaków). Jeśli będzie to szło opornie, pojawią się uprawnione głosy krytyki. A może i żądanie zmiany polityki gospodarczej.
Małgorzata Wassermann. Przed przewodniczącą sejmowej komisji śledczej ds. afery Amber Gold stoi wielkie zadanie. Po pierwsze - dalej precyzyjnie wskazywać patologie w systemie stworzonym przez Platformę Obywatelską. O to można być spokojnym - wystarczy przeczytać nasz wywiad z panią poseł, by zobaczyć, że plany dotyczące kolejnych przesłuchań jasno ustawiają prace komisji. Krok po kroku kulisy afery Amber Gold mają zostać odsłonięte.
Ale im dalej w las, tym będzie ciekawiej. Nieprawidłowości w prokuraturze, sądach czy Komisji Nadzoru Finansowego to tylko przygotowanie fundamentu do wejścia w polityczny zakres prac komisji śledczej. Wisienką na torcie będzie przesłuchanie Donalda Tuska, jego syna i kilkorga innych polityków. Wydaje się zresztą, że kilkugodzinna konfrontacja Wassermann-Tusk (plus oczywiście innych członków komisji), w świetle kamer, będzie jednym z najciekawszych wydarzeń rozpoczynającego się roku.
A skoro o Donaldzie Tusku mowa, to nie można zapominać o jego roli. Tusk walczy o przedłużenie kadencji w fotelu szefa Rady Europejskiej - taki wybór, z różnych powodów (brak wsparcia polskiego rządu, zmieniająca się sytuacja na arenie międzynarodowej, wewnętrzne tarcia personalne między europejskimi chadekami a socjalistami), nie jest wielce prawdopodobny.
Ostatnie wypowiedzi, wywiady i próby prowokowania ze strony Tuska mogłyby zresztą świadczyć, że ten szykuje się do powrotu do polskiej polityki - albo przynajmniej rozważa ten scenariusz. Przykładem są nawet noworoczne życzenia.
Ale jeśli do tego dojdzie, to nie będzie to powrót na białym koniu. O ile wzmocniłby beznadziejnie słabą opozycję, o tyle Polacy nie czekają na niego z otwartymi ramionami. Wskazują na to kolejne sondaże, ale wiele mówi też o tym kariera „powracających”, a przecież bardziej lubianych niż Tusk polityków. Dobrym przykładem jest Aleksander Kwaśniewski - doceniany w sondażach poparcia i zaufania okazał się kompletnie nieprzydatny w realnej polityce (Europa Plus, Twój Ruch). Podobnie może być z Tuskiem.
Tusk - sądząc po słowach Jarosława Kaczyńskiego - może zresztą usłyszeć zarzuty karne. Z pewnością postać byłego premiera będzie wracać w różnych kontekstach (komisja śledcza ds. Amber Gold, 10/04, walka polityczna), a jego słowa i działania znacząco wpłyną na to, o czym będziemy rozmawiać w polskiej polityce.
Ciąg dalszy na następnej stronie.
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/321625-ziobro-morawiecki-kaminski-wassermann-tusk-kto-zdominuje-polska-polityke-w-roku-2017-ranking-politykow?wersja=mobilna