Jeszcze ciekawszy jest wydany w apogeum sporu o Trybunał Konstytucyjny dwutomowy komentarz do konstytucji pod redakcją profesorów Marka Safjana i Leszka Boska. W komentarzu mamy rzeczy kuriozalne w wykonaniu niektórych autorów, np. w odniesieniu do art. 194 ust. 2 konstytucji. Możemy przeczytać, że „ZO [Zgromadzenie Ogólne] Sędziów TK – w przeciwieństwie do Prezesa i Wiceprezesa TK – jest organem kolegialnym, w skład którego wchodzą aktualni (czynni) sędziowie TK. Członkostwo w ZO sędzia TK nabywa z mocy prawa wraz z rozpoczęciem swojej kadencji, a kończy – z jej zakończeniem. Jak się wydaje, dla możliwości uczestnictwa w ZO jedynym koniecznym warunkiem jest bycie czynnym sędzią TK związane z rozpoczęciem kadencji, a nie złożeniem ślubowania (zob. Nb [numer boczny komentarza] 34, 46). Regulacje ustawowe określające zasady wykonywania kompetencji ZO, wskazujące konieczność zapewnienia udziału w ZO określonej liczby sędziów (kworum) dla ważności podejmowanych rozstrzygnięć, nie powinny ustalać jej na poziomie faktycznie uniemożliwiającym podjęcie decyzji oraz oderwanym od ogólnych reguł rządzących kworum w pozostałych konstytucyjnych organach państwa (zob. Nb 33). Przepisy ustawowe nie powinny także wiązać kworum z ogólną liczbą sędziów TK (tj. 15), lecz z aktualną w dacie posiedzenia liczbą sędziów TK. W innym wypadku mogłoby dojść do paraliżu wykonywania kompetencji ZO w razie jednoczesnego zakończenia kadencji przez większą liczbę sędziów i niedokonania wyboru nowych sędziów na miejsce ustępujących”.
Jak się wydaje, nic się nie wydaje albo wydaje się to, co aktualnie pasuje, żeby zrobić to, czego sobie życzy Andrzej Rzepliński. Problemem jest to, że w żadnym innym komentarzu do konstytucji RP takiego stanowiska nie znajdziemy, co by oznaczało, że nie jest to stanowisko doktryny, lecz widzimisię na zamówienie. I to akurat nie dziwi, zważywszy, że Marek Safjan jest nie tylko jednym z uczestników sporu o TK, ale też jednym z jego reżyserów. Kierując się zasadą „jak się wydaje” i podpierając komentarzem pod redakcją prof. Safjana można w procesie wyboru kandydatów na prezesa TK powołać się na tę akurat interpretację i proces ten kompletnie zmanipulować, czyli zwołać Zgromadzenie Ogólne w składzie niezgodnym z ustawą. Albo prezes Rzepliński jeszcze przed wygaśnięciem swojego mandatu (19 grudnia) dopuściłby do Zgromadzenia Ogólnego Sędziów TK osoby, których wybór Sejm unieważnił (Romana Hausera, Krzysztofa Ślebzaka i Andrzeja Jakubeckiego) albo nie przejmował się wymaganym w ustawie kworum. Tyle tylko, że niektórzy z tych sędziów nie spodziewali się takiej „pomocy” i podjęli pracę w innych miejscach, dowodząc tym samym, że nie są sędziami TK.
Poza kompletnym upolitycznieniem TK wskutek działań jego obecnego prezesa, to, co się dzieje wokół trybunału dawno już przekroczyło granice powagi. Wymyślane są kolejne argumenty „od czapy”, dowolnie manipuluje się konstytucją i ustawami, zaś profesorowie prawa dają wykładnię przepisów wedle zasady „jak się wydaje”, w odpowiednim momencie i na zamówienie, żeby tylko wesprzeć manipulatorskie działania prezesa Rzeplińskiego. Na to wszystko ciśnie się tylko jedno słowo: dziecinada.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Jeszcze ciekawszy jest wydany w apogeum sporu o Trybunał Konstytucyjny dwutomowy komentarz do konstytucji pod redakcją profesorów Marka Safjana i Leszka Boska. W komentarzu mamy rzeczy kuriozalne w wykonaniu niektórych autorów, np. w odniesieniu do art. 194 ust. 2 konstytucji. Możemy przeczytać, że „ZO [Zgromadzenie Ogólne] Sędziów TK – w przeciwieństwie do Prezesa i Wiceprezesa TK – jest organem kolegialnym, w skład którego wchodzą aktualni (czynni) sędziowie TK. Członkostwo w ZO sędzia TK nabywa z mocy prawa wraz z rozpoczęciem swojej kadencji, a kończy – z jej zakończeniem. Jak się wydaje, dla możliwości uczestnictwa w ZO jedynym koniecznym warunkiem jest bycie czynnym sędzią TK związane z rozpoczęciem kadencji, a nie złożeniem ślubowania (zob. Nb [numer boczny komentarza] 34, 46). Regulacje ustawowe określające zasady wykonywania kompetencji ZO, wskazujące konieczność zapewnienia udziału w ZO określonej liczby sędziów (kworum) dla ważności podejmowanych rozstrzygnięć, nie powinny ustalać jej na poziomie faktycznie uniemożliwiającym podjęcie decyzji oraz oderwanym od ogólnych reguł rządzących kworum w pozostałych konstytucyjnych organach państwa (zob. Nb 33). Przepisy ustawowe nie powinny także wiązać kworum z ogólną liczbą sędziów TK (tj. 15), lecz z aktualną w dacie posiedzenia liczbą sędziów TK. W innym wypadku mogłoby dojść do paraliżu wykonywania kompetencji ZO w razie jednoczesnego zakończenia kadencji przez większą liczbę sędziów i niedokonania wyboru nowych sędziów na miejsce ustępujących”.
Jak się wydaje, nic się nie wydaje albo wydaje się to, co aktualnie pasuje, żeby zrobić to, czego sobie życzy Andrzej Rzepliński. Problemem jest to, że w żadnym innym komentarzu do konstytucji RP takiego stanowiska nie znajdziemy, co by oznaczało, że nie jest to stanowisko doktryny, lecz widzimisię na zamówienie. I to akurat nie dziwi, zważywszy, że Marek Safjan jest nie tylko jednym z uczestników sporu o TK, ale też jednym z jego reżyserów. Kierując się zasadą „jak się wydaje” i podpierając komentarzem pod redakcją prof. Safjana można w procesie wyboru kandydatów na prezesa TK powołać się na tę akurat interpretację i proces ten kompletnie zmanipulować, czyli zwołać Zgromadzenie Ogólne w składzie niezgodnym z ustawą. Albo prezes Rzepliński jeszcze przed wygaśnięciem swojego mandatu (19 grudnia) dopuściłby do Zgromadzenia Ogólnego Sędziów TK osoby, których wybór Sejm unieważnił (Romana Hausera, Krzysztofa Ślebzaka i Andrzeja Jakubeckiego) albo nie przejmował się wymaganym w ustawie kworum. Tyle tylko, że niektórzy z tych sędziów nie spodziewali się takiej „pomocy” i podjęli pracę w innych miejscach, dowodząc tym samym, że nie są sędziami TK.
Poza kompletnym upolitycznieniem TK wskutek działań jego obecnego prezesa, to, co się dzieje wokół trybunału dawno już przekroczyło granice powagi. Wymyślane są kolejne argumenty „od czapy”, dowolnie manipuluje się konstytucją i ustawami, zaś profesorowie prawa dają wykładnię przepisów wedle zasady „jak się wydaje”, w odpowiednim momencie i na zamówienie, żeby tylko wesprzeć manipulatorskie działania prezesa Rzeplińskiego. Na to wszystko ciśnie się tylko jedno słowo: dziecinada.
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/316101-tylko-u-nas-nowy-wyciek-korespondencji-z-trybunalu-konstytucyjnego-tym-razem-kabaretowy?strona=2