Czeka nas swoista „afera mailowa” z wyciekiem korespondencji Sikorskiego? Do końca roku poznamy te dokumenty i ich treść?
Tak, mam nadzieję, że tak. Jest tego dużo, w tym trochę prywatnej korespondencji, ale nie ma też co kryć - cała sprawa została zohydzona opinii publicznej. Gdyby wszystkie te kwestie były znane w kilka miesięcy po tragedii, gdyby wtedy nastąpiła zmiana władzy, do której powinno dojść w takiej sytuacji, to waga tych dokumentów byłaby wtedy większa, miałaby większą siłę rażenia.
Jak Pan tłumaczy te zachowania ludzi ówczesnej władzy?
Trzeba to tłumaczyć wewnętrznymi potrzebami naszych poprzedników. Wystraszyli się konsekwencji, a z drugiej strony zrozumieli, że cała władza spada im właśnie w ręce - zachłysnęli się nią i uznali, że wszelkie drążenie sprawy 10/04 nie ma sensu, bo może tylko osłabić tę władzę. Patrzyłem na to przez następne lata - zadałem zresztą pytanie kilku placówkom obsługującym instytucje międzynarodowe i naszych najważniejszych sojuszników, czy w tych pięciu latach po tragedii były jakieś prośby o pomoc. Odpowiedź - nie było takich zapytań lub nie znaleziono dokumentów, by potwierdzić, że dyplomacja poprzedników próbowała działać w tej sprawie.
Czytelnicy często pytają: czy po potwierdzeniu tego, co gdzieś tam wszyscy intuicyjnie czuliśmy, dla polityków PO pozostaje wyłącznie odpowiedzialność polityczna?
To ewentualna praca dla prawników. Być może można któregoś z polityków czy urzędników oskarżyć o nierealizowanie interesów państwowych, ale jest to na pograniczu odpowiedzialności politycznej i prawnej. Być może dobrym ruchem byłby Trybunał Stanu, gdyby odpowiednia instytucja wniosła sprawę do tej instytucji.
not. Marcin Fijołek
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Czeka nas swoista „afera mailowa” z wyciekiem korespondencji Sikorskiego? Do końca roku poznamy te dokumenty i ich treść?
Tak, mam nadzieję, że tak. Jest tego dużo, w tym trochę prywatnej korespondencji, ale nie ma też co kryć - cała sprawa została zohydzona opinii publicznej. Gdyby wszystkie te kwestie były znane w kilka miesięcy po tragedii, gdyby wtedy nastąpiła zmiana władzy, do której powinno dojść w takiej sytuacji, to waga tych dokumentów byłaby wtedy większa, miałaby większą siłę rażenia.
Jak Pan tłumaczy te zachowania ludzi ówczesnej władzy?
Trzeba to tłumaczyć wewnętrznymi potrzebami naszych poprzedników. Wystraszyli się konsekwencji, a z drugiej strony zrozumieli, że cała władza spada im właśnie w ręce - zachłysnęli się nią i uznali, że wszelkie drążenie sprawy 10/04 nie ma sensu, bo może tylko osłabić tę władzę. Patrzyłem na to przez następne lata - zadałem zresztą pytanie kilku placówkom obsługującym instytucje międzynarodowe i naszych najważniejszych sojuszników, czy w tych pięciu latach po tragedii były jakieś prośby o pomoc. Odpowiedź - nie było takich zapytań lub nie znaleziono dokumentów, by potwierdzić, że dyplomacja poprzedników próbowała działać w tej sprawie.
Czytelnicy często pytają: czy po potwierdzeniu tego, co gdzieś tam wszyscy intuicyjnie czuliśmy, dla polityków PO pozostaje wyłącznie odpowiedzialność polityczna?
To ewentualna praca dla prawników. Być może można któregoś z polityków czy urzędników oskarżyć o nierealizowanie interesów państwowych, ale jest to na pograniczu odpowiedzialności politycznej i prawnej. Być może dobrym ruchem byłby Trybunał Stanu, gdyby odpowiednia instytucja wniosła sprawę do tej instytucji.
not. Marcin Fijołek
Strona 3 z 3
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/313785-nasz-wywiad-witold-waszczykowski-o-ustaleniach-wsieci-do-konca-roku-ujawnimy-kolejne-dokumenty-to-sa-tysiace-maili?strona=3