Na skutek nieszczęśliwego zbiegu okoliczności redakcyjnych, mój ostatni felieton w tygodniku „w Sieci” został wydrukowany jedynie w połowie. Poniżej – wersja właściwa i pełna.
Hymn zakodowanych
My, macice wyklęte, czarne wdowy aborcji,
I my, gwiazdy dotacji wystawione do wiatru,
My, euroentuzjaści gejowskiej adopcji,
Wielbiciele ośmiornic i porno-teatru.
My, koła gospodyń wściekle wielkomiejskich,
Z tyłkiem gołym broniące tęczy pod kościołem.
My, oddani autorzy mediów proniemieckich
I my, ich naczelni z bejsbolowym czołem.
My, pijani jak belka przyjaciele z „Sowy”
I czerwone jak burak feministki z ulicy,
My, bezczelni złodzieje publicznej mamony
I kupieni przez mafię bez honoru prawnicy.
My, esbecy bezkarni z furą złota na koncie
I ich żony w norkach, co nic nie widziały.
Nawet tego, gdy mężuś przepoczwarzał się w prącie.
Kiedy one tańczyły, Polki zawsze płakały.
My dzieciaki resortów, zaprawione w cynizmie,
Rozrzucone po mediach, urzędach, salonach.
I ich dzieci na studiach, w necie lżący ojczyznę
Jak matkę, co nie chciała im dać na „ajfona”.
My, co nie chcem, lecz muszem wciąż być agentami,
Bolki cienkie jak lina, z której zaraz spadniemy,
Ciemnym ludem gardzące, oblepione kłamstwami,
Myśmy kawior tej ziemi. Zawsze mamy, co chcemy.
Lecz tym razem nie wyszło, coś nie poszło, jak zawsze.
Naród podły, Polacy, niewdzięcznicy znad Wisły,
Nie docenił swej roli w naszym porno-teatrze
Ciężkie chwile nadeszły, lecz marzenia nie prysły.
Jeszcze będzie przepięknie, jeszcze będzie normalnie
Jeszcze wrócą koryta, ośmiornice, bankiety!
Jeszcze wrócą „ch…”, „d…”, znowu będzie jak dawniej,
Zaoramy publiczną i krytyczne gazety.
Ale żeby tak było, trzeba chwycić za dechy,
Barykady usypać i z kamieni kupy.
Widły, grabie, maczety, pistolety, sztachety…
Na orlikach niech czekają czarne worki na trupy.
Chcemy wojny ulicznej, więc krew musi się polać.
Oczywiście, nie nasza, bo ktoś musi być w sztabie.
Posłuchajcie tej pieśni - to Komitet was woła:
„Skoro wszyscy umrzemy, lepiej umrzeć za sprawę!”.
Sprawa ta zaś jest prosta, tak jak linia tej mety,
Którą czas wreszcie przeciąć niczym wrzód na kuprze.
Polska do wolności nie dojrzała, niestety.
Polacy są pijani, Polki – jeszcze głupsze.
Ostatecznie potwierdziły to wyniki wyborów.
Wszak zamiast Bronisława wygrało „to coś”,
-jak o Dudzie napisał redaktor Lizorów.
Ciąg dalszy na następnej stronie.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Na skutek nieszczęśliwego zbiegu okoliczności redakcyjnych, mój ostatni felieton w tygodniku „w Sieci” został wydrukowany jedynie w połowie. Poniżej – wersja właściwa i pełna.
Hymn zakodowanych
My, macice wyklęte, czarne wdowy aborcji,
I my, gwiazdy dotacji wystawione do wiatru,
My, euroentuzjaści gejowskiej adopcji,
Wielbiciele ośmiornic i porno-teatru.
My, koła gospodyń wściekle wielkomiejskich,
Z tyłkiem gołym broniące tęczy pod kościołem.
My, oddani autorzy mediów proniemieckich
I my, ich naczelni z bejsbolowym czołem.
My, pijani jak belka przyjaciele z „Sowy”
I czerwone jak burak feministki z ulicy,
My, bezczelni złodzieje publicznej mamony
I kupieni przez mafię bez honoru prawnicy.
My, esbecy bezkarni z furą złota na koncie
I ich żony w norkach, co nic nie widziały.
Nawet tego, gdy mężuś przepoczwarzał się w prącie.
Kiedy one tańczyły, Polki zawsze płakały.
My dzieciaki resortów, zaprawione w cynizmie,
Rozrzucone po mediach, urzędach, salonach.
I ich dzieci na studiach, w necie lżący ojczyznę
Jak matkę, co nie chciała im dać na „ajfona”.
My, co nie chcem, lecz muszem wciąż być agentami,
Bolki cienkie jak lina, z której zaraz spadniemy,
Ciemnym ludem gardzące, oblepione kłamstwami,
Myśmy kawior tej ziemi. Zawsze mamy, co chcemy.
Lecz tym razem nie wyszło, coś nie poszło, jak zawsze.
Naród podły, Polacy, niewdzięcznicy znad Wisły,
Nie docenił swej roli w naszym porno-teatrze
Ciężkie chwile nadeszły, lecz marzenia nie prysły.
Jeszcze będzie przepięknie, jeszcze będzie normalnie
Jeszcze wrócą koryta, ośmiornice, bankiety!
Jeszcze wrócą „ch…”, „d…”, znowu będzie jak dawniej,
Zaoramy publiczną i krytyczne gazety.
Ale żeby tak było, trzeba chwycić za dechy,
Barykady usypać i z kamieni kupy.
Widły, grabie, maczety, pistolety, sztachety…
Na orlikach niech czekają czarne worki na trupy.
Chcemy wojny ulicznej, więc krew musi się polać.
Oczywiście, nie nasza, bo ktoś musi być w sztabie.
Posłuchajcie tej pieśni - to Komitet was woła:
„Skoro wszyscy umrzemy, lepiej umrzeć za sprawę!”.
Sprawa ta zaś jest prosta, tak jak linia tej mety,
Którą czas wreszcie przeciąć niczym wrzód na kuprze.
Polska do wolności nie dojrzała, niestety.
Polacy są pijani, Polki – jeszcze głupsze.
Ostatecznie potwierdziły to wyniki wyborów.
Wszak zamiast Bronisława wygrało „to coś”,
-jak o Dudzie napisał redaktor Lizorów.
Ciąg dalszy na następnej stronie.
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/319305-hymn-zakodowanych-narod-podly-polacy-niewdziecznicy-znad-wisly-nie-docenil-swej-roli-w-naszym-porno-teatrze
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.