Ja wszystko przeszłem. Nie potrzebuję dużo, dwa miliony ludzi w Warszawie. Przez wielką demonstrację jestem w stanie w tygodniu czasu wywrócić ten układ”
— rzucił Lech Wałęsa w gościnie w studiu TVN24. Wprawdzie, jak się poskarżył, „nie ma zaplecza”, bo „wszystko mu się rozleciało”, ale jest KOD, więc „dołancza” i proponuje:
Na 48 godzin zgadzam się być przywódcą, po to żeby ich rozliczyć, żeby ich pozamykać”. Wałęsa „wie, kogo trzeba zamknąć”.
Postawi PiS-owi „ultimnatum”:
Albo się zgadzacie na demokratyczne rozstrzygnięcia, albo pomożemy wam wyskakiwać przez okna…
Wie, co robić, „na tym ja się znam”, zapewnia, ale nie powie, bo wsiadłby na niego prokurator… Do swego bełkotu Wałęsa zdążył już przyzwyczaić wszystkich Polaków, i ten wywód sprzed paru dni można by potraktować w kategoriach farsy. Były elektryk-konfident, noblista pokojowy i eksprezydent gotów jest „jeszcze raz przeskoczyć przez płot”. Śmieszne to jednak nie jest. Przeciwnie. Odsunięci od władzy i pozbawiani wpływów epigoni pookrągłostołowej, scharlałej, zepsutej, zdeprawowanej, nękanej aferami i skandalami III RP walczą o przetrwanie, a w swej desperacji gotowi są dziś na wszystko. Na absolutnie wszystko, bez względu na ryzyka, koszty i ofiary.
Przeciwnicy rządu wyłonionego w demokratycznych wyborach i partii cieszącej się w sondażach zdecydowanie największą popularnością, posuwają się do wręcz absurdalnej demagogii. Lider tzw. Komitetu Obrony Demokracji Mateusz Kijowski puszcza w świat poprzez internet idiotyzmy, jakoby obecna władza w Polsce… „odbiera ludziom godność, bardziej niż w czasach stanu wojennego, bardziej niż w czasach Gomułki”.
Przepraszam, za dosadny język, ale trzeba być skończonym durniem lub parszywym cynikiem, aby wypisywać takie brednie i to akurat w rocznicę bestialskiego mordu komunistycznej bezpieki na księdzu Jerzym Popiełuszce. Jednej z tysięcy ofiar tego systemu. Gdy u schyłku władzy Władysława Gomułki dokonano w 1970 roku masakry na wybrzeżu, gdy przeciw demonstrantom rzucono 32 tys. milicjantów i żołnierzy, oraz 1250 czołgów i wozów opancerzonych, trybun Kijowski miał słownie dwa latka. Dziś, ten jeżdżący po kraju i do Brukseli, zinstrumentalizowany przez opozycję tępak zakłada na wiecach biało-czerwoną rękawiczkę i śmie porównywać demokratycznie wyłonione władze PiS do tamtych czasów…
Dla przypomnienia, rozkaz strzelania do ludzi wydał m.in. generał Wojciech Jaruzelski, wyniesiony w wyniku ustaleń w Magdalence i okrągłostołowych na urząd… prezydenta. Jak na szyderstwo historii, byli ubecy i esbecy, byli twórcy, aparatczycy, beneficjenci i obrońcy komunistycznego reżimu stroją się w dzisiejszej Polsce w piórka bojowników o demokrację, zaś alimenciarz staje na czele ruchu w obronie… państwa prawa. Co więcej, alimenciarz wspierany jest w tej niebezpiecznej grze przez ludzi, którzy w innych warunkach pewnie nie wpuściliby go do domu. Jednym z wspomagających marsze zaKODowanych w nienawiści stał się, peerelowski, jak wykazała późniejsza rzeczywistość, przejściowy dysydent, teraz nadredaktor „Gazety Wyborczej” Adam Michnik. Gazety, która przejęła rolę niegdysiejszej, komunistycznej „Trybuny Ludu” w obronie „jedynie słusznej partii”…, wówczas PZPR, dziś Platformy tzw. Obywatelskiej, i stała się czymś w rodzaju centrali antypisowskiego ruchu.
Trzeba być gotowym na twarde warianty. Naszą aktywnością będzie ulica
— zapowiadał Grzegorz Schetyna podczas konferencji działaczy PO, zorganizowanej trzy dni po pierwszej demonstracji KOD-u.
Jeżeli będzie utrzymane takie tempo konfliktu, naszą aktywnością będzie ulica na pewno. A także Europa. Byłem w zeszłym tygodniu w Brukseli, rozmawiałem tam z politykami, oni są kompletnie zszokowani. Udało się przełożyć debatę, która była przygotowana na ten tydzień, ale tylko dlatego, trzeba ją bardzo dobrze przygotować
— instruował lider PO, co skrupulatnie rozpowszechniał „Newsweek” Tomasza Lisa. I zagrzewał ustami Schetyny:
Jeżeli zrobić następną taką rzecz, to musi być nie na pięćdziesiąt tylko na dwieście tysięcy. (…) Trzeba być gotowym, że będzie 500 tys. ludzi. Przywieziemy z kraju milion, jak będzie trzeba. Trzeba być gotowym na wszystko, nawet na takie twarde warianty…
Ciąg dalszy na następnej stronie.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Ja wszystko przeszłem. Nie potrzebuję dużo, dwa miliony ludzi w Warszawie. Przez wielką demonstrację jestem w stanie w tygodniu czasu wywrócić ten układ”
— rzucił Lech Wałęsa w gościnie w studiu TVN24. Wprawdzie, jak się poskarżył, „nie ma zaplecza”, bo „wszystko mu się rozleciało”, ale jest KOD, więc „dołancza” i proponuje:
Na 48 godzin zgadzam się być przywódcą, po to żeby ich rozliczyć, żeby ich pozamykać”. Wałęsa „wie, kogo trzeba zamknąć”.
Postawi PiS-owi „ultimnatum”:
Albo się zgadzacie na demokratyczne rozstrzygnięcia, albo pomożemy wam wyskakiwać przez okna…
Wie, co robić, „na tym ja się znam”, zapewnia, ale nie powie, bo wsiadłby na niego prokurator… Do swego bełkotu Wałęsa zdążył już przyzwyczaić wszystkich Polaków, i ten wywód sprzed paru dni można by potraktować w kategoriach farsy. Były elektryk-konfident, noblista pokojowy i eksprezydent gotów jest „jeszcze raz przeskoczyć przez płot”. Śmieszne to jednak nie jest. Przeciwnie. Odsunięci od władzy i pozbawiani wpływów epigoni pookrągłostołowej, scharlałej, zepsutej, zdeprawowanej, nękanej aferami i skandalami III RP walczą o przetrwanie, a w swej desperacji gotowi są dziś na wszystko. Na absolutnie wszystko, bez względu na ryzyka, koszty i ofiary.
Przeciwnicy rządu wyłonionego w demokratycznych wyborach i partii cieszącej się w sondażach zdecydowanie największą popularnością, posuwają się do wręcz absurdalnej demagogii. Lider tzw. Komitetu Obrony Demokracji Mateusz Kijowski puszcza w świat poprzez internet idiotyzmy, jakoby obecna władza w Polsce… „odbiera ludziom godność, bardziej niż w czasach stanu wojennego, bardziej niż w czasach Gomułki”.
Przepraszam, za dosadny język, ale trzeba być skończonym durniem lub parszywym cynikiem, aby wypisywać takie brednie i to akurat w rocznicę bestialskiego mordu komunistycznej bezpieki na księdzu Jerzym Popiełuszce. Jednej z tysięcy ofiar tego systemu. Gdy u schyłku władzy Władysława Gomułki dokonano w 1970 roku masakry na wybrzeżu, gdy przeciw demonstrantom rzucono 32 tys. milicjantów i żołnierzy, oraz 1250 czołgów i wozów opancerzonych, trybun Kijowski miał słownie dwa latka. Dziś, ten jeżdżący po kraju i do Brukseli, zinstrumentalizowany przez opozycję tępak zakłada na wiecach biało-czerwoną rękawiczkę i śmie porównywać demokratycznie wyłonione władze PiS do tamtych czasów…
Dla przypomnienia, rozkaz strzelania do ludzi wydał m.in. generał Wojciech Jaruzelski, wyniesiony w wyniku ustaleń w Magdalence i okrągłostołowych na urząd… prezydenta. Jak na szyderstwo historii, byli ubecy i esbecy, byli twórcy, aparatczycy, beneficjenci i obrońcy komunistycznego reżimu stroją się w dzisiejszej Polsce w piórka bojowników o demokrację, zaś alimenciarz staje na czele ruchu w obronie… państwa prawa. Co więcej, alimenciarz wspierany jest w tej niebezpiecznej grze przez ludzi, którzy w innych warunkach pewnie nie wpuściliby go do domu. Jednym z wspomagających marsze zaKODowanych w nienawiści stał się, peerelowski, jak wykazała późniejsza rzeczywistość, przejściowy dysydent, teraz nadredaktor „Gazety Wyborczej” Adam Michnik. Gazety, która przejęła rolę niegdysiejszej, komunistycznej „Trybuny Ludu” w obronie „jedynie słusznej partii”…, wówczas PZPR, dziś Platformy tzw. Obywatelskiej, i stała się czymś w rodzaju centrali antypisowskiego ruchu.
Trzeba być gotowym na twarde warianty. Naszą aktywnością będzie ulica
— zapowiadał Grzegorz Schetyna podczas konferencji działaczy PO, zorganizowanej trzy dni po pierwszej demonstracji KOD-u.
Jeżeli będzie utrzymane takie tempo konfliktu, naszą aktywnością będzie ulica na pewno. A także Europa. Byłem w zeszłym tygodniu w Brukseli, rozmawiałem tam z politykami, oni są kompletnie zszokowani. Udało się przełożyć debatę, która była przygotowana na ten tydzień, ale tylko dlatego, trzeba ją bardzo dobrze przygotować
— instruował lider PO, co skrupulatnie rozpowszechniał „Newsweek” Tomasza Lisa. I zagrzewał ustami Schetyny:
Jeżeli zrobić następną taką rzecz, to musi być nie na pięćdziesiąt tylko na dwieście tysięcy. (…) Trzeba być gotowym, że będzie 500 tys. ludzi. Przywieziemy z kraju milion, jak będzie trzeba. Trzeba być gotowym na wszystko, nawet na takie twarde warianty…
Ciąg dalszy na następnej stronie.
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/312688-mobilizacja-zakodowanych-w-nienawisci-spokoj-jest-tylko-pozorny-za-kulisami-toczy-sie-decydujaca-walka?strona=1
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.