Posiadając obronę terytorialną nie mamy powszechnego poboru, ale mamy zaangażowanie dużej liczby ludzi, bardzo ściśle związanych z danym terenem, a więc oddziałujących na innych i mogących zapewne brać udział w rożnych szkoleniach. Mamy do czynienia z takim zaangażowaniem, co jest wielce zasadne
— powiedział w rozmowie z portalem wPolityce.pl prof. Mieczysław Ryba, historyk, wykładowca akademicki.
Trwa swego rodzaju spór o sens powoływania Wojsk Obrony Terytorialnej. Czy, Pana zdaniem, jest potrzeba tworzenia nowego rodzaju sił zbrojnych?
Prof. Mieczysław Ryba: Oczywiste jest, że takiej wojska są potrzebne, przynajmniej z dwóch powodów. Po pierwsze, z powodów ściśle militarnych, a po drugie, wychowawczych. Dlaczego z powodów militarnych? Pamiętajmy, że dzisiejsza nowoczesna wojna, przybierająca bardzo różne postaci, np. wojny hybrydowej - punktowo aranżuje się zamachy terrorystyczne czy konflikty - to oddziały, które mają rozeznany teren, są zakotwiczone w lokalnej społeczności, absolutnie są w stanie pomagać regularnym wojskom. Poza tym, są bardzo duże tradycje polskie, związane z tak zwanym Państwem Podziemnym, z ruchem partyzanckim. To wszystko mieści się w perspektywie wspomagania regularnych oddziałów oddziałami terytorialnymi. Jest jednak druga rzecz. Ponieważ w naszym kraju od wielu już lat zrezygnowano z powszechnego poboru, w związku z czym trudno jest mówić o przygotowaniu dużej masy ludzkiej do ewentualnego konfliktu. Mówienie o tym, że pokój jest wieczny, jest mówieniem utopijnym, w związku z czym, w tej perspektywie zaangażowanie większej ilości ludzi - mocno podmiotowo zakorzenionych w tym terenie, gdzie funkcjonują, mocno formowanych patriotycznie - jest bardzo dużym kapitałem oddziałującym na otoczenie. Biorąc to wszystko pod uwagę, w sposób oczywisty - jeśli mówimy o społeczeństwie obywatelskim, gdzie bierze się odpowiedzialność za sferę publiczną, polityczną - bierze się też odpowiedzialność za obronność. To jest rzecz, która w systemie Rzeczypospolitej istniała praktycznie odwiecznie. Jeszcze raz podkreślę: WOT spełniają swoje funkcje militarne, ale i ogromne funkcje wychowawcze.
Czyli szkolenie będzie w tym przypadku bardzo istotne? Ale chyba dobrym rozwiązaniem byłoby przywrócenie powszechnego poboru?
Wiadomo, że dzisiejsza sytuacja jest inna w sensie technicznym. To znaczy wiadomo, że już nie masa ludzi w wojsku, ale ich wyszkolenie i technika o tym rozstrzyga. Zapewne powszechnego poboru nie przywrócimy, ale w ten sposób, przez obronę terytorialną, czyni się coś, jak gdyby zamiast. Angażuje się lokalną społeczność - w dużym tego słowa znaczeniu, ponieważ mogą tam przybywać nowe roczniki, w tym służbę związaną z obronnością. Tak więc WOT jest swego rodzaju zastępstwem dla powszechnej służby wojskowej, bo ona - w szerszym tego słowa znaczeniu - mogłaby zapewne zaistnieć w momencie bezpośredniego zagrożenia wojennego. Natomiast posiadając obronę terytorialną nie mamy powszechnego poboru, ale mamy zaangażowanie dużej liczby ludzi, bardzo ściśle związanych z danym terenem, a więc oddziałujących na innych i mogących zapewne brać udział w rożnych szkoleniach. Mamy do czynienia z takim zaangażowaniem, co jest wielce zasadne.
Czytaj dalej na następnej stronie
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Posiadając obronę terytorialną nie mamy powszechnego poboru, ale mamy zaangażowanie dużej liczby ludzi, bardzo ściśle związanych z danym terenem, a więc oddziałujących na innych i mogących zapewne brać udział w rożnych szkoleniach. Mamy do czynienia z takim zaangażowaniem, co jest wielce zasadne
— powiedział w rozmowie z portalem wPolityce.pl prof. Mieczysław Ryba, historyk, wykładowca akademicki.
Trwa swego rodzaju spór o sens powoływania Wojsk Obrony Terytorialnej. Czy, Pana zdaniem, jest potrzeba tworzenia nowego rodzaju sił zbrojnych?
Prof. Mieczysław Ryba: Oczywiste jest, że takiej wojska są potrzebne, przynajmniej z dwóch powodów. Po pierwsze, z powodów ściśle militarnych, a po drugie, wychowawczych. Dlaczego z powodów militarnych? Pamiętajmy, że dzisiejsza nowoczesna wojna, przybierająca bardzo różne postaci, np. wojny hybrydowej - punktowo aranżuje się zamachy terrorystyczne czy konflikty - to oddziały, które mają rozeznany teren, są zakotwiczone w lokalnej społeczności, absolutnie są w stanie pomagać regularnym wojskom. Poza tym, są bardzo duże tradycje polskie, związane z tak zwanym Państwem Podziemnym, z ruchem partyzanckim. To wszystko mieści się w perspektywie wspomagania regularnych oddziałów oddziałami terytorialnymi. Jest jednak druga rzecz. Ponieważ w naszym kraju od wielu już lat zrezygnowano z powszechnego poboru, w związku z czym trudno jest mówić o przygotowaniu dużej masy ludzkiej do ewentualnego konfliktu. Mówienie o tym, że pokój jest wieczny, jest mówieniem utopijnym, w związku z czym, w tej perspektywie zaangażowanie większej ilości ludzi - mocno podmiotowo zakorzenionych w tym terenie, gdzie funkcjonują, mocno formowanych patriotycznie - jest bardzo dużym kapitałem oddziałującym na otoczenie. Biorąc to wszystko pod uwagę, w sposób oczywisty - jeśli mówimy o społeczeństwie obywatelskim, gdzie bierze się odpowiedzialność za sferę publiczną, polityczną - bierze się też odpowiedzialność za obronność. To jest rzecz, która w systemie Rzeczypospolitej istniała praktycznie odwiecznie. Jeszcze raz podkreślę: WOT spełniają swoje funkcje militarne, ale i ogromne funkcje wychowawcze.
Czyli szkolenie będzie w tym przypadku bardzo istotne? Ale chyba dobrym rozwiązaniem byłoby przywrócenie powszechnego poboru?
Wiadomo, że dzisiejsza sytuacja jest inna w sensie technicznym. To znaczy wiadomo, że już nie masa ludzi w wojsku, ale ich wyszkolenie i technika o tym rozstrzyga. Zapewne powszechnego poboru nie przywrócimy, ale w ten sposób, przez obronę terytorialną, czyni się coś, jak gdyby zamiast. Angażuje się lokalną społeczność - w dużym tego słowa znaczeniu, ponieważ mogą tam przybywać nowe roczniki, w tym służbę związaną z obronnością. Tak więc WOT jest swego rodzaju zastępstwem dla powszechnej służby wojskowej, bo ona - w szerszym tego słowa znaczeniu - mogłaby zapewne zaistnieć w momencie bezpośredniego zagrożenia wojennego. Natomiast posiadając obronę terytorialną nie mamy powszechnego poboru, ale mamy zaangażowanie dużej liczby ludzi, bardzo ściśle związanych z danym terenem, a więc oddziałujących na innych i mogących zapewne brać udział w rożnych szkoleniach. Mamy do czynienia z takim zaangażowaniem, co jest wielce zasadne.
Czytaj dalej na następnej stronie
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/314697-cztery-pytania-do-prof-mieczyslawa-ryby-o-wot-spelniaja-swoje-funkcje-militarne-ale-i-ogromne-funkcje-wychowawcze
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.