W momencie zmiany ustrojowej w 1989 r. zwiększono kompetencje TK.
Po 1989 r., po likwidacji Rady Państwa i pojawieniu się funkcji prezydenta, Trybunał otrzymał jeszcze jedną, bardzo ważną kompetencję, miał stanowić powszechnie obowiązującą wykładnię prawa, czyli nie tylko miał orzekać o zgodności ustaw z Konstytucją, ale miał również prawo do interpretowania przepisów, był organem, który był ostateczną instancją powołaną do tłumaczenia pewnych zawiłości w przepisach prawa. To była bardzo istotna kompetencja i Trybunał miał ją przez całe lata dziewięćdziesiąte.
Jakie zmiany obecnie obowiązująca konstytucja wprowadziła w funkcjonowanie Trybunału Konstytucyjnego?
Kiedy pojawiła się Konstytucja z 1997 r. wzmocniła po raz kolejny pozycję TK i rozwiązała w szczegółach jego działanie w sposób, który moim zdaniem jest praprzyczyną obecnego sporu o Trybunał.
Wskazuje pan, że główną przyczyną sporu wokół Trybunału jest sprzeczność wynikająca z zapisów Konstytucji.
Nie jest to jedyna sprzeczność, która wynika z Konstytucji, jednak ta jest obecnie najbardziej dyskutowana. Z jednej strony mamy art. 195 ust. 1, który mówi o niezależności Trybunału od innych organów władzy państwowej („Sędziowie Trybunału Konstytucyjnego w sprawowaniu swojego urzędu są niezawiśli i podlegają tylko Konstytucji”), a z drugiej strony mamy art. 197, który stanowi, że organizację TK i tryb postępowania przed nim ma określić odpowiednia ustawa („Organizację Trybunału Konstytucyjnego oraz tryb postępowania przed Trybunałem określa ustawa”). Na pierwszy artykuł powołuje się nieustannie prezes Rzepliński i jego zwolennicy, którzy przytaczają go na dowód, że Trybunał jest niezależny i nie można nic przeciwko niemu zrobić, z kolei zwolennicy PiS-u mówią powołując się na drugi przytoczony przeze mnie artykuł, że jednak Trybunał podlega ustawie, która ma określić jego kompetencje. Strona „pisowska” argumentuje, że gdyby ustawodawca uważał TK za całkowicie niezależny i mógł robić co chce, to by nie było w Konstytucji art. 197. Druga strona replikuje, że owszem jest art. 197, ale jego realizacja nie może być sprzeczna z Konstytucją, i teraz się pojawia pytanie, kto może orzekać, czy TK może być sędzią we własnej sprawie itd.
Jeżeli sędziowie TK są niezawiśli i podlegają tylko konstytucji, jak mówi art. 195 ust. 1, to po co jest art. 197 konstytucji. To ewidentna sprzeczność, na tym przykładzie widać jedną z licznych wad naszej ustawy zasadniczej. Ustrojodawca powinien zdecydować się na to, że TK jest całkowicie niezależny, i nie powinno być art. 197, albo powinno być wyraźnie stwierdzone w art. 195, że sędziowie TK są niezawiśli w orzekaniu, a podlegają konstytucji oraz ustawie, która szczegółowo określa ich działanie. Wtedy sprawa byłaby jasna.
Rozmawiał Tomasz Plaskota
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
W momencie zmiany ustrojowej w 1989 r. zwiększono kompetencje TK.
Po 1989 r., po likwidacji Rady Państwa i pojawieniu się funkcji prezydenta, Trybunał otrzymał jeszcze jedną, bardzo ważną kompetencję, miał stanowić powszechnie obowiązującą wykładnię prawa, czyli nie tylko miał orzekać o zgodności ustaw z Konstytucją, ale miał również prawo do interpretowania przepisów, był organem, który był ostateczną instancją powołaną do tłumaczenia pewnych zawiłości w przepisach prawa. To była bardzo istotna kompetencja i Trybunał miał ją przez całe lata dziewięćdziesiąte.
Jakie zmiany obecnie obowiązująca konstytucja wprowadziła w funkcjonowanie Trybunału Konstytucyjnego?
Kiedy pojawiła się Konstytucja z 1997 r. wzmocniła po raz kolejny pozycję TK i rozwiązała w szczegółach jego działanie w sposób, który moim zdaniem jest praprzyczyną obecnego sporu o Trybunał.
Wskazuje pan, że główną przyczyną sporu wokół Trybunału jest sprzeczność wynikająca z zapisów Konstytucji.
Nie jest to jedyna sprzeczność, która wynika z Konstytucji, jednak ta jest obecnie najbardziej dyskutowana. Z jednej strony mamy art. 195 ust. 1, który mówi o niezależności Trybunału od innych organów władzy państwowej („Sędziowie Trybunału Konstytucyjnego w sprawowaniu swojego urzędu są niezawiśli i podlegają tylko Konstytucji”), a z drugiej strony mamy art. 197, który stanowi, że organizację TK i tryb postępowania przed nim ma określić odpowiednia ustawa („Organizację Trybunału Konstytucyjnego oraz tryb postępowania przed Trybunałem określa ustawa”). Na pierwszy artykuł powołuje się nieustannie prezes Rzepliński i jego zwolennicy, którzy przytaczają go na dowód, że Trybunał jest niezależny i nie można nic przeciwko niemu zrobić, z kolei zwolennicy PiS-u mówią powołując się na drugi przytoczony przeze mnie artykuł, że jednak Trybunał podlega ustawie, która ma określić jego kompetencje. Strona „pisowska” argumentuje, że gdyby ustawodawca uważał TK za całkowicie niezależny i mógł robić co chce, to by nie było w Konstytucji art. 197. Druga strona replikuje, że owszem jest art. 197, ale jego realizacja nie może być sprzeczna z Konstytucją, i teraz się pojawia pytanie, kto może orzekać, czy TK może być sędzią we własnej sprawie itd.
Jeżeli sędziowie TK są niezawiśli i podlegają tylko konstytucji, jak mówi art. 195 ust. 1, to po co jest art. 197 konstytucji. To ewidentna sprzeczność, na tym przykładzie widać jedną z licznych wad naszej ustawy zasadniczej. Ustrojodawca powinien zdecydować się na to, że TK jest całkowicie niezależny, i nie powinno być art. 197, albo powinno być wyraźnie stwierdzone w art. 195, że sędziowie TK są niezawiśli w orzekaniu, a podlegają konstytucji oraz ustawie, która szczegółowo określa ich działanie. Wtedy sprawa byłaby jasna.
Rozmawiał Tomasz Plaskota
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/312219-prof-dudek-kilka-miesiecy-po-wprowadzeniu-stanu-wojennego-zmieniono-konstytucje-i-wprowadzono-do-niej-tk-i-trybunal-stanu-nasz-wywiad?strona=2