Janusz Lewandowski - europoseł Platformy i były komisarz unijny - ocenił, że „wspólnocie europejskiej idzie źle karta”.
W obecności Tuska i Junckera żartowałem niedawno, że jeżeli wspólnota rozwija się poprzez kryzysy, to należy zazdrościć Tuskowi i Junckerowi, że żyją w tak ciekawych czasach. To ponury żart. Na kontynent europejski wróciły złe emocje i lęki. (…) Dziś jest dużo miejsca dla wszelkiej maści populizmu i ksenofobii. Polska jest dziś na tym polu aktywna - rozbudza rozmaite lęki wobec instytucji, wobec uchodźców
— zarzucał polityk Platformy.
Lewandowski zwracał jednak przy tym uwagę, że „fala islamskiego uchodźstwa daje napęd partiom i ruchom ksenofobicznym”.
Dzisiejsze pokolenie nie pamięta twardej lekcji wojny i geopolityki. Jak sobie z tym wszystkim radzić? Na pewno nie żadne wielkie wizje federalistyczne. Trzeba Europy więcej, jak i mniej. Wtrącanie się UE w to, jakie mają papierosy palić obywatele czy jakimi zabawkami mają bawić się dzieci… Unia była natrętna, inwazyjna, wtrącała się w życie codzienne. (…) Więcej Unii musi być w poczuciu bezpieczeństwa - to zewnętrzna granica, skanowanie na granicach…
— tłumaczył.
Zdaniem Lewandowskiego polski rząd zachowuje się jednak nieodpowiedzialnie, źle i powinien działać zupełnie odwrotnie niż do tej pory.
To nie żadne mrzonki o Międzymorzu i sojuszu z Orbanem, ale trzymanie się twardego rdzenia: Trójkąta Weimarskiego. Nie żadna międzyrządowość, bo zawsze na koncercie mocarstw Polska przegrywała, ale odpowiedzią powinna być wspólnotowość
— ocenił europoseł PO.
Bogusław Liberadzki - europoseł SLD - zwracał uwagę, by traktować Polskę jako część UE, a nie komentatora z zewnątrz.
To kryzys zaufania. My po prostu sobie nie ufamy
— ubolewał.
Konrad Szymański odpowiadał na zarzuty niektórych uczestników dyskusji, którzy przekonywali - jak prof. Stanisław Gomułka - że polski rząd przyczynia się dziś do rozkładu UE. Wcześniej odnosił się do kwestii tego, co dalej z Brexitem i relacjami z Wielką Brytanią:
Nie widzimy powodu, by po Brexicie Wielka Brytania była oddalona od UE. Londyn powinien być jak najbliżej politycznie i gospodarczo UE, ale to musi być postulat Wielkiej Brytanii. (…) Każdy, kto czytał expose ministra Waszczykowskiego, wie, że Wielka Brytania była tam wskazana jako partner w ogóle, a nie jako członek UE. To się nie zmienia. (…)
Cały czas wisi nad nami widmo i strach przed głębszą integracją pewnej części UE. Padły słowa o „zdrowym trzonie” wspólnoty - zwrócę państwu uwagę, że dwa z trzech państw tego rzekomo zdrowego trzonu mają chroniczny problem z przestrzeganiem dyscypliny fiskalnej. Wydaje mi się, że to odrobina rzeczywistości w tych obrazkach, jakie funduje się nam w obrazkach newsowych. Łatwe wskazywanie scenariusza przez rzekomo zdrowy trzon jest oderwane od rzeczywistości politycznej.
Drugi problem to funkcjonalność UE, ale to nie może być jedyne kryterium oceny organizacji międzynarodowej. (…) Rozwiązaniem topornym jest sugerowanie UE, by podejmowała decyzje z pominięciem interesów państw. Możemy mieć różne odczucia wobec postawy Walonii ws. CETA i rozmów z Kanadą, ale proszę sobie wyobrazić, że mamy podobny przypadek i podejmujemy decyzje z pominięciem zdania dwóch czy trzech państw. W następnych wyborach krajowych i do PE głosuje mniej czy więcej osób na partie eurosceptyczne? Odpowiedź jest oczywista. Taki scenariusz prowadzi do jeszcze większej dezintegracji i niechęci wobec UE
— podkreślał Szymański.
Co z rolą Polski i naszej części Europy? W ocenie Szymańskiego Grupa Wyszehradzka to część odpowiedzi na problemy dzisiejszej UE, a nie przyczyny kłopotów.
Kraje Europy Środkowej to wciąż kraje wzrostu gospodarczego. To są kraje, które cały czas mają duży poziom stabilności politycznej, a to nie jest w udziale wszystkich państw członkowskich. To w końcu kraje, gdzie poziom akceptacji dla integracji unijnej jest wysoki. To nie w Europie Środkowej doprowadzono do potężnego kryzysu na gruncie negocjacji handlowej czy ratyfikacji umowy stowarzyszeniowej z Ukrainą. To nie w Europie Środkowej kandydaci w wyborach prezydenckich - o jednoznacznie antyeuropejskim charakterze i poglądach - mają ponad 40 procent. (…) Opowiadanie, w szczególności w perspektywie własnego autobiczowania się, o odpowiedzialności Polski i Europy Środkowej za eurosceptycyzm, to oderwanie od rzeczywistości. Niczemu to nie służy
— zaznaczył.
Polityk PiS zwracał też uwagę na rolę państw z naszej części Europy w sprawie Europejskiej Straży Granicznej, porozumienia z Turcją, a w przyszłości - w zakresie kompaktu integracyjnego.
Nie robimy tego pod presją, ale dla UE, bo problem ten nie dotyczy nas bezpośrednio. Widzimy w tym odłożoną wartość dodaną dla naszego kraju.
Strefa euro? Można wyjść z przekonania, że trzeba robić to czym prędzej, ale bardziej odpowiedzialnym scenariuszem - także z punktu widzenia opinii społecznej i nieprowokowania nastrojów do tego projektu - jest jasne narysowanie planu. Dziś strefa euro jest w kryzysie, dopóki nie wykrystalizuje się ostateczny jej kształt, nie ma tematu. Drugim argumentem jest osiągnięcie warunków konwergencji, by nie było negatywnych efektów dla gospodarki. To rozumiane stanowisko przez naszych partnerów. O strefie euro powinniśmy myśleć w dużo szerszym planie, taka decyzja musi być poprzedzona utrwaleniem gwarancji dla naszych interesów gospodarczych, to nie może być podjęte tylko po to, by zaspokoić czyjeś oczekiwania
— odpowiadał Szymański.
Europoseł Lewandowski mówił później o tym, że nie czuje się komfortowo, gdy w Brukseli opowiada się o Polsce niczym o krajach afrykańskich, ale politycy PO „niewiele mogli z tym zrobić”. Dariusz Rosati dodawał:
Wypowiedzi niektórych przedstawicieli partii rządzącej wobec instytucji unijnych nie służą. Jeśli obraża się Timmermansa, jeśli atakuje się PE i przewodniczącego Schulza, który nie jest z mojej bajki, ale jest przedstawicielem instytucji europejskiej, to tego typu sygnały idą w eter i powodują obawy, że Bruksela zamienia się w drugą Moskwę
— ocenił.
Marcin Fijołek
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Janusz Lewandowski - europoseł Platformy i były komisarz unijny - ocenił, że „wspólnocie europejskiej idzie źle karta”.
W obecności Tuska i Junckera żartowałem niedawno, że jeżeli wspólnota rozwija się poprzez kryzysy, to należy zazdrościć Tuskowi i Junckerowi, że żyją w tak ciekawych czasach. To ponury żart. Na kontynent europejski wróciły złe emocje i lęki. (…) Dziś jest dużo miejsca dla wszelkiej maści populizmu i ksenofobii. Polska jest dziś na tym polu aktywna - rozbudza rozmaite lęki wobec instytucji, wobec uchodźców
— zarzucał polityk Platformy.
Lewandowski zwracał jednak przy tym uwagę, że „fala islamskiego uchodźstwa daje napęd partiom i ruchom ksenofobicznym”.
Dzisiejsze pokolenie nie pamięta twardej lekcji wojny i geopolityki. Jak sobie z tym wszystkim radzić? Na pewno nie żadne wielkie wizje federalistyczne. Trzeba Europy więcej, jak i mniej. Wtrącanie się UE w to, jakie mają papierosy palić obywatele czy jakimi zabawkami mają bawić się dzieci… Unia była natrętna, inwazyjna, wtrącała się w życie codzienne. (…) Więcej Unii musi być w poczuciu bezpieczeństwa - to zewnętrzna granica, skanowanie na granicach…
— tłumaczył.
Zdaniem Lewandowskiego polski rząd zachowuje się jednak nieodpowiedzialnie, źle i powinien działać zupełnie odwrotnie niż do tej pory.
To nie żadne mrzonki o Międzymorzu i sojuszu z Orbanem, ale trzymanie się twardego rdzenia: Trójkąta Weimarskiego. Nie żadna międzyrządowość, bo zawsze na koncercie mocarstw Polska przegrywała, ale odpowiedzią powinna być wspólnotowość
— ocenił europoseł PO.
Bogusław Liberadzki - europoseł SLD - zwracał uwagę, by traktować Polskę jako część UE, a nie komentatora z zewnątrz.
To kryzys zaufania. My po prostu sobie nie ufamy
— ubolewał.
Konrad Szymański odpowiadał na zarzuty niektórych uczestników dyskusji, którzy przekonywali - jak prof. Stanisław Gomułka - że polski rząd przyczynia się dziś do rozkładu UE. Wcześniej odnosił się do kwestii tego, co dalej z Brexitem i relacjami z Wielką Brytanią:
Nie widzimy powodu, by po Brexicie Wielka Brytania była oddalona od UE. Londyn powinien być jak najbliżej politycznie i gospodarczo UE, ale to musi być postulat Wielkiej Brytanii. (…) Każdy, kto czytał expose ministra Waszczykowskiego, wie, że Wielka Brytania była tam wskazana jako partner w ogóle, a nie jako członek UE. To się nie zmienia. (…)
Cały czas wisi nad nami widmo i strach przed głębszą integracją pewnej części UE. Padły słowa o „zdrowym trzonie” wspólnoty - zwrócę państwu uwagę, że dwa z trzech państw tego rzekomo zdrowego trzonu mają chroniczny problem z przestrzeganiem dyscypliny fiskalnej. Wydaje mi się, że to odrobina rzeczywistości w tych obrazkach, jakie funduje się nam w obrazkach newsowych. Łatwe wskazywanie scenariusza przez rzekomo zdrowy trzon jest oderwane od rzeczywistości politycznej.
Drugi problem to funkcjonalność UE, ale to nie może być jedyne kryterium oceny organizacji międzynarodowej. (…) Rozwiązaniem topornym jest sugerowanie UE, by podejmowała decyzje z pominięciem interesów państw. Możemy mieć różne odczucia wobec postawy Walonii ws. CETA i rozmów z Kanadą, ale proszę sobie wyobrazić, że mamy podobny przypadek i podejmujemy decyzje z pominięciem zdania dwóch czy trzech państw. W następnych wyborach krajowych i do PE głosuje mniej czy więcej osób na partie eurosceptyczne? Odpowiedź jest oczywista. Taki scenariusz prowadzi do jeszcze większej dezintegracji i niechęci wobec UE
— podkreślał Szymański.
Co z rolą Polski i naszej części Europy? W ocenie Szymańskiego Grupa Wyszehradzka to część odpowiedzi na problemy dzisiejszej UE, a nie przyczyny kłopotów.
Kraje Europy Środkowej to wciąż kraje wzrostu gospodarczego. To są kraje, które cały czas mają duży poziom stabilności politycznej, a to nie jest w udziale wszystkich państw członkowskich. To w końcu kraje, gdzie poziom akceptacji dla integracji unijnej jest wysoki. To nie w Europie Środkowej doprowadzono do potężnego kryzysu na gruncie negocjacji handlowej czy ratyfikacji umowy stowarzyszeniowej z Ukrainą. To nie w Europie Środkowej kandydaci w wyborach prezydenckich - o jednoznacznie antyeuropejskim charakterze i poglądach - mają ponad 40 procent. (…) Opowiadanie, w szczególności w perspektywie własnego autobiczowania się, o odpowiedzialności Polski i Europy Środkowej za eurosceptycyzm, to oderwanie od rzeczywistości. Niczemu to nie służy
— zaznaczył.
Polityk PiS zwracał też uwagę na rolę państw z naszej części Europy w sprawie Europejskiej Straży Granicznej, porozumienia z Turcją, a w przyszłości - w zakresie kompaktu integracyjnego.
Nie robimy tego pod presją, ale dla UE, bo problem ten nie dotyczy nas bezpośrednio. Widzimy w tym odłożoną wartość dodaną dla naszego kraju.
Strefa euro? Można wyjść z przekonania, że trzeba robić to czym prędzej, ale bardziej odpowiedzialnym scenariuszem - także z punktu widzenia opinii społecznej i nieprowokowania nastrojów do tego projektu - jest jasne narysowanie planu. Dziś strefa euro jest w kryzysie, dopóki nie wykrystalizuje się ostateczny jej kształt, nie ma tematu. Drugim argumentem jest osiągnięcie warunków konwergencji, by nie było negatywnych efektów dla gospodarki. To rozumiane stanowisko przez naszych partnerów. O strefie euro powinniśmy myśleć w dużo szerszym planie, taka decyzja musi być poprzedzona utrwaleniem gwarancji dla naszych interesów gospodarczych, to nie może być podjęte tylko po to, by zaspokoić czyjeś oczekiwania
— odpowiadał Szymański.
Europoseł Lewandowski mówił później o tym, że nie czuje się komfortowo, gdy w Brukseli opowiada się o Polsce niczym o krajach afrykańskich, ale politycy PO „niewiele mogli z tym zrobić”. Dariusz Rosati dodawał:
Wypowiedzi niektórych przedstawicieli partii rządzącej wobec instytucji unijnych nie służą. Jeśli obraża się Timmermansa, jeśli atakuje się PE i przewodniczącego Schulza, który nie jest z mojej bajki, ale jest przedstawicielem instytucji europejskiej, to tego typu sygnały idą w eter i powodują obawy, że Bruksela zamienia się w drugą Moskwę
— ocenił.
Marcin Fijołek
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/313466-nasza-relacja-co-dalej-z-ue-debata-bcc-szymanski-stawia-twarde-diagnozy-a-rosati-i-lewandowski-krytykuja-berlin-i-mowia-jezykiem-pis?strona=2