Destabilizacja Polski to destabilizacja UE
Jak wspomniano, opozycja dąży do obalenia demokratycznie wybranego rządu, przejęcia władzy i przywrócenia – korzystnego dla siebie, ale nie dla społeczeństwa – oligarchicznego porządku z lat 2007- 2015. Opozycja dąży do tego za wszelką cenę, nie bacząc na interes Polski i polskiego społeczeństwa, a także wizerunek Polski za granicą.
Wydarzenia z 16 i 17 grudnia 2016 r., a także ostatnich dni i tygodni, pokazały, że „totalna opozycja” zaczyna posuwać się do coraz bardziej niebezpiecznych i nieodpowiedzialnych działań, zmierzających w kierunku destabilizacji i anarchizacji państwa. Za takie należy uznać paraliżowanie obrad Sejmu poprzez blokowanie sejmowej mównicy i okupację sali plenarnej, w tym chęć uniemożliwienia uchwalenia ustawy budżetowej na 2017 r., co w konsekwencji mogłoby doprowadzić do przyspieszonych wyborów parlamentarnych. Równie groźne są niedawne nawoływania liderów opozycji do „wypowiedzenia posłuszeństwa władzy”, a nawet użycia siły w stosunku do rządu, co otwarcie sugerowali byli prezydenci – Lech Wałęsa i Bronisław Komorowski. W ostatnich dniach miały miejsce przypadki fizycznych napaści na posłów i ministrów Prawa i Sprawiedliwości. Wyraźnie widać, że kolejne demonstracje opozycji są coraz bardziej agresywne i nastawione na konfrontację, włącznie z użyciem przemocy. Wydaje się więc, że działacze opozycji, którzy 13 grudnia uczestniczyli w antyrządowej demonstracji pod hasłem „Stop dewastacji Polski” powinni zastanowić się czy hasło to nie odnosi się do ich własnych działań. Antyrządowe działania podejmowane są przez opozycję również dlatego, że jest na to przyzwolenie instytucji europejskich (Komisji Europejskiej, Parlamentu Europejskiego, Komisji Weneckiej), które tolerują te działania, a ponadto same prowadzą różne działania przeciwko polskiemu rządowi. Wydaje się, że rolą instytucji UE powinno być występowanie w roli bezstronnego arbitra dążącego do deeskalacji konfliktów w państwach członkowskich. Tymczasem, w przypadku Polski, instytucje UE stały się stroną konfliktu, wyraźnie opowiadającą się po jednej ze stron politycznego sporu (po stronie opozycji), co ewidentnie prowadzi do eskalacji konfliktu, który zaczyna przybierać niebezpieczne formy.
Jest zrozumiałe, że lewicowo-liberalne elity UE nie lubią konserwatywnego rządu w takim czy innym państwie członkowskim. Tym niemniej, od europejskich elit należałoby oczekiwać odpowiedzialności i działania w interesie UE. W tym kontekście należy pamiętać, że Polska to szósty największy kraj UE i ewentualna destabilizacja sytuacji w Polsce z pewnością nie pozostanie bez wpływu na sytuację w całej UE.
A jak wiadomo, sytuacja w UE została już obecnie poważnie zdestabilizowana przez kryzys imigracyjny, zamachy terrorystyczne, nieustannie przedłużany stan wyjątkowy we Francji itp. Tak więc, w interesie UE nie jest wywoływanie sztucznego problemu w Polsce, podczas gdy UE ma obecnie szereg rzeczywistych problemów (kryzys imigracyjny, Brexit i inne tendencje dezintegracyjne, sytuacja geopolityczna itd).
Na koniec pytanie hipotetyczne, ale bardzo ważne. Jeśli w wyniku kolejnych, coraz bardziej agresywnych i konfrontacyjnych działań polskiej opozycji – prowadzonych za przyzwoleniem, a nawet z cichym poparciem instytucji UE – dojdzie w Polsce do rozlewu krwi, to czy opozycja i elity UE wezmą za to odpowiedzialność?
Warszawa, 22 grudnia 2016 r.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Destabilizacja Polski to destabilizacja UE
Jak wspomniano, opozycja dąży do obalenia demokratycznie wybranego rządu, przejęcia władzy i przywrócenia – korzystnego dla siebie, ale nie dla społeczeństwa – oligarchicznego porządku z lat 2007- 2015. Opozycja dąży do tego za wszelką cenę, nie bacząc na interes Polski i polskiego społeczeństwa, a także wizerunek Polski za granicą.
Wydarzenia z 16 i 17 grudnia 2016 r., a także ostatnich dni i tygodni, pokazały, że „totalna opozycja” zaczyna posuwać się do coraz bardziej niebezpiecznych i nieodpowiedzialnych działań, zmierzających w kierunku destabilizacji i anarchizacji państwa. Za takie należy uznać paraliżowanie obrad Sejmu poprzez blokowanie sejmowej mównicy i okupację sali plenarnej, w tym chęć uniemożliwienia uchwalenia ustawy budżetowej na 2017 r., co w konsekwencji mogłoby doprowadzić do przyspieszonych wyborów parlamentarnych. Równie groźne są niedawne nawoływania liderów opozycji do „wypowiedzenia posłuszeństwa władzy”, a nawet użycia siły w stosunku do rządu, co otwarcie sugerowali byli prezydenci – Lech Wałęsa i Bronisław Komorowski. W ostatnich dniach miały miejsce przypadki fizycznych napaści na posłów i ministrów Prawa i Sprawiedliwości. Wyraźnie widać, że kolejne demonstracje opozycji są coraz bardziej agresywne i nastawione na konfrontację, włącznie z użyciem przemocy. Wydaje się więc, że działacze opozycji, którzy 13 grudnia uczestniczyli w antyrządowej demonstracji pod hasłem „Stop dewastacji Polski” powinni zastanowić się czy hasło to nie odnosi się do ich własnych działań. Antyrządowe działania podejmowane są przez opozycję również dlatego, że jest na to przyzwolenie instytucji europejskich (Komisji Europejskiej, Parlamentu Europejskiego, Komisji Weneckiej), które tolerują te działania, a ponadto same prowadzą różne działania przeciwko polskiemu rządowi. Wydaje się, że rolą instytucji UE powinno być występowanie w roli bezstronnego arbitra dążącego do deeskalacji konfliktów w państwach członkowskich. Tymczasem, w przypadku Polski, instytucje UE stały się stroną konfliktu, wyraźnie opowiadającą się po jednej ze stron politycznego sporu (po stronie opozycji), co ewidentnie prowadzi do eskalacji konfliktu, który zaczyna przybierać niebezpieczne formy.
Jest zrozumiałe, że lewicowo-liberalne elity UE nie lubią konserwatywnego rządu w takim czy innym państwie członkowskim. Tym niemniej, od europejskich elit należałoby oczekiwać odpowiedzialności i działania w interesie UE. W tym kontekście należy pamiętać, że Polska to szósty największy kraj UE i ewentualna destabilizacja sytuacji w Polsce z pewnością nie pozostanie bez wpływu na sytuację w całej UE.
A jak wiadomo, sytuacja w UE została już obecnie poważnie zdestabilizowana przez kryzys imigracyjny, zamachy terrorystyczne, nieustannie przedłużany stan wyjątkowy we Francji itp. Tak więc, w interesie UE nie jest wywoływanie sztucznego problemu w Polsce, podczas gdy UE ma obecnie szereg rzeczywistych problemów (kryzys imigracyjny, Brexit i inne tendencje dezintegracyjne, sytuacja geopolityczna itd).
Na koniec pytanie hipotetyczne, ale bardzo ważne. Jeśli w wyniku kolejnych, coraz bardziej agresywnych i konfrontacyjnych działań polskiej opozycji – prowadzonych za przyzwoleniem, a nawet z cichym poparciem instytucji UE – dojdzie w Polsce do rozlewu krwi, to czy opozycja i elity UE wezmą za to odpowiedzialność?
Warszawa, 22 grudnia 2016 r.
Strona 3 z 3
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/320708-raport-polska-opozycja-proba-destabilizacji-panstwa-spontaniczne-protesty-czy-zaplanowana-prowokacja?strona=3
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.