Trzeba też pogodzić się z faktem, że jeżeli zaczęłaby się – a chyba powinna – dyskusja o reformie relacji pomiędzy państwem i trzecim sektorem, to wyniknąć z niej powinny reguły identyczne dla wszystkich. I dokładnie na tych samych zasadach powinny objąć Fundację Lux Veritatis, jak i Fundację Rozwoju Demokracji Lokalnej.
Niezmiernie trudno byłoby jednak znaleźć obiektywne kryteria, według których można by ocenić pracę każdej organizacji pozarządowej. Jako się rzekło, nie jest takim uniwersalnym kryterium stosunek wydatków na wynagrodzenia do ogólnych przychodów organizacji. Przydatność niektórych działań też będzie budziła spory. Jedni uznają, że ani grosza z publicznych pieniędzy nie powinna dostać fundacja zajmująca się dokumentacją życia i dokonań Władysława Bartoszewskiego, a inni będą oburzeni, że z publicznej kasy wspiera się fundację opracowującą historię myśli narodowej. Czy jest tu jakiś uniwersalny klucz? Wątpię. Być może należy się po prostu pogodzić z tym, że każda władza ma prawo wspierać te inicjatywy, które są jej ideowo bliskie przy przestrzeganiu innego rodzaju możliwie obiektywnych kryteriów.
Na pewno warto by zwiększyć przejrzystość w przypadku publicznych – obojętnie, rządowych czy samorządowych – dotacji. Być może dobrze byłoby zebrać w jednym miejscu i pokazywać na bieżąco wszystkie tego typu wydatki z publicznych pieniędzy oraz zobowiązać – pod sankcją utraty dofinansowania – NGO-sy do publikowania w tym samym miejscu szczegółowych i częstszych niż roczne sprawozdań z tego, jak te pieniądze wydają.
Być może należałoby wprowadzić do ustawodawstwa przepisy przypominające nieco te dotyczące projektów realizowanych z funduszy europejskich: dowolna organizacja pozarządowa może ubiegać się o publiczne pieniądze jedynie wówczas, gdy jakąś część (jaką – pozostaje do dyskusji; może należałoby to uzależnić od rodzaju działalności) funduszy potrzebnych na określony projekt zbierze najpierw od prywatnych darczyńców, w tym firm (ale z wyłączeniem spółek skarbu państwa!).
Idealnym rozwiązaniem – o którym wielu dzisiaj wspomina – byłyby hojne odpisy podatkowe dla tych, którzy zdecydowaliby się wspomóc organizacje pozarządowe z własnej kieszeni. Wyobraźmy sobie, że rocznie możemy przeznaczyć na takie cele do, powiedzmy, 20 tysięcy złotych, całość odpisując od podatku. Przy zachłanności obecnego rządu na pieniądze obywateli wydaje się to jednak nierealne.
Kto miałby zainicjować dyskusję o sposobie wspierania organizacji trzeciego sektora? To idealna rola dla Andrzeja Dudy. Prezydent jest do tego najlepiej przygotowany – także dlatego, że, mając prawo inicjatywy ustawodawczej, jest jednak trochę obok bieżącego konfliktu politycznego. Podjęcie przez niego tematu uspokoiłoby nieco nastroje i sprawiło, że działacze pozarządowi nie mieliby poczucia, że padają ofiarą nagonki, a zarazem zrozumieliby, że oczekuje się od nich większej przejrzystości i odpowiedzialności, jeśli wyciągają ręce po publiczną kasę.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Trzeba też pogodzić się z faktem, że jeżeli zaczęłaby się – a chyba powinna – dyskusja o reformie relacji pomiędzy państwem i trzecim sektorem, to wyniknąć z niej powinny reguły identyczne dla wszystkich. I dokładnie na tych samych zasadach powinny objąć Fundację Lux Veritatis, jak i Fundację Rozwoju Demokracji Lokalnej.
Niezmiernie trudno byłoby jednak znaleźć obiektywne kryteria, według których można by ocenić pracę każdej organizacji pozarządowej. Jako się rzekło, nie jest takim uniwersalnym kryterium stosunek wydatków na wynagrodzenia do ogólnych przychodów organizacji. Przydatność niektórych działań też będzie budziła spory. Jedni uznają, że ani grosza z publicznych pieniędzy nie powinna dostać fundacja zajmująca się dokumentacją życia i dokonań Władysława Bartoszewskiego, a inni będą oburzeni, że z publicznej kasy wspiera się fundację opracowującą historię myśli narodowej. Czy jest tu jakiś uniwersalny klucz? Wątpię. Być może należy się po prostu pogodzić z tym, że każda władza ma prawo wspierać te inicjatywy, które są jej ideowo bliskie przy przestrzeganiu innego rodzaju możliwie obiektywnych kryteriów.
Na pewno warto by zwiększyć przejrzystość w przypadku publicznych – obojętnie, rządowych czy samorządowych – dotacji. Być może dobrze byłoby zebrać w jednym miejscu i pokazywać na bieżąco wszystkie tego typu wydatki z publicznych pieniędzy oraz zobowiązać – pod sankcją utraty dofinansowania – NGO-sy do publikowania w tym samym miejscu szczegółowych i częstszych niż roczne sprawozdań z tego, jak te pieniądze wydają.
Być może należałoby wprowadzić do ustawodawstwa przepisy przypominające nieco te dotyczące projektów realizowanych z funduszy europejskich: dowolna organizacja pozarządowa może ubiegać się o publiczne pieniądze jedynie wówczas, gdy jakąś część (jaką – pozostaje do dyskusji; może należałoby to uzależnić od rodzaju działalności) funduszy potrzebnych na określony projekt zbierze najpierw od prywatnych darczyńców, w tym firm (ale z wyłączeniem spółek skarbu państwa!).
Idealnym rozwiązaniem – o którym wielu dzisiaj wspomina – byłyby hojne odpisy podatkowe dla tych, którzy zdecydowaliby się wspomóc organizacje pozarządowe z własnej kieszeni. Wyobraźmy sobie, że rocznie możemy przeznaczyć na takie cele do, powiedzmy, 20 tysięcy złotych, całość odpisując od podatku. Przy zachłanności obecnego rządu na pieniądze obywateli wydaje się to jednak nierealne.
Kto miałby zainicjować dyskusję o sposobie wspierania organizacji trzeciego sektora? To idealna rola dla Andrzeja Dudy. Prezydent jest do tego najlepiej przygotowany – także dlatego, że, mając prawo inicjatywy ustawodawczej, jest jednak trochę obok bieżącego konfliktu politycznego. Podjęcie przez niego tematu uspokoiłoby nieco nastroje i sprawiło, że działacze pozarządowi nie mieliby poczucia, że padają ofiarą nagonki, a zarazem zrozumieliby, że oczekuje się od nich większej przejrzystości i odpowiedzialności, jeśli wyciągają ręce po publiczną kasę.
Strona 3 z 3
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/313914-rozmowa-o-iii-sektorze-jest-potrzebna-to-idealne-zadanie-dla-prezydenta?strona=3