Gdyby nie media, które potrafiły pokazać prowokację z „poległym manifestantem”, przełamując w ten sposób pewien monopol, mógłby on spokojnie zostać pokazany jako ofiara. Tu na wielu frontach rozgrywa się batalia, która w moim przekonaniu nie skończy się szybko
—mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl prof. Mieczysław Ryba, politolog, kierownik Katedry Historii Systemów Politycznych XIX i XX w. KUL i WSKSiM.
wPolityce.pl: Działania opozycji i KOD są jawnym nawoływaniem do obalenia demokratycznie wybranych władz. Stosowane przez nich metody mieszczą się jeszcze w ramach demokracji?
Prof. Mieczysław Ryba: Tak naprawdę gdybyśmy zaczęli definiować demokrację, szukając korzeni w starożytności, to zauważymy, że Arystoteles wcale nie zaliczał demokracji do ustrojów dobrych. Istnieje tutaj cały zamęt pojęciowy. Tymczasem rzecz idzie o prostą sprawę, czy zachowanie tych ludzi w stosunku do konkretnych posłów i ministrów wykracza poza ramy prawa i moralności? Obrażanie ludzi, rzucanie kalumnii, szczucie na nich jest wbrew etyce relacji porządkujących nasze wzajemne stosunki, a zarazem wbrew prawu i nie mieści się w ramach cywilizowanego protestu. Dlatego znaleziono sobie mówik - demokrację, czyli wolę ludu, który może wszystko. Ten lud organizowany jest do agresji, gdzie nie obowiązują żadne zasady. Jest to rzecz absolutnie naganna.
Tylko, że mamy tutaj do czynienia z odwróceniem ról. Ze sprawców zamieszek stara się robić ofiary, zapewniając im jednocześnie ochronę polityczną i prawną.
Bo cały czas głównym wektorem tych różnych wystąpień i prowokacji było stworzenie pewnego rodzaju nowego męczeństwa. Po odejściu prezesa Rzeplińskiego widzimy, jak sprawa Trybunału się prostuje, a grał przecież rolę męczennika. Co prawda dość nieskutecznie, ponieważ nikt mu realnej krzywdy nie robił. Był jednak tym głównym bohaterem „walki o demokrację”, czytaj walki o utrzymanie starego układu władzy. W związku z czym postanowiono zrobić sobie jakiś symbol innego typu. Reakcja młodego człowieka, który na demonstracji przed Sejmem „poległ”, a zarazem szybko „zmartwychwstał” pokazała intencje tych ludzi. Skoro nie udało się znaleźć męczennika w sensie rzeczywistym, bo jednak w czasie protestów napinano te relacje do nieprzytomności i o nieszczęście było łatwo, to usiłowano go stworzyć. To jest ich cel: zrobić męczeństwo, wokół niego jakąś legendę i przenieść to na grunt międzynarodowy. Wtedy tak, jak Trybunał był treścią wystąpień Komisji Europejskiej i innych zachodnich instytucji, tak pewnie ci „męczennicy” byliby z pewnością brani w obronę, bo „demokracja jest zagrożona”. Powtarzam- demokracja to chwyt, mówik, która treściowo nic innego nie oznacza, jak władzę poprzedniej ekipy. I nie chodzi tylko o ekipę polityczną, ale cały stojący za nią tzw. układ w mediach, biznesie, kulturze i innych sferach życia publicznego.
Co Pan czuje, gdy słyszy słowa eks-prezydenta Komorowskiego, który mówi na demonstracji KOD, że czuje satysfakcję, gdy widzi uciekających z Sejmu przed tłumem posłów PiS?
Jest to oburzające, skandaliczne i kompromitujące. Pamiętajmy, że te słowa wypowiedziane przez Bronisława Komorowskiego, a także innych polityków są jednak wyrazem ogromnej bezsilności. To znaczy nie jest tak, że oni wygrali tę bitwę. Zmobilizowano siły, które stanęły naprzeciwko obozu rządzącego, ale bitwa stoczona została w miejscu zupełnie niewygodnym i absurdalnym dla tych, którzy podjęli atak. Bo miejscem tym była obrona demokracji w postaci tego, że poseł Szczerba nie mógł się do końca wypowiedzieć oraz że nie podobały im się jakieś sposoby ustawienia mediów w Sejmie. To dla zwykłego, przeciętnego obywatela jest rzeczywistością bez znaczenia, albo jest ono trzeciorzędne, bo ludzie mają inne, realne problemy. Lepper jeśli zajmował mównicę, to w imię obrony rolników pokrzywdzonych przez banki, z hasłem: „Balcerowicz musi odejść”, więc to mogło spotkać się z akceptacją setek tysięcy zrozpaczonych rodzin, stojących na skraju katastrofy. Natomiast tutaj oni walczą w imię jakichś zupełnie bocznych spraw, a skala protestu jaką zastosowali jest tak nieporównywalna do wydarzenia, że przypomina strzelanie z armaty do muchy.
Dobre porównanie.
Krótko mówiąc coś w Sejmie brzęczało, więc chcieli ten Sejm wysadzić w powietrze. Pokazali coś, co stało się dla nich niewyobrażalną klęską wizerunkową. Przez lata całe mówili o polityce miłości i agresywnym PiS-ie, a w tej chwili wyszło dokładnie na odwrót. Jest łagodny, nawołujący do pokojowych relacji PiS i niezwykła agresja tego środowiska. Wyszło coś, co było tam od dawna, natomiast w sensie PR-owskim, medialnym, nie było ukazane. Dlatego w moim przekonaniu bitwa, którą stoczono, jest gigantyczną klęską tego obozu opozycyjnego, zarówno w sensie wizerunkowym, jak i gry politycznej. Nie jestem prawnikiem, żeby rozstrzygać jak daleko opozycja złamała przy tym prawo, choć uważam, że zostało ono złamane. Natomiast w sferze zasad moralnych mieliśmy do czynienia z ich jawnym naruszeniem.
Dalszy ciąg na następnej stronie
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Gdyby nie media, które potrafiły pokazać prowokację z „poległym manifestantem”, przełamując w ten sposób pewien monopol, mógłby on spokojnie zostać pokazany jako ofiara. Tu na wielu frontach rozgrywa się batalia, która w moim przekonaniu nie skończy się szybko
—mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl prof. Mieczysław Ryba, politolog, kierownik Katedry Historii Systemów Politycznych XIX i XX w. KUL i WSKSiM.
wPolityce.pl: Działania opozycji i KOD są jawnym nawoływaniem do obalenia demokratycznie wybranych władz. Stosowane przez nich metody mieszczą się jeszcze w ramach demokracji?
Prof. Mieczysław Ryba: Tak naprawdę gdybyśmy zaczęli definiować demokrację, szukając korzeni w starożytności, to zauważymy, że Arystoteles wcale nie zaliczał demokracji do ustrojów dobrych. Istnieje tutaj cały zamęt pojęciowy. Tymczasem rzecz idzie o prostą sprawę, czy zachowanie tych ludzi w stosunku do konkretnych posłów i ministrów wykracza poza ramy prawa i moralności? Obrażanie ludzi, rzucanie kalumnii, szczucie na nich jest wbrew etyce relacji porządkujących nasze wzajemne stosunki, a zarazem wbrew prawu i nie mieści się w ramach cywilizowanego protestu. Dlatego znaleziono sobie mówik - demokrację, czyli wolę ludu, który może wszystko. Ten lud organizowany jest do agresji, gdzie nie obowiązują żadne zasady. Jest to rzecz absolutnie naganna.
Tylko, że mamy tutaj do czynienia z odwróceniem ról. Ze sprawców zamieszek stara się robić ofiary, zapewniając im jednocześnie ochronę polityczną i prawną.
Bo cały czas głównym wektorem tych różnych wystąpień i prowokacji było stworzenie pewnego rodzaju nowego męczeństwa. Po odejściu prezesa Rzeplińskiego widzimy, jak sprawa Trybunału się prostuje, a grał przecież rolę męczennika. Co prawda dość nieskutecznie, ponieważ nikt mu realnej krzywdy nie robił. Był jednak tym głównym bohaterem „walki o demokrację”, czytaj walki o utrzymanie starego układu władzy. W związku z czym postanowiono zrobić sobie jakiś symbol innego typu. Reakcja młodego człowieka, który na demonstracji przed Sejmem „poległ”, a zarazem szybko „zmartwychwstał” pokazała intencje tych ludzi. Skoro nie udało się znaleźć męczennika w sensie rzeczywistym, bo jednak w czasie protestów napinano te relacje do nieprzytomności i o nieszczęście było łatwo, to usiłowano go stworzyć. To jest ich cel: zrobić męczeństwo, wokół niego jakąś legendę i przenieść to na grunt międzynarodowy. Wtedy tak, jak Trybunał był treścią wystąpień Komisji Europejskiej i innych zachodnich instytucji, tak pewnie ci „męczennicy” byliby z pewnością brani w obronę, bo „demokracja jest zagrożona”. Powtarzam- demokracja to chwyt, mówik, która treściowo nic innego nie oznacza, jak władzę poprzedniej ekipy. I nie chodzi tylko o ekipę polityczną, ale cały stojący za nią tzw. układ w mediach, biznesie, kulturze i innych sferach życia publicznego.
Co Pan czuje, gdy słyszy słowa eks-prezydenta Komorowskiego, który mówi na demonstracji KOD, że czuje satysfakcję, gdy widzi uciekających z Sejmu przed tłumem posłów PiS?
Jest to oburzające, skandaliczne i kompromitujące. Pamiętajmy, że te słowa wypowiedziane przez Bronisława Komorowskiego, a także innych polityków są jednak wyrazem ogromnej bezsilności. To znaczy nie jest tak, że oni wygrali tę bitwę. Zmobilizowano siły, które stanęły naprzeciwko obozu rządzącego, ale bitwa stoczona została w miejscu zupełnie niewygodnym i absurdalnym dla tych, którzy podjęli atak. Bo miejscem tym była obrona demokracji w postaci tego, że poseł Szczerba nie mógł się do końca wypowiedzieć oraz że nie podobały im się jakieś sposoby ustawienia mediów w Sejmie. To dla zwykłego, przeciętnego obywatela jest rzeczywistością bez znaczenia, albo jest ono trzeciorzędne, bo ludzie mają inne, realne problemy. Lepper jeśli zajmował mównicę, to w imię obrony rolników pokrzywdzonych przez banki, z hasłem: „Balcerowicz musi odejść”, więc to mogło spotkać się z akceptacją setek tysięcy zrozpaczonych rodzin, stojących na skraju katastrofy. Natomiast tutaj oni walczą w imię jakichś zupełnie bocznych spraw, a skala protestu jaką zastosowali jest tak nieporównywalna do wydarzenia, że przypomina strzelanie z armaty do muchy.
Dobre porównanie.
Krótko mówiąc coś w Sejmie brzęczało, więc chcieli ten Sejm wysadzić w powietrze. Pokazali coś, co stało się dla nich niewyobrażalną klęską wizerunkową. Przez lata całe mówili o polityce miłości i agresywnym PiS-ie, a w tej chwili wyszło dokładnie na odwrót. Jest łagodny, nawołujący do pokojowych relacji PiS i niezwykła agresja tego środowiska. Wyszło coś, co było tam od dawna, natomiast w sensie PR-owskim, medialnym, nie było ukazane. Dlatego w moim przekonaniu bitwa, którą stoczono, jest gigantyczną klęską tego obozu opozycyjnego, zarówno w sensie wizerunkowym, jak i gry politycznej. Nie jestem prawnikiem, żeby rozstrzygać jak daleko opozycja złamała przy tym prawo, choć uważam, że zostało ono złamane. Natomiast w sferze zasad moralnych mieliśmy do czynienia z ich jawnym naruszeniem.
Dalszy ciąg na następnej stronie
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/320594-nasz-wywiad-prof-ryba-o-mozliwej-powtorce-puczu-boje-sie-o-to-poniewaz-przekroczono-wszelkie-granice?strona=1