Ostatnie demonstracje uliczne to w ogóle coś niebywałego, te nieprawdopodobne napaści, wygrażania, okrzyki, że ktoś z posłów będzie wisiał czy będzie w więzieniu. Te pokłady nienawiści to moim zdaniem coś bardzo niebezpiecznego. Pamiętam to sprzed kilku lat, przypomina mi się Krakowskie Przedmieście i równie straszne pokłady nienawiści, które zakończyły się tragedią, mordem pana Rosiaka
—mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl reżyser Antoni Krauze.
Polityce.pl: Jak spędza Pan Święta Bożego Narodzenia. Czy wiążą się z nimi jakieś tradycje rodzinne?
Antoni Krauze: To są święta rodzinne, taka zresztą jest chyba polska tradycja ich obchodzenia. W tym roku jedziemy do córki i wraz z nią przeżyjemy Wigilię. W każdym razie zawsze obchodzimy ją w domu, najistotniejsze bowiem w tych świętach jest to, żeby się pogodzić, by to nie były Święta kłótni i swarów. Gdy o nich myślę przypomina mi się obraz Jacka Malczewskiego „Wigilia”, na którym Polacy zesłani na Sybir siedzą przy jednym stole, lecz każdy z nich myśli o domu i swoich bliskich. Tego dnia chciałoby się być przecież z najbliższymi.
Urodził się Pan w Warszawie w czasie wojny. Co pamięta Pan z tamtych lat?
To był początek wojny. Polacy, a szczególnie mieszkańcy Warszawy dopiero uczyli się żyć pod okupacją niemiecką. Pamiętam z opowieści, bo byłem wtedy maleńki (urodziłem się na początku stycznia 1940 roku), że we wrześniu 1939 roku były zabijane zwierzęta, przede wszystkim konie, taki panował głód. One leżały wśród gruzów domów, zburzonych podczas bombardowań, a potem bielały już tylko kości tych zwierząt. Mięso z tej padliny było bowiem całkowicie oczyszczone. Mówię o tym nie żeby wzbudzać złe instynkty, ale dlatego, że jest to dla mnie dowód czym była okupacja, a zwłaszcza jej początki, po prostu nie było jedzenia. Później Polacy nauczyli się jak przechytrzyć okupanta i rozwinął się wokół Warszawy nielegalny handel mięsem. Ale oczywiście istota tych Świąt nie leży w jedzeniu, lecz we wspólnym byciu ze sobą, dzieleniu się opłatkiem.
W jakiej rodzinie się Pan wychował, na co rodzice zwracali uwagę?
Moi rodzice byli zamożnymi ludźmi, bo ojciec pochodził z rodziny kupieckiej i mieli w Warszawie 2 czy 3 firmowe sklepy, najważniejszy z nich był na rogu Marszałkowskiej i Królewskiej. Firma nazywała się: Robert Krauze i Syn. Robert Krauze to był mój dziadek. Sklep szczycił, się tym, że przyjeżdżała do niego pani marszałkowa Piłsudska i zaopatrywała się w różne produkty. Były tam różne materiały, pościel, obrusy, etc. To wszystko oczywiście skończyło się na początku października, kiedy Warszawa była okupowana, a potem było już coraz gorzej. Po Powstaniu Warszawskim i zamienieniu miasta w gruzy zaczęła się nowa epoka, gdzie każdy kto coś posiadał stawał się wrogiem publicznym.
Przeskoczmy do współczesności. Mimo wielu przeszkód Pana film „Smoleńsk” osiągnął sukces. To powód do dumy?
Mam wielką satysfakcję, że ten film został jednak pokazany, mimo tylu trudności. Przez jakiś czas miałem bowiem wrażenie, że nigdy nie ujrzy światła dziennego. Choć od premiery miał dość krótkie życie w kinach, bo był w nich pokazywany jedynie przez 1,5 miesiąca to pozostanie jednak pewnym świadectwem. Myślę, że taka jest jego rola. Może jeszcze przy okazji użycia tematu tragedii smoleńskiej ktoś zdecyduje się go pokazać. Na razie w styczniu mają ukazać się płaty DVD i Blu-ray, więc w pewnym sensie nadal dla ludzi zainteresowanych tematyką będzie on istniał.
Dalszy ciąg na następnej stronie ===>
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Ostatnie demonstracje uliczne to w ogóle coś niebywałego, te nieprawdopodobne napaści, wygrażania, okrzyki, że ktoś z posłów będzie wisiał czy będzie w więzieniu. Te pokłady nienawiści to moim zdaniem coś bardzo niebezpiecznego. Pamiętam to sprzed kilku lat, przypomina mi się Krakowskie Przedmieście i równie straszne pokłady nienawiści, które zakończyły się tragedią, mordem pana Rosiaka
—mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl reżyser Antoni Krauze.
Polityce.pl: Jak spędza Pan Święta Bożego Narodzenia. Czy wiążą się z nimi jakieś tradycje rodzinne?
Antoni Krauze: To są święta rodzinne, taka zresztą jest chyba polska tradycja ich obchodzenia. W tym roku jedziemy do córki i wraz z nią przeżyjemy Wigilię. W każdym razie zawsze obchodzimy ją w domu, najistotniejsze bowiem w tych świętach jest to, żeby się pogodzić, by to nie były Święta kłótni i swarów. Gdy o nich myślę przypomina mi się obraz Jacka Malczewskiego „Wigilia”, na którym Polacy zesłani na Sybir siedzą przy jednym stole, lecz każdy z nich myśli o domu i swoich bliskich. Tego dnia chciałoby się być przecież z najbliższymi.
Urodził się Pan w Warszawie w czasie wojny. Co pamięta Pan z tamtych lat?
To był początek wojny. Polacy, a szczególnie mieszkańcy Warszawy dopiero uczyli się żyć pod okupacją niemiecką. Pamiętam z opowieści, bo byłem wtedy maleńki (urodziłem się na początku stycznia 1940 roku), że we wrześniu 1939 roku były zabijane zwierzęta, przede wszystkim konie, taki panował głód. One leżały wśród gruzów domów, zburzonych podczas bombardowań, a potem bielały już tylko kości tych zwierząt. Mięso z tej padliny było bowiem całkowicie oczyszczone. Mówię o tym nie żeby wzbudzać złe instynkty, ale dlatego, że jest to dla mnie dowód czym była okupacja, a zwłaszcza jej początki, po prostu nie było jedzenia. Później Polacy nauczyli się jak przechytrzyć okupanta i rozwinął się wokół Warszawy nielegalny handel mięsem. Ale oczywiście istota tych Świąt nie leży w jedzeniu, lecz we wspólnym byciu ze sobą, dzieleniu się opłatkiem.
W jakiej rodzinie się Pan wychował, na co rodzice zwracali uwagę?
Moi rodzice byli zamożnymi ludźmi, bo ojciec pochodził z rodziny kupieckiej i mieli w Warszawie 2 czy 3 firmowe sklepy, najważniejszy z nich był na rogu Marszałkowskiej i Królewskiej. Firma nazywała się: Robert Krauze i Syn. Robert Krauze to był mój dziadek. Sklep szczycił, się tym, że przyjeżdżała do niego pani marszałkowa Piłsudska i zaopatrywała się w różne produkty. Były tam różne materiały, pościel, obrusy, etc. To wszystko oczywiście skończyło się na początku października, kiedy Warszawa była okupowana, a potem było już coraz gorzej. Po Powstaniu Warszawskim i zamienieniu miasta w gruzy zaczęła się nowa epoka, gdzie każdy kto coś posiadał stawał się wrogiem publicznym.
Przeskoczmy do współczesności. Mimo wielu przeszkód Pana film „Smoleńsk” osiągnął sukces. To powód do dumy?
Mam wielką satysfakcję, że ten film został jednak pokazany, mimo tylu trudności. Przez jakiś czas miałem bowiem wrażenie, że nigdy nie ujrzy światła dziennego. Choć od premiery miał dość krótkie życie w kinach, bo był w nich pokazywany jedynie przez 1,5 miesiąca to pozostanie jednak pewnym świadectwem. Myślę, że taka jest jego rola. Może jeszcze przy okazji użycia tematu tragedii smoleńskiej ktoś zdecyduje się go pokazać. Na razie w styczniu mają ukazać się płaty DVD i Blu-ray, więc w pewnym sensie nadal dla ludzi zainteresowanych tematyką będzie on istniał.
Dalszy ciąg na następnej stronie ===>
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/320795-nasz-wywiad-antoni-krauze-o-zmianach-w-polsce-jestem-szczesliwy-bo-od-roku-czuje-sie-wreszcie-obywatelem-wolnego-kraju