Pisanie o Andrzeju Rzeplińskim i Trybunale Konstytucyjnym coraz bardziej zamienia się w katalog „odjazdów” i dziwactw.
Prezesowi TK został tylko miesiąc na urzędzie, więc te dziwactwa są coraz bardziej ekscentryczne. Co ciekawe, w tych grach i zabawach od początku konfliktu wokół TK bardzo aktywną rolę odgrywa Marek Safjan, sędzia Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, a w latach 1998-2006 prezes polskiego trybunału. Stałym elementem rozweselania polskiej opinii publicznej jest bardzo specyficzna biegłość w sprawach komputerowych ludzi uwikłanych w konflikt wokół TK. Owa biegłość polega na przykład na przekazywaniu dalej otrzymanych wiadomości bez świadomości, że dostają to osoby postronne. Głośno już było o korespondencji mailowej między sędziami należącymi do „paczki” Andrzeja Rzeplińskiego, która poprzez bezrefleksyjne przekazywanie dalej pokazała wewnętrzne życie grupy skupionej wokół odchodzącego prezesa. Najnowsze osiągnięcie „geniuszy” z TK i okolic, w tym samego prezesa, to ujawnienie urbi et orbi pisma, jakie Andrzej Rzepliński otrzymał od Przemysława Mikłaszewicza, pracownik biura sędziego Marka Safjana w TSUE w Luksemburgu (formalnie referendarza TSUE).
„Szanowni Państwo, pani Sędzia Przyłębska przyznaje, że mieszka w Berlinie: nie wiem, jakie są standardy w innych sądach konstytucyjnych w Europie, ale na przykład w statucie ETS wyraźnie stoi (art. 14), że ‘od sędziów, rzeczników generalnych i sekretarza wymaga się, aby zamieszkiwali w miejscu, w którym znajduje się siedziba Trybunału Sprawiedliwości’ (Luksemburg). Podobny wymóg obowiązuje w ETPC - od kandydatów żąda się złożenia deklaracji, że w razie wyboru, będą mieli stałe miejsce zamieszkania w Strasburgu. Z pozdrowieniami, Przemysław Mikłaszewicz”. Ten liścik mogli przeczytać pracownicy biura TK i nie tylko oni, bo po prostu został dołączony do innej korespondencji.
Okazuje się, że problemem jest miejsce zamieszkania sędzi TK Julii Przyłębskiej, prywatnie żony ambasadora RP w Niemczech Andrzeja Przyłębskiego.
Skądinąd formalnie ambasador, a więc i jego żona mieszkają na terenie Niemiec, ale właściwie nie w Niemczech, lecz w Polsce, bo ambasada jest przecież częścią polskiego terytorium. Poza tym z tej polskiej enklawy w Berlinie łatwiej jest dostać się do Warszawy niż z wielu miast w Polsce. Tym bardziej że sędzia Przyłębska mieszka i w Warszawie, i w Poznaniu, i w Berlinie, a nie tylko w stolicy Niemiec. Ale nie o to chodzi, lecz o czepianie się czegokolwiek, byle się przyczepić. Skądinąd ani konstytucja RP, ani ustawa o TK nie regulują, gdzie powinien mieszkać sędzia Trybunału Konstytucyjnego. Inna sprawa, że w argumentacji pracownika biura Marka Safjana nie ma za grosz logiki, bowiem wymienia on międzynarodowe trybunały, w których sędziowie pochodzą z wielu państw, więc zamieszkiwanie w Luksemburgu bądź Strasburgu po prostu ułatwia pracę. Ale gdyby oceniać to, jak często sędzia Marek Safjan przebywa w Polsce i zajmuje się pomaganiem Andrzejowi Rzeplińskiemu, ten warunek wydaje się czysto teoretyczny. Przytaczam ten przypadek, żeby pokazać, iż spór o TK po stronie zwolenników Andrzeja Rzeplińskiego od dość dawna znajduje się w fazie fiksum-dyrdum.
Czytaj dalej na następnej stronie
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Pisanie o Andrzeju Rzeplińskim i Trybunale Konstytucyjnym coraz bardziej zamienia się w katalog „odjazdów” i dziwactw.
Prezesowi TK został tylko miesiąc na urzędzie, więc te dziwactwa są coraz bardziej ekscentryczne. Co ciekawe, w tych grach i zabawach od początku konfliktu wokół TK bardzo aktywną rolę odgrywa Marek Safjan, sędzia Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, a w latach 1998-2006 prezes polskiego trybunału. Stałym elementem rozweselania polskiej opinii publicznej jest bardzo specyficzna biegłość w sprawach komputerowych ludzi uwikłanych w konflikt wokół TK. Owa biegłość polega na przykład na przekazywaniu dalej otrzymanych wiadomości bez świadomości, że dostają to osoby postronne. Głośno już było o korespondencji mailowej między sędziami należącymi do „paczki” Andrzeja Rzeplińskiego, która poprzez bezrefleksyjne przekazywanie dalej pokazała wewnętrzne życie grupy skupionej wokół odchodzącego prezesa. Najnowsze osiągnięcie „geniuszy” z TK i okolic, w tym samego prezesa, to ujawnienie urbi et orbi pisma, jakie Andrzej Rzepliński otrzymał od Przemysława Mikłaszewicza, pracownik biura sędziego Marka Safjana w TSUE w Luksemburgu (formalnie referendarza TSUE).
„Szanowni Państwo, pani Sędzia Przyłębska przyznaje, że mieszka w Berlinie: nie wiem, jakie są standardy w innych sądach konstytucyjnych w Europie, ale na przykład w statucie ETS wyraźnie stoi (art. 14), że ‘od sędziów, rzeczników generalnych i sekretarza wymaga się, aby zamieszkiwali w miejscu, w którym znajduje się siedziba Trybunału Sprawiedliwości’ (Luksemburg). Podobny wymóg obowiązuje w ETPC - od kandydatów żąda się złożenia deklaracji, że w razie wyboru, będą mieli stałe miejsce zamieszkania w Strasburgu. Z pozdrowieniami, Przemysław Mikłaszewicz”. Ten liścik mogli przeczytać pracownicy biura TK i nie tylko oni, bo po prostu został dołączony do innej korespondencji.
Okazuje się, że problemem jest miejsce zamieszkania sędzi TK Julii Przyłębskiej, prywatnie żony ambasadora RP w Niemczech Andrzeja Przyłębskiego.
Skądinąd formalnie ambasador, a więc i jego żona mieszkają na terenie Niemiec, ale właściwie nie w Niemczech, lecz w Polsce, bo ambasada jest przecież częścią polskiego terytorium. Poza tym z tej polskiej enklawy w Berlinie łatwiej jest dostać się do Warszawy niż z wielu miast w Polsce. Tym bardziej że sędzia Przyłębska mieszka i w Warszawie, i w Poznaniu, i w Berlinie, a nie tylko w stolicy Niemiec. Ale nie o to chodzi, lecz o czepianie się czegokolwiek, byle się przyczepić. Skądinąd ani konstytucja RP, ani ustawa o TK nie regulują, gdzie powinien mieszkać sędzia Trybunału Konstytucyjnego. Inna sprawa, że w argumentacji pracownika biura Marka Safjana nie ma za grosz logiki, bowiem wymienia on międzynarodowe trybunały, w których sędziowie pochodzą z wielu państw, więc zamieszkiwanie w Luksemburgu bądź Strasburgu po prostu ułatwia pracę. Ale gdyby oceniać to, jak często sędzia Marek Safjan przebywa w Polsce i zajmuje się pomaganiem Andrzejowi Rzeplińskiemu, ten warunek wydaje się czysto teoretyczny. Przytaczam ten przypadek, żeby pokazać, iż spór o TK po stronie zwolenników Andrzeja Rzeplińskiego od dość dawna znajduje się w fazie fiksum-dyrdum.
Czytaj dalej na następnej stronie
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/316101-tylko-u-nas-nowy-wyciek-korespondencji-z-trybunalu-konstytucyjnego-tym-razem-kabaretowy