Nie lubię zazwyczaj górnolotnych słów, jakie padają często po prawej stronie, gdy opozycja wychodzi na ulicę, walcząc z rządem. Nie podzielam zazwyczaj wiary w wszechobecne spiski, ukartowane awantury etc. Uważam też, że PiS nonsensownie wdaje się w setki frontów na raz, nie potrafi gasić małego ognia w zarodku, musząc potem radzić sobie z wielkim pożarem.
Tym razem jednak trudno nie zauważyć czym jest istota działań opozycji.
Pisałem już wiele razy, że na Polaków nie działa straszenie totalitarnym Kaczorem, który zabija Trybunał Konstytucyjny, niszczy wizerunek Polski za granicą i zabiera emerytury walecznym wojakom. Ba, poparcia znacząco nie obniżył ( nie zawiniony przez rząd) spór o aborcję. To wszystko budzi frustrację opozycji, ale też usypia czujność kierownictwa PiS. Widać to, gdy co jakiś czas pijarowcy rządu pozwalają na eskalacje kolejnych awantur, których można było łatwo uniknąć.
Jedną z takich awantur jest toczący się spór o sposób pracy dziennikarzy w Sejmie. Pomysły marszałka zostały bezprecedensowo skrytykowane przez większość dziennikarzy w Polsce. Rownież na naszym portalu Mazurek, Zaremba, Skwieciński, Fijołek, Majewski, Łosiewicz czy Sarzyńska wskazywali na fatalne skutki decyzji marszałka. Do mnie przemawia w tej sprawie jeden argument, podniesiony przez Roberta Mazurka. Po zmianie regulaminu nie nakręcono by w Polsce już więcej „Nocnej zmiany” Kurskiego.
Marszałek Kuchcinski powinien odwołać fatalną zmianę przepisów. Jednak protestująca za „wolnością słowa” ekipa PO, za której rządów do siedziby jednego tygodnika wchodziły służby, a największy opozycyjny tytuł w niemal putinowski sposób zlikwidowano, może wzbudzać tylko wściekłość.
Żenujące i gorszące wydarzenia wczorajszej nocy obnażyły charakter opozycji, która nawet specjalnie nie ukrywa swojej coraz mniej demokratycznej twarzy. Nie chodzi mi już tylko o nawoływanie wojska i policji do wyjścia na ulice przeciwko DEMOKRATYCZNIE wybranej władzy. Ten apel był tak kuriozalny, iż wyglądał jakby się zrodził się w głowie skrajnych imbecyli, albo jakiś wyimaginowanych agentów rządu.
O wiele poważniejsze były słowa polityków opozycyjnych, że od teraz są „opozycją totalną”. Co to bowiem oznacza? Ano to, że opozycja kwestionuje absolutnie wszystko co robi rząd. Nie jest to opozycja patrząca na ręce rządzącym, wytykająca im błędy dla dobra całego narodu, punktująca potknięcia i dająca spójną alternatywę. Opozycja totalna jest antydemokratyczna, bowiem kwestionuje potrzebę dialogu, co jest podstawą tego systemu. No, ale przecież od czasu powstania KOD nie chodzi o żaden dialog.
”Obrońcy demokracji” zwołali się zanim PiS wdał się w spór o Trybunał Konstytucyjny. Demokracje należało obronić przed siłami, które nie miały prawa nigdy przejąć władzy. Miały na zawsze pozostać w rezerwacie i strasząc jak Indianie w wigwamach, zapewniać ciągłość władzy jednemu obozowi. TEMU obozowi, który został poświęcony przez samozwańcze moralne autorytety na początku lat 90-tych.
Skoro jednak PiS rządzi już rok, poparcie mu nie spada, a na świecie dokonuje się antyestablishmentowy przewrót, szanse na odsunięcie od władzy „tych, którzy nigdy mieli nie rządzić” rozpływają się z frustrującą szybkością. Co więc zostało?
Czytaj dalej na drugiej stronie
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Nie lubię zazwyczaj górnolotnych słów, jakie padają często po prawej stronie, gdy opozycja wychodzi na ulicę, walcząc z rządem. Nie podzielam zazwyczaj wiary w wszechobecne spiski, ukartowane awantury etc. Uważam też, że PiS nonsensownie wdaje się w setki frontów na raz, nie potrafi gasić małego ognia w zarodku, musząc potem radzić sobie z wielkim pożarem.
Tym razem jednak trudno nie zauważyć czym jest istota działań opozycji.
Pisałem już wiele razy, że na Polaków nie działa straszenie totalitarnym Kaczorem, który zabija Trybunał Konstytucyjny, niszczy wizerunek Polski za granicą i zabiera emerytury walecznym wojakom. Ba, poparcia znacząco nie obniżył ( nie zawiniony przez rząd) spór o aborcję. To wszystko budzi frustrację opozycji, ale też usypia czujność kierownictwa PiS. Widać to, gdy co jakiś czas pijarowcy rządu pozwalają na eskalacje kolejnych awantur, których można było łatwo uniknąć.
Jedną z takich awantur jest toczący się spór o sposób pracy dziennikarzy w Sejmie. Pomysły marszałka zostały bezprecedensowo skrytykowane przez większość dziennikarzy w Polsce. Rownież na naszym portalu Mazurek, Zaremba, Skwieciński, Fijołek, Majewski, Łosiewicz czy Sarzyńska wskazywali na fatalne skutki decyzji marszałka. Do mnie przemawia w tej sprawie jeden argument, podniesiony przez Roberta Mazurka. Po zmianie regulaminu nie nakręcono by w Polsce już więcej „Nocnej zmiany” Kurskiego.
Marszałek Kuchcinski powinien odwołać fatalną zmianę przepisów. Jednak protestująca za „wolnością słowa” ekipa PO, za której rządów do siedziby jednego tygodnika wchodziły służby, a największy opozycyjny tytuł w niemal putinowski sposób zlikwidowano, może wzbudzać tylko wściekłość.
Żenujące i gorszące wydarzenia wczorajszej nocy obnażyły charakter opozycji, która nawet specjalnie nie ukrywa swojej coraz mniej demokratycznej twarzy. Nie chodzi mi już tylko o nawoływanie wojska i policji do wyjścia na ulice przeciwko DEMOKRATYCZNIE wybranej władzy. Ten apel był tak kuriozalny, iż wyglądał jakby się zrodził się w głowie skrajnych imbecyli, albo jakiś wyimaginowanych agentów rządu.
O wiele poważniejsze były słowa polityków opozycyjnych, że od teraz są „opozycją totalną”. Co to bowiem oznacza? Ano to, że opozycja kwestionuje absolutnie wszystko co robi rząd. Nie jest to opozycja patrząca na ręce rządzącym, wytykająca im błędy dla dobra całego narodu, punktująca potknięcia i dająca spójną alternatywę. Opozycja totalna jest antydemokratyczna, bowiem kwestionuje potrzebę dialogu, co jest podstawą tego systemu. No, ale przecież od czasu powstania KOD nie chodzi o żaden dialog.
”Obrońcy demokracji” zwołali się zanim PiS wdał się w spór o Trybunał Konstytucyjny. Demokracje należało obronić przed siłami, które nie miały prawa nigdy przejąć władzy. Miały na zawsze pozostać w rezerwacie i strasząc jak Indianie w wigwamach, zapewniać ciągłość władzy jednemu obozowi. TEMU obozowi, który został poświęcony przez samozwańcze moralne autorytety na początku lat 90-tych.
Skoro jednak PiS rządzi już rok, poparcie mu nie spada, a na świecie dokonuje się antyestablishmentowy przewrót, szanse na odsunięcie od władzy „tych, którzy nigdy mieli nie rządzić” rozpływają się z frustrującą szybkością. Co więc zostało?
Czytaj dalej na drugiej stronie
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/319777-nowoczesna-samoobrona-obywatelska-od-obrony-demokracji-pragnie-policyjnych-palek-nic-innego-nie-dziala?strona=1
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.