Mój redakcyjny kolega Bronisław Wildstein się wściekł. Teoretycznie słusznie. Natknął się bowiem na paskudną manipulację niemieckiej gazety „die tageszeitung” („taz”). Poszło o kulisy odwołania Katarzyny Wielgi-Skolimowskiej ze stanowiska dyrektorki Instytutu Polskiego w Berlinie, a dokładniej, że rząd PiS pozbywa się tej doskonałej szefowej, ponieważ jest niby filosemitką i „zamiast filmu >>Smoleńsk<< pokazała Niemcom >>Idę<<”…
ZOBACZ RÓWNIEŻ: Oczernić Polskę i jej reprezentanta. Tekst w TAZ jest nie tylko manipulacją, ale ohydnym kłamstwem i insynuacją
Rzecz jasna, temat czujnie podchwyciła „Gazeta Wyborcza”, która powołała się na ten niemiecki, jakże autorytatywny dziennik i w sążnistym tekście opisała całą tę - tu cytat: „miedzynarodową awanturę” wokół byłej szefowej berlińskiego instytutu. Okazuje się, że jednym z rzekomych powodów do jej zwolnienia było ponoć także sympatyzowanie tej dotąd ocenianej „powyżej oczekiwań” dyrektorki IP z Ruchem Autonomii Śląska. Jak pisze „GW”, wszyscy są teraz „zaszokowani” decyzją MSZ, do którego „płyną listy ze słowami poparcia” dla pani Wielgi-Skolimowskiej. A zwolniono ją tak szybko, że - znów cytat: „nawet nie ma szans pożegnać się ze współpracownikami i niemieckimi partnerami”.
Czyli, dramat wielki. Odwołanie dyrektorki zdążyło już oprotestować Muzeum Żydowskie w Berlinie, które zainicjowało list wysłany do ministra Witolda Waszczykowskiego, jak donosi „GW”: „podpisany przez przedstawicieli czołowych niemieckich instytucji kulturalnych”.
Pani Katarzyna Wielga-Skolimowska jak nikt inny umiała przybliżyć nam nowoczesną Polskę poprzez wspólne projekty z zakresu historii i kultury. Jesteśmy przekonani, że nie znajdą państwo lepszego rzecznika polskich interesów
— twierdzą wyżej wymienieni przedstawiciele.
Podpisy pod listem w obronie zwolnionej dyrektorki zbiera też berliński oddział Europejskiej Unii Narodowych Instytutów Kultury. Jednym zdaniem, źle się dzieje w państwie Mieszka. Bo teraz, tu cytat cytatu cytowany w„GW”, w oparciu o opinię MSZ: Podpisy pod listem w obronie zwolnionej dyrektorki zbiera też berliński oddział Europejskiej Unii Narodowych Instytutów Kultury. Jednym zdaniem, źle się dzieje w państwie Mieszka. Bo teraz, tu cytat cytatu cytowany w„GW”, w oparciu o opinię MSZ:
Podstawą działania IP ma być teraz „koncentrowanie się na polityce informacyjnej oraz na eliminowaniu negatywnych stereotypów”, a „celem ich działalności jest zwiększenie obecności Polski w mediach, a przede wszystkim uzyskanie lepszej rozpoznawalności naszego kraju jako ważnego partnera politycznego”.
A to bezczelność! Jak można! Na pal z tym Waszczykowskim i całym emeszetem…! Nic zatem dziwnego, że Bronisław Wildstein się wściekł. I, jak zaznaczyłem na początku, słusznie, ale tylko teoretycznie. Bo, o ile bicie piany przez redakcję z ul. Czerskiej wymaga reakcji, jak nie patrzeć, choć z topniejącym kręgiem czytelników, nadal jest to jeden z głównych dzienników w naszym kraju, o tyle „die tageszeitung” nie warta jest nawet funta kłaków.
Dla niewiedzących, dziennik, na który powołuje się „GW” w całej tej „międzynarodowej awanturze”, to lewacka, niszowa gazeta, ze sprzedażą… ok. 50 tys. egzemplarzy w liczących ponad 80 mln obywateli Niemczech. Przy czym „sprzedaż” brzmi dumnie, albowiem nie kupuje jej prawie nikt, gdyż ok. 80 proc. stanowią abonamenty organów partyjnych i towarzyszy. Nawiasem mówiąc, w ciągu ostatniej dekady nawet ta szczątkowa sprzedaż „taz” spadła o 13 proc., a w niektórych regionach, jak np. w Nadrenii Północnej-Westfalii z braku popytu i zainteresowania zrezygnowano z lokalnych wydań tego dziennika. Redakcja stała też parokrotnie w obliczu bankructwa i podejmowała desperackie akcje dla ratowania tytułu.
Dorobek „taz” mówi sam za siebie. Od lat osiemdziesiątych do niedawna ciagnął się za nią smród popierania postulatów legalizacji seksu dorosłych z dziećmi. Jak to określiła w 2010r. znana niemiecka publicystka Alice Schwarzer, dziennik ów był „głównym forum pedofilskiej propagandy”. W 2011r. zajęły się nim m.in. opiniotwórcze gazety „Frankfurter Allgemeine Zeitung” i „Frankfurter Rundschau”; w ich opinii, „taz” stanowił platformę dla pederastów i wspierał dążenia do „ideologicznej legitymizacji seksualnego wykorzystywania dzieci”. Po raz ostatni temat stosunku tej gazety do pedofilii przewinął się przez niemieckie media trzy lata temu.
W naszym kraju „taz” zasłynął w 2006r. z obelżywego przedstawienia głowy państwa polskiego jako „kartofla”. Podniesiony wówczas (moim zdaniem niesłusznie) raban przyczynił się jedynie do rozgłosu tej niszowej gazetki, która zazwyczaj nie interesuje psa z kulawą nogą. Swój chamski wyskok z prezydentem Lechem Kaczyńskim „taz” powtórzył już po jego śmierci, w lutym tego roku, tym razem bez większego echa, w tekście niby satyrycznym pt. „Prawda - polski drugi kartofel”, o Jarosławie Kaczyńskim.
Czytaj dalej na następnej stronie
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Mój redakcyjny kolega Bronisław Wildstein się wściekł. Teoretycznie słusznie. Natknął się bowiem na paskudną manipulację niemieckiej gazety „die tageszeitung” („taz”). Poszło o kulisy odwołania Katarzyny Wielgi-Skolimowskiej ze stanowiska dyrektorki Instytutu Polskiego w Berlinie, a dokładniej, że rząd PiS pozbywa się tej doskonałej szefowej, ponieważ jest niby filosemitką i „zamiast filmu >>Smoleńsk<< pokazała Niemcom >>Idę<<”…
ZOBACZ RÓWNIEŻ: Oczernić Polskę i jej reprezentanta. Tekst w TAZ jest nie tylko manipulacją, ale ohydnym kłamstwem i insynuacją
Rzecz jasna, temat czujnie podchwyciła „Gazeta Wyborcza”, która powołała się na ten niemiecki, jakże autorytatywny dziennik i w sążnistym tekście opisała całą tę - tu cytat: „miedzynarodową awanturę” wokół byłej szefowej berlińskiego instytutu. Okazuje się, że jednym z rzekomych powodów do jej zwolnienia było ponoć także sympatyzowanie tej dotąd ocenianej „powyżej oczekiwań” dyrektorki IP z Ruchem Autonomii Śląska. Jak pisze „GW”, wszyscy są teraz „zaszokowani” decyzją MSZ, do którego „płyną listy ze słowami poparcia” dla pani Wielgi-Skolimowskiej. A zwolniono ją tak szybko, że - znów cytat: „nawet nie ma szans pożegnać się ze współpracownikami i niemieckimi partnerami”.
Czyli, dramat wielki. Odwołanie dyrektorki zdążyło już oprotestować Muzeum Żydowskie w Berlinie, które zainicjowało list wysłany do ministra Witolda Waszczykowskiego, jak donosi „GW”: „podpisany przez przedstawicieli czołowych niemieckich instytucji kulturalnych”.
Pani Katarzyna Wielga-Skolimowska jak nikt inny umiała przybliżyć nam nowoczesną Polskę poprzez wspólne projekty z zakresu historii i kultury. Jesteśmy przekonani, że nie znajdą państwo lepszego rzecznika polskich interesów
— twierdzą wyżej wymienieni przedstawiciele.
Podpisy pod listem w obronie zwolnionej dyrektorki zbiera też berliński oddział Europejskiej Unii Narodowych Instytutów Kultury. Jednym zdaniem, źle się dzieje w państwie Mieszka. Bo teraz, tu cytat cytatu cytowany w„GW”, w oparciu o opinię MSZ: Podpisy pod listem w obronie zwolnionej dyrektorki zbiera też berliński oddział Europejskiej Unii Narodowych Instytutów Kultury. Jednym zdaniem, źle się dzieje w państwie Mieszka. Bo teraz, tu cytat cytatu cytowany w„GW”, w oparciu o opinię MSZ:
Podstawą działania IP ma być teraz „koncentrowanie się na polityce informacyjnej oraz na eliminowaniu negatywnych stereotypów”, a „celem ich działalności jest zwiększenie obecności Polski w mediach, a przede wszystkim uzyskanie lepszej rozpoznawalności naszego kraju jako ważnego partnera politycznego”.
A to bezczelność! Jak można! Na pal z tym Waszczykowskim i całym emeszetem…! Nic zatem dziwnego, że Bronisław Wildstein się wściekł. I, jak zaznaczyłem na początku, słusznie, ale tylko teoretycznie. Bo, o ile bicie piany przez redakcję z ul. Czerskiej wymaga reakcji, jak nie patrzeć, choć z topniejącym kręgiem czytelników, nadal jest to jeden z głównych dzienników w naszym kraju, o tyle „die tageszeitung” nie warta jest nawet funta kłaków.
Dla niewiedzących, dziennik, na który powołuje się „GW” w całej tej „międzynarodowej awanturze”, to lewacka, niszowa gazeta, ze sprzedażą… ok. 50 tys. egzemplarzy w liczących ponad 80 mln obywateli Niemczech. Przy czym „sprzedaż” brzmi dumnie, albowiem nie kupuje jej prawie nikt, gdyż ok. 80 proc. stanowią abonamenty organów partyjnych i towarzyszy. Nawiasem mówiąc, w ciągu ostatniej dekady nawet ta szczątkowa sprzedaż „taz” spadła o 13 proc., a w niektórych regionach, jak np. w Nadrenii Północnej-Westfalii z braku popytu i zainteresowania zrezygnowano z lokalnych wydań tego dziennika. Redakcja stała też parokrotnie w obliczu bankructwa i podejmowała desperackie akcje dla ratowania tytułu.
Dorobek „taz” mówi sam za siebie. Od lat osiemdziesiątych do niedawna ciagnął się za nią smród popierania postulatów legalizacji seksu dorosłych z dziećmi. Jak to określiła w 2010r. znana niemiecka publicystka Alice Schwarzer, dziennik ów był „głównym forum pedofilskiej propagandy”. W 2011r. zajęły się nim m.in. opiniotwórcze gazety „Frankfurter Allgemeine Zeitung” i „Frankfurter Rundschau”; w ich opinii, „taz” stanowił platformę dla pederastów i wspierał dążenia do „ideologicznej legitymizacji seksualnego wykorzystywania dzieci”. Po raz ostatni temat stosunku tej gazety do pedofilii przewinął się przez niemieckie media trzy lata temu.
W naszym kraju „taz” zasłynął w 2006r. z obelżywego przedstawienia głowy państwa polskiego jako „kartofla”. Podniesiony wówczas (moim zdaniem niesłusznie) raban przyczynił się jedynie do rozgłosu tej niszowej gazetki, która zazwyczaj nie interesuje psa z kulawą nogą. Swój chamski wyskok z prezydentem Lechem Kaczyńskim „taz” powtórzył już po jego śmierci, w lutym tego roku, tym razem bez większego echa, w tekście niby satyrycznym pt. „Prawda - polski drugi kartofel”, o Jarosławie Kaczyńskim.
Czytaj dalej na następnej stronie
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/318811-taz-a-sprawa-polska-drogi-bronislawie-nie-warto-zajmowac-sie-tym-szajsem-bo-dla-tego-dziennika-jest-to-nobilitacja
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.