Prawie minusy:
Grzegorz Schetyna - za to, że pozwolił, by ton Platformie nadawali posłanki pokroju Agnieszki Pomaskiej i Kingi Gajewskiej. Schetyna to wytrawny gracz i musi zdawać sobie sprawę, że ostatnie akcje i happeningi posłów PO spychają tę partię w śmieszność i szufladkę z napisem „radykalizm”. Tak nie da się wygrywać wyborów, a Platforma, co by o niej złego nie powiedzieć, miała do tej pory miano poważnego ugrupowania.
Szef Platformy jest pod presją wewnętrznej opozycji, co coraz wyraźniej widać. Coraz głośniej szepce się o tym, że następny kongres programowy PO może zostać przekształcony w wyborczy. Czy Schetynę zastąpi na przykład Trzaskowski? To możę nie prawdopodobny, ale na pewno nie niemożliwy scenariusz. Na plus szefowi Platformy należy za to dopisać, że nie dał się swojej partii roztopić w formule opozycji szerokiej, w której nie ma różnic na Nowoczesną, KOD, Czerską czy PO. Inna rzecz, że ostatnie protesty sprawiają, że tak się właśnie dzieje, a rola Schetyny maleje z każdym dniem.
Ryszard Terlecki - za sposób, w jaki prowadzi klub parlamentarny Prawa i Sprawiedliwości. Jako szef klubu PiS kilkakrotnie nie zadbał o odpowiednią liczbę posłów Zjednoczonej Prawicy na sali. W efekcie kilka razy PiS przegrało głosowania. Przykład z ostatniego posiedzenia Sejmu był jeszcze bardziej ewidentny - jedno z najważniejszych głosowań w roku stanęło pod znakiem zapytania z powodu możliwego zerwania kworum.
MINUSY:
Mateusz Kijowski - za zaprzepaszczenie potencjału, jaki miał Komitet Obrony Demokracji. Jeszcze rok temu manifestacje i marsze KOD miały charakter i łatkę obywatelskiego, oddolnego ruchu (a przynajmniej pozory tego stanu rzeczy). Lider KOD odcinał się od partii i bieżącej polityki - dawało to efekty w postaci niezłej frekwencji na pikietach.
Po roku nie zostało z tego niemal nic. Kijowski (jak i cały KOD) dał się zepchnąć do narożnika opozycji totalnej, wpleść w partyjniacką codzienność, a jego działania skonsumowali Petru i Schetyna. Opadły emocje, spadała też regularnie frekwencja na manifestacjach KOD, a przywództwo Kijowskiego w Komitecie podważają kolejni działacze, dotychczas z nim współpracujący. Być może zwyczajnie nie dało się tego utrzymać, ale formuła KOD wyczerpała się; ludzi Kijowskiego wchłonęła maszynka III RP.
Ewa Kopacz - co by o niej nie mówić, jest to była premier Polski. Tymczasem powaga i pewien majestat, jaki towarzyszą tej funkcji (nawet jeśli trwało to tylko rok) zostały przez Kopacz bardzo szybko zmarnotrawione. Kopacz przegrała rywalizację o władzę w Polsce, a następnie w klubie parlamentarnym, całej partii. W efekcie dołączyła do „rewolucyjnej” frakcji w PO, stając się mało przyjazną twarzą coraz ostrzejszych i radykalniejszych protestów.
Szans na powrót do politycznej ekstraklasy nie widać. Porażka na każdym froncie.
Marek Kuchciński - za to, że nie poradził sobie z funkcją marszałka Sejmu. Kuchciński nie prowadzi obrad w sposób, który byłby odpowiedni dla, co by nie mówić, drugiej osoby w państwie. Pan marszałek nie tylko nie panuje nad przebiegiem obrad, ale również nie wytrzymuje ciśnienia, daje się prowokować posłom opozycji i zaognia spory, dając pretekst politykom Platformy i Nowoczesnej. Przykład z posłem Szczerbą z ostatniego posiedzenia Sejmu jest tylko jednym z wielu. Czarę goryczy przelało czytanie z kartki oświadczenia podczas konferencji kierownictwa PiS. Druga osoba w państwie powinna być politykiem innego formatu.
Do gorzkich słów trzeba dodać też jego postawę wobec planowanych zmian dla dziennikarzy w Sejmie. Nie chciał rozmawiać i pójść na kompromis, czym spowodował kolejny pożar (gaszony później przez duet Kaczyński-Karczewski). Ratuje go dziś tylko to, że… jego dymisja stała się postulatem opozycji. W tej sytuacji nikt go nie ruszy. Przynajmniej na razie.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Prawie minusy:
Grzegorz Schetyna - za to, że pozwolił, by ton Platformie nadawali posłanki pokroju Agnieszki Pomaskiej i Kingi Gajewskiej. Schetyna to wytrawny gracz i musi zdawać sobie sprawę, że ostatnie akcje i happeningi posłów PO spychają tę partię w śmieszność i szufladkę z napisem „radykalizm”. Tak nie da się wygrywać wyborów, a Platforma, co by o niej złego nie powiedzieć, miała do tej pory miano poważnego ugrupowania.
Szef Platformy jest pod presją wewnętrznej opozycji, co coraz wyraźniej widać. Coraz głośniej szepce się o tym, że następny kongres programowy PO może zostać przekształcony w wyborczy. Czy Schetynę zastąpi na przykład Trzaskowski? To możę nie prawdopodobny, ale na pewno nie niemożliwy scenariusz. Na plus szefowi Platformy należy za to dopisać, że nie dał się swojej partii roztopić w formule opozycji szerokiej, w której nie ma różnic na Nowoczesną, KOD, Czerską czy PO. Inna rzecz, że ostatnie protesty sprawiają, że tak się właśnie dzieje, a rola Schetyny maleje z każdym dniem.
Ryszard Terlecki - za sposób, w jaki prowadzi klub parlamentarny Prawa i Sprawiedliwości. Jako szef klubu PiS kilkakrotnie nie zadbał o odpowiednią liczbę posłów Zjednoczonej Prawicy na sali. W efekcie kilka razy PiS przegrało głosowania. Przykład z ostatniego posiedzenia Sejmu był jeszcze bardziej ewidentny - jedno z najważniejszych głosowań w roku stanęło pod znakiem zapytania z powodu możliwego zerwania kworum.
MINUSY:
Mateusz Kijowski - za zaprzepaszczenie potencjału, jaki miał Komitet Obrony Demokracji. Jeszcze rok temu manifestacje i marsze KOD miały charakter i łatkę obywatelskiego, oddolnego ruchu (a przynajmniej pozory tego stanu rzeczy). Lider KOD odcinał się od partii i bieżącej polityki - dawało to efekty w postaci niezłej frekwencji na pikietach.
Po roku nie zostało z tego niemal nic. Kijowski (jak i cały KOD) dał się zepchnąć do narożnika opozycji totalnej, wpleść w partyjniacką codzienność, a jego działania skonsumowali Petru i Schetyna. Opadły emocje, spadała też regularnie frekwencja na manifestacjach KOD, a przywództwo Kijowskiego w Komitecie podważają kolejni działacze, dotychczas z nim współpracujący. Być może zwyczajnie nie dało się tego utrzymać, ale formuła KOD wyczerpała się; ludzi Kijowskiego wchłonęła maszynka III RP.
Ewa Kopacz - co by o niej nie mówić, jest to była premier Polski. Tymczasem powaga i pewien majestat, jaki towarzyszą tej funkcji (nawet jeśli trwało to tylko rok) zostały przez Kopacz bardzo szybko zmarnotrawione. Kopacz przegrała rywalizację o władzę w Polsce, a następnie w klubie parlamentarnym, całej partii. W efekcie dołączyła do „rewolucyjnej” frakcji w PO, stając się mało przyjazną twarzą coraz ostrzejszych i radykalniejszych protestów.
Szans na powrót do politycznej ekstraklasy nie widać. Porażka na każdym froncie.
Marek Kuchciński - za to, że nie poradził sobie z funkcją marszałka Sejmu. Kuchciński nie prowadzi obrad w sposób, który byłby odpowiedni dla, co by nie mówić, drugiej osoby w państwie. Pan marszałek nie tylko nie panuje nad przebiegiem obrad, ale również nie wytrzymuje ciśnienia, daje się prowokować posłom opozycji i zaognia spory, dając pretekst politykom Platformy i Nowoczesnej. Przykład z posłem Szczerbą z ostatniego posiedzenia Sejmu jest tylko jednym z wielu. Czarę goryczy przelało czytanie z kartki oświadczenia podczas konferencji kierownictwa PiS. Druga osoba w państwie powinna być politykiem innego formatu.
Do gorzkich słów trzeba dodać też jego postawę wobec planowanych zmian dla dziennikarzy w Sejmie. Nie chciał rozmawiać i pójść na kompromis, czym spowodował kolejny pożar (gaszony później przez duet Kaczyński-Karczewski). Ratuje go dziś tylko to, że… jego dymisja stała się postulatem opozycji. W tej sytuacji nikt go nie ruszy. Przynajmniej na razie.
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/320900-szydlo-schetyna-kukiz-kuchcinski-ranking-nieoczywistych-plusow-i-minusow-w-polskiej-polityce-ad-2016?strona=2