Paradoksalnie, polska konserwa powinna kibicować pani Dryjańskiej i innym uczestniczkom protestu pod domem Jarosława Kaczyńskiego, bo skierowując protest w sprawie aborcji w kierunku chamowatego, prymitywnego lewactwa sprawiają, że bardziej normalne kobiety, które mogły uczestniczyć w czarnym marszu, do tych ekscesów się już jednak nie przyłączą.
Kiedyś, dość dawno temu, miałem przyjemność prowadzić spotkanie w Klubie Ronina z prof. Andrzejem Zybertowiczem. Pytałem między innymi, ile sił warto poświęcać na dyskusję z ludźmi „z drugiej strony”. Mój rozmówca wyjaśnił wówczas, że niektórym grupom czasu nie warto poświęcać w ogóle, ponieważ jest to marnowanie zasobów: bezowocne próby znalezienia choćby wspólnej podstawy do rozpoczęcia rozmowy muszą spełznąć na niczym, przeto cenny zasób, jakim jest czas i wysiłek, zostaje kompletnie zmarnowany, bez żadnego efektu.
Uważam, że Andrzej Zybertowicz miał tutaj rację. Oczywiście, pozostaje kwestia, kogo zaliczymy do grup, z którymi rozmowa nie ma sensu. Dla osób, żywiących do swojej ukochanej partii stosunek niemal religijny, niewarci wysiłku są wszyscy pozostali. Wiadomo jednak, że nie o to chodzi. Zakres osób, z którymi rozmowa nie ma sensu, powinien być jak najmniejszy po prostu dlatego, że inaczej padnie fundament republiki – res publica to wszak „rzecz powszechna”, należąca do wszystkich.
A jednak takie grupy istnieją – na szczęście mają w Polsce marginalne znaczenie. Należy do nich między innymi lewacki trzon czarnego marszu, który – chcąc nie chcąc – legitymizowały także znacznie mniej radykalne, uczestniczące w nim kobiety. Ten trzon to także pani Dryjańska i jej koleżanki. Z tymi indywiduami rozmawiać nie warto, bo to inna sfera cywilizacyjna. Tutaj nie ma nawet najbardziej rudymentarnych wspólnych podstaw do dyskusji i prawdopodobnie nie udałoby się ich ustalić, a zatem wchodzenie w jakąkolwiek interakcję byłoby absurdem.
Nie chcę tu Państwa epatować pociesznymi, ale i na swój sposób irytującymi elukubracjami pani Dryjańskiej, które umieszcza na portalu o parówkach, lecz zacytuję jeden fragment z tekstu, w którym osoba ta oznajmia, że pozwie Rafała Ziemkiewicza za jego złośliwy tłit na jej temat.
Po drugie, zarzucanie kobietom walczącym o swoje prawa szpetoty, deformacji i innych negatywnych cech, to stara jak świat strategia patriarchatu, by zakneblować kobiety. Liczyłam na większą oryginalność, po tysiącach lat dyskryminacji kobiet mizogini naprawdę mogliby wymyślić coś nowego.
Mam nadzieję, że czytające to kobiety wykorzystają tę wiedzę, by utwardzić skórę na tego typu zarzuty. To nic osobistego, po prostu zwolennicy upodlenia kobiet chcą, żebyście się zamknęły. No cóż, ze mną to się nie uda - mam nadzieję, że z Wami też nie.
Już w tym krótkim fragmencie widać, że pani Dryjańska operuje w całkowicie odmiennej rzeczywistości pojęciowej. Każde zdanie przez nią napisane zawiera po kilka fałszów, kłamstw, bzdur i idiotyzmów, sprzecznych z logiką, wiedzą historyczną i zdrowym rozsądkiem. Już same „tysiące lat dyskryminacji” świadczą, że mamy do czynienia z osobą żyjącą w swoim własnym, intymnym, małym świecie, który być może powinni zbadać specjaliści. Jeśli faktycznie pani Dryjańska – w co wątpię – zechciałaby złożyć przeciwko Ziemkiewiczowi pozew i jeśli ten pozew jakimś cudem (ale przecież nie takie cuda w polskim wymiarze sprawiedliwości widzieliśmy) nie zostałby przez sąd z punktu odrzucony, to bardzo ciekawie byłoby zobaczyć, jak przed sądem pani Dryjańska dowodzi, że mamy za sobą tysiące lat patriarchatu i dyskryminacji kobiet. Niestety, na ile znam kodeks postępowania cywilnego, powód nie może zostać przymusowo skierowany na badania psychiatryczne.
Po tłicie Ziemkiewicza niektórzy zaczęli się domagać, żeby Dryjańską przeprosił. Ziemkiewicz napisał bowiem:
Właśnie widziałem w TVP Annę Dryjańską. To wyjątkowa bezczelność, że pyskuje pod domem Jaro, sama jest zdeformowana, a jednak mam ją urodziła.
Otóż – nie, Ziemkiewicz nie ma za co przepraszać. Przepraszanie pani Dryjańskiej miałoby tyle samo sensu co przepraszanie Kałmuka, który w 1944 zrabował nam mieszkanie, zgwałcił żonę i ukradł rodzinne pamiątki, za to, że się go nazwało „barbarzyńcą”. To po prostu nie ten porządek.
Ciąg dalszy na następnej stronie.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Paradoksalnie, polska konserwa powinna kibicować pani Dryjańskiej i innym uczestniczkom protestu pod domem Jarosława Kaczyńskiego, bo skierowując protest w sprawie aborcji w kierunku chamowatego, prymitywnego lewactwa sprawiają, że bardziej normalne kobiety, które mogły uczestniczyć w czarnym marszu, do tych ekscesów się już jednak nie przyłączą.
Kiedyś, dość dawno temu, miałem przyjemność prowadzić spotkanie w Klubie Ronina z prof. Andrzejem Zybertowiczem. Pytałem między innymi, ile sił warto poświęcać na dyskusję z ludźmi „z drugiej strony”. Mój rozmówca wyjaśnił wówczas, że niektórym grupom czasu nie warto poświęcać w ogóle, ponieważ jest to marnowanie zasobów: bezowocne próby znalezienia choćby wspólnej podstawy do rozpoczęcia rozmowy muszą spełznąć na niczym, przeto cenny zasób, jakim jest czas i wysiłek, zostaje kompletnie zmarnowany, bez żadnego efektu.
Uważam, że Andrzej Zybertowicz miał tutaj rację. Oczywiście, pozostaje kwestia, kogo zaliczymy do grup, z którymi rozmowa nie ma sensu. Dla osób, żywiących do swojej ukochanej partii stosunek niemal religijny, niewarci wysiłku są wszyscy pozostali. Wiadomo jednak, że nie o to chodzi. Zakres osób, z którymi rozmowa nie ma sensu, powinien być jak najmniejszy po prostu dlatego, że inaczej padnie fundament republiki – res publica to wszak „rzecz powszechna”, należąca do wszystkich.
A jednak takie grupy istnieją – na szczęście mają w Polsce marginalne znaczenie. Należy do nich między innymi lewacki trzon czarnego marszu, który – chcąc nie chcąc – legitymizowały także znacznie mniej radykalne, uczestniczące w nim kobiety. Ten trzon to także pani Dryjańska i jej koleżanki. Z tymi indywiduami rozmawiać nie warto, bo to inna sfera cywilizacyjna. Tutaj nie ma nawet najbardziej rudymentarnych wspólnych podstaw do dyskusji i prawdopodobnie nie udałoby się ich ustalić, a zatem wchodzenie w jakąkolwiek interakcję byłoby absurdem.
Nie chcę tu Państwa epatować pociesznymi, ale i na swój sposób irytującymi elukubracjami pani Dryjańskiej, które umieszcza na portalu o parówkach, lecz zacytuję jeden fragment z tekstu, w którym osoba ta oznajmia, że pozwie Rafała Ziemkiewicza za jego złośliwy tłit na jej temat.
Po drugie, zarzucanie kobietom walczącym o swoje prawa szpetoty, deformacji i innych negatywnych cech, to stara jak świat strategia patriarchatu, by zakneblować kobiety. Liczyłam na większą oryginalność, po tysiącach lat dyskryminacji kobiet mizogini naprawdę mogliby wymyślić coś nowego.
Mam nadzieję, że czytające to kobiety wykorzystają tę wiedzę, by utwardzić skórę na tego typu zarzuty. To nic osobistego, po prostu zwolennicy upodlenia kobiet chcą, żebyście się zamknęły. No cóż, ze mną to się nie uda - mam nadzieję, że z Wami też nie.
Już w tym krótkim fragmencie widać, że pani Dryjańska operuje w całkowicie odmiennej rzeczywistości pojęciowej. Każde zdanie przez nią napisane zawiera po kilka fałszów, kłamstw, bzdur i idiotyzmów, sprzecznych z logiką, wiedzą historyczną i zdrowym rozsądkiem. Już same „tysiące lat dyskryminacji” świadczą, że mamy do czynienia z osobą żyjącą w swoim własnym, intymnym, małym świecie, który być może powinni zbadać specjaliści. Jeśli faktycznie pani Dryjańska – w co wątpię – zechciałaby złożyć przeciwko Ziemkiewiczowi pozew i jeśli ten pozew jakimś cudem (ale przecież nie takie cuda w polskim wymiarze sprawiedliwości widzieliśmy) nie zostałby przez sąd z punktu odrzucony, to bardzo ciekawie byłoby zobaczyć, jak przed sądem pani Dryjańska dowodzi, że mamy za sobą tysiące lat patriarchatu i dyskryminacji kobiet. Niestety, na ile znam kodeks postępowania cywilnego, powód nie może zostać przymusowo skierowany na badania psychiatryczne.
Po tłicie Ziemkiewicza niektórzy zaczęli się domagać, żeby Dryjańską przeprosił. Ziemkiewicz napisał bowiem:
Właśnie widziałem w TVP Annę Dryjańską. To wyjątkowa bezczelność, że pyskuje pod domem Jaro, sama jest zdeformowana, a jednak mam ją urodziła.
Otóż – nie, Ziemkiewicz nie ma za co przepraszać. Przepraszanie pani Dryjańskiej miałoby tyle samo sensu co przepraszanie Kałmuka, który w 1944 zrabował nam mieszkanie, zgwałcił żonę i ukradł rodzinne pamiątki, za to, że się go nazwało „barbarzyńcą”. To po prostu nie ten porządek.
Ciąg dalszy na następnej stronie.
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/312080-panie-spod-domu-kaczynskiego-to-obca-cywilizacja-nie-tylko-z-powodu-transparentow-rzecz-jasna-ale-z-powodu-caloksztaltu
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.