Nie mamy tu do czynienia z czymś, co byłoby poważnym zamachem stanu, bo opozycja takimi siłami nie dysponuje. Widać jednak, że zaostrzyła ona te metody, które stosuje od dawna, a więc protesty uliczne, prowokacje, okupowanie Sejmu i mobilizację opinii zagranicznej, bezkrytycznie im sprzyjającej
—mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl socjolog i europoseł PiS prof. Zdzisław Krasnodębski.
wPolityce.pl:„16 grudnia mieliśmy do czynienia z próbą puczu, próbą sparaliżowania władzy w sposób siłowy i niedemokratyczny” - powiedział tygodnikowi „wSieci” Jarosław Kaczyński. Myśli Pan podobnie?
Ta ocena jest o tyle trafna, że rzeczywiście pod koniec roku podjęto kilka prób zdestabilizowania sytuacji w kraju. W ostatnim czasie wyraźnie słabł rzekomo spontaniczny ruch „obrony demokracji”, kończyła się sprawa Trybunału Konstytucyjnego i nikły nadzieje na to, że wielki nacisk zewnętrzny zaogni sytuację w Polsce. Kolejna debata w Parlamencie Europejskim w gruncie rzeczy ośmieszyła opozycję, a zapowiadane na 13 grudnia prowokacje i próby wywołania jakiś zamieszek nie powiodły się. Spróbowano więc w ostatniej chwili przenieść metody uliczne na salę sejmową. Widać, że to było w znacznej części zaplanowane, świadome działanie. Towarzyszyła temu jakaś nadzieja i fałszywe informacje o policji wyprowadzanej przeciwko demonstrantom i używającej siły. Tymczasem wszyscy widzieliśmy scenę z rzekomą ofiarą manifestacji. Działania te miały uniemożliwić uchwalenie budżetu i pokazać, że Polska nie jest krajem stabilnym.
Jasno widać, że totalnej opozycji zależy jedynie na przejęciu władzy. W zasadzie już na niczym innym.
Między Platformą Obywatelską i Nowoczesną w gruncie rzeczy nie ma żadnych różnic programowych czy ideowych. Wspiera je KOD, który rzekomo przedstawia się jako apolityczny, a w zasadzie jest przybudówką i bojówką obu tych partii. Nie jest to opozycja demokratyczna, lecz – zgodnie z własną deklaracją - totalna. Nie mamy oczywiście do czynienia z czymś, co byłoby poważnym zamachem stanu, bo opozycja takimi siłami na nie dysponuje. Widać jednak, że zaostrzyła ona te metody, które stosuje od dawna, a więc protesty uliczne, prowokacje, plus mobilizację opinii zagranicznej, bezkrytycznie im sprzyjającej, dorzuciła do tego teraz okupowanie Sejmu. Te desperackie próby na razie jednak kończą się farsowo. Pytanie, jak daleko jeszcze się posuną.
Zadymiarze z Sejmu niczym nie różnią się od tych, którzy oskarżają w Brukseli Polskę o rzekomy system totalitarny.
W czasie ostatniej debaty w Parlamencie Europejskim, ale także poprzedniej, w zasadzie nie pojawił się już nikt z poważnych posłów, nawet z tych ugrupowań, w których jest PO czy SLD. Posłów z Platformy wspierają tylko osoby o skrajnie lewicowych czy skrajnie liberalnych poglądach. Często ośmieszają się oni wypowiedziami, które świadczą o kompletnej niewiedzy na temat Polski. To wszystko służy jednak temu, żeby tworzyć zbitki pojęciowe czy wyobrażeniowe, by komuś nieświadomemu wydawało się, że w Polsce jest tak, jak np. w Turcji. Tymczasem ostatnie demonstracje w kraju przypominały mi trochę kontrdemonstrację na Krakowskim Przedmieściu w związku z krzyżem przed Pałacem Prezydenckim. Dziś organizują je ludzie o podobnej mentalności, często o skrajnie lewackich poglądach. Występują tylko pod innymi hasłami, bardziej nośnymi w polskim społeczeństwie: obrony wolności czy demokracji, krzyczą precz z komuną, ba, świętują nawet Wigilię. Chcieliby sprowokować użycie siły, by zyskać potwierdzenie tezy, że w Polsce zapanowała dyktatura. Wyraźnie widać, że jedynym celem jest zmiana rządu i powrót do władzy tych, którzy okupują dziś Sejm.
Ciąg dalszy na następnej stronie.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Nie mamy tu do czynienia z czymś, co byłoby poważnym zamachem stanu, bo opozycja takimi siłami nie dysponuje. Widać jednak, że zaostrzyła ona te metody, które stosuje od dawna, a więc protesty uliczne, prowokacje, okupowanie Sejmu i mobilizację opinii zagranicznej, bezkrytycznie im sprzyjającej
—mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl socjolog i europoseł PiS prof. Zdzisław Krasnodębski.
wPolityce.pl:„16 grudnia mieliśmy do czynienia z próbą puczu, próbą sparaliżowania władzy w sposób siłowy i niedemokratyczny” - powiedział tygodnikowi „wSieci” Jarosław Kaczyński. Myśli Pan podobnie?
Ta ocena jest o tyle trafna, że rzeczywiście pod koniec roku podjęto kilka prób zdestabilizowania sytuacji w kraju. W ostatnim czasie wyraźnie słabł rzekomo spontaniczny ruch „obrony demokracji”, kończyła się sprawa Trybunału Konstytucyjnego i nikły nadzieje na to, że wielki nacisk zewnętrzny zaogni sytuację w Polsce. Kolejna debata w Parlamencie Europejskim w gruncie rzeczy ośmieszyła opozycję, a zapowiadane na 13 grudnia prowokacje i próby wywołania jakiś zamieszek nie powiodły się. Spróbowano więc w ostatniej chwili przenieść metody uliczne na salę sejmową. Widać, że to było w znacznej części zaplanowane, świadome działanie. Towarzyszyła temu jakaś nadzieja i fałszywe informacje o policji wyprowadzanej przeciwko demonstrantom i używającej siły. Tymczasem wszyscy widzieliśmy scenę z rzekomą ofiarą manifestacji. Działania te miały uniemożliwić uchwalenie budżetu i pokazać, że Polska nie jest krajem stabilnym.
Jasno widać, że totalnej opozycji zależy jedynie na przejęciu władzy. W zasadzie już na niczym innym.
Między Platformą Obywatelską i Nowoczesną w gruncie rzeczy nie ma żadnych różnic programowych czy ideowych. Wspiera je KOD, który rzekomo przedstawia się jako apolityczny, a w zasadzie jest przybudówką i bojówką obu tych partii. Nie jest to opozycja demokratyczna, lecz – zgodnie z własną deklaracją - totalna. Nie mamy oczywiście do czynienia z czymś, co byłoby poważnym zamachem stanu, bo opozycja takimi siłami na nie dysponuje. Widać jednak, że zaostrzyła ona te metody, które stosuje od dawna, a więc protesty uliczne, prowokacje, plus mobilizację opinii zagranicznej, bezkrytycznie im sprzyjającej, dorzuciła do tego teraz okupowanie Sejmu. Te desperackie próby na razie jednak kończą się farsowo. Pytanie, jak daleko jeszcze się posuną.
Zadymiarze z Sejmu niczym nie różnią się od tych, którzy oskarżają w Brukseli Polskę o rzekomy system totalitarny.
W czasie ostatniej debaty w Parlamencie Europejskim, ale także poprzedniej, w zasadzie nie pojawił się już nikt z poważnych posłów, nawet z tych ugrupowań, w których jest PO czy SLD. Posłów z Platformy wspierają tylko osoby o skrajnie lewicowych czy skrajnie liberalnych poglądach. Często ośmieszają się oni wypowiedziami, które świadczą o kompletnej niewiedzy na temat Polski. To wszystko służy jednak temu, żeby tworzyć zbitki pojęciowe czy wyobrażeniowe, by komuś nieświadomemu wydawało się, że w Polsce jest tak, jak np. w Turcji. Tymczasem ostatnie demonstracje w kraju przypominały mi trochę kontrdemonstrację na Krakowskim Przedmieściu w związku z krzyżem przed Pałacem Prezydenckim. Dziś organizują je ludzie o podobnej mentalności, często o skrajnie lewackich poglądach. Występują tylko pod innymi hasłami, bardziej nośnymi w polskim społeczeństwie: obrony wolności czy demokracji, krzyczą precz z komuną, ba, świętują nawet Wigilię. Chcieliby sprowokować użycie siły, by zyskać potwierdzenie tezy, że w Polsce zapanowała dyktatura. Wyraźnie widać, że jedynym celem jest zmiana rządu i powrót do władzy tych, którzy okupują dziś Sejm.
Ciąg dalszy na następnej stronie.
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/321083-nasz-wywiad-prof-krasnodebski-o-dzialaniach-opozycji-chcieliby-sprowokowac-uzycie-sily-wyraznie-widac-ze-jedynym-celem-jest-zmiana-rzadu