W ciągu ostatniego roku w związku z tzw. kryzysem konstytucyjnym pojawiają się interpretacje norm konstytucyjnych, które – delikatnie rzecz ujmując – niewiele mają wspólnego z rzeczywistą treścią obowiązujących przepisów.
Poszukiwanie w konstytucji norm nieistniejących nie jest jednak niczym nowym. Zjawisko to jest od dawna znane nauce prawa i dotyczy w szczególności problemu tzw. aktywizmu sędziowskiego. Polega on – w interesującym nas zakresie – na kreowaniu treści stosowanego albo weryfikowanego przez sąd aktu normatywnego i wydawaniu na na tak „ustalonej“ fikcyjnej podstawie rozstrzygnięcia. Tendencja ta jest dostrzegana w orzecznictwie trybunałów europejskich oraz sądów konstytucyjnych, w tym polskiego Trybunału Konstytucyjnego.
Jest to zjawisko szczególnie niebezpieczne wówczas, gdy dotyczy kompetencji samego sądu i osób w nim zasiadających, gdy nie istnieje możliwość instancyjnej weryfkacji ich decyzji. Wówczas bowiem sędziowie w istocie „orzekając we własnej sprawie“ i utożsamiając się z sądem lub trybunałem przypisują sobie uprawnienia, których prawodawca im nie przyznał. Nie jest też niczym nowym powoływanie się w przypadkach aktu uzurpacji na (naj)wyższą konieczność (extremus necessitatis casus), która miałaby usprawiedliwiać przyznanie sądowi, trybunałowi albo ich organom poza - lub ponadkonstytucyjnych kompetencji. Takie zjawisko od dawna rodzi pytanie o stawianie się przez jedną z instytucji państwa w roli ostatecznego arbitra i rozstrzygającego, a zatem suwerena (zob. np. C. Schmitt, Teologia polityczna, Warszawa 2012, s. 50).
Warto o tym pamiętać, bowiem także obecnie obserwujemy próby kreowania norm konstytucyjnych w związku z kolejną odsłoną kryzysu w Trybunale Konstytucyjnym. Pojawia się bowiem pytanie, kto pełnić ma funkcje prezesa TK w razie niemożności wyłonienia przez Zgromadzenie Ogólne Sędziów TK kandydatów na nowego prezesa, a w konsekwencji jego powołania przez Prezydenta RP?
Do kwestii tej odniósł się w jednym z programów telewizyjnych Prezes Trybunału Konstytucyjnego prof. Andrzej Rzepliński. Jego zdaniem następcą prezesa TK ma być wówczas „wiceprezes z mocy konstytucji wtedy kiedy nie ma prezesa (…)”.
Z uwagi na istotne znaczenie dla ustalenia dalszych losów Trybunału teza ta wymaga weryfikacji w świetle obowązujących norm konstytucyjnych.
Konstytucja z 1997 r. stanowi o prezesie i wiceprezesie TK łącznie w jednym przepisie – w art. 194 ust. 2, określającym sposób ich powoływania, samodzielnie zaś o prezesie TK w art. 196, przewidującym, że konieczne jest jego powiadomienie w razie zatrzymania sędziego Trybunału. Żaden przepis Konstytucji nie określa jednak zakresu kompetencji prezesa lub wiceprezesa TK. Mimo to należy uznać, że art. 194 ust. 2 stanowi normę kreacyjną, a zatem nakazującą stworzenie funkcji prezesa oraz wiceprezesa. Przepis ten, przewidujący, że prezesa i Wiceprezesa powołuje Prezydent spośród kandydatów przedstawionych przez Zgromadzenie Ogólne nie może być traktowany jako statuujący normę kompetencyjną, tj. kształtującą samodzielnie zakres uprawnień czy obowiązków tych podmiotów.
Kompetencji ani prezesa, ani tym bardziej wiceprezesa TK, nie można domniemywać. Zasadę tę wielokrotnie przypominał w swoim orzecznictwie Trybunał, podkreślając, że jeśli określone kompetencje nie wynikają wprost z przepisu prawnego, to wówczas w ogóle nie istnieją (zob. np. orzeczenie TK z 23 października 1995 r., K 4/95; postanowienie TK z 5 grudnia 2006 r., Tw 49/05). Kompetencje każdego organu władzy publicznej powinny być zawsze jednoznacznie i precyzyjnie określone w prawodawstwie (wyrok TK z 14 czerwca 2006 r., K 53/05). Tak ujęty zakaz domniemania kompetencji jest elementem konstytucyjnej zasady legalizmu (art. 7), która dotyczy wszystkich organów władzy publicznej, w tym Trybunału Konstytucyjnego, jego prezesa i wiceprezesa. Podmioty te mogą działać wyłącznie na podstawie i w granicach prawa – Konstytucji oraz ustaw. Jak każdy organ władzy publicznej mogą podejmować działania prawne tylko w zakresie przyznanej kompetencji. Co więcej, także jej przeniesienie wymaga istnienia podstawy konstytucyjnej bądź ustawowej.
W konsekwencji to dopiero wydana na podstawie Konstytucji – zgodnie z jej art. 197 – ustawa regulująca organizację oraz tryb postępowania przed Trybunałem Konstytucyjnym powinna szczegółowo regulować status oraz zakres kompetencji prezesa oraz – w odpowiednim zakresie – wiceprezesa. Należy przy tym zastrzec, że podstawowe znaczenie dla funkcjonowania TK ma „primus inter pares“ - jego prezes - jako organizator pracy Trybunału i ten spośród jego sędziów, któremu przysługuje szereg kompetencji decyzyjnych (np. odnoszących się do relacji Trybunału z innymi organami władzy publicznej, stosunków pracowniczych, nadzoru nad administracyjną i merytoryczną obsługą sędziów przez ich współpracowników itd.).
Tożsamych kompetencji nie ma i mieć nie może „secundus inter pares“ - wiceprezes TK - który w szczególności nie może być traktowany jako organ Trybunału „konkurencyjny“ w stosunku do prezesa. Kompetencje wiceprezesa zawsze stanowią pochodną kompetencji prezesa (nigdy zaś odwrotnie). Ewentualna relacja między prezesem a wiceprezesem oraz podział kompetencji winny być normowane w ustawie uchwalonej przez Sejm RP na podstawie art. 197 Konstytucji. Może ona przyznawać mu pewne kompetencje wprost, albo pośrednio – poprzez upoważnienie do ich określenia Zgromadzeniu Ogólnemu Sędziów TK lub prezesowi.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
W ciągu ostatniego roku w związku z tzw. kryzysem konstytucyjnym pojawiają się interpretacje norm konstytucyjnych, które – delikatnie rzecz ujmując – niewiele mają wspólnego z rzeczywistą treścią obowiązujących przepisów.
Poszukiwanie w konstytucji norm nieistniejących nie jest jednak niczym nowym. Zjawisko to jest od dawna znane nauce prawa i dotyczy w szczególności problemu tzw. aktywizmu sędziowskiego. Polega on – w interesującym nas zakresie – na kreowaniu treści stosowanego albo weryfikowanego przez sąd aktu normatywnego i wydawaniu na na tak „ustalonej“ fikcyjnej podstawie rozstrzygnięcia. Tendencja ta jest dostrzegana w orzecznictwie trybunałów europejskich oraz sądów konstytucyjnych, w tym polskiego Trybunału Konstytucyjnego.
Jest to zjawisko szczególnie niebezpieczne wówczas, gdy dotyczy kompetencji samego sądu i osób w nim zasiadających, gdy nie istnieje możliwość instancyjnej weryfkacji ich decyzji. Wówczas bowiem sędziowie w istocie „orzekając we własnej sprawie“ i utożsamiając się z sądem lub trybunałem przypisują sobie uprawnienia, których prawodawca im nie przyznał. Nie jest też niczym nowym powoływanie się w przypadkach aktu uzurpacji na (naj)wyższą konieczność (extremus necessitatis casus), która miałaby usprawiedliwiać przyznanie sądowi, trybunałowi albo ich organom poza - lub ponadkonstytucyjnych kompetencji. Takie zjawisko od dawna rodzi pytanie o stawianie się przez jedną z instytucji państwa w roli ostatecznego arbitra i rozstrzygającego, a zatem suwerena (zob. np. C. Schmitt, Teologia polityczna, Warszawa 2012, s. 50).
Warto o tym pamiętać, bowiem także obecnie obserwujemy próby kreowania norm konstytucyjnych w związku z kolejną odsłoną kryzysu w Trybunale Konstytucyjnym. Pojawia się bowiem pytanie, kto pełnić ma funkcje prezesa TK w razie niemożności wyłonienia przez Zgromadzenie Ogólne Sędziów TK kandydatów na nowego prezesa, a w konsekwencji jego powołania przez Prezydenta RP?
Do kwestii tej odniósł się w jednym z programów telewizyjnych Prezes Trybunału Konstytucyjnego prof. Andrzej Rzepliński. Jego zdaniem następcą prezesa TK ma być wówczas „wiceprezes z mocy konstytucji wtedy kiedy nie ma prezesa (…)”.
Z uwagi na istotne znaczenie dla ustalenia dalszych losów Trybunału teza ta wymaga weryfikacji w świetle obowązujących norm konstytucyjnych.
Konstytucja z 1997 r. stanowi o prezesie i wiceprezesie TK łącznie w jednym przepisie – w art. 194 ust. 2, określającym sposób ich powoływania, samodzielnie zaś o prezesie TK w art. 196, przewidującym, że konieczne jest jego powiadomienie w razie zatrzymania sędziego Trybunału. Żaden przepis Konstytucji nie określa jednak zakresu kompetencji prezesa lub wiceprezesa TK. Mimo to należy uznać, że art. 194 ust. 2 stanowi normę kreacyjną, a zatem nakazującą stworzenie funkcji prezesa oraz wiceprezesa. Przepis ten, przewidujący, że prezesa i Wiceprezesa powołuje Prezydent spośród kandydatów przedstawionych przez Zgromadzenie Ogólne nie może być traktowany jako statuujący normę kompetencyjną, tj. kształtującą samodzielnie zakres uprawnień czy obowiązków tych podmiotów.
Kompetencji ani prezesa, ani tym bardziej wiceprezesa TK, nie można domniemywać. Zasadę tę wielokrotnie przypominał w swoim orzecznictwie Trybunał, podkreślając, że jeśli określone kompetencje nie wynikają wprost z przepisu prawnego, to wówczas w ogóle nie istnieją (zob. np. orzeczenie TK z 23 października 1995 r., K 4/95; postanowienie TK z 5 grudnia 2006 r., Tw 49/05). Kompetencje każdego organu władzy publicznej powinny być zawsze jednoznacznie i precyzyjnie określone w prawodawstwie (wyrok TK z 14 czerwca 2006 r., K 53/05). Tak ujęty zakaz domniemania kompetencji jest elementem konstytucyjnej zasady legalizmu (art. 7), która dotyczy wszystkich organów władzy publicznej, w tym Trybunału Konstytucyjnego, jego prezesa i wiceprezesa. Podmioty te mogą działać wyłącznie na podstawie i w granicach prawa – Konstytucji oraz ustaw. Jak każdy organ władzy publicznej mogą podejmować działania prawne tylko w zakresie przyznanej kompetencji. Co więcej, także jej przeniesienie wymaga istnienia podstawy konstytucyjnej bądź ustawowej.
W konsekwencji to dopiero wydana na podstawie Konstytucji – zgodnie z jej art. 197 – ustawa regulująca organizację oraz tryb postępowania przed Trybunałem Konstytucyjnym powinna szczegółowo regulować status oraz zakres kompetencji prezesa oraz – w odpowiednim zakresie – wiceprezesa. Należy przy tym zastrzec, że podstawowe znaczenie dla funkcjonowania TK ma „primus inter pares“ - jego prezes - jako organizator pracy Trybunału i ten spośród jego sędziów, któremu przysługuje szereg kompetencji decyzyjnych (np. odnoszących się do relacji Trybunału z innymi organami władzy publicznej, stosunków pracowniczych, nadzoru nad administracyjną i merytoryczną obsługą sędziów przez ich współpracowników itd.).
Tożsamych kompetencji nie ma i mieć nie może „secundus inter pares“ - wiceprezes TK - który w szczególności nie może być traktowany jako organ Trybunału „konkurencyjny“ w stosunku do prezesa. Kompetencje wiceprezesa zawsze stanowią pochodną kompetencji prezesa (nigdy zaś odwrotnie). Ewentualna relacja między prezesem a wiceprezesem oraz podział kompetencji winny być normowane w ustawie uchwalonej przez Sejm RP na podstawie art. 197 Konstytucji. Może ona przyznawać mu pewne kompetencje wprost, albo pośrednio – poprzez upoważnienie do ich określenia Zgromadzeniu Ogólnemu Sędziów TK lub prezesowi.
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/317963-czego-w-konstytucji-nie-ma-czyli-o-pozycji-wiceprezesa-trybunalu-konstytucyjnego?strona=1
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.