Opozycja nie rezygnuje z walki o władzę, czego przejawem były choćby ostatnie demonstracje pod Sejmem.
Posługując się językiem młodzieżowym uważam, że to jest żenada, przecież manifestacja, która odbyła się 16 grudnia pod Sejmem była przygotowaną prowokacją, demonstrację zgłoszono w stołecznym ratuszu 13 grudnia, Nie wiem, w jakim celu są organizowane te demonstracje i jakiej demokracji chce bronić totalna opozycja, ani w imię czego walczy. „Bronili” dziennikarzy przeszkadzając im wypełniać obowiązki zawodowe, zakrzykiwali, trąbili. Atakują rząd, ale to jest niebezpieczna i ohydna zabawa. Przypomina mi się powiedzenie mojej babci, która mnie wychowała, bo tata zginął w Auschwitz, a mama musiała ciężko pracować, żeby wykształcić mnie i dwójkę rodzeństwa.
Co mówiła pani babcia?
Zawsze powtarzała „Kasiu, pamiętaj z kim”. Pytałam „Babciu, co z kim?”. „Z kim się bawić, z kim wódkę pić, z kim się przyjaźnić, z kim załatwiać sprawy” – odpowiadała. Drugą radę, którą zapamiętałam do dziś, to słowa, że „z chamem trzeba po chamsku, bo inaczej nie uszanuje człowieka”. Ciągle dużo czerpię z mądrości babci. Długo żyję, cieszyłam się, że doczekałam wolnej Polski. Teraz pragnę, aby tragedia smoleńska została wyjaśniona, bo o to walczymy ponad sześć lat. Smuci mnie również to, że w zagranicznych mediach słyszymy o polskich obozach śmierci, a przecież to były niemieckie obozy, mój ojciec został zamordowany w Oświęcimiu przez Niemców. Jeszcze kiedy występowałam w „Ziarnie” i wspominałam o zbrodniach niemieckich, o tym co przeżyłam w czasie wojny, upomniano mnie, że nie powinnam mówić o Niemcach, ale o nazistach. Odpowiedziałam, że byłam wtedy dzieckiem i nie wiedziałam, kim są naziści, ale miałam świadomość, jakie zło wyrządzają Polakom Niemcy, więc nie będę mówiła dzieciom o nazistach. Niemcy odwracają swoją historię, a Polacy są niesłusznie obarczani odpowiedzialnością za ich zbrodnie.
W świadomości widzów istnieje pani głównie jako aktorka, która grała rolę babci Józi z serialu „Plebania”. Ma pani jednak na koncie wiele innych ważnych ról teatralnych, serialowych i filmowych. Które z nich uważa pani za znaczące i ważne?
Rola babci Józi dała mi na koniec mojej kariery zawodowej wielką popularność, do tej roli przeniosłam dużo z mojej babci. Grałam również wiele istotnych ról teatralnych, najbardziej znacząca była chyba rola w „Przepióreczce” wystawianej w Teatrze Narodowym, gdzie występowałam razem z Gustawem Holubkiem. Grałam z plejadą wielkich aktorów, w 1955 r. angażował mnie do teatru pan Arnold Szyfman. Dał mi do zdublowania rolę pani Niny Andrycz, która towarzyszyła mężowi, premierowi PRL Józefowi Cyrankiewiczowi w wizycie państwowej w Indiach i Azji. Rola świętej Joanny mogła zamknąć moją karierę. Niepotrzebnie się zdecydowałam na tę rolę, bo mogłam zostać zniszczona, tak jak został zniszczony pan Arnold Szyfman.
Teatr jest mi bardzo bliski, jednak ze smutkiem patrzę na współczesny sceny teatralnej w Polsce. Trudno znaleźć taki repertuar, nawet klasyczny, który nie byłby zmieniony i tak unowocześniony przez reżyserów, że patrząc na efekty ich pracy, przychodzą mi na myśl słowa Wojtka Młynarski, że starają się wszystką jeszcze bardziej zepsuć. Ubolewam też nad tym, jak marnieje nasz język, jak w teatrze zanika posługiwanie się piękną polszczyzną i żywym słowem. Uczono mnie, że mówi się głośno, wyraźnie i wymawia się samogłoski, obecnie to niestety zanika. Strasznie mnie to razi.
Jeżeli chodzi o role filmowe, to często w telewizji są pokazywane „Kogel mogel” i „Galimatias”. Z tych obrazów kojarzy mnie młodsze pokolenie widzów. Dużo grałam recytując poezję, m. in. w stanie wojennym w ramach teatru niezależnego od władz, występowałam w 460 miejscach w Polsce, do dziś pamiętam i recytuję wiele wierszy.
Not. TP
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Opozycja nie rezygnuje z walki o władzę, czego przejawem były choćby ostatnie demonstracje pod Sejmem.
Posługując się językiem młodzieżowym uważam, że to jest żenada, przecież manifestacja, która odbyła się 16 grudnia pod Sejmem była przygotowaną prowokacją, demonstrację zgłoszono w stołecznym ratuszu 13 grudnia, Nie wiem, w jakim celu są organizowane te demonstracje i jakiej demokracji chce bronić totalna opozycja, ani w imię czego walczy. „Bronili” dziennikarzy przeszkadzając im wypełniać obowiązki zawodowe, zakrzykiwali, trąbili. Atakują rząd, ale to jest niebezpieczna i ohydna zabawa. Przypomina mi się powiedzenie mojej babci, która mnie wychowała, bo tata zginął w Auschwitz, a mama musiała ciężko pracować, żeby wykształcić mnie i dwójkę rodzeństwa.
Co mówiła pani babcia?
Zawsze powtarzała „Kasiu, pamiętaj z kim”. Pytałam „Babciu, co z kim?”. „Z kim się bawić, z kim wódkę pić, z kim się przyjaźnić, z kim załatwiać sprawy” – odpowiadała. Drugą radę, którą zapamiętałam do dziś, to słowa, że „z chamem trzeba po chamsku, bo inaczej nie uszanuje człowieka”. Ciągle dużo czerpię z mądrości babci. Długo żyję, cieszyłam się, że doczekałam wolnej Polski. Teraz pragnę, aby tragedia smoleńska została wyjaśniona, bo o to walczymy ponad sześć lat. Smuci mnie również to, że w zagranicznych mediach słyszymy o polskich obozach śmierci, a przecież to były niemieckie obozy, mój ojciec został zamordowany w Oświęcimiu przez Niemców. Jeszcze kiedy występowałam w „Ziarnie” i wspominałam o zbrodniach niemieckich, o tym co przeżyłam w czasie wojny, upomniano mnie, że nie powinnam mówić o Niemcach, ale o nazistach. Odpowiedziałam, że byłam wtedy dzieckiem i nie wiedziałam, kim są naziści, ale miałam świadomość, jakie zło wyrządzają Polakom Niemcy, więc nie będę mówiła dzieciom o nazistach. Niemcy odwracają swoją historię, a Polacy są niesłusznie obarczani odpowiedzialnością za ich zbrodnie.
W świadomości widzów istnieje pani głównie jako aktorka, która grała rolę babci Józi z serialu „Plebania”. Ma pani jednak na koncie wiele innych ważnych ról teatralnych, serialowych i filmowych. Które z nich uważa pani za znaczące i ważne?
Rola babci Józi dała mi na koniec mojej kariery zawodowej wielką popularność, do tej roli przeniosłam dużo z mojej babci. Grałam również wiele istotnych ról teatralnych, najbardziej znacząca była chyba rola w „Przepióreczce” wystawianej w Teatrze Narodowym, gdzie występowałam razem z Gustawem Holubkiem. Grałam z plejadą wielkich aktorów, w 1955 r. angażował mnie do teatru pan Arnold Szyfman. Dał mi do zdublowania rolę pani Niny Andrycz, która towarzyszyła mężowi, premierowi PRL Józefowi Cyrankiewiczowi w wizycie państwowej w Indiach i Azji. Rola świętej Joanny mogła zamknąć moją karierę. Niepotrzebnie się zdecydowałam na tę rolę, bo mogłam zostać zniszczona, tak jak został zniszczony pan Arnold Szyfman.
Teatr jest mi bardzo bliski, jednak ze smutkiem patrzę na współczesny sceny teatralnej w Polsce. Trudno znaleźć taki repertuar, nawet klasyczny, który nie byłby zmieniony i tak unowocześniony przez reżyserów, że patrząc na efekty ich pracy, przychodzą mi na myśl słowa Wojtka Młynarski, że starają się wszystką jeszcze bardziej zepsuć. Ubolewam też nad tym, jak marnieje nasz język, jak w teatrze zanika posługiwanie się piękną polszczyzną i żywym słowem. Uczono mnie, że mówi się głośno, wyraźnie i wymawia się samogłoski, obecnie to niestety zanika. Strasznie mnie to razi.
Jeżeli chodzi o role filmowe, to często w telewizji są pokazywane „Kogel mogel” i „Galimatias”. Z tych obrazów kojarzy mnie młodsze pokolenie widzów. Dużo grałam recytując poezję, m. in. w stanie wojennym w ramach teatru niezależnego od władz, występowałam w 460 miejscach w Polsce, do dziś pamiętam i recytuję wiele wierszy.
Not. TP
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/320770-nasz-wywiad-katarzyna-laniewska-zachowania-czesci-moich-kolegow-aktorow-sa-bardzo-smutne-te-epitety-sa-zenujace?strona=2
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.