Mam przyjaciół wśród tych rodzin: oni przeżywają każdą informację o 10/04, ale pewne uspokojenie emocji będzie możliwe wtedy, gdy śledztwo zostanie przeprowadzone jak trzeba
— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Elżbieta Jakubiak, była minister sportu i szef gabinetu śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego.
wPolityce.pl: Pani minister, Pani już poza polityką, a jednak spotykamy się w Sejmie. Czym Pani się dziś zajmuje?
Elżbieta Jakubiak: Wszystko jest polityką - niestety, bez polityki ten świat nie funkcjonowałby jak trzeba. Nie jestem w partii, ani w rządzie, nie pracuję dla państwa w klasycznym rozumieniu tego słowa, natomiast zajmuję się polityką. Obecnie pracuję w sektorze finansowym i zajmuję się dostarczaniem pieniędzy polskim samorządom na wkład własny do inwestycji finansowanych ze środków unijnych. To wielkie zadanie - samorządy mają dziś trudność w pozyskaniu finansowania, w związku z tym musimy wymyślić taki system, w którym miasta i gminy mogłyby skorzystać z dofinansowania unijnego.
O jakich trudnościach Pani mówi?
Problemem jest na przykład to, że te samorządy, które były dość sprawne w pozyskiwaniu funduszy unijnych, mają wysoki poziom zadłużenia. Trzeba wymyślić metodę na zaciąganie długu, który ma posłużyć rozwojowi. Trzeba to zrobić mądrze, pracuję w banku nad przygotowywaniem takiej oferty dla samorządów.
Z tej perspektywy jak wygląda pierwszy rok rządów PiS?
To nie jest tak, że w samorządach decyduje tylko jedna ekipa. Perspektywa unijna zaczęła się w roku 2014, dziś kończy się rok 2016 i mamy wykorzystanie środków na unijnych na poziomie kilku-kilkuastu miliardów.
Minister Kwieciński apelował niedawno do samorządów, by szybciej wydawać te pieniądze.
Tak. By to zrobić, trzeba wiedzieć, że gros tych pieniędzy pójdzie do rolników - to dopłaty do produkcji. Druga część to projekty państwowe: energetyka, infrastruktura krytyczna, koleje, drogi. Za tę sferę odpowiada rząd. I ogromna pula pieniędzy - ok. 50 mld - przeznaczona jest na inwestycje w samorządzie lokalnym. Tu jest kłopot, tu marszałkowie zbyt wolno ogłaszają przetargi, zbyt wolno idzie procedura dzielenia pieniędzy. Druga rzecz to kondycja finansowa polskich samorządów - jestem po rozmowie z szefem sejmowej komisji finansów - Jackiem Sasinem…
Starym znajomym z Kancelarii Prezydenta.
I starym samorządowcem, bo pracowaliśmy razem dla miasta stołecznego Warszawy. Wiem, że on rozumie problem finansowania jednostek samorządu. Umówiliśmy się na dużą konferencję w Sejmie o tym problemie - chcemy zaprosić Bank Gospodarstwa Krajowego, ministra finansów, chcemy rozmawiać o tym, czy współczynnik decydujący o zadłużeniu jest dobrze zbudowany, o tym, jak oprzeć pewne finanse na majątku gminy. Tutaj dołączy się BGK, który przygotowuje pewną ofertę publiczną dla samorządów. Ale to naprawdę wielka rzecz - nam w miastach potrzebne jest dokończenie wodociągów, kanalizacji, dróg, lokalnych inwestycji związanych z transportem publicznym, oczyszczalni, budowy tzw. śmieciarni… To są duże rzeczy - jeśli ich nie zrobimy, to czekają nas kary. Oczekiwania ekologiczne są wysokie, a gminy mają problem, jak wziąć pieniądze z funduszy unijnych i jednocześnie znaleźć w budżetach wkład własny.
Mówi Pani o pewnych zaniedbaniach wśród marszałków województw, którzy są przecież z poprzedniej ekipy rządzącej. Czy można tutaj mówić o pewnym politycznym rzucaniu piachu w tryby nowego rządu?
Nie mam na to wprost dowodów, ale rozumiem, że istnieje pewna bariera w tym względzie. Być może gdzieś tam dochodzi do takiego zjawiska - marszałkowie powinni być zainteresowani wydawaniem pieniędzy, tych konkursów powinno być bardzo dużo. Ale i marszałkowie, i wojewodowie powinni mieć forum dyskusji w tej sprawie.
Jest komisja wspólna rządu i samorządu.
Tak. To poważny problem - ale jak Pan widzi, od polityki nie da się uciec, nawet pracując w banku. Staramy się dostarczyć takich produktów, które spowodują, że samorządy nie stracą projektów unijnych, a przy okazji nie zwiększą swojego zadłużenia. Jesteśmy trochę w roli doradców, a trochę w roli sektora finansowego - jak dzisiaj o tym mówiłam z panem przewodniczącym, jesteśmy „jednym okienkiem” dla gmin.
Samorząd samorządem, ale rozmawiamy w Sejmie z doświadczoną polityk. To był dobry rok dla rządzących? Sprawdzili się?
Na pewno dla PiS to był trudny rok, dlatego, że chyba nikt się nie spodziewał braku tzw. 100 dni dla rządu. Pierwszy raz w historii po 1989 roku rząd nie dostał 100 dni na przygotowanie planów.
Mieli 8 lat w opozycji.
Tak, ale dobrym obyczajem było to, że rząd dostawał 100 dni na sformułowanie swojego programu. W Polsce jest tak, że przychodzi się do władzy, rządząc budżetem poprzedników. Trudno o własne projekty, bo ich tam nie ma. Jeśli chodzi o środki unijne, to minister Kwieciński uratował ogromną sumę pieniędzy i to jest niewątpliwy sukces, którym za mało się chwalimy. To rzeczywiście wielkie zadanie uratować tak wielką sumę pieniędzy przed zwrotem do Brukseli. Polska gospodarka potrzebowała tych pieniędzy i to, że rządowi udało się wykorzystać pełną pulę to zasługa tej ekipy.
Jestem też zadowolona z efektów polityki rodzinnej. Pamiętam nasze postulaty z Poznania, ze zjazdu PiS, gdzie pracowałam w podstoliku właśnie dot. polityki rodzinnej. Oczekuję też ustawy dot. rodzin wychowujących dzieci niepełnosprawne. To postulat PiS z 2005 roku, właśnie z dokumentu z Poznania. Brakuje mi tylko jednego - punktu dotyczącego matki/opiekuna dziecka, która powinna być traktowana jako pracująca. Nie powinno być tak, by w dokumentach była odznaczana jako bezrobotna. To praca położnej, lekarza, psychologa, fizjoterapeuty - takie matki mają naprawdę wysokie kwalifikacje.
Ciąg dalszy na następnej stronie.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Mam przyjaciół wśród tych rodzin: oni przeżywają każdą informację o 10/04, ale pewne uspokojenie emocji będzie możliwe wtedy, gdy śledztwo zostanie przeprowadzone jak trzeba
— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Elżbieta Jakubiak, była minister sportu i szef gabinetu śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego.
wPolityce.pl: Pani minister, Pani już poza polityką, a jednak spotykamy się w Sejmie. Czym Pani się dziś zajmuje?
Elżbieta Jakubiak: Wszystko jest polityką - niestety, bez polityki ten świat nie funkcjonowałby jak trzeba. Nie jestem w partii, ani w rządzie, nie pracuję dla państwa w klasycznym rozumieniu tego słowa, natomiast zajmuję się polityką. Obecnie pracuję w sektorze finansowym i zajmuję się dostarczaniem pieniędzy polskim samorządom na wkład własny do inwestycji finansowanych ze środków unijnych. To wielkie zadanie - samorządy mają dziś trudność w pozyskaniu finansowania, w związku z tym musimy wymyślić taki system, w którym miasta i gminy mogłyby skorzystać z dofinansowania unijnego.
O jakich trudnościach Pani mówi?
Problemem jest na przykład to, że te samorządy, które były dość sprawne w pozyskiwaniu funduszy unijnych, mają wysoki poziom zadłużenia. Trzeba wymyślić metodę na zaciąganie długu, który ma posłużyć rozwojowi. Trzeba to zrobić mądrze, pracuję w banku nad przygotowywaniem takiej oferty dla samorządów.
Z tej perspektywy jak wygląda pierwszy rok rządów PiS?
To nie jest tak, że w samorządach decyduje tylko jedna ekipa. Perspektywa unijna zaczęła się w roku 2014, dziś kończy się rok 2016 i mamy wykorzystanie środków na unijnych na poziomie kilku-kilkuastu miliardów.
Minister Kwieciński apelował niedawno do samorządów, by szybciej wydawać te pieniądze.
Tak. By to zrobić, trzeba wiedzieć, że gros tych pieniędzy pójdzie do rolników - to dopłaty do produkcji. Druga część to projekty państwowe: energetyka, infrastruktura krytyczna, koleje, drogi. Za tę sferę odpowiada rząd. I ogromna pula pieniędzy - ok. 50 mld - przeznaczona jest na inwestycje w samorządzie lokalnym. Tu jest kłopot, tu marszałkowie zbyt wolno ogłaszają przetargi, zbyt wolno idzie procedura dzielenia pieniędzy. Druga rzecz to kondycja finansowa polskich samorządów - jestem po rozmowie z szefem sejmowej komisji finansów - Jackiem Sasinem…
Starym znajomym z Kancelarii Prezydenta.
I starym samorządowcem, bo pracowaliśmy razem dla miasta stołecznego Warszawy. Wiem, że on rozumie problem finansowania jednostek samorządu. Umówiliśmy się na dużą konferencję w Sejmie o tym problemie - chcemy zaprosić Bank Gospodarstwa Krajowego, ministra finansów, chcemy rozmawiać o tym, czy współczynnik decydujący o zadłużeniu jest dobrze zbudowany, o tym, jak oprzeć pewne finanse na majątku gminy. Tutaj dołączy się BGK, który przygotowuje pewną ofertę publiczną dla samorządów. Ale to naprawdę wielka rzecz - nam w miastach potrzebne jest dokończenie wodociągów, kanalizacji, dróg, lokalnych inwestycji związanych z transportem publicznym, oczyszczalni, budowy tzw. śmieciarni… To są duże rzeczy - jeśli ich nie zrobimy, to czekają nas kary. Oczekiwania ekologiczne są wysokie, a gminy mają problem, jak wziąć pieniądze z funduszy unijnych i jednocześnie znaleźć w budżetach wkład własny.
Mówi Pani o pewnych zaniedbaniach wśród marszałków województw, którzy są przecież z poprzedniej ekipy rządzącej. Czy można tutaj mówić o pewnym politycznym rzucaniu piachu w tryby nowego rządu?
Nie mam na to wprost dowodów, ale rozumiem, że istnieje pewna bariera w tym względzie. Być może gdzieś tam dochodzi do takiego zjawiska - marszałkowie powinni być zainteresowani wydawaniem pieniędzy, tych konkursów powinno być bardzo dużo. Ale i marszałkowie, i wojewodowie powinni mieć forum dyskusji w tej sprawie.
Jest komisja wspólna rządu i samorządu.
Tak. To poważny problem - ale jak Pan widzi, od polityki nie da się uciec, nawet pracując w banku. Staramy się dostarczyć takich produktów, które spowodują, że samorządy nie stracą projektów unijnych, a przy okazji nie zwiększą swojego zadłużenia. Jesteśmy trochę w roli doradców, a trochę w roli sektora finansowego - jak dzisiaj o tym mówiłam z panem przewodniczącym, jesteśmy „jednym okienkiem” dla gmin.
Samorząd samorządem, ale rozmawiamy w Sejmie z doświadczoną polityk. To był dobry rok dla rządzących? Sprawdzili się?
Na pewno dla PiS to był trudny rok, dlatego, że chyba nikt się nie spodziewał braku tzw. 100 dni dla rządu. Pierwszy raz w historii po 1989 roku rząd nie dostał 100 dni na przygotowanie planów.
Mieli 8 lat w opozycji.
Tak, ale dobrym obyczajem było to, że rząd dostawał 100 dni na sformułowanie swojego programu. W Polsce jest tak, że przychodzi się do władzy, rządząc budżetem poprzedników. Trudno o własne projekty, bo ich tam nie ma. Jeśli chodzi o środki unijne, to minister Kwieciński uratował ogromną sumę pieniędzy i to jest niewątpliwy sukces, którym za mało się chwalimy. To rzeczywiście wielkie zadanie uratować tak wielką sumę pieniędzy przed zwrotem do Brukseli. Polska gospodarka potrzebowała tych pieniędzy i to, że rządowi udało się wykorzystać pełną pulę to zasługa tej ekipy.
Jestem też zadowolona z efektów polityki rodzinnej. Pamiętam nasze postulaty z Poznania, ze zjazdu PiS, gdzie pracowałam w podstoliku właśnie dot. polityki rodzinnej. Oczekuję też ustawy dot. rodzin wychowujących dzieci niepełnosprawne. To postulat PiS z 2005 roku, właśnie z dokumentu z Poznania. Brakuje mi tylko jednego - punktu dotyczącego matki/opiekuna dziecka, która powinna być traktowana jako pracująca. Nie powinno być tak, by w dokumentach była odznaczana jako bezrobotna. To praca położnej, lekarza, psychologa, fizjoterapeuty - takie matki mają naprawdę wysokie kwalifikacje.
Ciąg dalszy na następnej stronie.
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/314130-tylko-u-nas-mocny-wywiad-z-elzbieta-jakubiak-o-roku-rzadow-1004-i-ekshumacjach-szesc-lat-temu-widzielismy-slabosc-panstwa?strona=1