Na łamach „Polskiego Przeglądu Dyplomatycznego” - oprócz ciekawego wywiadu z prezydentem Andrzejem Dudą - odnotowujemy interesującą dyskusję poświęconą pytaniu: jakiej Europy potrzebuje Polska?
Swoje artykuły dotyczące reform, jakich potrzebuje Unia Europejska oraz zmianom w polityce Polski w UE, piszą między innymi Konrad Szymański, Jacek Saryusz-Wolski oraz Marek A. Cichocki. Po całość analiz odsyłamy do „PPD” - na wPolityce.pl publikujemy fragmenty tekstów.
Zacznijmy od Konrada Szymańskiego, sekretarza stanu ds. europejskich w Kancelarii Premiera. W ocenie polskiego ministra musimy jasno wyartykułować postulat zmian w samej UE.
Polska potrzebuje UE, ponieważ jest ona dziś ważnym, choć nie jedynym, wyrazem jedności Zachodu jako podmiotu politycznego. (…) Konieczna reforma Unii przebiega, co gorsza, pod presją coraz bardziej nieprzewidywalnych zmian politycznych we wszystkich krajach członkowskich. To zasadniczo ogranicza zakres konsensusu politycznego w sprawie integracji europejskiej. Jeżeli proces ten nie zostanie zatrzymany, UE straci podstawy swego trwania, nie będzie w stanie zaspokoić oczekiwań niemal nikogo
— pisze polityk PiS.
W jego ocenie UE musi na nowo zacząć odpowiadać na potrzeby obywateli i stać się organizacją przewidywalną. Wymieniając konkretne obszary polityki, gdzie Unia ma spore pole do działania (i zmian), Szymański wylicza skuteczną kontrolę granicy zewnętrznej UE, sprzeciw wobec centralnemu zarządzaniu uchodźcami w UE, a także kwestie bezpieczeństwa i wolnego rynku.
Aby przywrócić odpowiedzialność za UE, musimy jasno wskazać, że za polityczny kierunek rozwoju odpowiadają państwa członkowskie, Rada Europejska. KE powinna wrócić do swojej pierwotnej roli ciała o czysto wykonawczym charakterze. Aby zaszczepić proces europejski narodom, musimy wzmocnić rolę parlamentów narodowych w stanowieniu prawa. Czerwona kartka, jako mechanizm kontrolny, to minimum tego, czego dziś potrzebujemy
— przekonuje wiceszef MSZ.
Jego zdaniem takie zmiany mogłyby ograniczyć szybkość decyzji podejmowanych w UE, ale jednocześnie pozwoliłyby unikać błędów.
Przesądzanie już dziś, na początku reform, że zmiany traktatowe są wykluczone, naraża nas na śmieszność, jest przejawem naszej słabości, braku wiary w europejski projekt i jego przyszłość. (…)
Zamiast ścigać się na - oderwane od rzeczywistości politycznej Europy - plany wielkich skoków integracyjnych oraz jeszcze mniejszych unii, warto obronić to, co już mamy. Wspólny rynek bez ofensywy politycznej nie przetrwa. (…) Możemy też stanąć na dobrze znanych nam pozycjach - powiedzonkami leczyć lęki, wypraszać z debaty publicznej każdego, kto ma inne zdanie w sprawie integracji, bronić status quo, położyć jeszcze większy nacisk na technokratyczne zarządzanie, na pomijanie oczekiwań państw członkowskich, pomocą za pomocą traktatowych sztuczek omijać wymóg jednomyślności państw, by w końcu bronić coraz bardziej znienawidzonego projektu, zwiększając wydatki na politykę informacyjną, opartą na infantylnych kolorowankach o pojednaniu i wojnie. Wybór należy do każdego z państw członkowskich, każdej siły politycznej z osobna. Polska tego wyboru już dokonała. Nie pozwolimy, by gorzkie doświadczenie Brexitu zmarnowano w imię obrony status quo
— czytamy.
Jacek Saryusz-Wolski - europoseł Platformy Obywatelskiej - pisze w swoim artykule o konieczności konsolidacji i powrotu do wartości leżących u podstaw powojennej integracji: jedności, solidarności, pomocniczości i otwartości.
W interesie wszystkich państw jest podtrzymanie roli KE jako strażnika traktatów europejskich - egzekwującego przestrzeganie unijnego prawa i reprezentującego wspólne interesy, a nie gracza politycznego w stosunkach z poszczególnymi krajami. Nie każda decyzja Komisji była korzystna dla Warszawy, by przywołać tylko pasywność instytucji w sprawie budowy Gazociągu Północnego czy prób ograniczenia konkurencji polskich przewoźników przez wprowadzenie zapisów o płacy minimalnej we Francji i w Niemczech. Problemem staje się zależność KE od największych stolic Unii, a odpowiedzią powinno być zwiększenie odpowiedzialności Komisji przed demokratycznie wybraną instytucją, jaką jest Parlament Europejski
— czytamy.
Polityk zwraca także uwagę na działania zmierzające do okrojenia budżetu UE kosztem wieloletnich programów rozwojowych i funduszy spójności.
Polska powinna mieć pomysł na reformę europejskiej polityki sąsiedztwa, która po obiecującym starcie utraciła początkową dynamikę, a bilans jej ostatnich lat, zarówno na wschodzie, jak i na południu, pozostawia wiele do życzenia
— ocenia Saryusz-Wolski.
Ciąg dalszy na następnej stronie.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Na łamach „Polskiego Przeglądu Dyplomatycznego” - oprócz ciekawego wywiadu z prezydentem Andrzejem Dudą - odnotowujemy interesującą dyskusję poświęconą pytaniu: jakiej Europy potrzebuje Polska?
Swoje artykuły dotyczące reform, jakich potrzebuje Unia Europejska oraz zmianom w polityce Polski w UE, piszą między innymi Konrad Szymański, Jacek Saryusz-Wolski oraz Marek A. Cichocki. Po całość analiz odsyłamy do „PPD” - na wPolityce.pl publikujemy fragmenty tekstów.
Zacznijmy od Konrada Szymańskiego, sekretarza stanu ds. europejskich w Kancelarii Premiera. W ocenie polskiego ministra musimy jasno wyartykułować postulat zmian w samej UE.
Polska potrzebuje UE, ponieważ jest ona dziś ważnym, choć nie jedynym, wyrazem jedności Zachodu jako podmiotu politycznego. (…) Konieczna reforma Unii przebiega, co gorsza, pod presją coraz bardziej nieprzewidywalnych zmian politycznych we wszystkich krajach członkowskich. To zasadniczo ogranicza zakres konsensusu politycznego w sprawie integracji europejskiej. Jeżeli proces ten nie zostanie zatrzymany, UE straci podstawy swego trwania, nie będzie w stanie zaspokoić oczekiwań niemal nikogo
— pisze polityk PiS.
W jego ocenie UE musi na nowo zacząć odpowiadać na potrzeby obywateli i stać się organizacją przewidywalną. Wymieniając konkretne obszary polityki, gdzie Unia ma spore pole do działania (i zmian), Szymański wylicza skuteczną kontrolę granicy zewnętrznej UE, sprzeciw wobec centralnemu zarządzaniu uchodźcami w UE, a także kwestie bezpieczeństwa i wolnego rynku.
Aby przywrócić odpowiedzialność za UE, musimy jasno wskazać, że za polityczny kierunek rozwoju odpowiadają państwa członkowskie, Rada Europejska. KE powinna wrócić do swojej pierwotnej roli ciała o czysto wykonawczym charakterze. Aby zaszczepić proces europejski narodom, musimy wzmocnić rolę parlamentów narodowych w stanowieniu prawa. Czerwona kartka, jako mechanizm kontrolny, to minimum tego, czego dziś potrzebujemy
— przekonuje wiceszef MSZ.
Jego zdaniem takie zmiany mogłyby ograniczyć szybkość decyzji podejmowanych w UE, ale jednocześnie pozwoliłyby unikać błędów.
Przesądzanie już dziś, na początku reform, że zmiany traktatowe są wykluczone, naraża nas na śmieszność, jest przejawem naszej słabości, braku wiary w europejski projekt i jego przyszłość. (…)
Zamiast ścigać się na - oderwane od rzeczywistości politycznej Europy - plany wielkich skoków integracyjnych oraz jeszcze mniejszych unii, warto obronić to, co już mamy. Wspólny rynek bez ofensywy politycznej nie przetrwa. (…) Możemy też stanąć na dobrze znanych nam pozycjach - powiedzonkami leczyć lęki, wypraszać z debaty publicznej każdego, kto ma inne zdanie w sprawie integracji, bronić status quo, położyć jeszcze większy nacisk na technokratyczne zarządzanie, na pomijanie oczekiwań państw członkowskich, pomocą za pomocą traktatowych sztuczek omijać wymóg jednomyślności państw, by w końcu bronić coraz bardziej znienawidzonego projektu, zwiększając wydatki na politykę informacyjną, opartą na infantylnych kolorowankach o pojednaniu i wojnie. Wybór należy do każdego z państw członkowskich, każdej siły politycznej z osobna. Polska tego wyboru już dokonała. Nie pozwolimy, by gorzkie doświadczenie Brexitu zmarnowano w imię obrony status quo
— czytamy.
Jacek Saryusz-Wolski - europoseł Platformy Obywatelskiej - pisze w swoim artykule o konieczności konsolidacji i powrotu do wartości leżących u podstaw powojennej integracji: jedności, solidarności, pomocniczości i otwartości.
W interesie wszystkich państw jest podtrzymanie roli KE jako strażnika traktatów europejskich - egzekwującego przestrzeganie unijnego prawa i reprezentującego wspólne interesy, a nie gracza politycznego w stosunkach z poszczególnymi krajami. Nie każda decyzja Komisji była korzystna dla Warszawy, by przywołać tylko pasywność instytucji w sprawie budowy Gazociągu Północnego czy prób ograniczenia konkurencji polskich przewoźników przez wprowadzenie zapisów o płacy minimalnej we Francji i w Niemczech. Problemem staje się zależność KE od największych stolic Unii, a odpowiedzią powinno być zwiększenie odpowiedzialności Komisji przed demokratycznie wybraną instytucją, jaką jest Parlament Europejski
— czytamy.
Polityk zwraca także uwagę na działania zmierzające do okrojenia budżetu UE kosztem wieloletnich programów rozwojowych i funduszy spójności.
Polska powinna mieć pomysł na reformę europejskiej polityki sąsiedztwa, która po obiecującym starcie utraciła początkową dynamikę, a bilans jej ostatnich lat, zarówno na wschodzie, jak i na południu, pozostawia wiele do życzenia
— ocenia Saryusz-Wolski.
Ciąg dalszy na następnej stronie.
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/313877-wazna-debata-na-lamach-ppd-jakiej-europy-potrzebuje-polska-problemem-staje-sie-zaleznosc-komisji-europejskiej-od-najwiekszych-stolic-ue?strona=1
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.