Dosyć humorystycznie wygląda przy tym wszystkim próba wzniecenia niepokoju przez dzielnych dziennikarzy Gazety Wyborczej. Państwo Wielowieyska, Wieliński i Imielski podali podlaną sensacyjnym sosem informację, że w nocy zamknięto przestrzeń powietrzną nad terenem Rzeczpospolitej Polskiej. Niestety, nie chodziło o utorowanie myśliwców nasłanych przez ministra Antoniego Macierewicza, ale o drobną awarię elektroniczną.
Ale wróćmy do istoty sprawy, która uparcie przy tym rejwachu ginie. Iskierką zapalną była decyzja o ograniczeniu dostępu dziennikarzy do parlamentu. Żeby było jasne, powiem jeszcze raz - nie zgadzam się z tym! Sejm powinien być otwarty. Powinienem mieć satysfakcję, bo ktoś ujął się także za moją sprawą za moimi dziennikarskimi prawami. Ale nie mam, bo schizofreniczność tej sytuacji jest nieznośna.
Trzeba zachować proporcje. Są sprawy ważniejsze niż ekskluzywny stolik dla dziennikarskiej „elity”. Nie chcę żadnych przywilejów, jeżeli ceną ma być nocna zadyma, której nie da się do końca skontrolować i z której może wyniknąć jakieś nieszczęście.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Dosyć humorystycznie wygląda przy tym wszystkim próba wzniecenia niepokoju przez dzielnych dziennikarzy Gazety Wyborczej. Państwo Wielowieyska, Wieliński i Imielski podali podlaną sensacyjnym sosem informację, że w nocy zamknięto przestrzeń powietrzną nad terenem Rzeczpospolitej Polskiej. Niestety, nie chodziło o utorowanie myśliwców nasłanych przez ministra Antoniego Macierewicza, ale o drobną awarię elektroniczną.
Ale wróćmy do istoty sprawy, która uparcie przy tym rejwachu ginie. Iskierką zapalną była decyzja o ograniczeniu dostępu dziennikarzy do parlamentu. Żeby było jasne, powiem jeszcze raz - nie zgadzam się z tym! Sejm powinien być otwarty. Powinienem mieć satysfakcję, bo ktoś ujął się także za moją sprawą za moimi dziennikarskimi prawami. Ale nie mam, bo schizofreniczność tej sytuacji jest nieznośna.
Trzeba zachować proporcje. Są sprawy ważniejsze niż ekskluzywny stolik dla dziennikarskiej „elity”. Nie chcę żadnych przywilejów, jeżeli ceną ma być nocna zadyma, której nie da się do końca skontrolować i z której może wyniknąć jakieś nieszczęście.
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/319767-obrona-wolnych-mediow-czy-regularna-uliczna-zadyma-kochana-opozycjo-nie-chce-byscie-bronili-mnie-w-ten-sposob?strona=2